przez Księżycowa » 20 kwi 2009, o 19:14
To jest dobre pytanie. Joanko może jestem żałosna, ale jutro mamy się spotkać i pogadać. Powrót? Hmmm.... nie wiem, myślałam nad tym, przecież ciągle go kocham. Biorąc pod uwagę to, co się działo, całą burzliwość tego związku i również burzliwy jego ,,koniec", powrót wymagałby wiele wysiłku ze strony mojej jak i jego. Wszystko byłoby trudne i wiele by kosztowało... ale również on musiałby wiele z siebie dać i tak jak powiedziała moja Pani Doktor, terapia umożliwiłaby mu zrozumienie mnie i tego wszystkiego. Przecież mógł pójść... Biorę to pod uwagę, tym bardziej przed jutrem. Naświetliłam sobie jedną sprawę. A konkretnie: rozmawiałam dziś z nim przez tel. Jego nastawienie raczej bojowe. Ale wecie co? Nie dałam się ponieść, żeby się wdawać w jakieś docinki. Wiem, on jest rozżalony, bo potraktowałam go na ostatni raz delikatnie mówiąc bardzo źle. Nie można tak postępować... Powiem tak: myślę, że gdybym tak stawiała sprawy przez cały czas (przynajmniej ze swojej strony), mogłoby być inaczej i mogłabym lepiej ocenić jaka faktycznie jest sytuacja, bo z tamtym podejściem, wszystko było całkowicie rozmazane, niewyraźne... może stąd nadmierne poczucie winy. Macie rację, najpierw porządki z sobą. Coraz bardziej do mnie to przemawia, chociaż może tego jeszcze nie widać... staram się skupiać na sobie. Naprawdę podobało mi się to uczucie bezpieczeństwa przy sobie samej w trakcie tej rozmowy. Mam nadzieję, że na realu również dam radę, jeśli do niego dojdzie...
Potrzebuję tej rozmowy, nie mogę znieść, że tak postąpiłam, nie chciałam go krzywdzić. Wiem, że on mnie również bardzo zranił i pamiętam o tym, nie zamierzam usprawiedliwiać ani też wytykać. Nie chcę się kłócić. Chcę porozmawiać, cokolwiek będzie miało z tego wyniknąć.
A propo planów, to chyba szkołę daruję w tym roku. Jestem wykończona i nie mam siły. Może na terapii uda mi się jeszcze jakoś pozbierać do tego czasu, ale jeśli nie daję sobie czas. To chyba nic złego? Mam w sobie jakąś blokadę, brak wiary w siebie i własne umiejętności, których nawet nie znam. Nic szczególnego w życiu nie osiągnęłam poza Zawodówką i dyplomem ze szkolenia kosmetycznego. Wiem, wstyd... nie mam w co wierzyć, nie wiem w czym jestem dobra. Chciałabym coś w sobie odnaleźć... Nie lubię być w takim bezruchu, gdy mogłabym tyle zrobić. Bardzo mnie to denerwuje...