tak
Monia masz święta rację, ale tu zupełnie nie o niego chodzi. On się zachowuje teraz ok. Nacierpiałam się przez niego ale nie pozwalam mu teraz na nic więcej nawet słownie. Pomimo że chciałabym żeby to wszystko zmieniło kurs o 180 stopni to teraz nawet nie mam czasu myśleć o nim jako o kimś więcej...zresztą zmieniłam się w stosunku do niego...na dużo wredniejszą osobę...nie bardzo już się (ja) hamuje jak robi coś co mnie irytuje (i wie o tym że nie cierpię tego).. aktualnie jestem na niego obrażona
i nawet...co do mnie nie podobne...nie odpisywałam nic a nic mimo że widziałam jego podkulony ogon i smutek..a zawsze by mi przeszło..no dobra przyznam się że już mi przeszło teraz to już tylko tak dla zasady że potrafię się wkurzyć naprawdę.. w sumie powód był banalny ale już mnie szlag trafił i dobrze o tym wiedział.
wolałabym żeby to on był jedynym problemem
a teraz? rozwiązuje testy maturalne z historii i wosu (bo polski i angielski zdam z palcem w "d") i nie potrafię zdać żadnego...uczę się naprawdę dużo...daję z siebie wszystko..ale mam 7 dni...a patrząc w książki ile muszę powtorzyć i się dobiero nauczyć to straszne.. łzy w oczach... zawiode wszystkich. samą siebie. już nawet nie myśle o tym że kilkanaście dni spóźnia mi się ten okres.
nie mam siły się już uczyć, starać, strach bierze tak górę że na myśl o książkach lub maturze ledwo powstrzymuje płacz