pomóżcie mi to przerwać

Problemy z partnerami.

Postprzez smerfetka0 » 30 kwi 2009, o 15:19

ja dostrzegam sikoreczko bez nerwów bo piórka wypadną :) i jestem wdzięczna, ale akurat taka rozmowa wywiązała się po tym jak zirytowałam się na słowa impresji, i takie się uogólnienie zrobiło i w ogóle.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Szafirowa » 30 kwi 2009, o 15:21

Zagubiona ... tutaj masz już 7 stron ciepłych słów, otuchy, trzeźwych spojrzeń i pomysłów.
Czy to nie wystarcza ?

A przecież ciągle mówisz ... że tej pomocy nie otrzymujesz. Każdy pomysł odbijasz od siebie jak piłkę tenisową, na każdą radę kręcisz nosem - bo nie jest dobra.

Wiem, że chcesz, żeby ktoś Ci napisał, że są wielkie szanse na pozytywny rozwój Twojego "związku", że wszystko się uda i będzie dobrze ... ale skoro nikt tak nie pisze, to znaczy, że nikt tak tego nie osądza, nikt tak nie uważa.
Ale to też jest jakaś wymierna wykładnia problemu.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez sikorkaa » 30 kwi 2009, o 15:21

aha i jeszce jedno - wytlumacz mi prosze jedna kwestie bo nie wiem jak mam to rozumiec: otoz masz obecnie watpliwosci co do ciazy badz jej braku, co jest dla mnie oznaka ze sypiacie ze soba. no ale moment!! piszesz ze jestes jego kolezanka. cos mi tu nie gra. z kolezanka sypia?? kim Ty dla niego jestes??
sikorkaa
 

Postprzez Szafirowa » 30 kwi 2009, o 15:23

Sikorek - jak wiesz, wielu mężczyzn niekoniecznie łączy seks z byciem razem ... to jest chyba kolejny taki przypadek.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez smerfetka0 » 30 kwi 2009, o 15:26

nie, nie ,nie. to nie porozumienie. Mi chodziło tylko o słowa impresji które mnie podburzyły. Wybaczcie nie chciałam nikogo urazić ale przemyślę to co piszecie na ten temat.


hm...sypiamy ze sobą. to sytuacji która była za nim go przycisnęłam i wydusiłam koleżeństwo, od tamtej pory kategorycznie nie pozwalam mu na jakąkolwiek oznakę czułości dwuznacznej. Ale....on dobrze wie że muszę się wysilić żeby nie ulec.
kim jestem? "koleżanką o którą jest strasznie zazdrosny, koleżanką z która mu najlepiej i przy nikim tak się nie czuje jak przy mnie (i stan się utrzymuje ten nawet wtedy kiedy nie dochodzi do czułości) koleżanką na której mu zależy i która mu wiele pomaga" ale ponoć "zabrakło ziarenka piasku któe by przważało nad tym że czuje do mnie więcej niż sympatia koleżeńska"

koleżanką i umiera z zazdrości o mnie, ale podobno w jego mniemaniu to normalne bo mnie "bardzo lubi i tylko mnie tak lubi i o mnie tylko jest zazdrosny" :shock:
po tym nie wiem co ze mnie za koleżanka.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez sikorkaa » 30 kwi 2009, o 15:35

---------- 15:32 30.04.2009 ----------

Szafirowa napisał(a):Sikorek - jak wiesz, wielu mężczyzn niekoniecznie łączy seks z byciem razem ... to jest chyba kolejny taki przypadek.


spokojnie wiem, ja juz nieraz to przerabialam wiec w tym temacie moglabym doktorat pisac :P

nie jestem tylko pewna czy zagubiona wie na czym stoi i czy dobrze sie czuje sypiajac z kims kto moze ofiarowac jej jedynie kolezenstwo.

mysle zagubiona ze oboje pomyliliscie pojecia. jak dla mnie seks jest dopelnieniem milosci,a u Was?? zaczelas od seksu nie wiedzac na jakiej stopie funkconujecie?? nie oceniam, Twoja sprawa, w koncu nie musisz przyjmowac mojej filozofii za swoja ale czy nie jest tak ze przez seks chcesz go zdobyc??

---------- 15:35 ----------

zagubiona0 napisał(a):ponoć "zabrakło ziarenka piasku któe by przważało nad tym że czuje do mnie więcej niż sympatia koleżeńska"



czy tym stwierdzeniem szanowny kolega nie dal Ci do zrozumienia ze nie masz czego szukac w jego sercu???
sikorkaa
 

Postprzez smerfetka0 » 30 kwi 2009, o 15:42

łooj sikorka :) słuchaj.

to było tak - zawsze podchodziłam do tego mądrze (związek, jakiś staż, miłość, pewne uczucie i MOŻE się decydowałam na to - mało lat więc wiadomo że nie było tych partnerów nie wiadomo ilu ale nie ważne), a z nim? kręcenie, spotykanie, wszystko miło, ładnie, wszystko oznaczało że coś czuję, potwierdzał że mu zależy i że mu się podobam (tak tak...potwierdzał, nie mówił, potwierdzał) i pewnego razu sytuacja się tak nakręciła że wszystko wyszło przypadkiem.. ale stało się.. pierwszy raz "w ten sposób" - ale wiem że źle zrobiłam tylko nad rozlanym mlekiem nie ma co płakać. później było co raz lepiej, co raz bliżej, nie były już TYLKO potwierdzenia a WŁASNE stwierdzenia..i to się toczyło.. ale że właśnie nie wiedziałam na czym stoje go przycisnęłam..raz drugi.. w końcu porządnie - od tamtej pory nie pozwoliłam na żadną czułość a jak zobaczyłam że się "dobierał" czy "prowokował" to się ostatnio wręcz wydarłam że chciał koleżankę to ją ma a ja w tej sferze jestem dostępna dla osoby która mnie pokocha itp itd. chodził i przepraszał bo nie chciał urazić.

ostatnia rozmowa właśnie - wyszło z tą zazdrością wszystko itp.. ale on mnie TYLKO LUBI :shock: nie pojmuję bo ja o kolegów za którymi nawet przepadam w ogóle nie jestem zazdrosna i nie słyszałam żeby ktokolwiek był.

a nasze relacje ostatnio sprowadziły się do relacji jakiś głupich. nie ma zbliżeń ani niczego w tym sensie za to - codzienne rozmowy (on je zaczyna, ale rozmawiam w wolnej chwili od nauki żeby nie było :wink: ), kłótnie i sprzeczki "a bo to miałeś być i cię nie było", "a bo to miałaś wrócić wcześniej i nie powiedziałaś że cię nie będzie" - sama się w tych kłótniach zapominałam...ale skoro mogłam dać upust nerwom jak mnie wkurzył a on na dodatek latał i przepraszał no to jejku :P

no ja zgłupiałam! ale... o takie sprawy między kumplami nie ma sprzeczek. między kumplami nie ma zazdrości.

tak sikorka dał mi do zrozumienia i ja naprawdę niczego nie insynuowałam, nie prowokowałam, nie byłam za miła, jego upominałam za każdą dwuznaczność.

a teraz jak mu to mówię że trochę to za daleko że nasze sprzeczki są nie na miejscu bo nie jesteśmy parą to on mi z zazdrością, z tego że ze mnie nie może zrezygnować itp itd. bo mnie "bardzo lubi"

po prostu szok :shock:

nie umiem tego określić
Ostatnio edytowano 30 kwi 2009, o 15:46 przez smerfetka0, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez limonka » 30 kwi 2009, o 15:45

zagubiona0 napisał(a):kim jestem? "koleżanką o którą jest strasznie zazdrosny, koleżanką z która mu najlepiej i przy nikim tak się nie czuje jak przy mnie (i stan się utrzymuje ten nawet wtedy kiedy nie dochodzi do czułości) koleżanką na której mu zależy i która mu wiele pomaga" ale ponoć "zabrakło ziarenka piasku któe by przważało nad tym że czuje do mnie więcej niż sympatia koleżeńska"

koleżanką i umiera z zazdrości o mnie, ale podobno w jego mniemaniu to normalne bo mnie "bardzo lubi i tylko mnie tak lubi i o mnie tylko jest zazdrosny" :shock:
po tym nie wiem co ze mnie za koleżanka.


widac ze status "kolezanki o ktora jest zazdrosny" ci nie opowiada meczysz sie ...ciagnie sie to i ciagnie...odezwal sie..ty cala w skowronkach (wiem ze starsz sie to kontrolowac)..milczy ...ty w depresji...wiec moze czas na radykalne ciecie skoro nadajecie na roznych falach, chcecie cie czego innego i macie inne wizje przyszlosci??
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez smerfetka0 » 30 kwi 2009, o 15:54

---------- 15:48 30.04.2009 ----------

limonka i w tym sedno.

ja cięć miałam dobre kilka...ale nie wytrzymywałam.

kurde są ćwiczenia na pamiec na koncentracje niech zrobia i na konsekwentność... bo ja jej nie mam tym bardziej wtedy jak mi obok niego tak dobrze i jak mi zalezy mimo wszystko :(

---------- 15:54 ----------

teraz jedynie mi trzeba podtrzymania...
tak dół załamanie itp... zawsze mu pomagałam i mogłam na niego liczyć - rozumieliśmy się idealnie.

dzisiaj rano rozmawiamy, i zaczął się temat, mówię że źle się czuje że nie moge nic jesc, ze sie stresuje że mnie to przerasta itp. chwilka rozmowy - on jakis nieobecny czuje brak wsparcia.. mówię dalej - a akurat z bolem glowy, cala jakas opuchnieta, cale jedzenie zwymiotowalam, stres mnie tak wykancza ze mam glupie pomysly (on - ze wzgledu na to ze przechodzil probe samobojcza kiedys kiedys, depresje leczona specjalistycznie itp myslalam ze zrozumie). a on milczy,...nic nie mówi... pytam czemu sie nie odzywa "po co skoro w tym temacie wszystko wiem"... zarzuciłam focha a ten "aha"... milczy milczy i mowie ze bez przesady ze zwracam sie do niego a on w ten sposob do mnie? .. po jakimś czasie bez słowa poszedł

napisałam mu smsa "to bylo przegiecie, ze jak tak mozna, i ze mam dosc"... no to przesadzaaaam i on nie skomentuje tego..

wiec moj krotki sms

"straciles kolezanke, wszystko ma granice"

ale co z tego jak wroci, zacznie sie rozmowa, zacznie "oj zlosniku" i swoje tlumaczenia, ze on ze mnie nie zrezygnuje a ja w koncu sie ugne...

:evil:
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 30 kwi 2009, o 15:59

---------- 15:58 30.04.2009 ----------

Ja bym może i coś Ci napisała Zagubiona... ale nic ponad to, co już zostało powiedziane i czego Ty nie przyjmujesz, ponieważ albo jesteś za słaba na dzisiaj, albo nie chcesz - tego już nie wiem.

No to zostawię Ci serduszko
:serce2:

---------- 15:59 ----------

zagubiona0 napisał(a):"straciles kolezanke, wszystko ma granice"

ale co z tego jak wroci, zacznie sie rozmowa, zacznie "oj zlosniku" i swoje tlumaczenia, ze on ze mnie nie zrezygnuje a ja w koncu sie ugne...

NO SAMA widzisz;)
:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez smerfetka0 » 30 kwi 2009, o 16:34

---------- 16:02 30.04.2009 ----------

no widzę widzę :) wściekła byłam jak osa bo przesadził naprawdę, ja tylko nakreśliłam to ogólnikowo.. ale tak samo jak ja go potrafię "urobić" że mu złość przechodzi na mnie i robi o co proszę tak samo i on wie jak poradzić sobie z tym moim słabym samozaparciem.. bo ja sobie obiecuje, staram się, ale w efekcie du*a z mojej konsekwentności :?


ale to chyba dobrze chociaż że mam cokolwiek tego zaparcia i siły na smsa...chociaż 5 minut tej siły ale jest, że się umiem do tego przyznać, ale już nie wiem jak to wykorzenić z własnego charakteru

---------- 16:07 ----------

wiecie myślę że ja i on się pogubiliśmy

podobam mu się i na pewno w jakimś stopniu mu zależy, ale nie - to nie miłość, może zrozumiał że jak go przyciskałam to mi chodziło "związek albo spadaj", a na związek za wcześnie. ale żeby to się rozwijało trzeba starań itp. no i ja tego chciałam a on sie na to zamkną w pewnym momencie..

sam chyba jest w kropce i nie pojmuje swoich odczuć. do tego te problemy osobowościowe które zawsze komplikowały okazywanie uczyć i przyznawanie się do nich.

ale...może ja sobie to tłumaczę tak żeby mi bylo łatwiej? :shock: nie wiem.
głupia sytuacja..

---------- 16:34 ----------

a dodam jeszcze co do tego pogubienia
tym bardziej nie rozumiem go bo skoro TYLKO lubi i nic więcej to dlaczego dalej ze mną utrzymuje ten kontakt?
Od wielu osób trzecich (nie tylko z jego przekazu chociaż trochę też) którzy nie mają pojęcia o naszych stosunkach wiem, że normalną koleżankę puścił by kantem i zawsze tak robił jak się czasami zachowywała tak jak ja potrafię (nie wiedziałam że niektóre rzeczy mogą tak wpłynać na zakończenie znajomości ale jednak). a mnie albo przeprasza, albo się pozłości i i tak się odzywa.. tylko że wiem że on potrafi nie mieć skrupolow urwac kontakt jesli dane zachowanie sie notorycznie powtarza. (ja też często się tak zachowuje jak nie gorzej a jednak nie umie mi powiedzieć koniec :shock: )
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez limonka » 30 kwi 2009, o 17:43

zagubiona0 napisał(a):---------- 16:02 30.04.2009 ----------

wiecie myślę że ja i on się pogubiliśmy[


a jam mysle ze to ty siep ogubilas bo on doskonale sie okreslil czego chce a czego nie...poza tym nie wiem jakiego masz w nim przyjaciela...skoro ignoruje twoje potrzeby i nie jesrt dla ciebie wpsarciem w trudnych chiwlach.....normalny 30 letni facet ktory ma troche common sense tak nie traktuje kolezanki..przyjaciolki w potrzebie....
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez smerfetka0 » 30 kwi 2009, o 18:00

---------- 17:58 30.04.2009 ----------

wiem dlatego ogarnęła mnie taka złość i napisałam mu tego smsa. co mu strzeliło do głowy nie mam pojęcia bo pierwszy raz mu sie zdarzyło nie okazać mi wsparcia. tylko że "ten" raz był dla mnie najważniejszy.

tak on się określił. a jak to zrobił to ja się odczepiłam. to JA odpierałam jego podteksty i flirty i to otwarcie (!), to JA przypominałam mu o granicach normalności, i to on zaczął te kłótnie i sprzeczki głupie (których w końcu nie kontrolowałam i sama dawałam upust)...te rozmowy z tą zazdrością itp.

więc jakie tu jego określanie? bo dla mnie gówniane trochę.

---------- 18:00 ----------

ojoj i jest, i wrócił z pracy i wlazł na gg.
matusieńko niech się nie odezwie :( bo teraz jestem zła więc ja się nie odezwę, a tak nie będzie zagrożenia że ulegnę.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez andzia2510 » 30 kwi 2009, o 19:35

witam cię zagubionapo długiej przerwie.....co ja tu widze????miałysmy zakłada ty co????/znowu sięzaczyna ztymfacetem?miałaś odpuścić!!!
jakidzie nauka? :shock:
Avatar użytkownika
andzia2510
 
Posty: 37
Dołączył(a): 16 kwi 2009, o 09:03

Postprzez smerfetka0 » 30 kwi 2009, o 19:42

wszystko do dupy
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 136 gości

cron