to nie takie proste...

Problemy z partnerami.

Postprzez cvbnm » 23 kwi 2009, o 11:25

nie jestem zainteresowan tym ukladem

to jeszcze niewiele

pomysl czym JESTS zainteresowana

i do tego sie odwoluj

piszesz ze masz pragnienie aby ktos byl
on odpowiada takiemu pragnieniu?

mam wrazenie ze tlumisz swoja potrzebe bycia z kims, a to nie bardzo sie sprawdza.
w nieodpowiednim momencie ta potrzeba stlumiona wlasnie sie ujawnia i bierze w leb twoje postanowienie "odmowy"


zapytywanie siebie czego ja NIE chce jest wciaz zwrocone na zewnatrz.
do wewnatrz ma sie pytanie 'czego chce"
i weryfikuje sie czy to co na zewnatrz temu odpowiada

to wspiera wnetrze i umacnia, jesli doprowadzamy aby dookola bylo to czego chcemy

a nie jesli zyjemy tak, aby tylko przyjmowac co przychodzi.... i sie do tego ustosunkowywac
cvbnm
 

Postprzez blue66 » 23 kwi 2009, o 13:45

oczywiście że on nie odpowiada temu pragnieniu

mam wrazenie ze tlumisz swoja potrzebe bycia z kims, a to nie bardzo sie sprawdza.

dokładanie...

"ON" w zestawieniu tego czego ja chce = nie ma nic do "zaofereowania"

zastanawiałam się dlaczego tak mnie zaabsorbował... łapie się każdej oznaki zaintetresowania moją osobą... i to sprawia że boję się o siebie... nagle wylewa się ze mnie potrzeba bliskości i wtedy ma znaczenie każdy ochłap...

patrze na siebie i widzę jak bardzo się boję.. że nie zjawi się ten ktoś..

boję się że cos mi umknie..

ja jestem przestraszona...
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez cvbnm » 23 kwi 2009, o 15:00

lek podobno nie jest podstawa milosci
z moich obserwacji wynika ze jest jedyna

pragnienie bliskosci i bezpieczenstwa wynika z leku przed samotnoscia

no ale to teoryjki...

lęk....

przyjrzyj sie mu

wyobraz sobie ze jest to, czego sie boisz. ze jestes sama, co sie dzieje?
dokladnie obejrzyj stan ktorego sie boisz. co w nim jest przerazajacego?

i czy ten lęk jest racjonalny?

czy istnieje realne zagrozenie izolacji?

konkretnie jakie jest zagrozenie?
(a tak post scriptum....
jak by to bylo, gdyby sie jednak zjawil?
ten ktos...
zatracilabys sie w nim, szczesliwa, ze wreszcie mozesz byc 'czyjas"?
a moze o inna relacje chodzi?
co dokladnie mialo by sie zjawic i jaka relacja chcialabys stworzyc?)
cvbnm
 

Postprzez blue66 » 28 kwi 2009, o 11:50

chce przejrzeć się w jego oczach... widzieć swoje odbicie w oczach męzczyzny... powiedziałam; facet nie bedzie stanowił o mojej wartości.
tylko to takie trudne...


od 19 roku życia ten miniony rok jest pierwszym kiedy tak naprawde nie mam nikogo...
patrzę z zazdrością na pary i czuję się gorsza... bo ja nie mam nikogo... łapie się na tym że zastanawiam się w czym jestem gorsza... co ze mną jest nie tak...

czy istnieje realne zagrożenie izolacji? wychodze spotykam się z przyjaciólmi... pojawiają się meżczyźni być może zainteresowani... tylko oni na mnie nie działają... wtedy siedzę i godzinami zastanawiam się czy jestem taka wybredna.. może to ze mną coś nie tak... tylko czy mam się zmusić skoro ten czy ten wręcz drażni mnie???
a jeśli już pojawia się ktoś kto przyciąga moją uwagę...
proponuje sex bez zobowiązań...
siedzie i myslę sobie że tylko tyle jestem warta...???nie zasługuje na nic wiecej??? i gdzie to moje ; "facet nie bedzie stanowił o mojej wartości?"




jak by to bylo, gdyby sie jednak zjawil?
ten ktos...
zatracilabys sie w nim, szczesliwa, ze wreszcie mozesz byc 'czyjas"?
a moze o inna relacje chodzi?
co dokladnie mialo by sie zjawic i jaka relacja chcialabys stworzyc?)


nie wiem... byłby przy mnie. przytulił gdy jest źle otarl łzy, obronił przed złym śwaitem. poprosił o pomoc, spytał o zdanie, pokazał swój świat i chciał poznać mój...

pierwszy związek pierwsza miłosc i byłam wojowniczką, chciałam zbawić swiat, chciałam zbawić jego, wydawało mi się że jak tylko ja się postaram on zrozumie.. naiwna byłam... było coraz gorzej ale ja tym bardziej chciałam go uratować... wiedział że na mnie moze liczyć, wiedział że jest całym moim światem... wiedział że dla niego wszsytko...

boję się że przeżyłam miłosć życia i juz igdy nikogo nie pokocham... może nie zasługuje na to...
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez lili » 28 kwi 2009, o 12:10

hej

o tym o czym piszesz, po czesci pisala diviine w swoim poscie "mroki samotnosci".
A jeszcze kiedys duzo duzo wczesniej ktos inny napisal, ze trzeba umiec byc samemu ze soba, zeby umiec dobrze byc z kims w zwiazku. Zgadzam sie z tym.

To naturalne, ze cierpimy w samotnosci, bo czlowiek mimo wszystko jest stworzony do zycia z ludzmi i dla ludzi.

I uwierz mi ze czuje to samo co Ty i co pewnie 50% osob na tym forum.

Tylko tak naprawde nie ma chyba sensu szukac kogos dla zapelnienia pustki i ciagnac jakiejs zanjomosci tylko po to zeby ktos byl. byl bo byl. Bo co jesli bedac w takim zwiazku , majac wobec kogos jakies tam zobowiazania, spotkamy, poznamy kogos kto naprawde bedzie "ta odpowiednia osoba"?

pozdrawiam

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez cvbnm » 28 kwi 2009, o 12:17

blue...
wiesz co, ... ja sobie mysle ze ta wartosc Twoja i w Tobie jest najwazniejsza.
walcz o nia



jasne ze potrzebujesz zwiazku, relacji z mezczyzna, milosci, seksu.
chyba tez chcesz byc wybrana, to dowartosciowuje, daje wrazenie wyjatkowosci.
warto sie tym troche podbudowac, ale pamietajac o SWOJEJ prawdziwej wartosci, ...


najwyrazniej facet cie w jakis sposob pociaga

co chcesz z tym zrobic?

czy w jakis sposob koncentracja na sobie daje ci wrazenie ze ODSUWA cie to od facetow?
co jest Twoim zdaniem korzystne aby zblizyc sie do mezczyzny?
czy w jakis sposob bycie silna i osadzona w sobie nie wydaje Ci sie jakims oddalaniem od drogi "milosci"?

spotykam sie z opiniami, ze zakorzenienie w sobie jest egoistyczne i jest odsuwaniem sie od ludzi. jest brakiem zaufania.

jednak mnie sie zdaje ze mezczyzni nie pragna rahitycznych watlych kobiet -aby je przywracac do zycia, ale poszukuja silnych, pelnych radosci siebie rozkwitajacych kobiet, ktore jak kwiaty - nie potrzebuja aby ktos na nie patrzyl, by byc piekne.
Ostatnio edytowano 28 kwi 2009, o 12:39 przez cvbnm, łącznie edytowano 1 raz
cvbnm
 

Postprzez blue66 » 28 kwi 2009, o 12:38

o tak pociąga...

staram się nie mysleć o nim... ale on sie odzywa..
powiedziałam mu tydzien temu, że niejestem zainteresowana, żęby poszukał kogoś innego.

nie odpuścił, jakby nie było tematu...
przyjechał na kawe... ja widzę jak bardzo mu sie podobam... nie che a wkręcam się w flirt.. smsy itp...

wczoraj spotkanie... powiedziałam stanowcze nie. powtórzyłam... lada chwila się zaangażuje... na co on przepraszam że jestem tak znieczulony na to czy coś z tego będzie czy nie.

Spytałam nawet czy go nie irytuje to, że nie dostał tego co chce.
Odpowiedział że nie.

Stanęło na tym że ja nie chce dalej w to brnąć.. a on deklauje chęć spotkania...zkwitowałam że nie powinien chcieć skoro nie dostaje tego co chce, na co on : co Ty możesz wiedizeć czego ja chcę...

jak kretynka doszukję się czegokolwiekmiędzy wierszami...
a teraz zastanawiam się czy definitywnie urwać kontakt...czy też pozwolic na kawki...




Tylko tak naprawde nie ma chyba sensu szukac kogos dla zapelnienia pustki i ciagnac jakiejs zanjomosci tylko po to zeby ktos byl. byl bo byl.


nie chce kogoś kto by był bo był... chcę kochać...
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez cvbnm » 28 kwi 2009, o 12:42

ok. blue.
okresl wiec czego od niego chcesz i zakomunikuj.

otworz sie.... najpierw przed soba.
po prostu otworz sie i wypowiedz jak chcesz aby sie ta relacja rozwinela

co poza seksem jest czego on ci nie daje?
cvbnm
 

Postprzez blue66 » 28 kwi 2009, o 12:52

chce bliskości... chce zapewnienia żę mysli o mnie... o to mi o dziwo daje... mam wrażenie że mysli o mnie czesciej niz ja o nim...

nie daje mi poczucia bezpieczeństwa, nie daje mi możliwości spojrzenia w przyszłość. Mówi że lubi, ale nie pokocha...

a ja nie potrafie powiedzieć, że go nie pokocham... fascynuje mnie, wiem że i ja jego...

ale ja nie potrafie powiedzieć tak jak on.. żę napewno się nie zakocham.. choc nie wiem czy pokocham...
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez cvbnm » 28 kwi 2009, o 13:49

konkretnie to czego brakuje?
zapewnien?

a poza slowami?
cvbnm
 

Postprzez blue66 » 28 kwi 2009, o 14:17

nie chodzi nawet o zapewnienia.



na tym etapie niczego mi nie brakuje.


boję się iść za pożądaniem..

boje się że zacznę chcieć wiecej a On nie da, on jest pewien...


i wkurza mnie ta jego pewność!!!
bo jak mozna byc na tym etapie pewnym....??no jak ...???
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez cvbnm » 28 kwi 2009, o 14:48

rozumiem
(po swojemu...oczywiscie)

nie chcialabys lekko wstrzasnac jego poczuciem pewnosci siebie?

dlaczego watpisz w siebie, a w niego tak wierzysz

watpisz, ze bedziesz w stanie w momencie, kiedy to co teraz mile zacznie byc ciezarem, odejsc pelna godnosci i w zgodzie z soba. boisz sie stracic panowanie nad soba, i nie wierzysz w siebie.

wierzysz ze on nie straci panowania nad soba nie podda sie uczuciu i bez zalu odejdzie

grasz w jego gre. on twardziel, stawia warunki, ustala reguly, ty ulegasz. on urabia cie, ty czekasz.

za malo sie mu buntujesz, za malo go krecisz, za malo nim mieszasz.

poki co on miesza ci w glowie a ty rozmyslasz co on powiedzial.

wiec zacznij sluchac siebie, swojego glosu, a nie tylko wpijac sie w kazde jego slowo.

zrob tak, aby on sie wpijal w kazde Twoje slowo i rozmyslal nad tym co ty mowisz.

zaskocz go, rozwal gre, zagraj inaczej

nie wiem

ale sie w koncu mu zbuntuj

powodzenia
cvbnm
 

Postprzez blue66 » 28 kwi 2009, o 16:20

chciałabym...
chcaiłabym wstrząsnąć tym poczuciem pewności...

jeszcze nie wiem jak to zrobię... ale zrobię....

muszę pomyśleć

cvbnm dzięki!!!
pozdrawiam
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez cvbnm » 29 kwi 2009, o 20:47

wlasnie czytam to:
http://azazelski.blog.onet.pl/2,ID373761015,index.html

i tak sobie pomyslalam o tobie blue...
cvbnm
 

Postprzez blue66 » 21 lip 2009, o 13:18

witam, wszystkich

nie pisałam jakiś czas, choć co dzień tu zaglądam,

nie mam odwagi udzielać rad,bo wiem, że sama ze sobą sobie nie radze więc jak napisać coś mądrego komuś skoro samemu jest się tak pokręconym :wink:

potrzebuję waszego wsparcia... chcę się wyżalić. "usłyszeć" co Wy o tym sądzicie, nie otwieram nowego wątku, bo to dalszy ciąg...


znajomość trwała... spotkania zawsze z ego inicjatywy... zawsze wieczorem, czasem późnym...nie zawsze sex, choc zawsze chciał...

obserwowałam go... nie naciskałam...

miał wolną rękę... ale przestałam być uległa w pewnym sensie...

chciałam sprawdzić jego emocje, zagrałam inaczej

spotkanie... on swoje podchody... powiedziałam zgoda... chccesz mnie proszę bardzo, ale wiedz że dla mnie to coś wiecej... do tej pory ja wchodziłam w to z pełną świadomością, że nie mmogę oczekiwać nic wiecej, wiec teraz Ty zrób to z pełną świadomością. bierz mnie ale wiedz że mnie ranisz, bo dla mnie to nie tylko sex... nie potrafię Ci się oprzeć ale miej pełną swiadomość, że krzywdzisz mnie... zbystrzał...

tego wieczoru rozmawialiśmy dlugo do niczego nie doszło, miał odpuścić tak się nie stało...

po krótce; nie skończyło się.. dzwonił pisał... zdarzał się sex...

moje pytania co ze mna jest nie tak kwitował tym, że wyjeżdza i nie chce się angażować...

moje pytania czy jest ktoś bo to nie logiczne (to jak się zachowuje przy nie co pisze) zawsze kwitował stanowczym nie..

pisał że tęskni że myśli...

tydzień temu przed jednym ze sklepów zobaczyłam go z dziewczyną... za rękę..

widział mnie... nie podeszłam...
przeżyłam...
pare dni potem napisał sms z krótkim co słychać
ręce i opadły!!!!!!!
odpisałam że wporządku
następnego dnia kolejny sms.. jak wieczór...
propozycja spotkania... w podtekscie sex...
zgodziłam się , wyszłam do niego uśmiechnięta... pojechaliśmy w nasze miejsce... rozmowa... a ja grałam... wczasie spaceru patrząc w gwiazdy spytałam, czy bedąc w delegacji tęsknił bardziej za mną czy za swoją dziewczyną... zmieszał się... odpowiedział że za swoją dziewczyną...

spytałam czy na tyle zasłużyłam... czy tylko tyle jestem warta...i najważniejsze jak mógł zrobić to swojej dziewczynie... popłakałam się...

spytałam jak mógł ot tak się odezwać i czy naprawde myslał że prześpię się z nim...
mówił, że wiele razy chciał to skończyć... ale że nie miał siły... za bardzo go pociągam...
na pytanie czy kocha swoją dziewczynę powiedzial że zależy mu na niej...

prosiłam o prawdę... popatrzyl na mnie i powiedział czy ja powiedziałabymm mu że kocham innego jak wiedziałabym że znaczy to koniec...

gubil się... przepraszał...

nie chciałam jego przeprosin...

powiedział, że wiedział że czeka go tego wieczoru rozmowa na ten temat.., ale że nie chciał przeprosić przez telefon,

a ja wiedziałam... widziałam jak bardzo chciał mnie przytulić... próbował... oczywiście nie dałam się...
patrzył na mnie tak... dziwnie...
mówił że to tylko sex... sex jakiego nie miał nigdy w życiu...
potem powiedział, że gdyby nie tamta dziewczyna, spróbował by ze mną...


najgorsze jest to że słyszałam wiele razyy takie historie... wiem że to drań... że wykorzystał mnie... i że krzywdzi swoją dziewczynę,

ale jeggo słowa siedzą we mnie...jego spojrzenie...
tak bardzo chciałabym uwierzyć że nie byłam tylko panienką na sex...

ale to niestety chyba prawda...

jestem rozdarta...

zrobił ze mnie tą trzecią...

a ja chcę mu wierzyć... i z tym mi najgorzej...

że to taki drań... a ja chciałabym byc kimś wiecej niż tylko tą trzecią na sex...

i jeszcze coś...

widziałam ją... wsstyd mi to przyznać... i źle mi z tym... czuję się złym czlowiekiem... ale...

nie uważam się za piękność... mam niską samoocenę... ale ona... przy niej poczułam się przez chwilę ładniejsza...
jak mogłam być aż taką egositką... i tak pomyśleć...

mam problem po tym wszystkim z emocjami...
pomóżcie jak sobie poradzić....
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aaidimag i 225 gości

cron