Oni nie szanuja mnie ani moich granic...

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Oni nie szanuja mnie ani moich granic...

Postprzez Ninoczka » 5 kwi 2009, o 01:25

widzą tylko siebie i swoja wygode w postaci mojego "dorośnięcia",czyli znalezienie bylejakiej pracy,żeby nie musieli więcej mnie utrzymywać. Uwagę im się zwróci,jak robia coś nie tak,to sie mszczą.Ojciec wkurzyl mnie swoim niedbalstwem i lenistwem spraw domowych i tym,ze jak mu dzisiaj zwróciłam uwage,to,choć mam bolesne skurcze nóg,nie odwiózl mnie autem na przystanek,a mam niestety,studia zaoczne,które,jak każde,wymagaja pobytów w szkole.Szłam w nerwach do autobusu kawał drogi,bo akurat oni przeprowadzili sie na takie zadupie,że wszędzie daleko...Zaraz mi co gorsza zarzucicie,ze narzekam, a nic z tym nie robie!Otórz nie!Mam świetną terapeutke to raz,a dwa pracowałam,ale rzuciłam te pracę,bo i zapiernicz byl i grosze płacili,a ja mało głosu nie stracilam,tak,tak,cholerny telemarketing, teraz kryzys i nigdzie indziej nie przyjmą.dorabiam tez jako fotomodelka,ale szukam czegos jeszcze.a jak wrócilam do domu,to matka,jak zwykle z czegos niezadowolona,nawet mi obiadu nie zostawila,bo nic jej nie pomoglam dzis,ciekawe kiedy,jak caly dzien bylam w szkole.Powstrzymalam sie jednak,bo myśle sobie,dość tych cholernych awantur o byle gówna i zdusilam emocje.Jednak ta durna,niedomyslna kretynka potem przyszła do mnie do pokoju,jak czytalam lekture na studia i pyta sie glupio,czemu ja taka nerowowa jestem czy smutna,a ja udaje dalej,ze nic sie nie stalo.Oni poprostu nie szanuja mnie,moich uczuc i mnie jako wspóllokatora oraz odrębna jednostke.no to tyle i zaznaczam jeszcze,że to oni stale maja jakieś problemy i zawsze pierwsi sie do mnie przypier...a ja tylko marze,zeby poprostu traktowali mnie jak powietrze.Cholerne literówki,dobranoc,czekam na Wasze komentarze,chcialam sie tylko wyżalić.Nie wiem ile jeszcze wytrzymam. :evil:
Ninoczka
 
Posty: 59
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 19:29
Lokalizacja: Wrocław=Sin City...

Postprzez tenia554 » 5 kwi 2009, o 09:04

Ninoczko,wszystko o czym piszesz działa w dwie strony,tak samo wasze racje.Wspólne mieszkanie wymaga wspólnego wkładu.Nie wiem ile masz lat,ale faktem jest,że rodzice Cię utrzymują i dzięki nim możesz studiować.Piszesz o granicach,oczywiście że wszyscy ,u wszystkich powinni je przestrzegać,ale pamiętaj że czasem trzeba wiele przemilczeć jeśli nie jest się samodzielnym.Pozdrawiam gorąco.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez caterpillar » 8 kwi 2009, o 09:52

Ja nie rozumiem jak mozna nie zaakceptowac tego ,ze rodzice chca zebys wreszcie byla odpowiedzialna za siebie,tez juz chca miec swoje zycie a nie ciagle nianczyc rozkapryszona ksiezniczke. tak ciezko to zrozumiec?? no nie rozumiem :bezradny:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez elpal » 8 kwi 2009, o 18:37

A może usiądź rodzicami i powiedz otwarcie co czujesz, na co liczysz i co oni na to? Pewnie też mają jakieś odczucia tylko nie bardzo wiedzą jak Ci to powiedzieć? Ja jestem rodzicem i pewnie tak bym chciała żeby moje dziecko ze mną szczerze porozmawiało... Jasne sytuacje są najlepsze...
elpal
 
Posty: 17
Dołączył(a): 10 lip 2007, o 18:41

Postprzez Księżycowa » 9 kwi 2009, o 21:21

Wybacz, ale zgadzam się z catepillar. Wiesz ja pracuję po 8 godz. dziennie, zapierdal również mam i do tego spięcia, ale trzeba jakoś żyć. Szkołę mam zamiar dokończyć zaocznie również i powiem tak: przez okres, kiedy leciałam do szkoły po pracy, w której był zapierdal nikt mnie nie zawiózł i nie mogłam narzekać na to, że z pracy muszę dojechać tam, czy tam. Moje zdanie jest takie, że jeżeli jesteśmy dorośli to trzeba uczyć się polegać na sobie. Ojciec po mnie podleci, kiedy mi zwieje autobus i to bardzo rzadko, bo nie zawsze może. Więc nie wiem czego oczekujesz od swoich rodziców. Wydaje mi się normalne ich zdanie na ten temat, bo masę ludzi studiuje i pracuje jednocześnie.

,ale rzuciłam te pracę,bo i zapiernicz byl i grosze płacili,a ja mało głosu nie stracilam,tak,tak,cholerny telemarketing, teraz kryzys i nigdzie indziej nie przyjmą.dorabiam tez jako fotomodelka,ale szukam czegos jeszcze.

A propo tego zdania, to zastanawia mnie czy uważasz, że znajdziesz lekką pracę bez konkretnego zawodu i zapłacą za to kokosy? Kochana zejdź na ziemię, bo nie jest to za bardzo możliwe. Weź się więc za pracę, do której przyjmą każdego np. handel. Mój kolega pracował na stacji jednocześnie studiując i świetnie to godził. Chyba, że masz problem z uwierzeniem we własne możliwości podobnie jak ja i pewnie nie tylko, ale nie wynika nic takiego z Twego opisu. Naprawdę chciałabym być na Twoim miejscu jeżeli chodzi o stan psychiczny. Byłoby prościej wszystko pogodzić... Życzę Ci powodzenia Powodzenia
Księżycowa
 

Postprzez wuweiki » 9 kwi 2009, o 22:21

Ninoczka witaj
napisałaś:
"Jednak ta durna,niedomyslna kretynka potem przyszła do mnie do pokoju,jak czytalam lekture na studia i pyta sie glupio,czemu ja taka nerowowa jestem czy smutna,a ja udaje dalej,ze nic sie nie stalo.Oni poprostu nie szanuja mnie,moich uczuc i mnie jako wspóllokatora oraz odrębna jednostke.no to tyle i zaznaczam jeszcze,że to oni stale maja jakieś problemy"
"nie rób drugiemu co tobie niemiłe" ... "traktuj innych tak, jak sam chcesz być traktowany"
no wybacz, ale jeśli Twoja mama, nawet po czasie, ale widać że zreflektowała się - przychodzi i chce nawiązać kontakt, pyta się Ciebie dlaczego tak się zachowujesz, pyta czemu jesteś smutna, a Ty to ignorujesz i nie korzystasz z dobrej chwili na kontakt - no to czego się spodziewasz? a na dodatek rościsz sobie pretensje i do tego nazywasz mamę durną kretynką... nie oceniam Ciebie, ale to akurat dobrze nie świadczy o Twojej dobrej woli... wymagasz szacunku to sama go miej i szanuj.... rozwiązywanie problemów zaczyna się od siebie, bo inaczej zawsze będziemy widzieli drzazgę w oku bliźniego, a w swoim belki nie dostrzeżemy...
i jak zaznaczyłaś - nie tylko Ty masz problemy, Twoi rodzice również...
wuweiki
 

Postprzez caterpillar » 9 kwi 2009, o 22:54

a ja tak chcialam ninoczce pokazac jak to jest gdy sie kogos 'nierozumie"..odnosnie watku Goszki..ale w rzeczywistosci chyba tez mnie ciagnela aby w ten sposob napisac w mysl tego co napisal IX

"traktuj innych tak, jak sam chcesz być traktowany"
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Ninoczka » 10 kwi 2009, o 22:40

---------- 22:21 10.04.2009 ----------

Co?Czyli rozumiem,że chciałaś zemścić się za Goszkę,tak?:PTez uwazam to za trochę dziecinne, wybacz. Dziwne to dla mnie, bo napisałam jej, że nie ma wyjścia jak pogodzić się z losem,a nie można zmusić dwoje dorosłych, żeby się ze sobą męczyło?No nic, w zasadzie tylko to chciałam powiedzieć. Natomiast o swoich rodzicach to faktycznie nie ma sensu, żebym pisała już więcej. A dlaczego? dlatego, ze i tak nie zostane zrozumiana przez 90% z Was, a po drugie dlatego, że cokolwiek nie napiszę, to wychodzę na rozkapryszona, jak juz zdażyły mnie ocenic niektóre osoby. Nie, nie umiem tego wyrazić słowami, co u mnie w domu się dzieje, bo to trzeba zobaczyć(ktoś z zewnątrz),a potem to niech ten niezalezny obserwator pisze. Z mojej strony nie ma sensu wiec strzepic jezyka/klawiatury. Jak ktos nie zrozumial raz, to nie ma sensu 50 razy wkładać mu do głowy tego samego, i tak nie zrozumie, wiec to strata czasu i syzyfowa robota. Nieważne, że czasem to nawet sie staram tak pisac, zeby nie było "dziecinady".Poza tym jak juz ktos kiedys powiedział, czy napisal"nie sądzcie,abyscie nie byli sądzeni", zatem dziwi mnie, ze osoby, które w życiu mnie nie widziały juz mnie oceniaja i sądza, ze mam sie przejmowac ich opinią, choc nie sa dla mnie nawet przyjaciólmi ,rodzinom,tylko obcymi ludzmi,jak i ja dla nich...i wcale tu nie chodzi tylko o Ciebie czy coś, Caterpillar, bo tak naprawde to nic do Ciebie nie mam. Chodzi tylko to, że nie moge nic pisac, bo jesteście moimi cenzorami, którzy najchętniej to by mnie conajmniej skrytykowali za to, co pisze. Szkoda, ze nie uznajecie wolności słowa i dziekuje za etykietke rozkapryszonej. to chyba tyle i naprawde nie przyszłam sie tu klócic z kimkolwiek, ani uczyc sie poprawnej polszczyzny. nie miejcie mi tego za zła co napisalam i nie myslcie o mnie zle, poprostu tak sie czuje. :evil: :twisted: :lol:

---------- 22:29 ----------

x-yam napisał(a):Ninoczka witaj
napisałaś:
"Jednak ta durna,niedomyslna kretynka potem przyszła do mnie do pokoju,jak czytalam lekture na studia i pyta sie glupio,czemu ja taka nerowowa jestem czy smutna,a ja udaje dalej,ze nic sie nie stalo.Oni poprostu nie szanuja mnie,moich uczuc i mnie jako wspóllokatora oraz odrębna jednostke.no to tyle i zaznaczam jeszcze,że to oni stale maja jakieś problemy"
"nie rób drugiemu co tobie niemiłe" ... "traktuj innych tak, jak sam chcesz być traktowany"
no wybacz, ale jeśli Twoja mama, nawet po czasie, ale widać że zreflektowała się - przychodzi i chce nawiązać kontakt, pyta się Ciebie dlaczego tak się zachowujesz, pyta czemu jesteś smutna, a Ty to ignorujesz i nie korzystasz z dobrej chwili na kontakt - no to czego się spodziewasz? a na dodatek rościsz sobie pretensje i do tego nazywasz mamę durną kretynką... nie oceniam Ciebie, ale to akurat dobrze nie świadczy o Twojej dobrej woli... wymagasz szacunku to sama go miej i szanuj.... rozwiązywanie problemów zaczyna się od siebie, bo inaczej zawsze będziemy widzieli drzazgę w oku bliźniego, a w swoim belki nie dostrzeżemy...
i jak zaznaczyłaś - nie tylko Ty masz problemy, Twoi rodzice również...


Widzisz...psycholog juz dawno stwierdził, że rodzice nie nauczyli mnie bronić własnych granic, ani nie pomogli mi ich zbudować,tylko wręcz przeciwnie. To samo- nie pomogli mi nigdy dorosnąć. nie da się więc tak poważnych zaniedbań załatwić jedną krytyka, komentarzem, pojedynczymi działaniami przez jeden dzień. To tylko tyle, co chciałam Wszystkim powiedzieć. Skąd mam widzieć cudze i swoje granice-takie pytanie mi sie jeszcze nasuwa.

---------- 22:32 ----------

Wiecie co jeszcze?Przez te głupie zachowania mojej matki, nie moge jej nawet teraz namówic na wspólna wizytę u psychologa. sama juz o to prosila mnie matka i powaznie była za, ale teraz to chuj strzelił, jak zwykle, moje plany.

---------- 22:37 ----------

kasiorek43 napisał(a):Wybacz, ale zgadzam się z catepillar. Wiesz ja pracuję po 8 godz. dziennie, zapierdal również mam i do tego spięcia, ale trzeba jakoś żyć. Szkołę mam zamiar dokończyć zaocznie również i powiem tak: przez okres, kiedy leciałam do szkoły po pracy, w której był zapierdal nikt mnie nie zawiózł i nie mogłam narzekać na to, że z pracy muszę dojechać tam, czy tam. Moje zdanie jest takie, że jeżeli jesteśmy dorośli to trzeba uczyć się polegać na sobie. Ojciec po mnie podleci, kiedy mi zwieje autobus i to bardzo rzadko, bo nie zawsze może. Więc nie wiem czego oczekujesz od swoich rodziców. Wydaje mi się normalne ich zdanie na ten temat, bo masę ludzi studiuje i pracuje jednocześnie.

,ale rzuciłam te pracę,bo i zapiernicz byl i grosze płacili,a ja mało głosu nie stracilam,tak,tak,cholerny telemarketing, teraz kryzys i nigdzie indziej nie przyjmą.dorabiam tez jako fotomodelka,ale szukam czegos jeszcze.

A propo tego zdania, to zastanawia mnie czy uważasz, że znajdziesz lekką pracę bez konkretnego zawodu i zapłacą za to kokosy? Kochana zejdź na ziemię, bo nie jest to za bardzo możliwe. Weź się więc za pracę, do której przyjmą każdego np. handel. Mój kolega pracował na stacji jednocześnie studiując i świetnie to godził. Chyba, że masz problem z uwierzeniem we własne możliwości podobnie jak ja i pewnie nie tylko, ale nie wynika nic takiego z Twego opisu. Naprawdę chciałabym być na Twoim miejscu jeżeli chodzi o stan psychiczny. Byłoby prościej wszystko pogodzić... Życzę Ci powodzenia Powodzenia



W takim razie ja tylko powiem, że nie mam zamiaru całe życie robić w sklepie, choć już robilam. Nie po to robiłam studia. Mam nadzieje jednak, ze w końcu wyjadę z tego gnoju, jak i wieluz Was i bede szanowana w innym kraju, tak jak na to zasługuję, czego i Wam życzę. nikt nie będzie mnie wykorzystywal za marne grosze,z aktóre ja mam miec potem chory kręgosłup, oczy i nie dozyc sześćdziesiątki. A zdrowie mam słabe od zawsze. I Wam też życzę ogólnie wszystkiego dobrego w pracy, tak przy okazji świąt. :twisted:

---------- 22:40 ----------

a Tobie, Kasiorek, mimo, że może nie zrozumiałaś mnie, gratuluje wytrwałości i podziwiam Cię za nią.
Ninoczka
 
Posty: 59
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 19:29
Lokalizacja: Wrocław=Sin City...

Postprzez caterpillar » 10 kwi 2009, o 22:49

napisala ci dokladnie w takiej samej formie ninoczko jak ty goszce ,zeby sama ocenila czy jest to forma,ktora sprzyja dyskusji czy tez przekazaniu czegos waznego .
Jak sama zuwazylas chyba nie.

a tak osobiscie wiesz po przeczytaniu twojej historii jakos uznalam ,ze to nawet pasuje..bo w zasadzie odebralam to podobnie ninoczko nc na to nie poradze (skoro ty sobie dajesz prawo do pisani co myslisz to ja tezsobie dalam)
jesli jak piszesz 90% traktuje cie jak rozkapryszona ksiezniczke i krytykuje Twoje wypowiedzi to duze prawdopodobienstwo ,ze cos w tym jest.
tu nie chodzi o poprawna polszczyzne a o odrobine empatii.

Ninoczko rodzice cie nie pomogli zbudowac granic,nie pomogli ci dorosnac...no ale juz chyba duza jestes to czas najwyzszy przestac sie uzalac nad soba i zabrac za budowanie granic.
gdybym ja miala wypisywac czego mi nie dali rodzice heh oj byloby kilka stron.
rozumiem ,ze ci ciezko ale wiesz jak czytam tu historie dziewczyn ,ktore przeszly w zyciu koszmar i nadal tkwia w martym a punkcie albo dzielnie walcza np historie Werki historie Kropelki i ludzi z DDA to (wiem z,e nie powinnam tego pisac ALE)ninoczko twoje narzekanie na to ,ze w pracy za ciezko ,ze rodzice cos tam burcza...byc moze jest ci ciezko ale to nie tragedia ninoczko wszystko da sie zrobic,wierze w to.

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Księżycowa » 10 kwi 2009, o 22:49

Jeśli o mnie chodzi uważam, ze forum nie jest do oceniania, czy do przyklejania etykietek, tylko do pomocy, wsparcia i ewentualnie przepowiedzenia do rozsądku. Napisałaś temat i czytając go ileś osób odniosło podobne wrażenie. Mnie na przykład dało by do myślenia, bo przecież nie możliwe jest, że, tak jak napisałaś, wszyscy mieli Cię za rozkapryszoną. I n ie wydaje mi się, by to było ocenianie. Pisząc temat pytasz o zdanie, więc każdy je wypowiedział i nie rozumiem w czym problem. Nie wiem czy jest sens rozpisywania się, bo wydajesz mi się bardzo rozgoryczona i naładowana emocjami. Nie wiem dlaczego, nie znam Twojej historii...


Ja miałam jakiś etap w życiu, kiedy dosłownie nienawidziłam swoich rodziców za to, jakie mam teraz problemy, jak potwornie trudno mi po prostu żyć z samą sobą i wiesz co? Co niedzielę oglądam pewien film, w każdym razie w jednym z odcinków zmarła dziewczynie matka. Coś mnie w środku poruszyło. Pomyślałam sobie, co będzie, gdy mojej zabraknie, albo ojca, który tak naprawdę mnie nie zna, choć mieszka ze mną. Zrozumiałam, że cokolwiek się wydarzyło, a działo się wiele, im też było ciężko, szczególnie mamie. I wiesz co? Zgodziłam się na prawdę, od której wolałam uciekać i zwalać na nich winę, a prawda jest taka, że bardzo ich kocham i oni mnie też. Wiem, ze nie zrobili nic celowo, i że również bardzo mnie kochają, tylko po prostu nie byli w stanie sobie poradzić. Nie mogę mieć do nich pretensji, bo również przygniotło ich życie. Teraz mam swoje i mogę o nie zawalczyć. Uwierz mi, że jestem w stanie, w którym dziwie się, że w ogóle piszę z nadzieją i pomyśl jak byś się czuła, gdy nie mogłabyś się już z mamą pokłócić. Szanuj rodziców, póki możesz i zrozum, że przez nienawiść i żal niszczysz siebie i stoisz w miejscu.
Księżycowa
 

Postprzez Ninoczka » 10 kwi 2009, o 23:04

w takim razie Caterpillar, ja dziekuje ci za szczerosć i dodanie wiary. 8)
Ninoczka
 
Posty: 59
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 19:29
Lokalizacja: Wrocław=Sin City...

Postprzez caterpillar » 10 kwi 2009, o 23:06

Ninoczko rozumiem ,ze rodzice Cie bija..nie wiem od jak dawna tak jest ale wiesz co jak czytam twoje relacje i reakcje to ja odnosze wrazenie ,ze ani ty ich nie szanujesz ani nie respektujesz ich granic ani oni twoich..ktos zaczol ta spirale nakrecac i tkwicie w tej beznadziejnej sytuacji ,wiesz ja mysle ,ze dopoki jedna strona nie zmieni swojego zachowania dalej tak bedzie.

skoro jest tak fatalnie czemu nie pojedziesz na stancje? moze to jest jakies rozwiazanie...ja chociaz mialabym w biedronce ukladac towar dniami wolalabym to robic niz kisic sie w domu w takiej atmosferze.

pozdrawiam.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Ninoczka » 10 kwi 2009, o 23:22

---------- 23:15 10.04.2009 ----------

caterpillar napisał(a):Ninoczko rozumiem ,ze rodzice Cie bija..nie wiem od jak dawna tak jest ale wiesz co jak czytam twoje relacje i reakcje to ja odnosze wrazenie ,ze ani ty ich nie szanujesz ani nie respektujesz ich granic ani oni twoich..ktos zaczol ta spirale nakrecac i tkwicie w tej beznadziejnej sytuacji ,wiesz ja mysle ,ze dopoki jedna strona nie zmieni swojego zachowania dalej tak bedzie.

skoro jest tak fatalnie czemu nie pojedziesz na stancje? moze to jest jakies rozwiazanie...ja chociaz mialabym w biedronce ukladac towar dniami wolalabym to robic niz kisic sie w domu w takiej atmosferze.

pozdrawiam.

mieszkałam już kilka lat sama, najpierw 2 lata po akademikach, potem u faceta, ale tak wyszło, że facet wyrzucił mnie z domu, przez takie moje problemy psychiczne właśnie i zamiast na dworzec poszłam do nich. Nie bede tutaj jednak pisala o moim zwiazku i uzalała sie na sobą. Facet tez miał problemy i pewno dlatego tak wyszlo. Teraz to rozumiem i nie mam mimo wszystko do niego takiego żalu jak kiedyś, bo wiem, ze to problemy psychiczne i naprawdę nie chce o tym pisać, ani zle pisac o kimkolwiek. Było-minęło koniec. To chyba tyle,ale masz w 100% racje, trzeba cos z tym zrobić, nie moge tkwić w martwym punkcie, bo to powolna śmierć i życiowy dramat. I ja ich nie szanuję i oni mnie i z tym tez sie zgadzam z Tobą. i to tylko tylko kolejny powód, dla którego będe drążyćc temat wspólnej terapii w domu, bo co sie odwlecze, to jak wiadomo, nie uciecze. Pozdrawiam cie serdecznie.

---------- 23:22 ----------

widzisz... bo to jest tak, że ja sie byle czym nie zadowalam. chciałabym od razu pracowac jako dziennikarz w swoim zawodzie przecież, żeby kto mnie wyszkolil i zainwestowal w moja nauke praktyki, to pokazałabym swój potencjal,a takiego pracodawcy nie ma:(. chciałabym od razu umowe na nieokreślony czas i pensje za która mogłabym cos wynajać no, a nie praca za grosze na wykładaniu towaru, stancja, praca się skończy na umowe zlecenie i powrót do domu. ale chyba masz racje za duzo wymagam powinnam brac co jest bo to mnie gubi. W każdym razie to nie jest tak, że nie chce sie w 100% usamodzielnić, jak sama widzisz, ale naprawdęe masz dużo racji w swoich słowach.:*
Ninoczka
 
Posty: 59
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 19:29
Lokalizacja: Wrocław=Sin City...

Postprzez caterpillar » 10 kwi 2009, o 23:28

Wiesz ninoczko obawiam sie ,ze wPolsce taki pracodawca to nierealne..a co ze stypendium? a moze praca za granica..jakis staz?

Ja mysle ,ze terapia rodzinna to bardzo dobry pomysl i zycze ci aby rodzie na to poszli...a jesli nie to chyba pozostaje ci nic innego jak rozgladac sieza konkretna praca i wybywac z domu.

pozdrawiam.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Ninoczka » 10 kwi 2009, o 23:35

no i próbuję i jednego i drugiego. i namówić ich na terapie i szukam konkretnej właśnie roboty. Dobranoc zatem:*.
Ninoczka
 
Posty: 59
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 19:29
Lokalizacja: Wrocław=Sin City...

Następna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości