witaj Aziza!
napisałaś:
"i tak se pomyslalam ze moje wady, ktore tak mi utrudniaja zycie moze nie dla wszystkich ludzi sa takie straszne jak dla mnie, moja niesmialosc, ugodowosc, w tych czasach moze nie sa az tak pozadane i przynosza malo pozytku w tym przebojowym swiecie gdzie koniecznie trzeba rozpychac sie lokciami by cos osiagnac"
a ja powiem tak - myślisz, że to wady, bo może dałaś sobie to wmówić i uwierzyłaś w to... a ja myslę, że delikatność, którą chowasz za nieśmiałością [zapewne związaną z niewiarą w siebie, brakiem poczucia własnej wartości - co wyczytuję z Twoich słów] i łagodność, pokojowość i serdeczność które prawdopodobnie kryją się za ugodowością z w/w powodów - moim zdaniem właśnie na odwrót - to są ZALETY pożądane,wartościowe i przynoszące mnóstwo pożytku w tym przebojowym, rozbieganym i rozgorączkowanym świecie społecznym, gdzie rozpychanie się łokciami stało się cenną umiejętnością ...tak uważam...
i bardzo mądry wniosek wyciągnęłaś dla siebie - tak myślę - ten oto:
"ale tak se mysle ze jak bym sie w koncu pogodzila z nimi i polubila wlasnie to co jest do polubienia we mnie - to osiagnelabym pogode ducha i spokoj"
to jest trudne ale i nie jest
....trudne, bo wymaga odwagi a łatwe bo to, na co się musisz odważyć to stanięcie ze sobą buzią w buzię i powiedzenie sobie "TAK!" ...CHCĘ! i otwarcie drzwi i wyjście z podniesioną głową na świeże powietrze.... pozostawienie lęków, karania siebie, biczowania i starych nawyków myślowych...
wczoraj patrzyłam na brzdąca, który stawiał widać było swoje pierwsze kroki... i wyrywał się mamie, która go brała na ręce i odważnie szedł, upadał bez płaczu, nieraz widać ostro
ale podnosił się i machając rączkami i zaśmiewając się stawiał te swoje pierwsze, nieporadne ale JAKŻE ODWAŻNE KROKI
... i o to chodzi.... inaczej nie nauczył by się chodzić w ogóle
napisałaś na końcu:
"moze sie to wyda z piciem nie zwiazane - ale tu tkwi sedno - to spotkalo mnie gdy odkrylam co da mi alkohol - gdy nie wiedzialam jeszcze co mi przy okazji odbierze"
i może to zabrzmi przemądrzale, ale i ja wiem, że to się wiążę z piciem... lub raczej na odwrót - picie wzięło się z tego... alkohol to ucieczka przed bólem, nie radzeniem sobie, zaniżonym poczuciem wartości i strachem... dziś masz tego świadomość i to bardzo dobry znak! bo czujesz, że ucieczka w alkohol to fałszywe szczęście... to świat bolesnych bajek... uświadomiłaś to sobie i chcesz to zmienić i to jest najważniejsze....
bardzo polecam Tobie posty Pukapuka na tym forum ...to człowiek, który ma ogromną wiedzę i ogromne doświadczenie ...dużo przeszedł w życiu... jak już wiesz , jest niepijącym alkoholikiem... polecam Ci jego historię tu na forum [zwłaszcza w dziale Uzależnienia] zawartą i madrość, którą się tu podzielił i dzieli nieustannie.. myślę, że jego słowa mogą Tobie wiele wyjaśnić i być wsparciem