Zazdrosc,zaborczosc i niskie poczucie wlasnej wartosci

Problemy z partnerami.

Postprzez Applee » 26 lip 2007, o 19:42

czy wobec powyzszego jest jakis sposob, zeby sie z tej zazdrosci wyleczyc? terapia terapia.... ale co z codziennoscia?inadal jestesmy z dala od siebie i jakos mi to nie przeszkadza... Ufam mu. Jest ze znajomymi na piwie i nie robie afery... Gorzej ejsli widze to wszytsko...:(
eeeeh
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez ewka » 26 lip 2007, o 23:09

Na pewno jest sposób... terapia "wejdzie" w codzienno¶ć i zacznie się układać. Musi tak być, musi być sens terapii i jej efekt.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Applee » 30 lip 2007, o 17:00

@ewka, wierze ze tak bedzie...powtarzam sobie kazdego dnia, ze skoro wytrzymalam juz tyle lat to i teraz jakos sobie poradze i dotrwam do wrzesnia i jakos sie wygrzebie z tego wsyztskiego...Ale gdy przychodzi dana sytuacja i pojawia sie lek..to nie wiem co robic i placze...albo staram sie rozmawiac, po czym i tak slysze, ze zle mysle, zle mowie, zle to zle tamto. Wrocilam do wawy po tyg i co? przez kilka pierwszych godzin bylismy sobie O B C Y! on sam to powiedzial. Zadne z nas sie nie odezwalo albo pogadalismy o pogodzie...za godz wroci do domu... znow bedzie zle...:(
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez ewka » 30 lip 2007, o 23:34

Dotrwaj Kochana, dotrwaj - a potem się zobaczy. Albo wł±cz sobie na ten czas "półczuwanie" czy jak±¶ "półobecno¶ć", "półzaangażowanie", "półobojętno¶ć". Poczytaj fajn± ksi±żkę, idĽ do kina...

Trzymaj się mocno!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez california » 31 lip 2007, o 11:41

Ja chyba też mam zaniżone poczucie własnej warto¶ci i nie wiem czemu...
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez Alleck » 31 lip 2007, o 13:35

Silence zazdrosc jest dobra ale do pewnych granic.

Rozumiem Cie bo ja tez kiedys bylem bardzo zadrosny.
To swiadczy o tym ze kochasz Go ale takze o tym ze nie jestes pewna siebie.

Uwazam ze w takiej sytuacji bardzo wazne jest zachowanie twojego partnera.
Powinien bardziej niz do tej pory okazywac swe uczucia do Ciebie.
Starajcie sie jak najwiecej rozmawiac.

A takich kobiet jak ta kolezanka to szczerze niecierpie bo niepotrafia uszanowac czegos takiego pieknego jak milosc.
Alleck
 
Posty: 6
Dołączył(a): 31 lip 2007, o 12:07

Postprzez Applee » 31 lip 2007, o 23:56

no i sie skonczylo..zostawil mnie,zerwal... powiedzial,ze nie moze juz dluzej..
poszedl nocowac do TEJ kolezanki..
i co teraz??

nie wiem co robic, jak myslec... wiem ze mam problem ale... czy to oznacza, ze trzeba mnie ..zostawic?
Mieszkamy razem i nie wiem jak teraz sprawe rozwiazac...
Czuje sie fatalnie... rozbita na maxa
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez ewka » 1 sie 2007, o 00:14

O rety! I co dalej? No... a jak to widzisz Ty?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Applee » 1 sie 2007, o 00:20

nie wiem co ja widze,,, wiem tylko co czuje..
zdaje sobie sprawe, ze nam sie nie ukladalo... ale jakos nie umie sobie tego wbic do glowy...
\\\\musze poszukac mieszkania. Przeraza mnie wszystko wtym momencie, bo sie..zawidolam na osobie, ktora mnie niby kocha..
nie wiem..
rycze...
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez ewka » 1 sie 2007, o 00:28

Wypłacz, potem zwykle jest lżej... nie musisz dzisiaj rozwi±zywać problemów mieszkaniowych - to przecież też jest jego problem. Nic nie musisz, nie zapominaj o tym. My¶lę, że odpoczywaj teraz, przytul się do siebie... niby kochaj±, a potem przestaj±. To co to za miło¶ć była? A je¶li się nie układało... to może to po prostu NIE TEN?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Abssinth » 1 sie 2007, o 01:10

silence....jak mowi Ewka - moze to po prostu nie ten...?

pojawil sie tu problem Twojej zazdrosci, i rozumiem, ze to moglo, ale nie musialo byc z Twojej strony lekko przesadzone (moglo, ale ja tez bym sie wkurzala, gdyby moj facet zagadywal do kazdej laski, ktora sie na niego popatrzy...inaczej, kiedy ona podchodzi sama).

co mi sie bardzo z jego strony nie podobalo, to lekcewazenie Cie (w ktoryms miejscu nawet przytaczalas jego slowa...niech znajde...ze jestes malo dojrzala, ze masz 'muchy w nosie'...sorry, ale tak sie NIE MOWI), i wykorzystywanie Twoich zwierzen przeciwko Tobie. Wyglada mi ten zwiazek troche na 'ja moge wszystko, bo ona i tak na mnie leci' - z jego strony....

...i byc moze tak naprawde to jest blogoslawienstwo, ze tak sie skonczylo...masz teraz miejsce w zyciu na kogos, kto bedzie Cie kochal naprawde, i tylko Ciebie. Na kogos, kto otoczy Cie czula miloscia i szacunkiem, bo na to wlasnie zaslugujesz.

trzymaj sie cieplutko

Abss.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Applee » 1 sie 2007, o 11:23

Dziekuje Wam za mile slowa...
pokrzepiaja...ale..Boze przeciez to jest takie TRUDNE jak mieszka sie pod jednym dachem. Nie wiem co powinnam zrobic. Od razu sie wyprowadzic? Przeciez nie moge teraz, po rozstaniu przebywac z nim jednym pomieszczeniu///Nie moge,,,Sytuacja sie komplikuje bo moi rodzice maja przyjechac za tydz.
A najbardziej mnie boli to, ze jeszzcze 2 dni temu slyszalam, ze mi pomoze, ze bedzie przy mnie.
Najwidoczniej stracil sile i ochote...
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez ewka » 1 sie 2007, o 13:36

No trudne... ale dasz radę! Rodzice i tak będ± się musieli dowiedzieć, bo przecież nie chcesz tego faktu ukrywać? Może trzeba odwołać ich przyjazd?

Trzymaj no mi się mocno, ok?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez szachistka » 1 sie 2007, o 15:20

Moim zdaniem Wasz zwiazek tak szybko sie nie zakonczy. Jestem pewna, ze jeszcze niejedna trudna rozmowa przed Wami. To, ze Twoj mezczyzna poszedl do kolezanki na noc nie znaczy, ze z nia nocowal. Mysle, ze po prostu skorzystal z jej 4-ech scian. Oczywiscie, jak by nie patrzec czyn mocno przegiety, ale jednak nie zgrzeszyl decydujac sie na nocowanie poza domem. Moze warto podejsc takze do samej siebie bardziej krytycznie? Na 100% wina calego konflitku nie lezy po Twojej stronie. Ale takze nie po jego. Warto pamietac, ze druga strona tez ma troche racji a zazwyczaj w tym jest problem - w tym, aby uwzgledniac racje partnera. Eh...Pozdrawiam
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez Applee » 1 sie 2007, o 16:07

@ewa: nie moge odwolac, bo mama ma umowiona od 3 miesiecy wizyte(3 dniowa..)u lekarza... Nie moge teo zrobic.
@szachistka: chcialabym,zeby tak bylo,zeby byla to jedna z TYCH rozmow, ktore zmieniaja zwiazek na lepsze.Obawiam sie,ze jednak tym razem moja nadzieja legla w gruzach. To nie pierwsza taka sytuacja i on pewnie tez jest zmeczony psychiczna...mna...moimi problemami..wieczym smutkie i niezadowoleniem z zycia..Jesli chodzi o wine to wiem,ze ona jest posrodku.Zawsze staralam sie patrzec bardziej na jego potzreby niz na swoje..chociaz on twierdzi co innego. ciagla krytyka, mowienie,ze zachowuje sie nieodpowiednio, porownywanie mnie do mojej mamy....i stwierdzenia "Ja nie mam sobie nic do zarzucenia.Ty masz problem"

A wogole chcialabym WAM serdecznie podziekowac...za Wasze zdanie...naprawde Kochane, wiele mi to daje.
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 268 gości

cron