Nie wiem, czy to dobre miejsce, ale muszę się wykrzyczeć i wyrzygać (przepraszam za kolokwializm) wszystkie moje żale!
Jestem wściekła! Jest mi źle i smutno! Jestem przepełniona żalem! Czuję się wykorzystana.
Dowiedziałam się, że on będąc ze mną, spotykał się już z inną. Kłamał, wymyślał bajki i co najgorsze, był tak przekonujący, że mu wierzyłam.
Moje życie z nim było jednym wielkim kłamstwem!
A to, co boli mnie najbardziej, to sytuacja kiedy przyszedł do mnie - jak się później okazało, ostatni raz. To był jeden z tych wieczorów, które będę zawsze pamiętać. I mile wspominać. Dużo rozmawialiśmy, kochaliśmy się całą noc, a rano, przytulił mnie bardzo mocno, tak mocno jak nigdy. Spojrzał mi w oczy i powiedział, że jestem jego szczęściem, jestem wspaniała i tak bardzo mnie uwielbia. Ironio! Jaka byłam wtedy szczęśliwa! Następnego dnia wszystko się posypało.
Dzisiaj okazało się, że gdy wtedy przyszedł do mnie ten ostatni raz, to wcześniej wyszedł od niej... Już wtedy spotykał się z nią. I to boli najbardziej!
Pomyślicie sobie pewnie, że powinnam się cieszyć, że mam jasność sytuacji, że łatwiej będzie mi zapomnieć... Wcale nie jest łatwiej. Bo poza tym że czuję się samotna, czuję się również wykorzystana... I nie potrafię zrozumieć, jak można tak kłamać! I po co?!
Dzień, który mimo wszystko był dla mnie wyjątkowy, dzisiaj dał mi tylko łzy...
Przepraszam, musiałam...