Witajcie,
Zastanawiam się czy przypadkiem nie jestem uzależniona od alkoholu. Od kilku lat nadużywam go dość mocno. Niepokoi mnie ta sytuacja... Dużo poczytałam na temat uzależnienia od tego płynu i sama juz nie wiem... Jednym z objawów jest nie potrafienie zakończenia picia na 1 czy 2 drinkach, mnie to dotyczy. Mogę nie pić cały tydzień ( choć czasem zdarza się, że w tyg. też coś wypiję), ale przychodzi piątek wieczór i nie wyobrażam go sobie bez alko. a jak już zaczynam pić to nie kończę na "zdrowej" dawce, tylko następnego dnia budzę się z bolącą głową. Mój chłopak w żartach mówi, że jestem uzależniona... boję się, bo czuję, że przestałam nad tym panować. Prowadzę normalne, poukładane życie, studiuję, jestem w szczęśliwym związku, niczego mi nie brakuje.. Boję się, że mogę to wszystko stracić. Ostatnio zauważyłam, że piję nawet gdy już mój organizm tego nie chce..
Po wypiciu jednego drinka wszystko robi się kolorowe, łatwiejsze, jestem odważniejsza, mówie to, co na trzeźwo nie przeszłoby mi przez gardło. Jest kilka rzeczy, które zawaliłam przez alkohol, ale zdaję sobie sprawę, że może być gorzej...
Co mam zrobić? Nie chcę narazie się zgłaszać na terapię. Nie chcę niczego zaprzeczać ani potwierdzać. Znacie jakieś sposoby, aby się nie złamać w ten piątkowy wieczór?
Pozdrawiam Was serdecznie