---------- 22:54 08.04.2009 ----------
Mam w sobie dwie sprzeczności, które mnie zaczynają powoli bardzo męczyć. Z jednej strony teoretycznie wiem, że to nie miało sensu, że to nie było zdrowe. Z drugiej czuję się temu winna, bo myślę, że ja to sprowokowałam. Czuję się źle, podle. Czuję, że go zraniłam, skrzywdziłam. Nie chciałam. Nie daję rady, nie mogę poukładać sobie myśli i emocji...
---------- 08:45 10.04.2009 ----------
Zrobiłam coś bardzo głupiego... Napisałam sms . Wiem, kompletna kretynka ze mnie, ale pisałam z nowego numeru, którego nie miał i nie podpisałam się... Treść była raczej obojętna, nie prosiłam, nic z tych rzeczy. Nic z tego mi nie przyszło, bo on i tak nie odp. Może to i dobrze. Tylko ciekawe, czy dlatego, że nie znał nr. czy po prostu się kapnął, ale nie chciał... Bardzo boli to rozstanie, bardzo. Nie daję rady. Do tego wszystko się sprzysięga przeciw mnie. Dziś pojadę jego autem, bo dał bratu do naprawy i miał mu pożyczyć jak brat naprawi po nim swój. A moja mama musi dziś do mnie do pracy przyjechać i zrobi to z bratem. Pojadę do domu... Boże same wspomnienia. To jest zbyt trudne... Może napiszę jeszcze raz i tym razem się podpiszę... Przecież to czysta głupota. Boże brak mi słów na samą siebie i swoje idiotyczne zachowanie... Nie widzę w niczym sensu bez niego. Wiem, że to głupie i tego nawet nie chce się już czytać, ale tak się czuję jakby już nic nie miało sensu...
Inko i reszta jak Wy sobie tak dobrze poradziłyście? Ja jakoś nie mogę...