Andzia... To co opisałaś wystarczyłoby na scenariusz niejednego dramatu i to produkcji USA. Jeżeli to wszystko przeszłaś i jeszcze z nami jesteś to uwierz... niesamowicie silna z Ciebie babka! Śmiesz jeszcze wątpić, że dasz radę?:)
Chcesz mu na serio nakopać do tyłka? To pokaż, że nie jesteś skazana na jego łaskę, że bez niego Twój świat nie dosyć, że się nie zawalił, lecz wygląda dużo lepiej! Odbierz mu to poczucie, że jest Ci do czegokolwiek niezbędny, bo to tylko umacnia go na pozycji despoty.
Sama napisałaś, że dałaś wszystko, a on..? Przeżuł to i wypluł. Chcesz jeszcze, aby myślał, że jesteś mu cokolwiek winna? Jest dokładnie na odwrót...
Trzymam kciuki