Samotność w wielkim mieście

Problemy z partnerami.

Samotność w wielkim mieście

Postprzez magdi » 15 kwi 2009, o 13:10

Ja chyba trochę nie w temacie, ale czuję się tak przybita wczorajszą sytuacją, że musze Wam ją opowiedzieć.
Wyszłam z pracy po 18 i pędziłam sobie boczną uliczką na przystanek tramwajowy. Zagadnął mnie młody ok. 30 lat facet. Najpierw zapytał jak dojechać w pewne miejsce. Wytłumaczyłam, a on poprosił o rozmowę.
Mówił jak bardzo czuje się samotny, że zostawiła i okradła go kobieta, nie ma rodziny, a znajomi są w innym mieście. Rozmawialiśmy krótko bo ja w biegu jak zawsze, ale jednak trochę porozmawialiśmy. Potem poprosił o kasę na jedzenie i dałam mu 10 zł. Odjeżdżając z okien tramwaju widziałam, że kupił sobie bułkę i parówkę, więc chyba naprawde był głodny.
Mam dwa przemyślenia: po pierwsze chociaż nie wyglądał na bezdomnego czy narkomana to zastanawiam się czy kasę chciał tylko na jedzenie? Po drugie nawet jeśli to była podpucha, żeby wyciągnąć kasę to dramat, nie sądzicie? Dramat, że trzeba się tak poniżać. I dramat, że można być aż tak samotnym, że zatrzymuje się obcych ludzi, żeby z nimi pogadać.
I to tyle. Przepraszam, że tak od czapy temat, ale musiałam z kimś się tym podzielić.
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Megie » 15 kwi 2009, o 13:49

najgorsze, ze sami ludzie wybieraja sobie taka samotnosc, czasem bo jest to silniejsze od nich a czesem jest im tak lepiej, tak czuja sie bezpieczniej..
ale to smutne fakt...
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez wuweiki » 15 kwi 2009, o 14:31

nieprawda że sami sobie wybierają...byłam bezdomna i mieszkałam na ulicy nie mając nawet na bułkę...żebrałam o jedzenie... krótki epizod, ale przeżyłam to... sama tego nie wybrałam... jednego dnia, jednej godziny straciłam wszystko i znalazłam się na ulicy... szukałam pomocy - nie gotowej, ale tej przysłowiowej wędki... i gdyby jeden człowiek na moje wołanie nie odpowiedział...kto wie co by było i jak się dalej potoczyło moje życie...
choć każdy z nas jest samotny i zdany na siebie w wyborach, decyzjach, kierunkach ruchu.... to jednak bez innych ludzi w tym świecie jaki jest to nie wiem, czy możliwe było by i czy miało jakikolwiek sens moje istnienie...
owszem, niektórzy w tym pozostają...też łączą się w grupy i razem się w tym podtrzymują.... wybierają tak, bo może nie znaleźli innej szansy? może nie mieli wystarczająco sił? ...myslę że nieliczni wybierają taką drogę [w zachodnim społeczeństwie] świadomie.... bardziej taki stan wynika z nieradzenia sobie z tym, czego społeczeństwo od nich wymaga... a im dalej w ten las...tym trudniej...
ale oczywiście to tylko moje doświadczenie i przemyślenia...
wuweiki
 

Postprzez limonka » 15 kwi 2009, o 14:46

smutne ale prawdziwe ...czasami zycie tak nam dokopie i sie potoczy ze ladujemy na ulicy...duzo trzeba pracowac aby cos osiagnac a stracic to mozna w minute:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Megie » 15 kwi 2009, o 14:48

pare dni temu ogladalam film na faktach o pewnym Amerykaninie i jego dziecku.. wszystko odbywa sie w wielkim miescie w USA- nie pamietam ktorym w latach 80-tych. Tan facet wylądował z dzieckiem 5-6 letnim na ulicy, przez jakis czas mieszkali tylko w schroniskach. Przerazilo mnie tez, ze nie mial nikogo, absolutnie nikogo ani rodziny ani znajomych, ktorzy by mu pomogli. Sam wlasnymi silami sie wygrzebal, a teraz ma juz swoja firme i dobrze mu sie powodzi- to jest fakt... "W pogoni za szczesciem" -tytuł

Ja przyznam sie, ze nie wiem co to bezdomnosc, nigdy tego nie zaznalam wiec moge sie mylic...
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez wuweiki » 15 kwi 2009, o 15:00

Facet miał motywację - dziecko - i myślę, że to dodawało mu sił, choć z pewnością było mu o wiele trudniej choćby właśnie z powodu bólu rodzica walczącego o godny byt własnego dziecka...ale gdy ktoś nie ma takiej motywacji i jedyną jaką musi znaleźć jest jego własne życie... to różnie z tym jest... łatwo nie jest i jestem pełna szacunku dla siły tego mężczyzny [filmu nie oglądałam]...
wuweiki
 

Postprzez matylda » 15 kwi 2009, o 15:00

Megie napisał(a):Tan facet wylądował z dzieckiem 5-6 letnim na ulicy, przez jakis czas mieszkali tylko w schroniskach. Przerazilo mnie tez, ze nie mial nikogo,


A czy przypadkiem i niestety nie jest tak, że każdy sukces ma wielu ojców, a w przypadku porażki zostaje się samemu? Moim zdaniem właśnie tak jest.
I naprawdę trzeba mieć dużo szczęścia, żeby w ciężkich chwilach móc liczyć na czyjąś pomoc.
Oczywiście nie twierdzę, że nie ma ludzi dobrej woli. Pewnie, że są! Ale coraz trudniej jest mi uwierzyć w bezinteresowność.
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez Megie » 15 kwi 2009, o 15:49

A czy przypadkiem i niestety nie jest tak, że każdy sukces ma wielu ojców, a w przypadku porażki zostaje się samemu?


mysle, ze moze czasem tak jest..
w przypadku tego pana z filmu, zona go wlasnie z tego powodu zostawila, bo interes w ktory duzo wlozyl sie nie powiodl za bardzo i ledow przedli...
kolega pozyczyl kase a pozniej nie chcial mu oddac wykrecajac sie, ze przeciez pomogl mu w przeprowadzce..
za duzo nie bylo pokazane, zeby otaczal sie przyjaciolmi, znajomymi ale jak bylo w rzeczywistosci - nie wiem,
film w koncu wszystkiego nie pokazuje zawsze..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez caterpillar » 15 kwi 2009, o 16:08

Wiesz Iksie ja mysle ,ze istnieje bezdomnosc z wyboru,slyszalam o takich historiach.
z tego co pamietam Nikifor Krynicki byl takim czlowiekiem.

dla mnie w tej historii najsmutniejsze jest to,ze zyjemy w takich czasach,ze zeby komus pomoc trzy razy zastanawiamy sie czy to oczym mowi to nie sciema. Ze ludzie potrafia wymyslac najsmutniejsze historie zeby zdobyc kase,zeby oszukac,ze wyrabia sie w nas taki dystans przez to i niechec do pomocy.

I pomyslalam sobie ,ze to strasznie niesprawiedliwe ,ze czlowiek,ktory traci wszystko musi w dodatku czuc sie upokorzony gdy prosi o pomoc drugiego czlowieka..tak nie powinno byc :cry:
pozdrawiam.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez magdi » 15 kwi 2009, o 17:04

[quote="caterpillar"]dla mnie w tej historii najsmutniejsze jest to,ze zyjemy w takich czasach,ze zeby komus pomoc trzy razy zastanawiamy sie czy to oczym mowi to nie sciema. Ze ludzie potrafia wymyslac najsmutniejsze historie zeby zdobyc kase,zeby oszukac,ze wyrabia sie w nas taki dystans przez to i niechec do pomocy.

I pomyslalam sobie ,ze to strasznie niesprawiedliwe ,ze czlowiek,ktory traci wszystko musi w dodatku czuc sie upokorzony gdy prosi o pomoc drugiego czlowieka..tak nie powinno byc
pozdrawiam.[/quote]

Tak przyznaję, że potem też nad tym myślałam, w dodatku rozmawiając z nim zastanawiałam się czy mnie jakoś nie zaatakuje:-(

:( Tylko, że ja już parę razy przeżyłam taką akcję gdy ktoś prosił o kasę na jedzenie czy bilet, a ja wiedziałam, że tak naprawdę wyda to na narkotyki czy alkohol. Nikogo nie potępiam, sama też nie jestem święta, ale czy w takiej sytuacji bardziej pomagamy czy szkodzimy?
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez limonka » 15 kwi 2009, o 17:34

film o ktorym pisze magi..."purssuit of happiness" byl tu w usa b.popularny...jest to film na faktach autentycznych...glowna role gral will smith..a role dziecka jego syn. Mottem tego filmu jest to iz ciezka, praca ,upor, wiara, nadzieja ect. moga zdzialac "cuda" i nasze" marzenia" (czesto zwykly chleb na stole) sie spelnia....polecam obejrzec:)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez ewka » 15 kwi 2009, o 22:13

Niekoniecznie jest tak, jak nam się wydaje, że jest.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 15 kwi 2009, o 22:36

System socjalny powinien byc taki,ze Ci nie z wyboru nie musieli sie walesac po ulicach.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez caterpillar » 15 kwi 2009, o 23:20

magdi
ja mysle ,ze najepszym rozwiazaniem jest dawac jedzenie,jesli ktos prosi "na bulke"
jesli ktos prosi mnie "kupi pani bulke?" nie mam dylematu,kupuje.


Buniu mam pytanie, bo mieszkasz w Danii tak? ja wyglada tam pomoc socjalna dla osob uzaleznionych lub bezdomnych,orientujesz sie moze?

bo w UK niby jest ok Ale co mnie kiedys bardzo zastanowilo,w mojej okolicy jest osrodek dla osob uzaleznionych (i tu musze doczytac od czego choc i tak uwazam ,ze to malo istotne) i tam zawsze zbieraja sie gromadki pensjonariuszy i pija alkohol..wiec ja nie rozumiem troche tej tutejszej pomocy.
druga sprawa,sklepy ktore sprzedaja zywnosc (typu kanapki)oddaja po zamknieciu czesc jedzenia np. takim osrodkom ,hotelom dla osob bezdomnych czy alkoholikow itp. I moja kuzynka pracuje w takim sklepie, wydaje im jedzenie ale kilkakrotnie zauwazyla ,ze ludzie ci przychodza pod wplywem alkoholu,wiec zadzwonila do osrodka i chciala zwrocic im na to uwage (w odpowiedzi uslyszala ,ze jest rasistka :shock: :roll: tu to dobry argument na wszystko,ze nie powinno to ja obchodzic)
I tak mnie zastanawia na czym ta pomoc cholera polega :?: ,bo w sa takie zasasady w hostelach w noclegowniach ,ze pijesz nie mieszkasz..a tu pijesz,jesz,i mieszkasz za darmo! no socja super ale czy sluzy pomocy?

nie spotkalam niestety nikogo kto pracuje w takich osrodkach a bardzo ciekaw jestem jak wyglada taki program pomocy..i tak pomyslalam ,ze moze Ty cos wiesz??
pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez ewka » 15 kwi 2009, o 23:28

caterpillar napisał(a): i tam zawsze zbieraja sie gromadki pensjonariuszy i pija alkohol..wiec ja nie rozumiem troche tej tutejszej pomocy.

Rozmawiałam niedawno z osobą, która w "pomocy" siedzi... i ma wielkie serce. Oburzyło ją, że opieka społeczna robi wywiad, czy obywatel X przychodzi na darmowe obiady trzeźwy, czy niekoniecznie. Oburzyło ją, bo (jak stwierdziła) ten człowiek pił i będzie pił prawdopodobnie do końca... więc co? Nie dać mu zupy?

Myślę, że to nie jest takie proste... ja przynajmniej nie umiem jednoznacznie.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 282 gości

cron