Dojrzalam w koncu do tego tematu.
Czy ludzie tkwiacy w jakichs chorych ukladach, rozchodzacy sie notorycznie i schodzacy co jakis czas, a bedacy w miedzyczasie z innymi partnerami "dla treningu" osobowosci zdaja sobie sprawe z tego, ze wciagaja w swoja rozgrywke inne osoby, ktore przeciez tez maja uczucia? Czy robia to nieswiadomie? Kto daje im prawo "probowania" na innych w stylu- czy z tym innym sie moze uda- po to tylko, by zapomniec o swym toksycznym partnerze na chwile, a po jakims czasie ponownie wrocic do starego ukladu?Czy to wszystko robia po to, zeby sie "ulepszac" z innymi, a pozniej tacy "lepsi" wkraczac do tej samej rzeki? Czy jest fair, ze zajmuje im to tylko 5 minut, by zerwac dwuletni zwiazek z kims innym tylko dlatego, ze toksyczny partner znow pozwolil im byc ze soba?
Nawet jesli sa toksyczni i dysfunkcyjni, to moim zdaniem najpierw powinni zdac sobie z tego sprawe, nastepnie poddac sie terapii i przede wszystkim - nie ranic nowych nieswiadomych niczego partnerow wchodzac w nowe zwiazki. Powinni trzymac sie z daleka od innych i zalatwiac swoje sprawy tylko miedzy soba. Czasem mysle nawet, ze takich ludzi sie powinno separowac...Ba!tylko jak ich rozpoznawac?...
Co o tym sadzicie?