Czysta nienawiść...

Problemy związane z depresją.

co robić?

Postprzez chmurka » 2 maja 2009, o 18:53

witam! jestem tu nowa i szczerze powiem, że nigdy nie należałam do takiego forum, ale szukając pomocy na moje zmartwienie w internecie znalazłam historie Kasi, czytając wasze rady m.in. na temat milczenia stwierdziłam ze może tu właśnie ktoś mi pomoże bo sama już nie daje rady, od dwóch dni tylko płaczę i co kilka sekund patrzę w telefon czy się nie odezwał, mam już dość boli mnie to wszystko, jego postawa nasze kłótnie.


Podobnie jak Kasi, ja też obwiniam się za wszystko, ale głównie dzięki mojemu chłopakowi, który często powtarzał mi ze kłócimy się przez mnie, że ja za to odpowiadam, czasami miał rację, bo jestem osobą impulsywną, upartą, kłótliwą i wybuchową, najpierw robię, z później żałuję. I tak się stało i tym razem, czyli w środę napisałam jedno słowo za dużo "Żegnaj", jestem z moim chłopakiem 2,5 roku a od grudnia jesteśmy zaręczeni.


Od kwietnia tego roku postanowilśmy, że weźniemy ślub za rok w 2010r wszystko było już ustalone, termin kościele, rezerwacja sali, fotograf itp, bardzo się cieszyłam na to wszystko, bo nie mam szczęścia do miłości i myślałam już że to jest ten jedyny, chociaż nasz związek w cale nie był łatwy, mamy sprzeczne charaktery i często się kłócimy, a raczej ja się kłócę a on lekceważy mnie, co jeszcze bardziej mnie denerwuje i on o tym dobrze wie.


Jest naprawdę dobrym chłopakiem pod wieloma względami, ale ma jedna wadę główna, lubi pić. Pamiętam do dziś ile wylałam łez i ile razy prosiłam żeby mnie nie zostawiał chociaż to była jego wina. Na pierwszego naszego sylwestra wybraliśmi się z jego znajomymi, przed 24 "stracił film", było mi wtedy bardzo wstyd, głupio i nie chciałam tego ciągnąć, ale mam do niego słabość, a teraz już wiem ze nie potrafię bez niego żyć, nie wiem czy się uzależniłam od niego, czy tak bardzo go kocham, ale wybaczyłam mu wtedy i następnych kilka razy. Zawsze wybaczałam a on zawsze mówił, ze już więcej tak nie zrobi. Potrafił rano obiecać a wieczorem przyjść z pracy pijanym chociaż wiedział, ze grozi to rozstaniem, bo taki był warunek Nie raz i nie dwa wybrał nie mnie, ale wiem ze to jest moja wina, bo zawsze mu wybaczałam. Jestem osoba nie pijącą, nie lubię alkoholu i dla mnie mógłby nie istnieć w ogóle. Ale jak już jest to zawsze powtarzałam ze wszystko jest dla ludzi, tylko z umiarem. Nie chodzimy już nigdzie ze znajomymi bo boje się ze ja będę siedziała, a on będzie pił.


Zna moje podejście i często mówi ze jestem przewrażliwiona, i tak jest, na samo słowo alkohol, jakaś impreza już jest kłótnia i prośby i groźby. Zmienił się trochę po zaręczynach i zaczął mniej się upijać, ale pracuje w trudnym środowisku. W pracy często wyprawiane są imieniny i inne okazje do świętowania z udziałem kumpli i wódki. Odkąd pamiętam zawsze słyszę te same pretensje do mnie, ze kolega jest zawiedziony ze on nie pije i nie może odmówić, tylko zawsze zmieniają się ich imiona. Obiecał tez ze się ograniczy, zacznie pic mniej


Wymyślił sobie oprócz pierwszego hobby wędkowania, granie w piłkę nożną z kumplami, ja pomału mam dość jego hobby, bo studiuje dziennie w Bydgoszczy,a mieszkam w innym mieście i nie ma mniej w tygodniu np. od poniedziałku do czwartku. I jak przyjeżdżam chciałabym spędzić z nim czas ale okres wiosna-lato- jesień jest dla nas zawsze najtrudniejszy. Jako wymówkę granie w piłkę wymyślił, że powinnam się cieszyć ze robi to, zamiast pić I ma rację tez tak sądzę, ale nie w jego przypadku, bo on nie przestaje korzystać z okazji do picia.


Jak np, w tym tygodniu był grać w piłkę we wtorek, a w czwartek mi zakomunikował ze jest impreza dziadkowe jego kolegi, i ze nie może odmówić, a wiedział już zdecydowanie wcześniej ze w sobotę są urodziny jego bratowej, za 2 tygodnie jest mój bal pożegnalny ze studiów, a w czerwcu są jego urodziny, później urlop i tak dalej i dalej...Już zresztą powiedział mi ze w czerwcu na urodziny ma zamiar się solidnie napić a tak to będzie tylko pil kulturalnie, i wszystko byłoby dobrze, gdyby kulturalne picie kończyło sie na 1, 2 drinkach, a u nie kończy się, że jest podpity, ale przecież jak on mi wygarnia zmienił sie, chyba w ten sposób ze jest podpity a nie napity, ale jak na moje on sie nie ograniczyl


Oczywiscie według niego sie ogranicza, bo gdyby chcial to by mogł pic codziennie, czego ja sobie w ogole nie wyobrazam, bo mozna wpasc w nałóg. Boje sie z nim zalozyc rodziny, i tak sie stallo w srode, wygarnelam mu to ze ze sie w ogole nie ogranicza, on stwierdził ze robie z niego alkoholika, ze koledzy smieja sie ze jakim on jest pantoflarzem bo nie pije rowno z nimi, zdenedrwowalo mnie to, bo jzu to wiele razy słyszałam i powiedzialam, mu że n ie chce zakładać rodziny, z kimś komu nie ufam, z kims kto ma problemy z odmówieniem sobie picia, tak jakby to bylo najwazniejsze.

On sie obraził i padło z mojej strony słowo, żegnaj. chociaż wcale nie chciałam tego, bo go kocham, planowaliśmi ślub Ale nie wiem jak mam do niego dotrzeć, próbowałąm rozmowy, próśb, gróźb i tłumaczeń wiec postanowiałam ze mu tym razem nie daruje i niech zatęskni, ze jak zrumie ze mysle o tym na powaznie, to zrozumie i zmieni się, ale on od trzecich dni sie nie odzywa :-( a ja płaczę i obwiniam sie za to wszystko, ze to moze jednak moja wina, nie wiem co mam robić i myslec, on milczy a ja patrze w telefon i chce pisac do niego, zeby mnie tak nie traktowałm, ze jak tak moze, ze nic dla niego nie zancze, czemu nie zawalczy nie pokaze ze mu zalezy, ale powstrzymuje sie, bo juz robialm tak wiele razy i to on byl gora, a ja sie ponizalam i tym razem nie chcę sie prosic o miłość Przepraszam ze tak duzo tej tresci ale nie mialam sie gdzie wyżalić o tym wszystkim, dzis siedzialam w domu i płakałam a on chodzi na ryby, dziś był na urodzinach i zapewne dobrze sie bawi, nadodatek u mojej mamy wykryli raka złośliwego jelita grubego i miala niedawno operacje, jest juz lepiej ale jeszcze lezy w szpitalu i chodze do niej codziennnie, widzi ze cos jest nie tak, ale nie chce o tym teraz z nia rozmawiać i jej martwic, a on nawet przez te kilka dni nie napisal sms jak sie czuje mama, czy czegos nie potrzebuje cokolwiek :-( poprostu jakbym w ogóle nie istniała.......


pomózcie co mam robić,i jak to wszsytko wygląda z Waszej strony, bo nie wiem co mam już myśleć....on uważa ze go ograniczam, że ma dość kłótni,których ja również mam dość, że wszyscy widzą jego zmianę tylko nie ja, nie wiem juz kto ma rację, stwierdziłam tylko, że sam robi z siebie alkoholika, skoro poświęca dla tego, kogoś kogo niby kocha, ale najgorsze jest to jego milczenie......
    Ostatnio edytowano 2 maja 2009, o 19:26 przez chmurka, łącznie edytowano 2 razy
    chmurka
     
    Posty: 69
    Dołączył(a): 2 maja 2009, o 17:17

    Postprzez smerfetka0 » 2 maja 2009, o 19:00

    kochana chmurko wysłałam Ci wiadomość ale one czasami tak długo dochodzą...że pewnie szybko nie dojdzie a więc jestem zmuszona napisać to tutaj.

    mam prośbę. zrób odstępy i jakieś akapity bo łatwiej jest przeczytać wtedy tak długi tekst. i najlepiej będzie jak założysz własny wątek i z pewnością w miare możliwości Ci pomożemy :)

    przez godzine masz mozliwosc zmiany swojego postu wiec gdyby to nie problem to prosilabym o skorzystanie z moich rad:)

    wybacz ze tak od razu pouczam ale zdaje mi sie ze w ten sposob bedzie lepiej i wygodniej dla wszystkich:)
    Avatar użytkownika
    smerfetka0
     
    Posty: 3954
    Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
    Lokalizacja: Londyn

    Postprzez matylda » 2 maja 2009, o 19:06

    Wybacz, że będzie krótko, ale nie jestem w formie...
    Jak ja to widzę?
    Wygląda na to, że on wcale nie ma ochoty przestać pić. Może poczytaj trochę o współuzależnieniu (później podeślę Ci kilka linków). Schemat jest mi znajomy, on pije, a ty jesteś winna! Guzik prawda! To nie jest Twoja wina!
    Nie pomożesz mu, jeżeli on tej pomocy nie będzie chciał. To on musi chcieć przestać, a wygląda na to, że tak mu dobrze...
    Przykro mi, ale ja właśnie tak to widzę :(

    PS. Próbowałaś z nim rozmawiać na spokojnie?
    Avatar użytkownika
    matylda
     
    Posty: 659
    Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
    Lokalizacja: nibylandia

    Postprzez chmurka » 2 maja 2009, o 19:23

    ---------- 19:14 02.05.2009 ----------

    wiele razy juz rozmawialiśmi, zwlaszcza wtedy kiedy on wiedział, ze zrobil źle i przychodził z mina zbitego psa, wtedy mu tlumaczylam na spokojnie, jak ja to widze i mowil mi ze rozumie i ze sie zmieni.
    Zmienił sie, nie moge mowic, ze nie. Ale też nie widze zeby sie ograniczał, ja inaczej rozumiem słowo ograniczanie sie w czyms, nie mowie tez ze zawsze chodzi napity itp, ale potrafil do mojego domu przychodzic i byc wstawiony, nie wyobrazam sobie, jak to bedzie w małżeństwie. Te imprezy nie trwają dlugo bo zaledwie 2 czasmi więcej godzin po pracy, ale zalezy jakie tempo sobie przyjma.

    ---------- 19:23 ----------

    wiem o tym, że on nie che zrezygnować z alkoholu w ogóle, i dlatego już nawet wymyśliłam, że może być raz w roku upity, no i stwierdził, ze na urodziny sie napije, chociaz juz w tym roku musiałam po nim sprzątać...
    Nie chciałam go ograniczać, bo nie odmawia sobie kupna piwka jak jestesmy w sklepie, i pózniej je pije przez weekend, ale nie widzialam w tym nic zlego.
    Chciałabym wychodzić gdzies z nim i razem sie bawić, ale on woli spotkania w pracy
    Mam do napisania prace magisterska i choroba mamy, więc prosilam go, aby mi nie stwarzał dodatkowych zmartwień.
    Nie chciałabym go stracić, ale nie rozumiem dlaczego od tych 3 dni w ogole sie nie intersuje, nie teskni, tylko wini mnie, bo powiedzialam, ze to koniec.
    chmurka
     
    Posty: 69
    Dołączył(a): 2 maja 2009, o 17:17

    Postprzez Księżycowa » 2 maja 2009, o 21:20

    Witaj chmurka! Miło mi, że na moim wątku znalazłaś , to czego potrzebowałaś :) .

    Ja wróciłam właśnie do domu... On grilluje w remizie... Tęsknię, chciałabym tam być. Resztkami sił powstrzymuję się od napisania, naprawdę resztkami...
    Zastanawiam się, czy są jakieś podstawy, bym mogła twierdzić, że jest szansa? Jakie? To, że w ogóle odbiera, że odpisuje? Fakt, mógłby tego nie robić. To jest chyba bardzo wiele prawda?
    Księżycowa
     

    Postprzez smerfetka0 » 2 maja 2009, o 21:24

    kasioreczku nie zadręczaj się tak. gdybaniem na nic nie wpadniemy. nie zagłębimy się w męską psychikę :cmok:
    teraz do niego nie pisz, nie warto, może coś wypił i jest weselszy, niech się odstresuje, niech chwile nie myśli.

    wiem wiem że to tak łatwo powiedzieć bo ja już swojemu ze 3 (ale ostatniego) smsa napisałam. cud ze nie udałam sprowokowanej za bardzo i nie wybuchnelam jak ja to potrafie :uoeee:

    poczekaj. jeszcze troszkę, jeszcze dzień dwa, to nie długo i tak już sporo zniosłaś. może jakiś filmik?
    Avatar użytkownika
    smerfetka0
     
    Posty: 3954
    Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
    Lokalizacja: Londyn

    Postprzez matylda » 2 maja 2009, o 21:29

    kasiorek43 napisał(a):Zastanawiam się, czy są jakieś podstawy, bym mogła twierdzić, że jest szansa? Jakie? To, że w ogóle odbiera, że odpisuje? Fakt, mógłby tego nie robić. To jest chyba bardzo wiele prawda?


    Kasiorku,
    Wytrzymaj! Dasz radę! Ja w Ciebie wierzę! :pocieszacz:
    Jakie są szanse? Nie wiem... Ale, proszę, nie obiecuj sobie zbyt wiele! Spodziewaj się najlepszego, ale bądź przygotowana na najgorsze - na wszelki wypadek...
    Ja nie rozumiem niektórych zachowań facetów. Na przykład, mój ex pisze do mnie smsy (nie odpisuje, tylko pisze!), że jestem wyjątkowa, itd., a jest z kimś innym. Dlatego trudno jest mi doszukiwać się czegoś więcej w tym, że Twój odbiera, odpisuje...
    W tym temacie chciałabym się mylić, naprawdę!
    Avatar użytkownika
    matylda
     
    Posty: 659
    Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
    Lokalizacja: nibylandia

    Postprzez Księżycowa » 2 maja 2009, o 21:30

    Ja sobie nie wyobrażam, żeby jego miejsce zajął ktoś inny :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
    Księżycowa
     

    Postprzez matylda » 2 maja 2009, o 21:35

    Nie myśl o tym! Postaraj się!
    Wiem, że to trudne! Ciężko jak diabli!
    Ale nie mogę patrzeć, jak się wciąż zamartwiasz... :cry:
    Avatar użytkownika
    matylda
     
    Posty: 659
    Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
    Lokalizacja: nibylandia

    Postprzez Księżycowa » 2 maja 2009, o 21:39

    Bo było mi z nim dobrze tak naprawdę. On zawsze mi pomagał, nie odwrócił się gdy miałam problemy. Nie wytrzymał pewnego dnia, to prawda. Ale jak mu się dziwić, ile można chcieć od kogoś, samemu nie wiedząc czego. On też czasem przesadzał, ale można było się dogadać. Nie mogę wytrzymać, już nie mam sił... Jutro będzie najgorzej, nie mam żadnych planów. Do poniedziałku, tyle czasu. Chciałabym, by wrócił... Przecież nie odpowiedział mi, że nie chce mnie widzieć jak pytałam w prost, mówił, że nie wie, że musi się zastanowić... Może on też tęskni... :cry: :cry: :cry: :cry: . A może stwierdzi, że lepiej mu beze mnie... Nie zniosę tego....
    Księżycowa
     

    Postprzez smerfetka0 » 2 maja 2009, o 21:48

    kurcze...
    kasiorek do łóżka. spać. prześpij to. jutro dłuuugie śniadanie, trzeba iść na spacer, i to i tamto. zleci do po południa. a później coś wymyślimy!

    zaciśnij ząbki, silna dziewczynka jesteś
    Avatar użytkownika
    smerfetka0
     
    Posty: 3954
    Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
    Lokalizacja: Londyn

    Postprzez Księżycowa » 2 maja 2009, o 21:53

    Nie zasnę, za długo spałam :? .

    Jutro pozostaje mi spacer, żadnych planów tym razem nie mam, a nie wiem czy i na to się zdobędę. Poniedziałek jakoś przeminie, ale jutro to jest porażka. Paraliżuje mnie myśl, że odmówi. To będzie ogromny kopniak, będzie bardzo bolało... Gdybym miała nadzieje na jakieś szanse a ja zupełnie nie wiem na czym stoję...
    Księżycowa
     

    Postprzez smerfetka0 » 2 maja 2009, o 21:59

    biedny kasiorek :pocieszacz:

    nie martw sie. pomartwimy sie jak bedzie powod. teraz go nie ma jeszcze. bo wlasnie nie wiadomo czy nic nie wyjdzie.. a moze akurat.. ja mam nadzieje i jestem dobrej mysli
    Avatar użytkownika
    smerfetka0
     
    Posty: 3954
    Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
    Lokalizacja: Londyn

    Postprzez Księżycowa » 2 maja 2009, o 22:10

    Wybaczcie, że Was tak zadręczam...

    Chciałabym mu tyle powiedzieć, żeby go przekonać. Ale ile mogę mówić? Chyba jutro wyjdę po południu bardziej, żeby mi się wieczór nie ciągnął. Wstanę wcześniej, wrócę, tak jak dziś.

    Ciągle przelatują mi przez głowę jego słowa" ,,Czy wiesz jak mi ciężko, gdy tak mówisz?" , ,,Jaką mam mieć teraz pewność?" , ,,Mam zaufać Ci w ciemno?", ,,Jak to będzie wyglądało?" i mnóstwo podobnych. Jak pytał o królika... Zastanawia mnie też, że dał mi znać, kiedy był wolny... To wszystko samo pcha mi się do głowy... Nie mogę znieść tylko przeczucia, że nic z tego nie będzie... momentami już sama nie wiem... Dla mnie to wszystko co mówi i robi wiele znaczy i daje mi nadzieję...
    Księżycowa
     

    Postprzez chmurka » 2 maja 2009, o 23:01

    witaj, z góry cię przepraszam za to że tak wtargnęłam na twój profil aż mi głupi!!!!!!!! ale nie wiedziałam na czym to polega a byłam bardzo smutna i nie myślałam co robię. Przepraszam jeszcze raz

    Masz racje to dużo znaczy ze odpisuje patrząc na mojego, interesujesz go tylko może che odsapnąć przemyśleć to na spokojnie, też kiedyś byłam w takiej sytuacji jak ty, wkurzyłam go a on nie wytrzymał i mnie zostawił na przeszło tydzień zamilkł, płakałam codziennie brałam tabletki na uspokojenie, pisałam i prosiłam żeby tego nie robił, on sie zdenerwował i powiedział ze musi to wszystko na spokojnie przemyśleć i mam dać mu czas, a on sie odezwie sam było mi ciężko ale zrobiłam tak, później się spotkaliśmi i w sumie do teraz byliśmi razem jak cie kocha to wrócim jest nadzieja zawsze jest
    chmurka
     
    Posty: 69
    Dołączył(a): 2 maja 2009, o 17:17

    Poprzednia stronaNastępna strona

    Powrót do Depresja

    Kto przegląda forum

    Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 329 gości

    cron