Wciaganie w rozgrywki emocjonalne

Problemy z partnerami.

Wciaganie w rozgrywki emocjonalne

Postprzez Pytajaca » 6 sie 2007, o 00:41

Dojrzalam w koncu do tego tematu.

Czy ludzie tkwiacy w jakichs chorych ukladach, rozchodzacy sie notorycznie i schodzacy co jakis czas, a bedacy w miedzyczasie z innymi partnerami "dla treningu" osobowosci zdaja sobie sprawe z tego, ze wciagaja w swoja rozgrywke inne osoby, ktore przeciez tez maja uczucia? Czy robia to nieswiadomie? Kto daje im prawo "probowania" na innych w stylu- czy z tym innym sie moze uda- po to tylko, by zapomniec o swym toksycznym partnerze na chwile, a po jakims czasie ponownie wrocic do starego ukladu?Czy to wszystko robia po to, zeby sie "ulepszac" z innymi, a pozniej tacy "lepsi" wkraczac do tej samej rzeki? Czy jest fair, ze zajmuje im to tylko 5 minut, by zerwac dwuletni zwiazek z kims innym tylko dlatego, ze toksyczny partner znow pozwolil im byc ze soba?

Nawet jesli sa toksyczni i dysfunkcyjni, to moim zdaniem najpierw powinni zdac sobie z tego sprawe, nastepnie poddac sie terapii i przede wszystkim - nie ranic nowych nieswiadomych niczego partnerow wchodzac w nowe zwiazki. Powinni trzymac sie z daleka od innych i zalatwiac swoje sprawy tylko miedzy soba. Czasem mysle nawet, ze takich ludzi sie powinno separowac...Ba!tylko jak ich rozpoznawac?...

Co o tym sadzicie?
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Re: Wciaganie w rozgrywki emocjonalne

Postprzez ewka » 6 sie 2007, o 06:37

Pytajaca napisał(a):Czy ludzie tkwiacy w jakichs chorych ukladach, rozchodzacy sie notorycznie i schodzacy co jakis czas, a bedacy w miedzyczasie z innymi partnerami "dla treningu" osobowosci zdaja sobie sprawe z tego, ze wciagaja w swoja rozgrywke inne osoby, ktore przeciez tez maja uczucia?

Na ile jest to "trening", a na ile chęć stworzenia nowego zwi±zku? Sk±d pewno¶ć, że z założenia to miało być na "chwilę"? Że to tylko wyrafinowane i tylko "próbowanie"? Samego próbowania trochę broniłabym, bo każdy w jakim¶ sensie próbuje wej¶ć w nowy zwi±zek bez jakie¶ woli skrzywdzenia perfidnego i ¶wiadomego... próba, bo może nam się uda, bo może będziemy szczę¶liwi, bo może to on/ona - sprawdzi się lub nie i dotyczy wszystkich, nietoksycznych również.

Pytajaca napisał(a):Nawet jesli sa toksyczni i dysfunkcyjni, to moim zdaniem najpierw powinni zdac sobie z tego sprawe, nastepnie poddac sie terapii i przede wszystkim - nie ranic nowych nieswiadomych niczego partnerow wchodzac w nowe zwiazki. Powinni trzymac sie z daleka od innych i zalatwiac swoje sprawy tylko miedzy soba. Czasem mysle nawet, ze takich ludzi sie powinno separowac...

Powinni... jasne, że powinni - o ile czuj± tę toksyczno¶ć i dysfunkcyjno¶ć, s± jej ¶wiadomi, przeszkadza im... a je¶li nie? Masa ludzi tych "normalnych" (o ile tacy w ogóle s±) też wiele rzeczy powinna, też krzywdzi, rani, zrywa w 5 minut, ma w nosie uczucia drugiego.

Pytajaca napisał(a):Co o tym sadzicie?

No ja tak.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Pytajaca » 6 sie 2007, o 10:33


Ewa, a jesli ktos mowi “chcialem sprobowac, ale nie wyszlo”, choc wiem, ze wyszlo i wyszloby, to po co w ogole “probuje”wchodzic w nowy zwiazek z niezakonczonym emocjonalnym zaangazowaniem z poprzedniego? Uwazam takze, ze nie ma “normalnych” ludzi, ale sa pewne granice ranienia innych i kazdy powinien sobie z nich zdawac sprawe, zanim cokolwiek zacznie, powie, zrobi. Takie “probowanie” i staranie sie na sile, by zapomnic o jednym, kiedy nie jest sie przygotowanym na nowy zwiazek jest okrutne, bez wzgledu na to, czy jest sie “normalnym” czy ni
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez ewka » 6 sie 2007, o 11:01

Pytajaca napisał(a):
Ewa, a jesli ktos mowi “chcialem sprobowac, ale nie wyszlo”, choc wiem, ze wyszlo i wyszloby, to po co w ogole “probuje”wchodzic w nowy zwiazek z niezakonczonym emocjonalnym zaangazowaniem z poprzedniego?

Bardzo dobre pytanie, Pytaj±ca. My¶lę, że jest tak.... w zwi±zku z wielk± popularno¶ci± „wolnych” zwi±zków i rozpadaj±cych się zwi±zków... że więcej jest teraz tych z jakim¶ już „oparzeniem”, niż nie oparzonych i wej¶cie w nowy zwi±zek bez „zakończenia” tego wszystkiego w sobie staje się nagminne. I co dziwne – staje się w jakim¶ sensie lekarstwem lub się zakłada, że uleczy. ¦miem twierdzić, choć może to przesada... że zaczn± się mnożyć takie przypadki w postępie geometrycznym i OBYM SIĘ MYLIŁA!!!. Bo chyba tylko człowiek zrównoważony emocjonalnie jest w stanie uczestniczyć w zdrowym, normalnym zwi±zku.

Zgadzam się, jest okrutne... może to najdostępniejszy sposób na „nowe życie”?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Pytajaca » 6 sie 2007, o 18:52

ewka napisał(a): ¦miem twierdzić, choć może to przesada... że zaczn± się mnożyć takie przypadki w postępie geometrycznym i OBYM SIĘ MYLIŁA!!!. Bo chyba tylko człowiek zrównoważony emocjonalnie jest w stanie uczestniczyć w zdrowym, normalnym zwi±zku.


Obys nie miala racji, choc ja tez to obserwuje. Zanlezc czlowieka, ktory calkowicie sie potrafi odciac od swej przeszlosci jest bardzo ciezko.
Najlepszy sposob na nowe zycie ..ale Ewa - dlaczego kosztem innych??
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez ewka » 6 sie 2007, o 19:11

Obym nie miała, OBYM!
Pytajaca napisał(a):
Najlepszy sposob na nowe zycie ..ale Ewa - dlaczego kosztem innych??

Czy ¶wiadomie? Wła¶nie w±tpię i dlatego to jest takie trudne... a może łatwiejsze, kiedy się wie, że to się robi jako¶ tak "samo"? Bez udziału złej woli?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez echo » 7 sie 2007, o 00:07

też mi się NIE wydaje, żeby to było ranienie z premedytacj±. Ludzie maj± dosyć, a potem próbuj± być szczę¶liwi inaczej. A po prostu w kolejnych zwi±zkach nie zawsze się to udaje. I faktycznie chyba w pewnym wieku trudno znależć kogo¶ "bez przej¶ć". No ale nie ma ideałów i z takich też można zaczerpn±ć co¶ fajnego oraz zbudować co¶ fajnego akceptuj±c ten bagaż.
powodzenia
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Pytajaca » 7 sie 2007, o 00:41

echo napisał(a):też mi się NIE wydaje, żeby to było ranienie z premedytacj±. Ludzie maj± dosyć, a potem próbuj± być szczę¶liwi inaczej. A po prostu w kolejnych zwi±zkach nie zawsze się to udaje. I faktycznie chyba w pewnym wieku trudno znależć kogo¶ "bez przej¶ć". No ale nie ma ideałów i z takich też można zaczerpn±ć co¶ fajnego oraz zbudować co¶ fajnego akceptuj±c ten bagaż.
powodzenia


Echo, to prawda, ale nie da sie niczego zbudowac na nieszczesciu innych i nie da sie zbudowac, gdy druga osoba wciaz ciazy ku swemu ex partnerowi, czyli nadal emocjonalnie tkwi w bylym zwiazku.

Czy swiadomie czy nie, to juz inna sprawa, ja sadze, ze jesli ktos mysli ciagle o ex, a jest z kims innym, to swiadomie oklamuje obecnego partnera. Jesli chce sprobowac z kims, swiadmoie, ale podswiadomie nie mwie, ze drazy go/ja robak przeszlosci, to oczywiscie nie moze byc tu mowy o swiadomym ranieniu (niemniej ranienie wciaz jest).

Niestety, obawiam sie, ze w moim przypadku bylo to ranienie na pol swiadome i gdy zdasz sobie z tego sprawe, to nie jest ci juz tak wesolo.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 8 sie 2007, o 16:01

Hm, dawno mnie tu nie było.

Teraz tak sobie czytam Twoj± wypowiedĽ i nasuwa mi sie dygresja, iż tacy ludzie sami nie wiedz± czego i kogo chc±. S± zagubieni, możliwe, że brak im "higieny umysłu" (bardzo podoba mi się to popularne ostatnio sformułowanie :)). A może po prostu sami siebie maj± gdzie¶, a co dopiero innych...?...

Sytuacj± oczywist± dla mnie jest, że jeżeli dany osobnik roztkliwia się nad swoim/-± ex, a ¦WIADOMIE wchodzi w nowy zwi±zek, no to WIELKIE SORRY - w tym momencie postępuje egoistycznie.
Nie jeste¶my odpowiedzialni za uczucia, jakie kto¶ samowolnie do nas odczuwa, ale odpowiedzialni jeste¶my za uczucia, które sami wzbudzamy.
To też oznaka mentalnej dojrzało¶ci ["Ja nie chcę być samotny lub chciałbym sobie "potrenować" lub chciałbym się poseksić, ale nie muszę tego robić" (czyt. - kosztem innych)].

Ważne, by nie reagować na tych, którzy niszcz± nasz± wrażliwo¶ć.


Życzę Ci, aby¶ znalazła fajnego, poważnego faceta, który równie poważnie potraktuje Ciebie i Twoje uczucie.

Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Pytajaca » 9 sie 2007, o 00:00

A dziekuje, wlasnie do tego zmierzam! :D
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 153 gości