przez smerfetka0 » 16 kwi 2009, o 15:32
ale ja nie zrezygnowałam ze swoich przyjaciół. nie kłamałam nie obrabiałam ich za plecami, starałam się pomóc w miarę mozliwości, nie jestem szyderczą osobą, ale teraz jak mam tyle na głowie, tyle kłopotów i czasami mam myśli żeby po raz trzeci wziąć te prochy i nie którzy wiedzą o tym, moi "przyjaciele", to nikt nie podał ręki, nie interesuje się.
ja prosiłam o tą pomoc, nie dostałam jej. dostałam obojetność. nie wiem co tu mogę odbudować skoro poważnie nie czuję się winna że mnie opuścili - nie jestem idealna i zrobiłam wiele głupot ale zawsze przepraszałam, brałam głęboki oddech i się zdobywałam na odwagę. za co mam przepraszać? co odbudowywać? to wszystko trwa i było by ok jak bym napisała komuś "hej co u ciebie?" opowiadali by mi swoje historie, jednak tym razem ich historie nie poprawią mi humoru i nie pomogą. TYM RAZEM nie chcę ich słuchać, mimo tego że zawsze to robiłam w miare swoich mozliwosci