Tym razem będzie inaczej !

Problemy z partnerami.

Postprzez Księżycowa » 25 kwi 2009, o 20:00

Prowadzimy dyskusję, której chyba nie jest celem przekonanie kogoś do czegoś, bo po co? Chodzi tylko o wymianę poglądów i ja szanuję zdanie każdego. A jak wiadomo każda dyskusja nabiera czasem rumieńców :oops: .
Księżycowa
 

Postprzez impresja » 25 kwi 2009, o 20:18

Kasiorek?
Czy Ty jesteś gruba ,czy szczupła????????????/
Powiedz mi ,bo jak cię tak wlół za włosy ,to czy powyrywał Ci z połowę ,czy jestes na tyle szczupła ,że zawlókł Cię do sdrugiego pokoju bez wyrywania kłaków?
A moze nie było dywanów i d......jechała po śliskim i nie wyrwał Ci wszystkich kłaków?
Jak to jest? Opowiedz ,tylko dokladnie i ze szczegółami....
impresja
 

Postprzez Księżycowa » 25 kwi 2009, o 20:45

On mnie ciągnął za te włosy, ale nigdzie nie wlókł aż tak brutalnie. Szarpnął dość mocno, ale nie targał po podłodze. Chciał to zrobić, ale się powstrzymał z resztą też mu się przeciw wstawiłam. Czy ma znaczenie czy jestem gruba? Facet ma tyle siły, że zawsze przeważy nad kobietą. Noszę rozmiar raczej S, albo XS. W biodrach może 40 (moje przekleństwo :x ).

Jaki był powód? Zrobiło mi się słabo i jakiegoś napadu dostałam. Wyrzuciłam mu wtedy, że mógłby mnie chociaż przytulić... Impresjo droga ja zdaje sobie sprawę, że być może to nie jest mądre, ale biorę tez pod uwagę swoje czyny. Przecież mogłam się delikatnie przytulić i powiedzieć, że jest mi słabo a nie mieć pretensji, że nie przewidział mojej potrzeby, której od niego zażądałam. Zgadzam się, że on nad sobą również nie panował i pewnie ma tym problem do czego z resztą na spotkaniu się przyznał do swoich czynów. Nie tłumaczę go! Chciałabym tylko, żebyśmy zaczęli raz jeszcze i sprawdzili czy będziemy potrafili się szanować. Czy obydwoje włożymy w to odpowiednio dużo wysiłku. Wygodniej jest powiedzieć, że to facet jest wszystkiemu winny a tym czasem on również został zraniony... Ma problem pewnie z panowaniem nad sobą i to jest jego problem , tak jak ja mam swoje z sobą. Ja będę pracować nad swoimi a co zrobi on, to jego decyzja. Nie będę wymagać, żeby zrobił to, czy tamto. Jak mu zależy i zrozumiał tyle co ja, będzie się starał nad tym zapanować, byśmy się więcej nie skrzywdzili. Chyba nie ma w tym żadnej mojej skrajności. Ja tak po prostu uważam...
Księżycowa
 

Postprzez impresja » 25 kwi 2009, o 21:00

To był post prowokacyjny ,a ty mi odpowiedziałas grzecznie z ogromną czułością i zaangażowaniem tlumacząc mi wszystko po kolei .
Twój partner to jedyna rzecz ,jedyna sprawa ,do ktorej masz tyle cierpliwosci ,to jedyna rzecz ,nad którą pracujesz z ogromnym zaangazowaniem ,dla ktorej masz czas ,cierpliwosci wszystko robisz ,aby ......mówic o nim ,mysleć o nim ,i świetnie manipulujesz sama soba ,żeby temat partnera nie schodził ci z ust .nawet nas tutaj przekonujesz tym ,że i po terapię sie udałaś ,zeby tylko naprawiac wszystko co jego dotycz ,zmieniać ,pracować ,regulować ,odnawiać ,rozmawiać ,zaprzeczać ,konczyć ,zaczynac ,reperować .Wszystko to z ogromnym zapałem ,zaangazowaniem i cierpliwoscią .
Ale jak słusznie zauważyła woman.............nic nie robisz dla siebie ,niczego nie zaczęłaś ,a jak juz zaczęłas to nie skonczyłaś .Porozgrzebywaląs wiele spraw i rzeczy i nic nie ma w Twoim życiu co by Cie zajmowało jakkolwiek.
Zyjesz tylko NIM!!!!!!!!!!!!!
I sprytnie manipulujesz sama sobą i nami usprawiedliwiając swoją bezczynność i niemoc na innych polach,i zręcznie przerzucasz nasze wspieranie Ciebie z działan dla siebie na dzialania dla poprawy z NIM stosunków.
TWOJE ZYCIE KRECI SIE TYLKO!!!!!!!!11 DOOKOLA NIEGO.
Nic innego nie robisz ,nic innego nie potrafisz i nic innego Ci sie nie chce
Planujesz jak alkoholik w pijanym widzie.......też ma wizje i plany ,ale jak wytrzeźwieje to wszystko bierze w łeb i ma tysiące powodó ,dla których nie moze tych planów wykonać .TAK KOCHANA TAK!!!!!!!
Jesteś manipulantką dla samej siebie.
impresja
 

Postprzez Księżycowa » 25 kwi 2009, o 21:12

Piszę również, że chcę to zmienić. Zacząć się uczyć i iść dalej. Nie będę Ci przeczyć, bo pewnie masz większy dystans ode mnie. Wezmę to pod uwagę i przemyślę. Myślę o nim dużo ale nie tak obsesyjnie jak kiedyś i ja tą zmianę naprawdę widzę.

Impresjo nie jest mnie łatwo sprowokować. Chyba, że wyczuwam atak, albo nacisk a tego tu nie było. Dziękuję
Księżycowa
 

Postprzez impresja » 25 kwi 2009, o 21:26

Nie wiem czy łatwo Cię sprowokować czy nie ,ale dałaś się i to jest fakt .Cokolwiek bym nie napisała nawet najgorszego ,ja czy ktokolwiek inny,to nie rusza Cię to ,tylko zacierasz ręce z radości ,ze jest okazja do pogadania o NIM!
Wykazujesz niesamowitą wręcz cierpilowść i determinację jeżeli chodzi o temat ON. Ale niektórzy tak mają i mają do tego prawo.
impresja
 

Postprzez ewka » 25 kwi 2009, o 23:49

Tak to już jest - człowiek mając nadzieję będzie walczył o związek... tak długo będzie walczył, dopóki tę nadzieję będzie widział. To nic dziwnego. Ani nadzwyczajnego. Tak po prostu jest.

Ja w Tobie Kasiorku widzę duże zmiany... oczywiście na lepsze. Wasze rozstanie mogło (może) zrobić dla Was dużo dobrego, bo oboje "dzięki" temu troszkę wyszliście spoza siebie. Czy będzie razem, czy nie - czegoś Was ten cały "bałagan" nauczył... wykorzystacie to dla siebie razem lub w innych związkach. Czas pokaże.


:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez limonka » 26 kwi 2009, o 03:40

[quote="ewka"]T bo oboje "dzięki" temu troszkę wyszliście spoza siebie. Czy będzie razem, czy nie - czegoś Was ten cały "bałagan" nauczył... wykorzystacie to dla siebie razem lub w innych związkach. Czas pokaże.

miejmy nadzieje ze oboje nie tylko kasiorek

trzymam kciuki:)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Księżycowa » 26 kwi 2009, o 08:14

miejmy nadzieję, że oboje nie tylko kasiorek
.

No właśnie i tego też się boję, ale przecież on powinien również myśleć, że mamy coś naprawić a nie ciągnąć to całe bagno. Ja swoje błędy zrozumiałam bardzo brutalnie i doskonale. Myślę, że on również. Tak więc niczego od niego nie będę wymagać, oczekiwać. Sam musi wiedzieć czy chce próbować, by coś zmienić. Z mojej strony żadnych scen, które nie mają uzasadnienia i pełna praca nad swoimi problemami. Chcę żyć normalnie i stworzyć sobie normalne życie przede wszystkim dla siebie. Nie będę przeczyć, że mi na nim nie zależy, bo chciałabym, żeby był w tym życiu, ale to jest jego wybór...
Księżycowa
 

Postprzez limonka » 26 kwi 2009, o 15:53

Chcę żyć normalnie i stworzyć sobie normalne życie przede wszystkim dla siebie. Nie będę przeczyć, że mi na nim nie zależy, bo chciałabym, żeby był w tym życiu, ale to jest jego wybór...[/quote][quote]

i to jest wlasciwe podejscie:):)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Księżycowa » 26 kwi 2009, o 17:42

Właściwe, ale na razie bardziej teoretyczne. Dużo mnie kosztuje wprowadzanie tego w życie. Staram się jednak. Po dzisiejszej akcji chyba mam powody wierzyć, że dam radę się zmienić. K przyjechał do mojego brata odebrać auto z kolegą. Ja akurat wracałam z pracy i K nie wiedział co ma powiedzieć. Patrzał się na mnie. Co miałam zrobić. Powiedziałam ,,cześć" jak gdyby nigdy nic i poszłam z kumpelą do siebie. Miałam odruch, żeby dzwonić i przekonywać go, ale nie zrobiłam tego. Powiedział mi ostatnio, że na pewno się odezwie, tylko potrzebuje czasu na przemyślenie i zdecydowanie, że słuch po nim nie zaginie. Znając go wiem, że dotrzymuje słowa, więc czekam...

Nie powiem, nogi mi się ugięły i cała się trzęsłam ale jakoś dałam radę.

Naprawdę chcę z nim być i ciężko będzie pogodzić mi się ze stratą, bardzo. Trzymam się nadziei, że jeśli nadal myśli nad tym, to może stwierdzi to samo, co ja, że mnie kocha, i że chce z tego wyjść. Bardzo mi na tym zależy... Nic jednak nie zrobię jeśli powie ,,nie", bo przecież nie zmuszę go by ze mną był. Ta bezczynność i brak wpływu na to mnie dobija dosyć, ale nie chcę pogorszyć ani go spłoszyć. Niech pomyśli...
Księżycowa
 

Postprzez limonka » 26 kwi 2009, o 17:52

:ok: :oklaski:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Księżycowa » 26 kwi 2009, o 19:45

A najgorsza jest ta bezradność. To, że nie mogę nic zrobić i nie mam na to wpływu... Chciałabym powiedzieć coś, co go przekona i mogę sobie mówić a on i tak będzie zwlekał, zastanawiał się. Muszę jakoś zacząć planować swoje życie... Jestem silniejsza, czuję to. Ale mam jeszcze nadzieję...

Kurcze no... najzwyczajniej w świecie po prostu go kocham i wiem, że było by dobrze. Mam jednak przeczucie, że tej szansy nie dostanę...
Księżycowa
 

Postprzez matylda » 26 kwi 2009, o 19:56

kasiorek43 napisał(a):A najgorsza jest ta bezradność. To, że nie mogę nic zrobić i nie mam na to wpływu...


Kasiorku,
Nie masz wpływu na niego i na to, co on zrobi lub czego nie zrobi, ale masz wpływ na siebie i swoje życie. Dlatego zadbaj przede wszystkim o siebie. Przemyśl może jeszcze raz decyzję w sprawie prawa jazdy, pomyśl o szkole...

kasiorek43 napisał(a):Kurcze no... najzwyczajniej w świecie po prostu go kocham i wiem, że było by dobrze. Mam jednak przeczucie, że tej szansy nie dostanę...


Rozumiem, że kochasz. Ale nikogo do miłości nie zmusisz...
Postaraj się o tym nie myśleć, nie analizuj, czy dostaniesz szansę czy nie, co on zrobi i kiedy, bo dostaniesz na głowę ;) Tak, jak napisałaś - zaplanuj swoje życie, nawet jeżeli miałoby być bez niego :)

Jestem dzielna! Będzie dobrze!
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez Księżycowa » 26 kwi 2009, o 20:07

Planuję Szkołę zacznę i chcę też iść na studnia a na prawko na razie brak kasy ale to nie jest dla mnie priorytet, chociaż przydałoby się.

Ale po co tak zwleka, jeżeli jest tak, że nie chce już niczego. Męczę się... Chciałabym, żeby się jednak przekonał...
Księżycowa
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości

cron