Zazdrosc,zaborczosc i niskie poczucie wlasnej wartosci

Problemy z partnerami.

Postprzez Applee » 23 sie 2007, o 10:41

Oby:) oczywiscie, ale np. ja chyba juz nie umiem przyjmowac zadnej krytyki, porazek. To mnie przerasta i sprawia, ze czuje sie jeszcze gorzej niz normalnie. czemu nie moge byc po prostu pewna siebie i podejmowac DOJRZALYCH decyzji? czemu wsyztsko, co robie wydaje mi sie zle? czemu moje argumenty do nikogo nie trafiaja? to mnei denerwuje( choc tu powinnam uzyc znacznie mocniejszego slowa...)
Tez chce byc NORMALNA, dojrzala emocjonalnie, chcialabym umiec sobie radzic z sama soba...wplywac na swoje mysli.A nie moge..i wciaz sie boje, ze zostane zdradzona...zostawiona...Odrzucona
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez ewka » 23 sie 2007, o 22:53

Silence, dojrzało¶ci się uczymy i nie ma takich, którzy na błędnych decyzjach się nie przejechali - zdarzaj± się każdemu w różnych ilo¶ciach... maj± jeden wielki plus, że czego¶ nas zawsze naucz±. I tak (uważam) należy je traktować.

Nie rozumiem również, dlaczego inni daj± sobie prawo do krytyki... osobi¶cie tego nie cierpię. Inni mog± nam pomóc co¶ zobaczyć inaczej, co¶ zasugerować, co¶ zaproponować... i tyle.


silence napisał(a):czemu wsyztsko, co robie wydaje mi sie zle?

A może wła¶nie Ci się tylko tak wydaje? Przyznam, że nie wiem, co masz dokładnie na my¶li... wszystko Ľle? Zawsze? Na czym to polega?

silence napisał(a):A nie moge..i wciaz sie boje, ze zostane zdradzona... zostawiona... Odrzucona

Może kiedy nauczysz się żyć przede wszystkim dla siebie i z sob±, to te lęki odejd±?

:D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Applee » 25 sie 2007, o 19:40

jestem u siebie w domu, z dala od niego.Przyjedzie w poniedzialek. Jakos wogole.. tesknie troche ale mniej. Chyba zaczyna sie u mnie proces jakiegos..zamykania...by nikt mnie nie skrzywdzil. On jest tam, w Warszawie...a ja ttu..Nie wiem co robi, z kim itd i przez to mam jakies chore mysli. Ale straram sie nad nimi panowac i nie dopuszczac ich do siebie. Nie chce tracic kolejnego dnia na bezsensowne "rozkminianie"...
z tym, ze wszystk robie zle to Ewus, chodzilo mi o to, ze od pewnegpo czasu (6 lat) robie wszytsko na pol gwizdka..Do niczego nie chce sie przylozyc cala soba( no moze z wyjatkiem milosci:):):) bo wydaje mi sie, ze jak juz czemus sie poswiece to strace cos w innej sferze swojego zycia.
Mama zawsze potrafi sprowadzic mnie na ziemie rzucajac teksty typu " jestes zla. Zobaczysz, nikt nie wytrzyma z Toba i Twoim charakterem. Nie masz dla nikogo szacunku"..albo on" hrabianka, ktorej zawsze wsyztsko podaja na talerzu, ktora chce zeby wyszlo tylko na jej i mysli tylko o sobie"." zle myslisz, zle czujesz, zle mowisz"... KRYTYKA!!! Ciagla... pozniej sama siebie krytykuje, ze zachowalam sie tak a nie inaczej.. I tak..wkolo macieju...
Ewa, a Ty wlasciwie skad czerpiesz te wsyztskie madrosci? I rezczywiscie, zyjesz wedlug tego, co tutaj piszesz?? chcialabym wuierzyc, ze to jest mozliwe..
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez ewka » 27 sie 2007, o 09:31

silence napisał(a):chodzilo mi o to, ze od pewnegpo czasu (6 lat) robie wszytsko na pol gwizdka..Do niczego nie chce sie przylozyc cala soba( no moze z wyjatkiem milosci:):):) bo wydaje mi sie, ze jak juz czemus sie poswiece to strace cos w innej sferze swojego zycia.

A nie pomy¶lała¶ nigdy, że gdyby¶ poszła "na cały gwizdek" - mogłaby¶ być szczę¶liwa? Dlaczego miałaby¶ co¶ stracić i co to miałoby być? Nie da się (chyba) po¶więcić się całkowicie w każdej sferze życia... i chyba nie każda tego od nas wymaga. My¶lę, że dobrze byłoby okre¶lić sobie stopnie ważno¶ci i wg nich postępować... obawiam się, że pój¶cie na cało¶ć w jednym tylko obszarze daje wielkie ryzyko, że kiedy ten obszar nawali z jaki¶ względów, my otłuczemy sobie dupsko;))

Krytyka może też mieć w sobie co¶ dobrego, je¶li rozpoznamy intencje - je¶li pochodzi z ust osoby m±drej, kochaj±cej (np. mama), to może warto posłuchać, co w tej krytyce przekazuje? Może jest co¶, czego nie widzimy?


silence napisał(a):Ewa, a Ty wlasciwie skad czerpiesz te wsyztskie madrosci?

Sk±d? Z ksi±żek, z życia, z tego forum... jak wszyscy. Uważam tak po prostu, że człowiek powinien być w życiu szczę¶liwy i musi dokopać się do tego sam, bo nikt w koszyczku "szczę¶cia" nie przyniesie.

silence napisał(a):I rezczywiscie, zyjesz wedlug tego, co tutaj piszesz?? chcialabym wuierzyc, ze to jest mozliwe..

Staram się;) Poodobno w życiu nie ma rzeczy niemożliwych... i ja się z tym zgadzam;))
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Wiolas » 4 wrz 2007, o 16:02

.. Moze sprobuj czegos takiego? Przestan sie interesowac tym, co robi Twoj mezczyzna gdy Cie nie ma przy nim, nie wypytuj go i niech Ci sam nie opowiada. Byc moze dzieki pozbawieniu sie podstaw do snucia smutnych refleksji bedzie Ci latwiej nie czuc sie zle. Pozdrawiam serdecznie[/quote]

Witam,
wlasnie dolaczylam do forum i milo jest sie dowiedziec ze nie tylko ja mam takie problemy. Także mam problem z zaborczościa i zazdrością, co nawet zostało oficjalnie stwierdzone przez partnera. U mnie to jest niemal chrobliwe , ma pewnie znaczenie ze jestem DDA i jakies tam konsekwencje sytuacja rodzinna na mojej psychice wywarła. Moja zadzrosc jest do tego stopnia chorobliwa, ze czuje jak sie robie zła nawet gdy on tylko wpsomni ze jakas tam kobieta jest ładna, fajna i takie tam. Bardzo rzadko wychodzi z kumplami, a jak już sie zdarzy to kluczowym problemem dla mnie jest czy sa tam inne kobiety, bo dla mnie nawet gdy się na jakąs spojrzy to juz jest zdrada w myśle zasady "zgrzeszyłem, myśla, mową...." jesteśy zareczeni i czuje ze on mnie kocha, a jak to wszystko pisze to widze jak to jest absurdlane, jednak w momecnie jak przeżywam to uważam to za słuszne:) jak sobie z tym poradzic ? terapia pomoże? probowałam sie stosowac do rad ewki, ale....
Wiolas
 
Posty: 2
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:44

Postprzez Applee » 5 wrz 2007, o 07:28

Wiolas: I o to chodzi! Gdy nie pytam, gdy jestesmy na odleglosc- jest w miare OK> Natomiast gdy on jest w domu i WIDZE co robi, to mnie od srodka...rozrywa.
Obiecalam sobie dawno, ze nie bede szperala w jego rzeczach...Wczoraj, przez zupelny przypadek dowiedzialam sie, ze znow zaczal sie etap kolezanek. Tym razem "odgrzewa" stare znajomosci wysylajac kolezankom swoje zdjecia.... Czy to jest normalne?
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

cd.

Postprzez Wiolas » 5 wrz 2007, o 18:39

[quote="silence"]Wiolas: I o to chodzi! Gdy nie pytam, gdy jestesmy na odleglosc- jest w miare OK> Natomiast gdy on jest w domu i WIDZE co robi, to mnie od srodka...[qoute]

Prawda jest taka ze myśle, ze duży sukces to juz miec swiadomosc ze zazdrosc w tej postaci to cos niezbyt konstruktywnego i checi by to zmienic sa pozytywne. Mi np. bardzo pomoglo przeczytanie tego watku- dzieki e go zaczelas. Uswiadomilo mi to pewne rzeczy, a jak je napisalam to zobaczylam ze uczucia ktore mna targaja sa niezbyt madre a przezde wszystkim nie maja zadnych podstaw hehe chociaz zastanwiam sie na ile teraz tak madrze gadam, a jak przyjdzie znowu do jakiejs imprezy beze mnie pewnie irracjonalne mysli beda silniejsze:) ale wiem ze to tkwi we mnie, w moim niskim poczucu wartosci, ze zaraz jak zobaczy seksowna blondynka to stwierdzi ze moze miec lepiej;-))))
Wiolas
 
Posty: 2
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:44

Postprzez Applee » 27 wrz 2007, o 18:03

---------- 15:41 10.09.2007 ----------

witam!
dlugo mnie tu nie bylo...:(
Ale coz, niewiele u mnie sie zmienilo...Nadal trwam w tym zwiazku. W srode ide do psycholog. Mam nadzieje, ze moje zycie sie wkrotce odmieni bo nie moge dluzej tak funkcjonowac...:(
Moj ukochany swtierdzil ostatnio w rozmowie, ze w ciagu najblizszych 3 mies ma zamiar mi sie oswiadczyc, bo mnie kocha..
Przerazilam sie i to bardzo, bo czuje wewnetrznie, ze mu nie ufam i nie chce spedzic reszty zycia w zwiazku, w ktorym czuje sie niepewnie.
Ta niepewnosc mnie niszczy, powoduje, ze szukam sobie 10000000 powodow, dowodow, sprawdzam go, prowokuje klotnie by sprawdzic jak bardzo mu na mnie zalezy. To nie ejst zdrowe...On sie domyslil, o co mi chodzi stwioerdzajac, ze szukam dowodu, by odejsc i by moc sobie powiedziec:" To on mnie zdradzil. Nie pozostaje mi nic innego tylko odejscie"...
rozgryzl mnie...
Boje sie samej siebie

---------- 18:03 27.09.2007 ----------

kolejne trzy grosze ode mnie..
w tamten dzien....10 wrzesnia On mi sie oswiadczyl..
chyba powinnam latac nad ziemia jakies 5 metrow.a w moim sercu jest coraz gorzej...
Klocilismy sie juz kilka razy..Sciagalam pierscionek itd.
Psycholog twierdzi,ze problem jest gdzies glebiej we mnie. Super:(
Zdaje sobie z tego sprawe, ale co dalej? co z emocjami, przeczuciami, ktore od srodka mnie zzreraja?
rozmow o slubie (dokladniejsze planowanie...) narazie unikam, bo nie jestem pewna siebie.A zeby podjac "TE" decyzje musze byc i dojrzala psychcznie i emocjonalnie.
Chcialam sie tu dzis "wygadac" bo doslownie wariuje. Hustawka w moim zyciu zaczyna przypominac szalony roller coaster. Jest tak wielka przepasc pomiedzy tym jak POWINNAM sie czuc a jak sie czuje...
W poniedzialek zaczynam zajecia, rok bedzie trudny i ciezki i MUSZE< CHCE sie skupic na nauce. Chce byc naprawde dobrym lekarzem ale jesli w zyciu prywatnym mam jak mam to... Kobietki, bedzie trudno...Bardzo trudno...
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez ewka » 1 paź 2007, o 12:51

---------- 16:33 30.09.2007 ----------

silence napisał(a): kolejne trzy grosze ode mnie..
w tamten dzien....10 wrzesnia On mi sie oswiadczyl..
chyba powinnam latac nad ziemia jakies 5 metrow.a w moim sercu jest coraz gorzej...

Gratuluję!!!
No racja, raczej lata się nad ziemią, kiedy ukochany mężczyzna składa deklarację bycia z nami do końca swoich dni... czyż to nie piękne?

Jakie są te przeczucia Silence? I te emocje, co podżerają Cię? Umiesz je nazwać?

silence napisał(a): rozmow o slubie (dokladniejsze planowanie...) narazie unikam, bo nie jestem pewna siebie.A zeby podjac "TE" decyzje musze byc i dojrzala psychcznie i emocjonalnie.

Wiesz... niech to nie wygląda, że Cię namawiam, ale nad dojrzałością się pracuje i nad emocjonalnością też. Dlaczego nie możecie robić tego razem? Jemu zdaje się te "braki" nie przeszkadzają. Masz wątpliwo,ść, czy go kochasz? Czy co właściwie?

silence napisał(a): Jest tak wielka przepasc pomiedzy tym jak POWINNAM sie czuc a jak sie czuje...

Czujesz jak czujesz... to jesteś właśnie Ty taka, jaka jesteś i wolno Ci czuć to, co czujesz. Czy warto wypierać i na siłę zmieniać? To przyjdzie, ale wg mnie trzeba to zaakceptować, bo jest to część Ciebie i jest właśnie taka.

Lubisz siebie?


silence napisał(a): W poniedzialek zaczynam zajecia, rok bedzie trudny i ciezki i MUSZE< CHCE sie skupic na nauce. Chce byc naprawde dobrym lekarzem ale jesli w zyciu prywatnym mam jak mam to... Kobietki, bedzie trudno...Bardzo trudno...

Będziesz dobrym, bo CHCESZ, a to jest najważniejsze. Możesz być moim rodzinnym i na mnie praktykować... oddam się z pełnym zaufaniem :kwiatek2:

---------- 12:51 01.10.2007 ----------

Co słychać, Silence?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

witam czy ktoś tu jest?

Postprzez evciaa » 20 kwi 2009, o 15:46

Witam,

Zajrzałam na to formum i przeczytałam cały ten wątek nie przez przypadek.
Otóż w wielkim skócie - mam identyczne problemy jak Silence...

zazdrosć, zaborczość, sprawdzanie, strach, wybuchy emocjonalne, płacz, nieszczęśliwość - ciekawi mnie ile on jeszcze wytrzyma...?

Swoją drogą - zastanawiam sie czy to nie jest obrona organizmu przed szcześliwoscią. Robimy wszystko by coś było nie tak...


Czy Silence zagląda jeszcze na to forum, proszę odezwij sie i napisz jak sie masz.
A czy ktoś inny tu jeszcze zagląda?

evciaa
evciaa
 
Posty: 1
Dołączył(a): 20 kwi 2009, o 15:41

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 293 gości

cron