witam, wszystkich
nie pisałam jakiś czas, choć co dzień tu zaglądam,
nie mam odwagi udzielać rad,bo wiem, że sama ze sobą sobie nie radze więc jak napisać coś mądrego komuś skoro samemu jest się tak pokręconym
potrzebuję waszego wsparcia... chcę się wyżalić. "usłyszeć" co Wy o tym sądzicie, nie otwieram nowego wątku, bo to dalszy ciąg...
znajomość trwała... spotkania zawsze z ego inicjatywy... zawsze wieczorem, czasem późnym...nie zawsze sex, choc zawsze chciał...
obserwowałam go... nie naciskałam...
miał wolną rękę... ale przestałam być uległa w pewnym sensie...
chciałam sprawdzić jego emocje, zagrałam inaczej
spotkanie... on swoje podchody... powiedziałam zgoda... chccesz mnie proszę bardzo, ale wiedz że dla mnie to coś wiecej... do tej pory ja wchodziłam w to z pełną świadomością, że nie mmogę oczekiwać nic wiecej, wiec teraz Ty zrób to z pełną świadomością. bierz mnie ale wiedz że mnie ranisz, bo dla mnie to nie tylko sex... nie potrafię Ci się oprzeć ale miej pełną swiadomość, że krzywdzisz mnie... zbystrzał...
tego wieczoru rozmawialiśmy dlugo do niczego nie doszło, miał odpuścić tak się nie stało...
po krótce; nie skończyło się.. dzwonił pisał... zdarzał się sex...
moje pytania co ze mna jest nie tak kwitował tym, że wyjeżdza i nie chce się angażować...
moje pytania czy jest ktoś bo to nie logiczne (to jak się zachowuje przy nie co pisze) zawsze kwitował stanowczym nie..
pisał że tęskni że myśli...
tydzień temu przed jednym ze sklepów zobaczyłam go z dziewczyną... za rękę..
widział mnie... nie podeszłam...
przeżyłam...
pare dni potem napisał sms z krótkim co słychać
ręce i opadły!!!!!!!
odpisałam że wporządku
następnego dnia kolejny sms.. jak wieczór...
propozycja spotkania... w podtekscie sex...
zgodziłam się , wyszłam do niego uśmiechnięta... pojechaliśmy w nasze miejsce... rozmowa... a ja grałam... wczasie spaceru patrząc w gwiazdy spytałam, czy bedąc w delegacji tęsknił bardziej za mną czy za swoją dziewczyną... zmieszał się... odpowiedział że za swoją dziewczyną...
spytałam czy na tyle zasłużyłam... czy tylko tyle jestem warta...i najważniejsze jak mógł zrobić to swojej dziewczynie... popłakałam się...
spytałam jak mógł ot tak się odezwać i czy naprawde myslał że prześpię się z nim...
mówił, że wiele razy chciał to skończyć... ale że nie miał siły... za bardzo go pociągam...
na pytanie czy kocha swoją dziewczynę powiedzial że zależy mu na niej...
prosiłam o prawdę... popatrzyl na mnie i powiedział czy ja powiedziałabymm mu że kocham innego jak wiedziałabym że znaczy to koniec...
gubil się... przepraszał...
nie chciałam jego przeprosin...
powiedział, że wiedział że czeka go tego wieczoru rozmowa na ten temat.., ale że nie chciał przeprosić przez telefon,
a ja wiedziałam... widziałam jak bardzo chciał mnie przytulić... próbował... oczywiście nie dałam się...
patrzył na mnie tak... dziwnie...
mówił że to tylko sex... sex jakiego nie miał nigdy w życiu...
potem powiedział, że gdyby nie tamta dziewczyna, spróbował by ze mną...
najgorsze jest to że słyszałam wiele razyy takie historie... wiem że to drań... że wykorzystał mnie... i że krzywdzi swoją dziewczynę,
ale jeggo słowa siedzą we mnie...jego spojrzenie...
tak bardzo chciałabym uwierzyć że nie byłam tylko panienką na sex...
ale to niestety chyba prawda...
jestem rozdarta...
zrobił ze mnie tą trzecią...
a ja chcę mu wierzyć... i z tym mi najgorzej...
że to taki drań... a ja chciałabym byc kimś wiecej niż tylko tą trzecią na sex...
i jeszcze coś...
widziałam ją... wsstyd mi to przyznać... i źle mi z tym... czuję się złym czlowiekiem... ale...
nie uważam się za piękność... mam niską samoocenę... ale ona... przy niej poczułam się przez chwilę ładniejsza...
jak mogłam być aż taką egositką... i tak pomyśleć...
mam problem po tym wszystkim z emocjami...
pomóżcie jak sobie poradzić....