Czysta nienawiść...

Problemy związane z depresją.

Postprzez Księżycowa » 1 maja 2009, o 14:52

---------- 14:50 01.05.2009 ----------

Dziękuję Ci za to bardzo. I wiesz, zadzwonię za te kilka dni i zrobię tak jak radzisz... Mam nadzieję, że jest szansa....

---------- 14:52 ----------

Czytałam Twój wątek i wiesz, myślę, że niektórzy faceci są na maksa skomplikowani. Kłopotliwa ta sytuacja

Chciałabym być już na Twoim miejscu z tą maturą i oczywiście życzę Ci powodzenia. Ja mam takie plany, że zrobię wszystko by ją zdać i dostać się na wymarzoną uczelnię...
Ostatnio edytowano 1 maja 2009, o 14:54 przez Księżycowa, łącznie edytowano 1 raz
Księżycowa
 

Postprzez smerfetka0 » 1 maja 2009, o 14:55

---------- 14:54 01.05.2009 ----------

na pewno jest :) ale pamiętaj...jak już zadzwonisz to nie jak "zbity pies" ale osoba napełniona optymizmem (przynajmniej udaj to :wink: )
i nie pytaj co dalej z wami co zdecydował, tylko jak się trzyma i czy potrzebuje troszkę czasu, zagryź zęby i zaakceptuj jego odpowiedź jeśli ci powie że tak. Tylko wyraź mu nadzieję na to że jednak się między wami ułoży. Ale nie trzeba mu już o was tak ciągle gadać i gadać bo z pewnością go to męczy (chociaż wiem jak ciężko przestać gadać bo sama mam taki problem z zamknięciem buźki)

a teraz sio do roboty!

i spróbuj wyjść z założenia...że jeśli to wszystko nie pomoże...nie wróci...widocznie to nie "ten", a wszystko co robisz dla siebie i jak się zmieniasz zaowocuje w kolejnym związku z "tym" facetem. bo jak to "ten" mężczyzna to nie ma bata będziecie ze sobą!

---------- 14:55 ----------

bo to tylko tak się mówi że facet to prosty jak druty a my komplikujemy :wink: i nie dziękuję żeby nie zapeszyć, ale wiesz...ja rewelacji nie widzę pod względem maturalnym, chcę ja już tylko zdać :( co też nie będzie proste... ale.. będziesz na moim miejscu. i pójdziesz na studia. i się razem z lubym będziesz cieszyła życiem studenckim
Ostatnio edytowano 1 maja 2009, o 14:56 przez smerfetka0, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Księżycowa » 1 maja 2009, o 14:55

Zrobię wszystko, żeby tak się stało. Dziękuję Ci :)
Księżycowa
 

Postprzez smerfetka0 » 1 maja 2009, o 15:04

a pierwszy krok (a pierwsze podobno najtrudniejsze) masz za sobą, bo CHCESZ, i MASZ ŚWIADOMOŚĆ tego wszystkiego.

a więc ja do nauki Ty do walki z tymi złymi chochlikami które nie pozwalają cieszyć Ci się Twoim życiem i wieczorem się bedziemy tu cieszyć że dzień nie zmarnowany i ku lepszemu :)

a że też rozpada mi się coś co bym chciała żeby się nie rozpadło i wszyscy mówią (mądrze zresztą) że mam dać spokój więc pomyśl że wcale nie jesteś sama i się sama nie męczysz :pocieszacz:

może to egoistyczne ale mi pomagało myślenie że kurde inni mają gorzej ode mnie a jednak zachowują się lepiej, że nie tylko ja jestem w takiej sytuacji nieprzyjemnej..
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez limonka » 1 maja 2009, o 16:36

kasiorku....puk puk.... daj mu ten czas...w koncu on ci jeszcze nie opowiedzial czy chce zaczac cos naprawiac i byc razem....a ty ciagle mu cos proponujesz..WYLUZUJ KOBIETO......nie dzwon...on juz wszystko wie jak podejmie decyzje to sie sam odezwie.....daj mu zateskinic...swoja postawa kreujesz sytuacje z ktorej wnika jakbys w tm calym bigosie tylko ty byla winna...a obydwie wiemy ze tak nie jest.....pamietasz jak ty mialas go dosc a on na sile przychodzil??? jakie byly twoje reakcje......jego sa pewnie teraz podobne.....
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez smerfetka0 » 1 maja 2009, o 16:40

o o limonka też tu ma dużo racji!


ps. limonko to NJ w podpisie "skąd" to jakiś skrót miejscowości ale nie ten popularny i pospolity ? Bo dla jednego miasta się przyjęło spolszczenie "NJ" :) Nowy Jork bądź New Jersey.. bardzo mnie to ciekawiło :P :P nie wyśmiej mnie :p

Wybacz Kasiorku że w Twym wątku ;)
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Księżycowa » 1 maja 2009, o 18:50

Ależ ja się nie gniewam :) .

Tak limonko właśnie sobie pomyślałam, jak napisałaś, że przecież ja też uciekłam od niego jak naciskał, bo potrzebowałam czasu. I bardzo źle się skończyła jego chęć, żeby szybko wszystko wiedzieć. Z resztą jak rozmawialiśmy raz powiedziałam mu o tym...

Dam spokój, niech odsapnie jakiś czas. Może później odezwę się. Z resztą i tak mam do niego sprawę względem pytań do sesji z pierwszego roku, bo chcę je wcześniej przerobić, żeby było mi łatwiej ogarnąć materiał. Do szkoły mam trochę czasu, więc nie będę czekać z założonymi rękami, tylko dlaczego tak panicznie się boję, że nie da szansy. Bardzo go muszę kochać, ale myślę sobie, że jeśli nic nie zyskam a mogę nawet stracić naciskając go, to nic się nie stanie tym bardziej jak postąpię odwrotnie...

Mam nadzieję, że jest szansa i ten czas nam ją da...
Księżycowa
 

Postprzez smerfetka0 » 1 maja 2009, o 19:01

o właśnie! i te podejście jest dobre :)

:pocieszacz:



:oklaski:


będzie dobrze zobaczysz :* teraz tylko poczekamy :)
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Księżycowa » 1 maja 2009, o 19:04

Zagubiona Ty patrząc z boku poważnie uważasz, że jest szansa, czy mnie tylko pocieszasz? Bo jeśli faktycznie jest, to dlaczego ja mam przeczucie, że już nigdy nie będziemy robić nic wspólnie...?
Księżycowa
 

Postprzez smerfetka0 » 1 maja 2009, o 19:10

---------- 19:09 01.05.2009 ----------

może masz to przeczucie z obawy i z tej niepewności która narazie Ci towarzyszy.

wiesz...ja wierzę w miłość, ja jak większość kobiet analizuje każde zachowanie faceta. Chciałabym żeby wam się ułożyło. Szczerze Ci tego życzę. Ale czuję że nie będzie łatwo, że dużo pracy przed wami, ale że jakoś dacie sobie z tym rade i kiedyś wróci to do porządku o jakim marzysz zapewne. Że nawet jak on się zdecyduje to jeszcze nie będzie przypominało takiego związku jaki mieliście na początku, zapatrzeni pewnie w siebie zakochani na zabój.. ale czuje że jest to możliwe. Z drugiej strony co ja mogę wiedzieć? Nie chciałabym Cię napawać nadzieją bo jeśli by mnie moja przeczucia mylą to wiem jaki cię ogarnie żal. No ale ja naprawdę czuje że wam się ułoży... tylko proszę... narazie staraj się wypracować do tego dystans :pocieszacz:

---------- 19:10 ----------

ale naprawdę wierze że będzie w końcu dobrze.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Księżycowa » 1 maja 2009, o 19:15

Wiesz, może to jego zdecydowane ,,nie" na początku i twarde trzymanie rozsądku buduje tą niepewność. Nie wiem, ale zauważyłam, że wiele kobiet ma to samo - za mocno angażują się w związek i nie chcący zupełnie niszczą coś wartościowego. No cóż... wina leży ogólnikowo po obydwu stronach, ale z drugiej strony nikt nie jest z kamienia. I tak jak napisałaś: niezależnie jak mocno się kocha, pewnych rzeczy nie sposób wytrzymać. Ja mam wrażenie, że posłucha swego rozsądku, ale widzę również po nim, że ma mętlik. Pozostało mi nic nie robić, żeby nie pogorszyć... Trzymajcie kciuki za mnie i dziękuję, że jesteście ze mną :buziaki:
Księżycowa
 

Postprzez limonka » 1 maja 2009, o 21:13

no to trzymamy kciuki...tylko pamietaj CZAS...sila i nachalnoscia nic tu nie przyspieszysz:)

ps. zagubiona tak zgadlas jeste z new jersey:)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Księżycowa » 1 maja 2009, o 21:27

Gubi mnie strach, że ten czas nic nie da. Mimo, że on sprawia wrażenia jakby mu jeszcze zależało... Boję się, że powie, że lepiej dla nas tak będzie, że posłuch swego rozsądku...

Ja tęsknię za nim. Boję się, że on już nie zechce. Że przez ten właśnie czas się odmyśli... Może to głupie, ale naprawdę mi na nim zależy...
Księżycowa
 

Postprzez smerfetka0 » 1 maja 2009, o 21:44

takie uczucia nigdy nie są głupie! NIGDY !

Nie ma co gdybać, choć gdybać nie łatwo. Musimy poczekać. Aż sama zaczęłam się niecierpliwić i chciałabym żeby to wszystko się jak najszybciej rozwiązało i jak najbardziej pomyślniej.


limonka...matusieńko jak ja Ci zazdroszcze :cry: Ameryka dla mnie tak odległa...a marzenia o niej tak silne i przygnębiające. Chciałabym zobaczyć Amerykę, ale zobaczyć nie mając 40 lat..ale teraz, za młodu.. Pomieszkać tam. Zawsze mnie pasjonował nowy york. Poczuć to co widziałam na zdjęciach i filmach na własnej skórze. naprawdę zazdroszcze.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Księżycowa » 1 maja 2009, o 21:58

Najchętniej, to pisałabym, żeby go przekonać, ale on prosił o czas. Trudno mi wytrzymać, ale nie chcę, by uciekł ode mnie. Męczę się bardzo i dużo mnie to kosztuje. Poczekam, muszę dać mu powód by mi uwierzył. Mam nadzieję, że wytrzymam. Tylko ciągle się boję, że może jednak nie będzie chciał, to chore... Najgorsze, że nie mam na nic wpływy... Jeśli przestał mnie kochać. Dla mnie to wszystko tyle znaczyło....
Księżycowa
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 183 gości

cron