codziennie umieram w marzeniach; marzenia się spełniają...

Problemy związane z depresją.

codziennie umieram w marzeniach; marzenia się spełniają...

Postprzez innaja » 20 kwi 2009, o 20:38

Nie musicie tego czytać, pewnie i tak nikt tu nie zajrzy :cry: Piszę nieskładnie(burza myśli)...
Mam osiemnaście lat, kilka lat walczę z autoagresją- są wzloty i upadki. Od zeszłego roku do teraz zeszłam na sam dół:
trzy próby samobójcze, i walka z cięciem się. Ostatnie miesiące nie mogłam się pociąć, byłam zbyt mocno kontrolowana w domu i moje myśli przeszły na temat mojej własnej śmierci. Od dwóch tygodni, codziennie przed snem marzę o własnej śmierci, coraz bardziej oddalam się od tych, którzy mi jeszcze pozostali... Tak jak wcześniej mogłam mieć jeszcze nadzieję, że z moich problemów jest jeszcze jakieś wyjście, tak teraz nie widzę na to żaddnej szansy. ŻADNEJ :!: Szukałam (ok. roku temu) pomocy:
Ci, którzy wydawali mi się najbliżsi nie wzięli mnie na serio, oczywiście jeśli chodzi o sznyty na rękach uwierzyli (pamiętam słowa: każdy ma słabszy dzień, prawo do dołka, ty bardzo głupio postąpiłaś, ale to się napewno więcej nie powtórzy, taki jednorazowy incydent! tak, napewno.), ale raczej w to, co chcieli uwierzyć... Nie chciałam ich zawieść i udało mi się na długo tłumić i pilnować, by się nie pociąć (a jak juz nie wytrzymywałam naprawdę, to musiałam się b.kryć, albo zrobić to tak, by móc zwalić na domowe zwierzęta, to nie było to, to mi nic nie dało, bynajmniej tyle ile by mogło :( )... Teraz wiem, że długo już nie wytrzymam :!: Moje myśli są coraz bardziej natrętne :!: Muszę dać upust tym emocjom, po prostu muszę :!:
Muszę się pociąć bardzo mocno, :evil:
muszę umrzeć! CHCĘ UMRZEĆ, bo tylko śmierć może mi zapewnić spokój (nawet od mych natrętnych myśli)...
Wiem, że pomocy już od nikogo nie otrzymam.
Wiem, że prędzej czy później uda mi się! Jestem do tego zdolna :(

A nie tego chciałam :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

P.S. Przepraszam, że...
innaja
 
Posty: 5
Dołączył(a): 20 kwi 2009, o 20:03

Postprzez April » 20 kwi 2009, o 20:54

Przejawiaja sie od Ciebie takie dwie formy..dwa pragnienia...
1. chęc życia, i bycia kochaną.
2. chęć smierci...
pytanie na co bardziej masz ochotę bo po wpisie wnioskuję ze to i to?

mylę sie? , popraw mnie.

April.
April
 

Postprzez innaja » 20 kwi 2009, o 21:07

Mogłam coś nie tak ująć, bo pisałam pod wpływem emocji.
Pewnie się nie mylisz: chciałabym żyć i być kochana, ale w obecnej sytuacji, w jakiej się teraz znajduję nie widzę niczego co bu mnie przy takim życiu trzymało:( Boję się swoich myśli ichciałabym móc żyć normalnie, ale przez to co się ostatnio w moim życiu działo i dzieje (coraz gorzej) mam zbyt dużo negatywnych myśli i emocji. Wiem z doświadczenia, że jestem zdolna targnąć się na własne życie, szczególnie gdy wcześniej mam milion myśli i planów na ten temat... Jakbym miała perspektywę życia w innych warunkach... okolicznościach... ale nie mam i z dnia na dzień boję się najgorszego, że cały mój koszmar wróci (zresztą już wrócił, bo przecież same myśli nie są 'normalne').
innaja
 
Posty: 5
Dołączył(a): 20 kwi 2009, o 20:03

Postprzez melody » 20 kwi 2009, o 21:34

---------- 21:10 20.04.2009 ----------

Innaja, przede wszystkim witaj na forum!

Bardzo mnie poruszyło, to co o sobie napisałaś ponieważ ja przeżyłam to piekło, w którym Tobie przyszło się znaleźć.
Widzę, jak cierpisz i dlatego tym mocniej wzrusza mnie Twoja chęć i odwaga napisania tutaj. W moich oczach zrobiłaś dla siebie coś wielkiego.

Piszesz tak dużo o poczuciu rezygnacji i braku wiary w to, że można Ci w jakikolwiek sposób pomóc.
Powiedz, czy coś się zmieniło w Twoich uczuciach po tym, jak wysłałaś tutaj swojego posta?

Przytulam Cię! :pocieszacz:
melody

---------- 21:22 ----------

innaja napisał(a):chciałabym żyć i być kochana

Trzymaj się tej myśli Innaja.
W moich oczach Ty chcesz zyć, lecz pragniesz żyć inaczej niż do tej pory. I chcesz uśmiercić to, co w tym obecnym życiu tak Ci się nie podoba i tak mocno Cię dręczy.
Ale Ty sama decydujesz się na życie, czy tak?

---------- 21:34 ----------

Innaja, jeśli będziesz chciała tutaj wrócić i opowiedzieć co u Ciebie teraz w Twoim życiu, to wiedz, że ja tu będę zaglądać.

:pocieszacz:

mel.
melody
 

Postprzez innaja » 20 kwi 2009, o 21:36

Tyle, że to wszystko jest silniejsze ode mnie. pisząc, że chciałabym żyć miałam na myśli życie w niemożliwych do osiągnięcia dla mnie warunkach, bez problemów, z których nie ma wyjścia..

Ale Ty sama decydujesz się na życie, czy tak?

Zdecydowałabym się na nie w innych okolicznościach, teraz ono nie ma najmniejszego sensu.

P.S.Melody, dziękuję za ciepłe słowa i przywitanie.
innaja
 
Posty: 5
Dołączył(a): 20 kwi 2009, o 20:03

Postprzez ewa_pa » 20 kwi 2009, o 21:47

czasem nam sie wydaje ze swiat jest podły i bez sensu to trwa i trwa ale nie znasz przyszłosci ja wierze ze przyjdzie czas kiedy i do ciebie usmiechnie sie słoneczko czego z serca życze
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez bunia » 20 kwi 2009, o 22:11

Otworz sie na swoje problemy w swoim otoczeniu....najgorzej jest kiedy czlowiek czuje sie sam z calym ciezarem....pomysl komu moglabys zaufac...z kim mialabys chec porozmawiac....postaraj sie....nie masz i tak nic do stracenia skoro nie moze byc gorzej....nie za kazdym podejsciem wszystko wychodzi.

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Maciej » 20 kwi 2009, o 23:09

Najgorzej jak nie ma się przed kim otworzyć, trochę Cię rozumiem bo też tłumię w sobie swoje problemy... Bardzo mnie zszokował twój post Innaja, w szczególności twoje wołanie o pomoc. Czuję, że masz ogromną wolę życia, ale przez to że masz problemy i nie masz o nich z kim porozmawiać skłaniasz sie ku ciemnej stronie. Pisz pamiętnik/dziennik, pisz o wszystkim co ci do głowy przyjdzie to pomaga. Ja tak piszę od dwóch lat odkąd miałem ataki wściekłości i nie odzywałem się do nikogo po kilka dni. Jednego dnia się przełamałem i pisałem o wszystkim i do teraz notuje i pomaga naprawdę. Kolejny krok to dobry psycholog lub psychiatra... Oni Ci pomogą życzę Ci tego z całego serca
Maciej
 
Posty: 8
Dołączył(a): 16 kwi 2009, o 21:35
Lokalizacja: Poznań

Postprzez flinka » 21 kwi 2009, o 10:52

Cześć Innaja :)

Dobrze, że tu zajrzałaś, dobrze, bo dla mnie samej było to jedyne miejsce i obecni tu ludzie, do których miałam odwagę napisać, gdy spadałam na dno i dastawałam (dostaję) tu całą masę wsparcia, ciepłych i mądrych słów. Także może zostaniesz tu trochę i wyniesiesz z tego miejsca coś dla siebie.

Rozumiem przez co przechodzisz, wiem jakie to jest piekło. Boli Cię ten brak zrozumienia, ocenianie i słyszenie o tym, że jest to chwilowe, kiedy Ty w żaden sposób nie potrafisz nad tym zapanować, tak to przeżywasz?

Skupiłaś się w swoim poście na autoagresji i rozumiem, że jest to, to co najbardziej Cię teraz niepokoi, ale z doświadczenia wiem, że kaleczenie się jest tylko objawem, tak jak katar w przeziębieniu, w którym od wewnątrz zżerają Cię bakcyle. To w środku Ciebie coś Cię niszczy, coś Cię tak boli, że nie możesz sobie z tym poradzić i dlatego wyciągasz to na światło dzienne, zadając sobie rany. Zastanawiam się dlatego czy wiesz czemu okaleczenia Ci mają służyć (?) Co doprowadza Cię do tych aktów - jakie sytuacje, emocje?

Szukałaś pomocy przed rokiem i rozumiem, że nie spełniła ona Twoich oczekiwań, nie czułaś się zrozumiana, tak? Powiem Ci, że kiedy ja zaczynałam swoją drogę szukania pomocy też początkowo nie dostałam tego, czego potrzebowałam, było to dla mnie ogromnie frustrujące, bo skoro zdobyłam się, by wyjść ze swojej skorupy i przełamać wstyd, a tu oferowana pomoc niewiele mi w istocie pomaga, to pojawiała się porażająca mnie myśl, że już nie ma innej drogi, że już nie ma ratunku. Ale gdybym wtedy zrezygnowała z szukania to nie znalazłabym dobrego i troskliwego teraputy, który pomógłby mi przestać się kaleczyć. Kochanie ja wiem, że sama, bym sobie z tym nie poradziła. I jeśli zmagasz się z tym parę lat, to Ty też możesz sobie z tym sama nie poradzić, bo to działa zupełnie jak uzależnienie, które z każdym cięciem ciągnie Cię coraz bardziej w dół.

Jeśli chcesz możemy porozmawiać o Twoich obawach czy wątpliwościach związanych z szukaniem pomocy (?)

pisząc, że chciałabym żyć miałam na myśli życie w niemożliwych do osiągnięcia dla mnie warunkach, bez problemów, z których nie ma wyjścia..

Innaja teraz nie widzisz tego wyjścia, co nie znaczy, że go nie ma, a to jest istotna różnica! Rozwiązywanie swoich problemów to mozolna i trudna praca, taka jak rozwiązywanie supełków, z których część jest zawiązana bardzo mocno, ale jak się zaweźmiesz, a ktoś obok podsunie Ci jeszcze sposób, to w pewnym momencie dostrzeżesz, że ogromny kawałek sznurka jest już rozpętlony i niemożliwe tak samo z siebie stanie się nie tylko możliwe, ale i aktualnie. Wiem, że teraz zapewne mi nie wierzysz, ale stosunkowo niedawno, 2-3 lata temu przechodziłam przez to co Ty teraz.

Pozdrawiam Cię ciepło :pocieszacz:
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez innaja » 21 kwi 2009, o 16:19

bunia: Otworz sie na swoje problemy w swoim otoczeniu (...) pomysl komu moglabys zaufac

Otworzyłam się, obiecano mi pomoc, a po tym o mnie zapomniano.

Maciej: Pisz pamiętnik

Piszę i to od długiego czasu... tyle, że praktycznie każdy wpis jest negatywny i im częściej do niego zaglądam, tym gorzej, jego treść pokazuje mi moją beznadziejność.

flinka: teraz nie widzisz tego wyjścia, co nie znaczy, że go nie ma

Niedawno też tak myślałam (chyba nadal tak jest). Pisząc, że nie ma wyjścia z moich problemów mam na mysli, że wszystkie możliwości skreślą mnie w moich oczach jako człowieka, który choć trochę mógłby coś znaczyć. Aj, chciałam tę myśl teraz rozwinąć, ale czuję, że w danej chwili to się tylko poplącze...


A pomocy szukałam u osób dorosłych, dojrzałych, u osób najbliższych...
Pewne osoby obiecały mi pomoc, a potem udawały przede mną, że nigdy nie było takiej rozmowy i obietnicy... Osoba najbliższa (tu mam na myśli rodzinę) podstępem i kłamstwem zmusiła mnie do wizyty u psychologa (mówiąc, że to ma jej samej pomóc i ,że ze mną nie ma nic wspólnego), gdzie oszustwo od razu wyszło na jaw, ta osoba mimo to próbowała mieć kontrolę nad rozmową... miałam wtedy szansę skorzystać z pomocy psychologa, ale na tamten czas bardzo mnie zraził fakt iż zostałam tak okłamana, oszukana (może się nad sobą użalam, ale tak właśnie to czułam)... Wtedy, przed tą sytuacją z zainicjowaniem spotkania z psychologiem sama chciałam poszukać specjalistycznej pomocy, tym bardziej, że mieszkając poza domem (rodzinnym) mogłabym z niej skorzystać niekontrolowana. Jednak potem wszystko się zmieniło... Teraz już nie mieszkam poza domem rodzinnym i wszystko co chciałabym w tym kierunku uczynić byłoby pod znaczną kontrolą. A tak nie chcę.
innaja
 
Posty: 5
Dołączył(a): 20 kwi 2009, o 20:03

Postprzez melody » 21 kwi 2009, o 17:20

Witaj Innaja,

Cieszy mnie mocno to, że tutaj wciąż jesteś :pocieszacz:

Chcę Cię zapewnić, że tutaj na tym anonimowym forum istnieje taka przestrzeń, w której nikt nie oczekuje, aby ktokolwiek musiał się z czegokolwiek tłumaczyć.
Jednocześnie zastanawiają mnie bardzo te trudne okoliczności, o których wielokrotnie wspomniałaś, a przez które już nic nie można zrobić.
Chciałabym je poznać, wiesz?
Lecz nie dlatego, aby postawić Cię w sytuacji tłumaczenia się z tego, że cierpisz.
Chciałabym je poznać, bo kiedy czytam, jak opowiadasz o sobie i obecnym kształcie swojego życia, to czuję się trochę bezradna ponieważ ta opowieść jest bardzo ogólna. I nie za bardzo wiem o czym mogłybyśmy porozmawiać.
Mogłabym Ci opisać trudny kawałek z mojego własnego życia, no ale to jest Twój temat, nie mój. To Ty jesteś tutaj najważniejsza.

Czekam i jestem,
mel.
melody
 

Postprzez innaja » 12 sie 2009, o 21:49

"Zanim zranię się, proszę nie ostrzegaj mnie
Muszę poczuć ból żeby poznać jego sens
Nawet jeśli wiesz że coś złego stanie się
Nie ochraniaj mnie, nie zatrzymuj..."
innaja
 
Posty: 5
Dołączył(a): 20 kwi 2009, o 20:03

Postprzez kasjopea » 12 sie 2009, o 22:50

Innaja smutno mi jak Cie czytam :( szukaj pomocy Kochanie!Walcz o siebie swoje życie swoja tożsamośc. :pocieszacz: jest wiele drog żeby taka pomoc uzyskac tylko trzeba chciec ,nie odtracac reki ktora Ktos podaje.Jestes mloda osoba, w tym wieku bardzo emocjonalnie podchodzi sie do wielu spraw ,oczywiscie nie znaczy to że Twoje problemy sa jakimis blachostakami.Wiem napewno ze jak spojrzysz na to z perspektywy czasu to swoj obecny stan ocenisz z przymrużeniem oka.Pomyslisz bylam taka mloda i nierozsadna.Twoje zachowania są bardzo powszechne nie tylko Ty masz taki problem ale uwierz mi z tego sie wychodzi.Mam tylko nadzieje że masz wsparcie bliskich osob.Pomyśl caaaaale życie przed Toba.Szkola Wielka Milość ,kariera zawodowa.Musisz zyć żeby sie dowiedziec Kim bedziesz w przyszlosci, jakie będa Twoje dzieci...Napewno tego pragniesz tak jak kazdy czlowiek.Wiesz znalam kiedys taka dziewczyne ktora miala podobny problem jak Ty.Obecnie jest kochajaca zona i bardzo dobra troskliwa mame.Trzeba dac sobie sznse.Licze na ciebie. Pozdrawiam mocno mocno mocno :cmok:
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez Misiek1212 » 13 sie 2009, o 03:43

innaja dużo nas łączy pod względem problemów mnie też dręczą paskudne myśli itp... też miałem próby,lecz dzięki znajomemu jestem tutaj i mogę pisać i porozmawiać z tobą
również mam 18lat
Ja zamiast kaleczyć rękę to lubię agresywną jazdę na rowerze,jak mnie walnie samochód to trudno nie wielka strata,lubię czuć się na krawędzi że mało brakuje do zderzenia,lub gdy wchodzę zakręt i czuje że opony ledwo trzymają drogi albo szybka jazda

A wiesz co pomaga mi w miarę ;> żeby chociaż odrobinę podładować się i zapomnieć
Przebywam wsród natury,czasami zdarza się spotkać ciekawe zwięrzeta ;) sarny,zające,jeża nawet trzymałem na ręku,

Np: już czułem że nie mogę wytrzymać czułem wielką ochotę wyskoczyć przez okno,to pojechałem o 10km dalej jest zbiornik wodny w nocy pojechałem,poszedłem na molo położyłem się na końcu mola i wypatrywałem spadające meteoryty piękny widok,leżałem i patrzyłem w niebo,ryby pluskały w wodzie,lekki wiaterek wiał,a woda o brzeg stukała,i drzewa wydawały szum :D i księżyc ładnie świeci ;)


Pozdrawiam serdecznie i trzymaj się :kwiatek:
Avatar użytkownika
Misiek1212
 
Posty: 160
Dołączył(a): 26 lip 2009, o 03:09

Postprzez kasjopea » 13 sie 2009, o 21:27

Misiek tak mile mnie zaskoczyles swoja madra wypowiedzia.To dla Ciebie mimo że jestes chlopakiem :kwiatek:
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 258 gości

cron