przez Eug33 » 5 sie 2007, o 01:19
Wiesz, tak sobie my¶lę, że wszystko zależy od tego, czemu to opowiadanie o poprzednich zwi±zkach ma służyć. Jedna z teorii, któr± ja znam na temat dojrzałej miło¶ci mówi, że partnerzy całkowicie akceptuj± się wzajemnie. Znam wady partnera, wiem, jakim jest człowiekiem, i go AKCEPTUJĘ. No tak, ale wzajemne poznanie, które, choćby według Fromma, jest jednym z atrybutów dojrzałej miło¶ci, to proces długotrwały. Nie wiem, jak długo ze sob± jeste¶cie i jakie widzisz pobudki, które kieruj± Twoim partnerem, gdy wypytuje Cię o poprzednie zwi±zki. Je¶li czujesz, że darzy Cię on dojrzał± miło¶ci±, a więc akceptuje Cię tak±, jak± jeste¶, a jego wypytywanie ma na celu tylko lepsze poznanie Ciebie, to nie powinna¶ mieć oporów, żeby mu o sobie mówić. O Twojej przeszło¶ci także. Opory jednak masz, co wskazuje, że boisz się, że gdy mu się zwierzysz, on zmieni swój stosunek do Ciebie, a - na przykład - w chwili zło¶ci użyje tego Twojego zwierzenia przeciwko Tobie.
Moim zdaniem dowiedzenie się o przeszło¶ci partnera, zanim się z nim kobieta zwi±że, jest zdrowym objawem. Mężczyzna, który ma za sob± trzy rozwody, a czwarty w toku, nie jest optymalnym mężem, prawda? Bo z czego¶ te jego nieudane zwi±zki wynikały... Kobieta wyrachowana, która miała już trzech dużo starszych mężów i po każdym dziedziczyła spadek, też nie jest optymaln± żon±... Podaję oczywi¶cie przypadki drastyczne.
Dziwić jedynie może, że Twój m±ż dopiero teraz, po ¶lubie, zdradził zainteresowanie Twoj± przeszło¶ci±. Dlaczego nie robił tego wcze¶niej?
To takie moje dywagacje. Temat sam w sobie jest ciekawy.
Eugenia