pomóżcie mi to przerwać

Problemy z partnerami.

Postprzez smerfetka0 » 9 kwi 2009, o 22:29

sam mi powiedział. a wręcz mu się wypsneło z tą " chorobą ". I wiem tylko tyle - jakaś jest choroba co sprawia że jest trudnym człowiekiem, stwierdził to specjalista już dawno, kiedyś swietrdził że jak by powiedział co to to bym wykasowała numer i uciekła - nie wiem czy to było pół żartem pół serio. że to chodzi o "głowę" i to zbyt prywatna sprawa. no i dzisiaj się dowiedziałam zupełnie przypadkowo jak zeszło na temat zaufania.. że ma z tym wielkie trudności i chodzi tu o wszystkich, że problem nie tkwi we mnie.

no i po tych słowach było 'bum'...
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez limonka » 9 kwi 2009, o 22:33

no co z moze to i prawda...czy wesz coc o jego poprzednich zwiazkach ..czy byl z kims dluzej zwiazany??? z drugiej strony wymksnelo sie a moze i nie.....moze tak zaplanowal??? :?
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez smerfetka0 » 9 kwi 2009, o 22:39

takie kłamstwa do niego nie są podobne. ręki uciąć nie dam ale wierzę że nie mógłby tak ściemniać.

o związkach nie wiele. wiem że miał takie dłuższe - wiem o jednym rocznym c jest potwierdzone bo znam tą kobietę, wiem że marzy mu się żona dom dzieci i pies. cały on to temat tabu i jego prywatne sprawy...

ale ja nie chcę go skrzywdzić. tyle sie staram a on taki zamknięty dalej a jak się zbliże to mnie zglebia i milczy - choć wie że tego nie znosze.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez limonka » 9 kwi 2009, o 22:42

jak na razie to chyba o cie krzywdzi.......bo chyba szczesliwa nie jestes......ja bym o nic nie pytala i nie angazowala sie zanadto......pozostawila sprawy swojemu biegowi....i zajela sie wlasnymi sprawami:) jak bedzie gotowy i chcial sam sie odezwie...
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez smerfetka0 » 13 kwi 2009, o 20:59

naszła mnie chwilowa siła by mu cokolwiek powiedzieć. czasami jest dobrze czasami mnie to tak strasznie męczy. teraz- męczy.
jak myślicie...wspomniałam mu że teraz czas na zmiany w smsie...tak ogólnie rzuciłam i bez podtekstów..ale temat się urwał. w ogóle rozmowa której nie można nazwać rozmową się urwała.
mam ochotę mu napisać że zmiana jedna tyczy się też jego..że on wie że mi strasznie zależy na nim i ja nie będę się powtarzać. że ostatnio był czasami miły ale to nei wszystko jak mi powie kilka słów. i że muszę myśleć o swoim szczęściu i jeśli on nie jest w stanie, nie chce czy coś mi go dać to nie mogę lokować uczuć w osobie która nie chcę. że następna zmiana to dowartościowanie się bo mam niską samoocenę ale w gruncie rzeczy stać mnie na to aby dostać tyle zaangażowania od kogoś ile sama daję. że się już zagalopowałam w tym wszystkim i w gruncie rzeczy to nie oznacza koniec już teraz. ale ja muszę się zmienić i zacząć wierzyć w siebie. bo przecież jestem warta zachodu :) heh:p i jak on tego nie widzi to trudno. to ja się nie gniewam. ale ja muszę dać sobie na luz i niech on się umartwia bo jak nie chce to tak. to jest tylko moim kolegą. że to nie gadani od tak bo mnie coś naszło. i że dobrze wie że ja mówię mądrze i nie chcę żadnej odpowiedzi. chcę żeby to wziął do siebie. (czy jakoś tak...jak najkrócej się da)
mądrze zrobię? bo ja nie zamilknę od tak:( nie potrafię
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez impresja » 13 kwi 2009, o 21:17

"marzy mu się żona dom dzieci i pies. "

Najlepszy z tego wszystkiego to ten PIES :lol:

Tak czytam ten wątek i myślę sobie ,że na miejscu faceta zwiewałabym jak struś pędziwiatr od kobiety co by mi tak wierciła dziurę w brzuchu problemami osobowościowymi,emocjonalnymi ..........to jest nie do zniesienia ............nie da sie przyjaźnić ,żyć z kimś kto ciągle wywala na wierzch wątrobę i do tego chce ,żeby ta druga osoba też wywalała swoją..............
Uważam ,że problemy ze sobą ,swoje rozterki ...owszem można z ukochanym przedyskutować, pogadać .........ale generalnie powinniśmy sami sobie radzić, nie powinniśmy absorbować swoją osobą aż tak bardzo ukochanego partnera.
Uważam ,że dzielenie włosa na na czworo i obarczanie swoimi lękami i wątpliwościami drugiej osoby jest nie na miejscu. To jest pycha ,buta i żądanie ciągłego zainteresowania partnera swoją osobą ,bez możliwości dania mu oddechu.
Takich wątków i panienek ciagle "jęczących" i doszukujących się w spojrzeniu ,w oddechu ,w geście wielkich filozofii egzystencjalnych i ukladanie na tej podstawie scenariuszy całego życia z NIM jest tutaj zatrzęsienie.
uwazam ,że należy się wziąć w garść ,zaczac robić coś ze swoim życiem i przestać być barometrem i probierzem partnera. Żyć równolegle z Nim swoim życiem i wspólnym.
Owszem ,należy wątpliowści wyjaśniać ,niedomówienia tłumaczyć ,ale na boga!!1 Dziewczyne nie katujcie facetów swoimi chorymi osobowościami!!!!!!!!!
Same się za nie weźcie!!!!!!!!!!!!


Żyj i daj żyć innym :lol:
impresja
 

Postprzez smerfetka0 » 13 kwi 2009, o 21:23

chyba mnie źle odebrałaś. bo SOBĄ ja go nigdy nie męczyłam zazwyczaj tylko słuchałam co ma na mój temat do powiedzenia.

ale muszę coś z tym zrobić i wszystkie wypowiadające się były takiego zdania. No to chyba muszę zrobić coś żebym ja się czuła dobrze? egoistycznie ale taka prawda. bo to o mnie chodzi więc dlaczego mam robić jego sposobem i się męczyć? a on by wolał milczenie i urwanie bez słowa bo łatwiej. dla niego łatwiej dla mnie to koszmar

ja mu nie trułam nigdy o sobie i swoich problemach. tutaj piszę na forum ze muszę coś ze sobą zrobić. chcę zacząć od niego. i chciałam jasno mu powiedzieć o co biega i tyle.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez limonka » 14 kwi 2009, o 01:36

zagubiona a co jeszcze nie zostalo tu powiedziane (jemu przez ciebie) moim zdanie wszystko a nawet za wiele...on juz to wszystko wie ...nie wiem co mozesz jeszcze dodac....on i tak pysci to drugim uchem albo zwyczajnie przemilczy....wiesz w glebi serca jak jest jego odpowiedz a ldalej sie ludzisz..tylko po co?????? wiecej naciskow/rozmow bardziej go zniecheci....wyluzuj kobieto...przeciez masz sowje cele...jak bedzie chcial..na razie jak widac golym okiem nie chce to sam cie namierzy i rozpocznie rozmowe.............. :)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez smerfetka0 » 14 kwi 2009, o 09:41

---------- 08:10 14.04.2009 ----------

masz racje...puscil to drugim uchem..ja wiem ze mu w jakims stopniu zalezalo..ze przerastaja go problemy ze soba i zaufaniem komus..ale nie zaluje ze mu napisalam o co chodzi..czuje sie w porzadku wobec niego - pomimo ze on tak by nie zrobil i wobec siebie

---------- 09:41 ----------

Wiecie...jeszcze to do mnie nie dotarło...że nie będziemy rozmawiać - bo on się nie odezwie a ja nie mogę w tej sytuacji. że nasze spotkanie na które tak oboje wyczekiwaliśmy nie dojdzie do skutku. Ja mam nadzieję i będę ją miała. Mi bardzo zależy na tym człowieku ale w głębi wiem że słusznie postąpiłam. Chciałam wytrzymać do matury, a później zdecydować. Ale ja nie mogę być niczego pewna, niczego co się wiąże z nim. Potrzebuję jako takiej stabilności, nie chodzi o wyznania miłości zapewniania związek itp. ale żeby to się rozwijało a tu stoję w miejscu

Chciałabym żeby napisał, żeby przyjechał, żeby powiedział że on nie chce koleżanki bo CHCE MNIE DLA SIEBIE.

zaboli jak dotrze ze nie ma na to szans...oj zaboli...
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 14 kwi 2009, o 09:47

A jak tam przygotowania do matury?

:D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez smerfetka0 » 14 kwi 2009, o 09:49

troszkę lepiej ale szczerze to nawet nie chcę o tym mówić bo jestem przerażona. Nie chcę o tym pisać wybacz. Jak nei piszę o tym i nie mówie to tłumię to w sobie na tyle ze nei paraliżuje mnie przed wszystkim. A rozmowy o tym paraliżowały wszystko dosłownie - strach, stres, lęk sięgał zenitu.

nie długo siąde do nauki. teraz się pokręce bo przez tomka nie moge znalezc miejsca. czemu ja tak mam ze sie zaanagzuje to nie umiem pozbyć się nadziei i całej reszty...wyluzować jak mi zalezy..
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 14 kwi 2009, o 09:54

zagubiona0 napisał(a):Nie chcę o tym pisać wybacz.

No ja widzę, że nie chcesz;)) I ja Ci specjalnie przypomniałam;)), aby Ci łatwiej było odkleić się od myśli, z których nic nie wynika i które Cię źle nakręcają.

Więc... ile do matury?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez smerfetka0 » 14 kwi 2009, o 09:58

nie nie. ja wolę ryczeć przez Tomka niż o tym myśleć. Ja w głębi wiem ile muszę zrobić ile przede mną a ile umiem i jak daleko mi do zdania, ile mam minut sekund do matury i dni. ale ja nie chcę sobie o tym przypominać bo wybuchnę płaczem zacznę się telepać - tak przerażenie i przestraszenie potrafi tak działać. wtedy nie zrobię nic. a jak narazie jestem w stanie się uczyć i to robię bo muszę. tylko nie chcę mówić o reszcie bo myślenie o tym w szczegółach mnei tak przeraża że szok. mam nadzieję ze rozumiesz o co mi chodzi:(
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 14 kwi 2009, o 10:00

zagubiona0 napisał(a): ja wolę ryczeć przez Tomka niż o tym myśleć

No cóż... powodzenia w takim razie.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez smerfetka0 » 14 kwi 2009, o 10:05

Chyba jednak mnie nie zrozumiałaś.

Nie zawalam teraz nauki.

Ale z dwojga złego wolę zakuwać w głębi denerwując się że utraciłam Tomka niż denerwując się ile mam do zrobienia a jak mało czasu.

Mi tak łatwiej jak nie rozkładam na czynniki pierwsze tej matury. Ja wiem że ona jest i dążę do zdania, a wylewanie swojego strachu i lęku tu na forum i przeżywanie tej matury mi osobiście nie pomaga a pogarsza sprawę.

No taka już jestem. Za duży to dla mnie stres żebym mogła o nim pisać i funkcjonować normalnie.

Wolę się uczyć i uczyć a w przerwie pomyśleć jak smutno bez niego, co on robi, czy trochę o mnie myśli...niż uczyć i uczyć a w przerwie myśleć że tu wieczór a tyle do zrobienia..że tak mało czasu do matury a ja taka słaba.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 61 gości