Ja nawet nie zostałam zaszczycona życzeniami. Może to i dobrze.
Opowiem Wam coś. Może powiecie, że jestem głupia, ale wczoraj, a właściwie dziś, bo już było nad ranem, kładłam się i włączyłam telewizor. Zobaczyłam program, gdzie wróżka przepowiada przyszłość. Pomyślałam, że sprawdzę, co mi powie ciekawego i czy to faktycznie nie jest jakiś telewizyjny chwyt. Wysłałam sms, bo żeby zadzwonić było mi szkoda kasy i byłam ciekawa czy dojdzie. Napisałam imię i datę urodzenia, oraz pytanie: ,,Czy dobrze zrobiłam, że zakończyłam ten związek?" Dostałam w odpowiedzi parę sms ów, że nie, bo on miał nauczyć mnie kochać i doprowadzić do osoby, z którą ostatecznie będę. Odpisałam, że jak miał nauczyć mnie kochać, jeżeli sam mnie krzywdził i zdarzało mu się użyć siły. Za chwilę wróżka odczytała mojego sms na wizji i położyła mi karty. Powiedziała, że bardzo dobrze, że z nim zerwałam, bo przez niego miałam konflikty z rodzicami i zaniedbałam swoje plany. Wspomniała o szkole itp. Z rodzicami faktycznie miałam ostre spięcia i przecież rzuciłam wszystko, co zaczęłam szkołę i prawko oraz taniec. Mówiła, że chciałam dobrze a wychodziło odwrotnie i to wszystko było takie, że nie dało się w to nie wierzyć. Nie wiem co znaczyły te sms-y. Było ich później jeszcze trochę, ale jakoś mijały się z prawdą. Jak on miał nauczyć mnie kochać. W każdym razie dzięki wróżbie na wizji zrozumiałam, że coś w tym musi być, jeżeli odczytała to tylko z daty urodzin i imienia a gdybym podała jeszcze jego imię powiedziała by więcej, ale nie zrobiłam tego... .
A dziś? Hmmm... Było to dziesięciolecie u mojej siostry. Pojechałam z rodzicami. Kupiłam jej po drodze ślicznego kwiatka. Miałam dobry nastrój i zaczynałam rozumieć, że on mi szkodził, że mnie ograniczał, i że odebrał mi całą chęć i radość z życia. Było fajnie naprawdę, byłam wyluzowana i nawet dobrze się bawiłam. Do momentu, kiedy ojciec poszedł gdzieś i wrócił... był już pod wpływem alkoholu... Powiedział, że idzie tylko po papierosy... Stwierdził, że z powrotem możemy iść pieszo... Poszłam pieszo, ale od razu. Jestem już w domu, bo nie chciało mi się tego oglądać. Jak patrzałam jak podnosi ten cholerny kieliszek. Nie wiem czy wie dlaczego wyszłam. Mam nadzieję, że tak... Mimo, ze dużo zrozumiałam względem ich i jego nałogu, nie potrafiłam na to patrzeć. Mój dobry nastrój poszedł w diabli. Nie będę się tu na ten temat rozpisywać, bo to nie ten wątek, ale czuję się znów tak samo, znów. Nie znoszę tego...
A propo niego zaczęłam też robić notatki. Wczoraj bardzo mi pomogły... Dziś jestem bardziej spokojna, bo widzę jak bardzo byłam spięta przy nim. Jak bardzo mnie ograniczał. Nie mogłam nawet odpowiedzieć ,,cześć" znajomemu, bo zaraz miał kwaśną minę. Trochę przejrzałam...
Joanko święta zawsze były dla mnie również czymś trudnym i nieprzewidywalnym ze względu na sytuację w domu. Ogólnie też nie przepadam, a tym bardziej, że w święta więcej się myśli, bo jest więcej wolnego czasu, także wiec, że rozumiem co czujesz i jednoczę się z Tobą. Trzymaj się
Matyldo ja też wybieram się do fryzjera. Myślę jeszcze tylko co by tu zmienić .
Udanego wieczoru...