---------- 10:36 08.04.2009 ----------
pisze tu z kompletnej bezsilnosci ;( ..
mam 19 lat,chlopak 18. Zwiazek trwal 3 lata. W skrocie opisujac ten zwiazek ,Mateusz-bo tam ma na imie byl zawsze dla mnie wrecz idealny. Nigdy w klotni nie powiedzial nawet spadaj , spedzalismy ze soba dzien w dzien.. nigdy po sobie nie dal poznac i nigdy tak nie bylo ze chcialby ze mna zerwac.. Nasze rozstania po klotniach trwaly max pol godzinki bo on zaraz przybiegal przepraszajac..ostatnie 2 tygodnie byly makabryczne. codzienne klotnie o najmniejsze blachostki (nawet o to ze w zartach,podczas gilkotania, kopnelam go mocniej z noge) wybuchl niesamowicie krzyczac..zawsze wszyscy mi go zazdroscili,mowili o nas "malzenstwo".. Byl to moj pierwszy chlopak ja pierwsza jego dziewczyna. Wspolnie robilismy wszystko,odcielismy sie od towarzystw gdyz spedzalismy czas tylko ze soba. Nawracajac do tych ostatnich 2 tygodni klotni, doszlo do jednej - ktora byla ostatnia, jak mati przyszedl po mnie pod szkole pijany .. nie chcac robic kolejnej awantury poszlam milczac do domu ..myslaam ze pojdzie za mna-jak zawsze.. jednak on poszedl do domu spac..potem gdy zaczelam plakac gdy sie spotkalismy,podglasnial telewizor by nie slyszec..nie nawidzil przez te 2 tygodnie mojego placzu,wpadal w furie gdy ja juz z bezsilnosci poprostu plakalam. Gdy zawsze bylo tak ze ona za mna"latal" tak teraz role sie odwrocily..to ja za nim na klatke wybiegalam by tylko mnie nie zostawial .. bo straszyl.. po tej ostatniej klotni zerwal..poszedl do domu. myslalam ze przyjdzie- jednak nie. Wyjechal gdzies do rodziny odpoczac a mnie traktuje jakbym byla nikim.. Gdy spotkalismy sie w pracy (czasem dorywczo pracowalismy w weekendy), byl strasznie chamski,oschly,nie robilo go jak cierpie.. mial dac mi w poniedzialek odpowiedz..poszlam czekajac z niecierpliwoscia po odpowiedz.. przyszedl w nowym sweterku, z wlosami na zel, scietymi, pachnacy . Stanal i spytal "czego chcesz" a ja ze odpowiedzi a on ze ja znam ze nie.. przytulil mnie by mnie uspokoic gdy przestalam plakac odepchnal .. od kilku dni prosze go o ostatnia szanse.. byc moze to prez moje zachowanie.. wiec chce pokazac ze potrafie byc inna-ale on juz za cholere nie chce..mojej mamie sms-a nawet wylall ze nie ma dyskusji. Jak mnie widzi mowi szybko i ze niby gdzies sie spieszy.. jakby ciagle o cos byl wsciekly..pisze np ze kocha ale ze niby mniej teraz cierpi niz w tym zwiazku ;( .. ja z kolei trasznie cierpie.nie jem nie spie,nie moge stanac na nogi nie widze nic co by mialo mi dac czastke szczescia..wszystko z nim kojarze.. serce ciagle mi wali a w zoladku sie przewraca..placz,placz,placz ....
pisze to placzac ,nie moge zbytnio sie skupic stad te takie pomieszane zdania.. .. moje pytanie brzmi - co mam ze soba zrobic i czy on juz na amen nie chce? ;(
---------- 10:48 ----------
prosze o jakies zdanie ;(