zostawił mnie po 2 latach związku dosyć burzliwego-rok sielski anielski,
drugi niekoniecznie
teraz zostawił, porzucił, wyrzucił ze swojego życia. Czuje się bardzo wykorzystana i porzucona. Nie odzywa się(tzn dzisiaj się odezwał)ale tylko dlatego, że ma moje książki.
Mówi, że nic juz do mnie nie czuję. Zaczęłam się poniżać, prosić... Gdy jednak usłyszałam to cw dałam sobie spokój. Wiem, że ten związek źle na mnie wpłynął- był wręcz toksyczny. To ja starałam się- pichciłam jego ulubione rzeczy, ubierałam się tak jak on chciał, robiłam to co on chciał. Wiem, że dobrze się stało, że podjął za mnie decyzje, którą sama powinnam podjąć dawno temu. Dzisiaj się NIE poniżam, staram się emanować entuzjazmem(którego brak on mi zarzucał ale tylko dlatego, że to on mnie wpędzał w kompleksy mówiąc m.in. że jestem zbyt gruba) nie mówię, że jestem bez winy ale... i tak boli. Jeszcze mi pierdzielnął tekst :że jest skazany na samotność...to było straszne. A on ma 25 lat i jestem jego pierwszą dziewczyną, tzzn byłam
Nie bardzo jednak umiem się z tym pogodzić... zal mi tych dwóch lat bo dla mnie coś znaczyły i jedyne co boli to to, że on je tak łatwo wyrzucił. Nie bardzo wiem jak się zachować w tej sytuacji. Olewać? Ja wciąż czuję chociaż wiem, że nic z tego nie będzie.
Zwracam sie do dziewcząt, kobiet ale też i facetów- jak sobie radzicie w takim przypadku?
i do wszystkich zranionych dziewcząt: MONGOLIA DLA MONGOŁÓW
pozdrawiam malinowo[/b]