jestem złą wnuczką i złą córką, wszystkich dookoła ranię i sprawiam przykrości same. co gorsze mam tego świadomość a nie umiem przerwać, nie umiem zamknąć gęby jak ogarnia mnie złość.
płacz przeplata głupi śmiech, siła za chwile zostaje zwyciężona przez załamanie, nawet nie umiem określić swojego stanu, tych zachwiań.
zawiodę wszystkich, mamę swoją maturą.
jejku...ja naprawdę zawsze byłam w czołówkach, prymusem, wszyscy mnie chwalili, nie poddawałam się, kochałam żyć, śmiać się i cieszyć. ale te liceum...wszystkiego się stało przez okres liceum. zmiana o 180 stopni.
nie wiem czego chce i nie jestem pewna czy mi nic nie strzeli głupiego do głowy, odwagę mam ale później mama by tak cierpiała.. a i tak dzielnie zniosła moje humory i nastroje. jestem w domu pośród ludzi ale sama, do nikogo się nie odzywam, jak odezwę brzmi to "nie" lub "tak" tonem takim że sama go sobie później wyrzucam, albo warczenie i dogryzki.. snuję się po tym domu jak cień traktując resztę jak powietrze.
a co najlepsze - on może zrobić tak żeby mnie stąd zdmuchnąć, albo wznieś na wyżyny. Jak to możliwe? ja jestem młoda, i nie głupia!
raz byłam zakochana...przeżyłam jakoś, a raczej ledwo ale jednak. później umiałam rozumowo z każdym facetem sobie poradzić, czasem bolało, ale to byly chwile wręcz, często sama potrafiłam powiedzieć stop bo to mnie niszczy.
nienawidzę się za to wszystko. za to jaka jestem. za swój stan wiedzy. za to że zawsze byłam prymusem i taka jestem w oczach każdego a teraz zawiodę, że się załamię, może to już załamanie, za to że chcę żeby mnie przytulił. nie chcę iść spać bo wiem że jutro wstanę....nie chcę boże jaka ja głupia