tesknie, placze nie radze sobie

Problemy z partnerami.

Postprzez woman » 5 kwi 2009, o 23:59

impresja napisał(a):Bo...............ignoruje jej uczucia.Nie obchodzi go jak Ona sie czuje ,kiedy go nie ma przy niej w szpitalu,nie obchodzi go,co z nią będzie tylko nagle sie wyprowadza ,nie obchodzi go jak ona sie czuje ,jak on naśmiewa sie z niej z Jej przyjaciółką ,nie obchodzi go ,jak ona sie czuje jak w towarzystwie pokazuje Jej f....u..Ona nie czuje wsparcia i nei czuje sie bezpieczna..............mam dalej wymieniać? Nie chce mi się...........oczywiste rzeczy piszę ,czy tego nie widać z jej postów? Nie chce mi sie roztłumaczać z polskiego na nasze.Prosze więcej WOMAN nie zadawać takich durnych pytań ,bo to nie pytania ,tylko zaczepka.Ostatni raz odpowiadam na zaczepkę.

A teraz impresjo weź głęboki oddech i sprawdź w słowniku znaczenie słowa "ignorant" :)
Przyznaję, jestem czepliwa czasem, ale nie w sposób złośliwy :wink:
Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez moratar » 6 kwi 2009, o 01:36

Też mi się wydaje że się wogóle "nie liczy sie z Toba."
Taki sposób zerwania to jakby specjalnie chciał cię zranić, tak sie nie powinno robić nawet jeśli chce się związek zakończyć.

Może to dobrze że okazało się że jest tak niesamowicie glupi emiocjionalnie. Poprosu Cię wykożystywał. Tak mi się wydaje. Dobrze że pokazał jaki jest naprawde, chciała byś być w miejscu gdzie jesteś teraż za 7lat? Gdy już mielibyście dzieci.
Tyle tej mądrości że przestał Cię oszukiwać, ale taka manipulacja osobami powinna być karana. Zabrał Ci 2-a lata to i on (minimum) 2-a lata paki powinien dostać.

Nie mówie że jest "wszystko fajnie piknie" poprostu wydaje mi się że dobrze że dłużej nie ciągnoł tej gry. Jeśli się tobą nie "bawił" to nie rozumiem o co mu chodziło i po co ten cały cyrk z jego strony.


Dla mnie okreś zdecydowania czy on chce być w poważnym związku nie powinien trwać dlużej niż miesiąc może max 3 miesiące. Ciągnąć to przez 2-a lata to dla mnie glupota. Mogę Ci tylko współczuć że taki niezdecydowany facet Ci się trafil :(
moratar
 
Posty: 95
Dołączył(a): 9 mar 2009, o 04:22

Postprzez ewka » 6 kwi 2009, o 08:28

A ja trochę z innej strony :serce2:
kunda napisał(a):pamietam ze pwiedzial " moze niech pani xxx usiadzie z przodu" spojrzalam na nieego wymownie i nie ustapilam miejsca. zadnej babie nie bede ustepowac miejsca pasazera.czy jest cos w tym zaborczego? bo mi sie wydaje ze to jest normalne tak samo jak pierwszy taniec na impreze powiennien byc nasz a nie jego i innej lub moj i innego

Wg mnie – jest w tym coś zaborczego, ponieważ coś, co jest zwyczajowym gestem grzecznościowym traktujesz jak zamach na swoje miejsce przy nim. I myślę, że skoro nie stać Cię było na taki gest wobec obcej osoby i gościa w Waszym samochodzie... jest to wyraz zaborczości. Jeśli rzeczywiście jesteś (byłaś) zaborcza to sądzę, że nie raz dałaś temu wyraz i mogło mu się przelać mimo planów, kredytów, farb na ściany.

Myślę, że widzi się niedoskonałości partnera wierząc, że da się z nimi żyć. Nie zawsze to się udaje. To tyle odnośnie Ciebie i nie odbieraj tego jak krytyki swojej osoby... to tylko taka moja obserwacja. Dzisiaj czujesz się oszukana, co jest zrozumiałe... ale skoro zarzucał Ci chorobliwą zazdrość i zaborczość... czy kiedykolwiek przyjęłaś, że tak rzeczywiście może być? Jeśli przyjęłaś – czy próbowałaś coś z tym zrobić? Dzisiaj chcesz, by prosił o wybaczenie... a właściwie za co konkretnie? Umiesz dokładnie odpowiedzieć?

Jego zachowanie (nie zerwanie, ale w ogóle) też pozostawia wiele do życzenia... jakieś pokpiwanie, jakieś fakju... no nie, takie coś nie powinno mieć miejsca. Absolutnie! I zgodnie z tym, co napisałam wyżej... można pomyśleć, że przelanie zaczynało sięgać górnej granicy. No bo czy tak było zawsze? Całe 2,5 roku? Taki miał „styl”?

P.S. Mam wrażenie, że się "zawiesiliście" i że to niekoniecznie koniec.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez smerfetka0 » 6 kwi 2009, o 14:49

kunda jak tam się trzymasz?
coś nowego się wydarzyło z facetem?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez caterpillar » 6 kwi 2009, o 16:32

Ewka kurde no wlasnie, to samo pomyslalm z tym samochodem...ze cholera znowu nic zlego nie zrobil.

wiesz kunda byc moze jest w tym, co on mowi troche racji...ma prawo czuc sie "tlamszony" i byc moze faktycznie "mu sie przelalo"
Jednak uwazam ,ze zarono on nie zachowal fair w stosunku do Ciebie.wrecz skandalicznie.

No wlasnie kunda jak bylo kiedys?zawsze mu tlumaczylas jego zle zachowanie?

jak w ogole sie czujesz?

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez blue66 » 6 kwi 2009, o 17:32

to może i ja napisze coś co mi przyszło na myśl podczas czytania tej historii...

no bo skoro DDA... to nie dziwi sosób rozstania, i to że kilka dni wcześniej mówił o ślubie i dzieciach. Moim zdaniem- lęk przd bliskoscią. Kiedy jest dobrze robi coś co sprowadza związek na tor na którym czuje się bezpiecznie... czyli robi coś co sprawia, że nie jest dobrze...

co do pretensji o zazdrość zgadzam się z Ewą... i chce dodać jeszcze, że dla niego to może stanowić duży problem... no bo skoro DDA to nie wie, że w "normalnych" związkach ludzie mają różne problemy, że rożnie się doagadują ,że nie ma "idealnie" ...
dla niego to problem który burzy wizję związku... nie widzi byc może szans... teraz.

to moje zdanie- ja nie wiem, ja tylko tak pomyślałam.
pozdrawiam.
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez kunda » 6 kwi 2009, o 22:54

ewa nie moge sie z toba zgodzic z tym autem, nawet jego mama jezdzi z tylu i to pamietam ze jak pierwszy raz mialysmy jechac razem to ona powiedziala "usiadz z przodu" i tak zostalo, u mnie w domu tez mama zawsze jezdzila na miejscu obok kierowcy,

nie zrobilam wtedy awantury z ta posredniczka tylko sie na niego wymownie spojrzalam. zreszta dziwczyny wsydzilam sie napisac ale historia wygladala z dodatkiem slow "niech moze pani xxx usiadzie z przodu, tam z tylu jest brudno od psa"

mi sie wydaje ze to ja powinnam byc na pierwszym miejscu dla niego.

catepillar - przelalo? ja nie mowie ze jestem idealna, mam swoje nerwy swoje fochy ale zawsze jak tylko widzialam ze cos go wkurzylo umialam powiedziec przepraszam, powiedziec zeby sie nie gniewal i zrozumial ze moglo mnie cos wkurzyc i nie musial czekac na to niewiadomo ile.

ja wybaczylam mu tyle rzeczy, tyle zrozumialam i poszlo w zapomnienie, decydujaac sie na kredyt nie rozpamietywalam przeszlosci i jakis zaszlych klotni. od dluzszego czasu nie moze mi nic zarzucic.

tak jemu sie przelalo, bo nie pamietal co zrobil w sobote, dlaczego sie nie odzywam i do tego wszystkiego moja wspaniala przyjacioleczka dzwoniac do niego i mowiac ze przesadzam utwierdzila go w przekonaniu ze nic zlego nie zrobil. szkoda tylko ze 2 tyg pozniej przyznal ze to bylo zle i jemu tez by sie nie podobalo jakbym ja mowila do innych facetow "sloneczko" i kpila z niego za jego plecami, ale zadne slowa "przepraszam ", czy "jest mi przykro" czy cokolwiek nie padly.

catepillar- zawsze bylo tak ze na imprezie cos odwalil , nie chce sie tutaj wdawac w szczegoly bo az wstyd pisac jak mnie wyzywal, potem rano przytulal sie do mnie jakby niby nic i ja musialam mu przypomniec jak wygladala impreza, on wtedy twierdzil ze jest mu glupio, ze ma to po matce bo ona jak wypije to tez na wszystkich fluga. Potem bylo normalnie, smialismy sie, rozmawialismy, my naprawde kiedys o wszytskich rozmawialismy., zylismy razem normalnie do kolejnej imprezy.

tez sie czasme klocilismy ale bez tak ostrych slow a przynajmniej szybko sie godzilismy

zagubiona- dzis dzien wypelniony po brzegi, wiec jakos przetrwalam. co chwile mam tylko mysli zeby napisac do niego, zeby zapytac czy faktycznie to koniec, mimo ze minal miesiac

w srode na 11 idziemy do banku, musimy sie dowiedziec czy dochod ktory obecnie mam i warunki zatrudnienia wystarcza by przepisac kredyt na mnie
kunda
 
Posty: 32
Dołączył(a): 4 kwi 2009, o 20:51
Lokalizacja: Łódź

Postprzez smerfetka0 » 6 kwi 2009, o 23:00

mam takie wewnętrzne i wirtualne przeczucie że to nie koniec i na spokojnie po prostu o to powinnaś go zapytać - ale nie mogę tego poprzeć żadnym sensownym argumentem ani też temu zaprzeczyć i nie wiem czy to dobry pomysł. No ale tak mi się zdaje i sama bym tak zrobiła. A Ty zrób tak aby TOBIE było lżej i żebyś mogła spokojniej usnąć
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez kunda » 6 kwi 2009, o 23:12

to tylko glos serca, glowa mowi zeby tego nie robic, nie ja mowilam ze nie chce z nim byc, ze to koniec. nie wyprowadzal sie w jeden dzien.

powiedzialam mu ze nie chce rozstania, poprosilam zeby przyszedl do szitala, ale nie przyznam mu racji. nie wmowi mi ze bylam toksyczna, bo naprawde nie moge sobie zarzucic tego o co mnie oskarza, nie dam zwalic na siebie winy.

tesknie i placze codziennie i "chce by chcial" ale to on zrobil zle i w sobote i potem.

w piatek wracam do pracy wiec chociaz 3/4 dnia bede miala wypelnione

nawet nie wiecie jak milo jest przeczytac od was "jak sie trzymasz"
kunda
 
Posty: 32
Dołączył(a): 4 kwi 2009, o 20:51
Lokalizacja: Łódź

Postprzez smerfetka0 » 6 kwi 2009, o 23:21

ja Cię rozumiem i nie bierz winy na siebie jeśli czujesz że w tej sprawie oskarżenia są nie słuszne.
Ale mi tu dalej nie pasuje wszystko

Mogę Ci powiedzieć co ja bym zrobiła - poczekała do środy w milczeniu na spotkanie w sprawie kredytu, przed pójściem do banku po prostu zapytała czy dalej chce go przepisać. powiedziałby że tak to zacisnęłabym zęby i rzuciła zwykłe "no to chodźmy" - takie bezpłciowe. załatwiła formalności i się nie odzywała kompletnie. A tylko dlatego to wszystko, że ja potrzebuję potwierdzenia decyzji na spokojnie, po przemyśleniach i kawałku czasu w 4 oczy, dopiero do mnie to dochodzi.
ale to tylko moja opcja

jeśli wiesz, że lepiej nie wracać do tego tematu to nie wracaj :* Ty jesteś tu najważniejsze i to Ty masz czuć się dobrze.


ale wiesz...moi rodzice na początku małżeństwa czy tam narzeczeństwa też mieli spore kłopoty, ojciec z rodziny alkoholików i patologicznej nigdy nie umiał zawalczyć czy przeprosić mamy, zawsze nagabywał tylko i docinał... kiedyś przyjaciółka mamy powiedziała "trzeba znaleźć sposób na to aby on w końcu przeprosił - bo taki mamy cel". Kazała odsunąć mamie zaborczość tylko po prostu...takie zakombinowanie i znalezienie sposobu że on zacznie przepraszać. no i znalazła. wychowała nieźle - wtedy 'starego konia' (duże różnice wieku to u mnie w rodzinie chyba standard;p) i sobie żyją szczęśliwie 19 lat.

Chcę Ci powiedzieć - czasem zaborczość tu nie pomaga. Nie mówię żebyś się płaszczyła bo to nie w tym rzecz.

I przepraszam jeśli motam Ci w główce tym gadaniem i robieniem nadziei..bo chyba nie tego dokładnie oczekujesz:( :*
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez caterpillar » 6 kwi 2009, o 23:22

kunda mam wrazenie ,ze odebralas to jako atak albo jak przerzucenie winy na Ciebie..nie to nie tak absolutnie..ja tylko chcialam zwrocic uwage ,ze moze nie do konca jest tak ze caly problem lezy w nim.

Kunda bardzo niepokojace jest to oczym piszesz o tym wyzywaniu, o doprowadzaniu sie do takiego stanu.
blue napisala o sydromie dda i leku przed bliskoscia..myysle ,ze to bardzo realne ale chyba nie chodz Cie tylko o to ,zeby poznac przyczyne ..bo o to mozesz go zapytac z czasem pogadac o tym.
Jego postawa wobec ciebie jest tu bardzo istotna.

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez kunda » 6 kwi 2009, o 23:35

moze troche jako atak,

ale czy naprawde to ze chcialam zeby traktowal mnie jak najwazniejsza osobe i stawial zawsze na pierwszym miejscu jest zaborczoscią?

tak jestem zazdrosna i to wiem ale nie sadze bym byla chorobliwie zazdrosna.

sa pewne zachowania ktore wg mnie, tego jak mnie wychowano sa niedopuszczalne w stosunku do osoby z ktora sie jest,
ja staram sie by nie wzbudzac jego zazdrosci, nie robic mu przykrosci

ja zawsze mialam malo kolezanek, zawsze meskie grono , co moze wynikac ze mam 2 starszych braci, w podstawowce wolalam latac za pilka niz bawic sie w dom, chociaz w gume tez duzo grywalam.

gdy zaczelismy sie spotykac, urwalam kontakt z grupa kolegow bo stwierdzil ze wszyscy oni traktuja mnie jak obiekt seksualny.


PS sorcia za te polskie znaki ale ciezko mi sie jeszcze pisze
kunda
 
Posty: 32
Dołączył(a): 4 kwi 2009, o 20:51
Lokalizacja: Łódź

Postprzez limonka » 7 kwi 2009, o 01:40

kundo,

a nie mysisz ze jego bardzo nagla decyzja byla spowodowana namowami twojej pseudo przyjacioleczki...ktora pewnie sabie na niego pazurki ostrzy???

ot tak mi prszyszlo do glowy....
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez kunda » 7 kwi 2009, o 07:03

limonka- to mi nawet moja mama zasugerowała, sama tez ją poniekąd o to obwiniam,
kunda
 
Posty: 32
Dołączył(a): 4 kwi 2009, o 20:51
Lokalizacja: Łódź

Postprzez ewka » 7 kwi 2009, o 07:13

Jaki atak, Kunda? Za siebie powiem... pewne rzeczy widzę inaczej i o tym piszę, CO NIE ZNACZY, że Cię krytykuję, atakuję czy oceniam. Myślę, że warto spojrzeć na swój problem innymi oczami, bo może niekoniecznie tor myślenia mamy słuszny, bo wpadamy w jakiś swój schemat, bo mamy parcie "mam rację". Przecież nie o to chodzi.

Co do auta... no nie zgodzę się z Tobą, Kunda - tym bardziej, że tam było brudno od psa (ej, no to naprawdę żadnen wstyd). Ty to traktujesz jak zamach na swoje miejsce w związku, a ja jako grzecznościowy gest. Jak czułabyś się na miejscu tej pani xxx?


KUNDA
mi sie wydaje ze to ja powinnam byc na pierwszym miejscu dla niego

Owszem, CO NIE ZNACZY, że nie możesz ustąpić miejsca gościowi i że siedzenie z tyłu jest automatycznie ustawieniem Ciebie na drugim miejscu... Kuna, TO TYLKO miejsce w aucie przez jakąś chwilę. Sorry, że tak tego auta się czepiłam, ale to taki niby drobiazg, który jednak oddaje doskonale Twój stosunek do siebie i buduje Twój obraz. Nie czuj się atakowana, ale spróbuj na tę sytuację spojrzeć z boku.

I to (zaborczość) prawdopodobnie przenosi się na inne sfery Waszego życia... nie potrafisz (tak przypuszczam) wyluzować i nakręca się spirala. TO NIE ZNACZY, że on jest cacy a Ty bebe... nie czytaj tego w ten sposób, proszę.


KUNDA
zawsze bylo tak ze na imprezie cos odwalil , nie chce sie tutaj wdawac w szczegoly bo az wstyd pisac jak mnie wyzywal, potem rano przytulal sie do mnie jakby niby nic i ja musialam mu przypomniec jak wygladala impreza

KUNDA
sa pewne zachowania ktore wg mnie, tego jak mnie wychowano sa niedopuszczalne w stosunku do osoby z ktora sie jest,
ja staram sie by nie wzbudzac jego zazdrosci, nie robic mu przykrosci

Masz rację, pewne zachowania są niedopuszczalne... mam wrażenie, że pozwalałaś mu na zbyt dużo i możliwe, że się rozbrykał. Zawsze przepraszał... gdyby teraz przeprosił umiałabyś tę sprawę zamknąć, jak dotychczas zamykałaś jego wyskoki?

Myślę, że dobrze zrobiłaby Wam rozmowa taka spod żołądka... spokojna i najszczersza ze szczerych - bez obwiniania i oskarżania, ale dla wyjaśnienia, co kogo boli i dla wypracowania jakiegoś kompromisu.

Trzymam kciuki :ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 278 gości

cron