małżeństwo....

Problemy z partnerami.

Postprzez caterpillar » 16 kwi 2009, o 13:43

---------- 13:41 16.04.2009 ----------

Witaj andziu!

przeczytalam Twoj post i ogromnie ci wspolczuje,bo wiem ,ze wiele przeszlas.

Wiesz jak czytam takie historie zastanawiam sie czy to ta milosc taka silna czy moze raczej wiara,ze milosc to bicie i ponizanie i tak ma byc.

"tO nie kara....myślałby, że znów wrócę za kilka tygodni."

nie andziu on WIEDZIALBY ,ze Ty wrocisz

wiesz ja mysle,ze zamiast obyslac plan zemsty lepiej pomyslec nad tym jak zaczac swoje nowe szczesliwe zycie i mysle ,ze najwieksa kara dla niego bedzie to,jak zobaczy,ze nie mozna juz toba pomiatac ,ze nie mona juz toba manipulowac i ze potrafisz zyc bez niego SZCZESLIWA,ze masz przyjaciol i wartosciowych ludzi wokol siebie.

tego Ci zycze andziu.

---------- 13:43 ----------

czyz to nie jest niestandardowe zachowanie partnera? dlatego moja pierwsza wypowiedz brzmiala "odejsc"
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez żonaprzera » 16 kwi 2009, o 13:43

andzia2510 napisał(a):TO nie kara....myślałby, że znów wrócę za kilka tygodni.
TO musi być coś wyjątkowego.


zrój jak mówi catterpillar, odejdź, ale nie wracaj do niego, nigdy, wiesz on nie zasługuje na ciebie, gdybyś za każdym wyzwiskiem, biciem, awanturą dzwoniła na policję to gnój by nie wyszedł z pierdla. To nie mąż to kat a ty jesteś ofiarą, ofiarą przemocy, masz prawo szukać pomocy pamiętaj o tym, mam mała radę dla ciebie, zacznij chodzić do psychologa by się trochę wzmocnić psychicznie, on cie pokieruje, ja po 1 wizycie zaczęłam odzyskiwać skrzydła więc może i z tobą tak będzie.
Avatar użytkownika
żonaprzera
 
Posty: 25
Dołączył(a): 19 mar 2009, o 10:01

Postprzez andzia2510 » 16 kwi 2009, o 13:53

I co dalej...???mogłam odejść wcześniej...on wie, że teraz jestem słaba narazie nie pracuję, jestem na zwolnieniu, grozi mi renta (narazie czasowa) nie mogę jeszcze wrócic do pracy, nie mam dokad pójśc..
Zawsze był mistrzem wykorzystywania moich słabości ale teraz....teraz ma przewage...
Jestem od niego uzależniona a on to umiejetnie wykorzystuje.
Avatar użytkownika
andzia2510
 
Posty: 37
Dołączył(a): 16 kwi 2009, o 09:03

Postprzez cvbnm » 16 kwi 2009, o 14:09

czyli standardowo jestes ofiara mezczyzny
niestandardowo byloby nie byc ofiara
czujesz sie zalezna od niego, i to jest cos co umozliwia mu manipulowanie toba

nie czuj sie zalezna

uniezaleznij sie

buntuj sie

poczuj odrebnosc, "swojosc", i walcz o to
po prostu badz WOLNA
cvbnm
 

Postprzez andzia2510 » 16 kwi 2009, o 15:03

Ale jak zachować twarz po zdradzie??? Pokazac mu że zabolało czy ......? Sam kiedys mówł, że nie wybaczyłby zdrady tej jednej rzeczy by nie zniósł a teraz w najbardziej nieoczekiwanym momencie zafundował mi cos takiego....:(
Avatar użytkownika
andzia2510
 
Posty: 37
Dołączył(a): 16 kwi 2009, o 09:03

Postprzez smerfetka0 » 16 kwi 2009, o 15:06

najlepiej jak byś nie pokazała mu bolu jeśli będziesz w stanie.
a nawet jak pokażesz to i tak nie bedzie swiadczylo zle o tobie. zdrada i jego zachowanie swiadczy o nim. ty rob tak aby to zniesc najlepiej i gowno mu do tego jak to zrobisz. czy bedziesz milczala czy tlukla talerze i plakala. oby tobie bylo lzej
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez andzia2510 » 16 kwi 2009, o 15:11

Zagubiona
masz racje...dlaczego znów myśle o jego uczuciach a nie o sobie?
Może to jest mój problem- gdie jest moje miejsce w tym zwiazku?
Tłuczenie talerzy????moze to dobry sposób na rozladowanie emocji bo płaczu próbowałam i nic...jeszcze gorzej.
Avatar użytkownika
andzia2510
 
Posty: 37
Dołączył(a): 16 kwi 2009, o 09:03

Postprzez smerfetka0 » 16 kwi 2009, o 15:14

to był tylko taki przykład :) ale jesli ci ma pomoc to nie ma co sie zastanawiac;) chociaz mysle ze nie pomoze bo zbyt drogi interes ale dla odprezenia rob co ci sie zewnie podoba!

w tym zwiazku nie ma miejsce na ciebie bo on potrzebuje worka treningowego i kucharki i kimkolwiek jeszcze jestes. a na pewno nie jestes jego prawdziwa zona bo zony sie tak nie traktuje.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez bunia » 16 kwi 2009, o 15:23

....a gdzie szacunek do samej siebie ?....masz do wyboru tkwic i pogodzic sie z sytuacja bez zalu i pretensji do nikogo i niczego albo nabrac oddechu i wyrwac sie z patologi....przyjelas role ofiary....to bardziej znane i wiesz jak sie zachowac niz nowe....a moze jeszcze nie zostalas upokorzona do konca tak aby powiedziec DOSC.....
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez andzia2510 » 16 kwi 2009, o 15:29

Chyba potrzebyje solidnego "kopa"!!!!
Uzalam sie nad sobą bo zawsze tak robiłam, chyba czuję sie bezpiecznie w stałej roli i boję sie z niej wyjśc...
Na Boga wytłumaczcie mi co ja robię, jaki to musiałby być kop? Przeciez nic gorszego nie może sie wydarzyc....?
Lekarze mówią, że istnieje szansa na częsciowe przynajmiej wyzdrowienie jednakże podkreślaja jak ważne jest podejście pacjenta, jego wiara wyzdrowienie.
A ja co robie ???
Avatar użytkownika
andzia2510
 
Posty: 37
Dołączył(a): 16 kwi 2009, o 09:03

Postprzez smerfetka0 » 16 kwi 2009, o 15:35

a może tym kopem będzie dopiero to jak Twoją córkę pobije?

tego chcesz?

wszyscy wiemy że nie. ale nie możesz nikomu dać gwarancji że tego nie zrobi.

odejdź od niego bo to nie ma szans.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez andzia2510 » 16 kwi 2009, o 15:44

Wiesz co?...
Zagubiona, obie mamy cel na najblizsze tygodnie.
Może to nas zmotywuje? Za kilka dni spotkajmy sie na forum i pogadamy o tym, co udało sie nam zdziałac.
Bierzmy zycie we własne rece!!!Umowa stoi? :lol:
Avatar użytkownika
andzia2510
 
Posty: 37
Dołączył(a): 16 kwi 2009, o 09:03

Postprzez smerfetka0 » 16 kwi 2009, o 15:47

stoi :)
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ten_z_przeciwka » 16 kwi 2009, o 19:38

Andzia... To co opisałaś wystarczyłoby na scenariusz niejednego dramatu i to produkcji USA. Jeżeli to wszystko przeszłaś i jeszcze z nami jesteś to uwierz... niesamowicie silna z Ciebie babka! Śmiesz jeszcze wątpić, że dasz radę?:)

Chcesz mu na serio nakopać do tyłka? To pokaż, że nie jesteś skazana na jego łaskę, że bez niego Twój świat nie dosyć, że się nie zawalił, lecz wygląda dużo lepiej! Odbierz mu to poczucie, że jest Ci do czegokolwiek niezbędny, bo to tylko umacnia go na pozycji despoty.
Sama napisałaś, że dałaś wszystko, a on..? Przeżuł to i wypluł. Chcesz jeszcze, aby myślał, że jesteś mu cokolwiek winna? Jest dokładnie na odwrót...

Trzymam kciuki :!:
Avatar użytkownika
ten_z_przeciwka
 
Posty: 58
Dołączył(a): 26 sie 2008, o 09:14
Lokalizacja: Łódź

Postprzez andzia2510 » 16 kwi 2009, o 19:43

Zawsze myslałam, że na takich forach piszą "gówniarze" teraz się tego wstydzę i przepraszam wszystkich, że tak myślałam.
Dostałam dziś od wszystkich wiele cennych rad ale przede wszystkim OTUCHY! Tak niewiele wystarczy by przestać płakać....
Dziękuje wam wszystkim!
Avatar użytkownika
andzia2510
 
Posty: 37
Dołączył(a): 16 kwi 2009, o 09:03

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 70 gości

cron