wyszlam ze zwiazku w ktorym kochalam za bardzo

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 5 kwi 2009, o 10:24

kasiorek43 napisał(a):Ewciu nie dzwoniłam, udało mi się wytrzymać...

Brawo :oklaski: brawo :oklaski: brawo :oklaski:
Wiesz o czym to świadczy? Że jesteś silna dziewczyna, która w swoją siłę nie potrafi uwierzyć. Ja tam wierzę. Nieustannie;)

Kasiorku, na całą resztę w stylu: sprowokowałam, zasłużyłam, zepsułam, moja wina - to powiedziałabym tak: no cały Kasiorek! To nie jest dobre myślenie i wiem, że Ty to wiesz, tylko ta wiedza tak Ci się czasami chowa.

Ściskam
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 5 kwi 2009, o 22:13

Mam nadzieję, że zmądrzeję z czasem...

Jutro on przyjedzie do mojego brata z samochodem... Z jednej strony nie chcę, żeby wchodził z drugiej.... nie wiem. Miałam etapy, w których myślałam, że mimo, że krzywdził, to tylko przy nim mogę być szczęśliwa i tylko przy nim czuję się bezpiecznie. Przecież to jest chore!!!!! Nie rozumiem samej siebie... To jest uciążliwe, bo tworzy się zamknięty krąg, że krzywdził i to nie mogło dalej trwać, ale przecież tylko przy nim było mi dobrze. Po prostu chore.
Stwierdzam, że wolę, żeby nie wchodził jednak do mnie ani nie pytał. Chcę się wyleczyć z tej choroby mimo tego, że czuję, że nie mogę bez niego żyć. Mam nadzieję, że rozum wygra nad resztą.

W pubie nie byłam. Nie miałam ochoty i udało mi się wymigać. Ogólnie stracony dzień kolejny... Chciałabym coś zrobić z sobą i nie wiem co... Czuję się w jakiś sposób ograniczona i to chyba przez samą siebie. Ne mogę pozbyć się tego strachu i obawy przed wszystkim. Czuję jak marnuję czas i jestem na siebie o to zła.
Księżycowa
 

Postprzez impresja » 5 kwi 2009, o 22:20

Nie bądź zła .czasami należy zaprzestać robić cokolwiek. Dać sobie pozwolenie na niemyslenie ,na nic nierobienie ,na brak jakichkolwiek wyrzutów z tego powodu,na dzialanie ,na organizowanie, i na dręczenie sie tym ,ze sie nie zrobiło .............po prostu dać sie poniesc nurtowi.........ale chyba potrzeba najpierw mieć poukladany ten związek z facetem .Albo w te albo wewte ,,,,,,hahah jak sie to pisze?

Takie zaprzestanie dzialania ,wyhamowanie jest czasem potrzebne .........żeby móc sie zatrzymać ,posluchać siebie i rozeznać sie czego JA chcę
impresja
 

Postprzez ewka » 5 kwi 2009, o 23:26

kasiorek43 napisał(a):Jutro on przyjedzie do mojego brata z samochodem...
Rozumiem, że nie będzie Cię w domu Kasiorku?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 5 kwi 2009, o 23:30

Umówiłam się już z koleżanką. Biorę pieska i idę na spacer. Pech chciał, że jutro mam ranną zmianę w pracy. Chociaż kurczę jak zabierze mi króliczka? Mam nadzieję, że nie. Nie przeżyję. Kocham te stworzenia. Ech mam nadzieję, że nie jest aż tak zawzięty i podły. Zobaczymy...

Dobrej nocy wszystkim życzę...
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 5 kwi 2009, o 23:34

Spacery są fajne... trzym się;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 6 kwi 2009, o 04:18

Chyba zawracam głowę częstością pisania, ale nie wiem co mam z sobą zrobić...

Spacer fajna rzecz o ile dam radę, bo nie spałam nic. Najwyżej padnę jak kawka i prześpię całą tą nieszczęsną wizytę. Właściwie już muszę szykować się do pracy... Kolejna noc zapłakana... Może jestem faktycznie tępa, ale nie dociera to do mnie. Nie potrafię zrozumieć, że było tak dobrze i spokojnie a zaczęło dziać się tak bardzo źle. Na całe szczęście zaczynam szybko przypominać sobie jego poniewieranie, gdy zacznę odpływać w to, co było dobre i chociaż boli cholernie zaczyna być skuteczne. Chociaż tyle na pociechę, że zaczynam sobie coś tłumaczyć. Mam tylko jeszcze nadzieję, że w pracy będzie w spokojnie dziś.

Udanego dnia wszystkim życzę :) .
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 6 kwi 2009, o 08:29

Nie zawracasz... masz potrzebę pisania - piszesz;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 6 kwi 2009, o 19:05

Nie zdążyłam wyjść z domu a on już przyjechał. Nie wszedł ani na chwilę. Zostawił auto i pojechał... Teraz wiem, że miałam jednak nadzieję, że wejdzie.

Trudno mi bez niego, Nawet jeśli krzywdził, jestem tylko o trochę od odezwania się. Kocham go... Brak mi go. Nie wiedziałam nigdy, że coś może tak bardzo boleć, że można za czymś tak mocno tęsknić. Chciałabym się do niego jeszcze raz przytulić. Chciałabym przestać go kochać, zapomnieć to wszystko, co było... Wolałabym pamiętać to złe niż dobre. Nie mieści mi się to w głowie, że tak się stało. Byłam pewna, że tak jak mówił, może dziać się wszystko a najważniejsze, że jesteśmy razem. Boże jaka ja naiwna... Jest mi tak ciężko a właściwie jestem ze wszystkim sama. Nie ma z kim pogadać a potrzebuję tego. Takie to dla mnie ważne, że ze mną tutaj piszecie. Dziękuję. Bardzo mi to pomaga. Uświadomiłam sobie też niedawno, że żyję sama ze sobą i w tym świecie nie ma żadnych ludzi. Nigdy ich nie było... Nie potrafiłam się nigdy do końca z niczego cieszyć, zawsze się bałam, że to zniknie. Tak jak on a byłam pewna, że jest ostatnią osobą, która może mnie skrzywdzić. Wszystko rozumiał zawsze i nagle to się zepsuło. Był taki kochany, troskliwy i delikatny. Jak to wszystko się odnosi do tego, co dzieje się teraz? Dlaczego tak bardzo płakał, jak powiedział, że kocha prosił bym go nie zostawiała, nie zdradzała. To było tak dawno... Pewnie nie znajdę odpowiedzi na pytanie, które mnie tak dręczy i która ułatwiłaby mi zrozumienie tego. Jest mi trudno to zaakceptować takim jakie jest, ale na te pytania pewnie nie ma odpowiedzi. Mam nadzieję, że mnie kochał chociaż kiedyś wtedy, gdy to mówił...
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 7 kwi 2009, o 07:15

kasiorek43 napisał(a):Nawet jeśli krzywdził, jestem tylko o trochę od odezwania się.

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez woman » 7 kwi 2009, o 09:03

Nie chcę się mądrzyć bro Boże, ale wszystko o czym pisałam wcześniej potwierdza się.
Kasiorku, Ty tak naprawdę nie zerwałaś jeszcze ze swoim chłopakiem, i nie chcesz żeby nie przychodził, nie dzwonił.
Czekasz na jakis gest z jego strony i wolałabyś nawet kłótnię, złe słowo, byle tylko się odezwał, powalczył o Was.
Ja to doskonale rozumiem i wspieram Cię, kurcze, sama też przez to przeszłam.
Najważniejsze, że zdałaś sobie z tego sprawę, i nie mydlisz sobie/nam oczu wątkami "dlaczego tracę wiarygodność" :wink:
Jeśli coś mówisz, zrywasz niby a myślisz i czujesz inaczej, wówczas widac to jak na dłoni i jest to takie kąsanie rannego zwierzęcia, a nie poważna przemyślana decyzja, której chcemy się trzymać.
Trzymaj się Kasiorek, wiem jak Ci ciężko, jak trudno jest zapomnieć te piękne chwile i przejrzec na oczy.
Zobaczyć go teraz takim jakim jest naprawdę, nie patrząc przez pryzmat tamtych bajkowych chwil...

Jednak jest to naprawdę możliwe.

Kasiorek, a czy Ty musisz iść koniecznie ponownie do tej samej szkoły?
Czy to tylko taka wymówka, żeby go widywać. Odpowiedz sobie szczerze proszę.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Księżycowa » 7 kwi 2009, o 11:49

Teraz widzę, że żadnego gestu nie będzie. Kazałam mu odejść, bo jego zachowanie było nie do zniesienia, bezczelne, egoistyczne mogłabym dużo jeszcze wymieniać... Byłam z nim 1,5 roki i przyzwyczaiłam się.

Ze szkołą, to powiem tak. Najchętniej nie szła bym tam gdzie on, ale gdzie indziej po prostu nie wyrobię z czasem na dojazdy po pracy na przykład albo do pracy, więc jeśli chcę w ogóle dać radę, pozostaje mi jedna opcja. Jak miałabym w te dni wolne, to dałabym radę spokojnie, ale pracę mam taką, że nie trafi mi się wolny dzień zbyt często... Nie wydaje mi się abym była jeszcze na tyle nieświadoma sytuacji, żeby doprowadzać celowo do spotkania. Wiem, że nie mogę sobie zaprzeczać, bo sama pozwoliłabym mu na złe traktowanie. Jedyny problem to taki, że po prostu tęsknię. Przecież trudno się pogodzić ze stratą czegoś, co kiedyś było takie ważne i dobre przede wszystkim. Staram się sobie ciągle tłumaczyć, że on nie jest taki, że gdybym z nim dalej była, to było by jeszcze gorzej. A zdarzy się, że pomyślę, że to moja wina to wszytko...

Mogę teraz śmiało powiedzieć jak kłopotliwe jest posiadanie przez człowieka serca i umysłu :wink: .

Zastanawiałam się co zrobić z tą szkołą, ale pozostaje mi nie oglądać się na niego i dążyć do swoich celów. Mam nadzieję, że tyle czasu ile zostało wystarczy, żeby się pozbierać i pokazać mu, że nie interesuje mnie i to on ma pecha, bo stracił tak wiele...
Księżycowa
 

Postprzez woman » 7 kwi 2009, o 12:05

Kasiorku, z całych sił trzymam kciuki abyś wytrwała w swoim postanowieniu. On się nie zmieni, a dalsze kontaktowanie tylko przedłuży tylko agonię związku i przysporzy jeszcze więcej cierpień.

kasiorek43 napisał(a):Zastanawiałam się co zrobić z tą szkołą, ale pozostaje mi nie oglądać się na niego i dążyć do swoich celów. Mam nadzieję, że tyle czasu ile zostało wystarczy, żeby się pozbierać i pokazać mu, że nie interesuje mnie i to on ma pecha, bo stracił tak wiele...

A ja mam nadzieję, że do do tego czasu będziesz miała go totalnie w d.... i nawet nie będzie chciało Ci się zawracać sobie głowy pokazywaniem mu czegokolwiek, bo ta pewność będzie wypływała z Ciebie, a nie z tego, że on Twoją niewątpliwą wartość poniewczasie dostrzegł :wink:
Jestem z Tobą.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez ewka » 7 kwi 2009, o 22:10

kasiorek43 napisał(a):Mogę teraz śmiało powiedzieć jak kłopotliwe jest posiadanie przez człowieka serca i umysłu :wink: .

Ciekawe, co byśmy wybrali, gdyby można było mieć tylko to lub to;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 7 kwi 2009, o 23:30

No ciekawe, ciekawe... Bo serce nas uwrażliwia, potrafimy czuć radość, miłość... i cierpienie :( . Myślę jednak, że gdybyśmy byli świadomi między czym wybieramy, to wybranie umysłu było by pójściem na łatwiznę... Może się mylę, ale czasem bym chciała sobie ,,ułatwić" a dziś już na pewno, bo dzisiejszy dzień w pracy, to masakra... Nerwy mi puściły, popłakałam się...

,,A ja mam nadzieję, że do do tego czasu będziesz miała go totalnie w d.... i nawet nie będzie chciało Ci się zawracać sobie głowy pokazywaniem mu czegokolwiek, bo ta pewność będzie wypływała z Ciebie, a nie z tego, że on Twoją niewątpliwą wartość poniewczasie dostrzegł Wink"

Ładnie to napisałaś woman. Pewnie nawet nie jest wart tego zachodu. Ja również mam nadzieję, że do tego czasu będzie już mi totalnie obojętny. Ta obojętność jest mi naprawdę niezbędna. Jak na razie niespodziewanie usłyszana piosenka w radiu, miejsce, przedmiot wszystko tak cholernie dobitnie mi przypomina... Swoje na pewno zrobi również czas, chociaż ja wiem, że muszę starać się mu pomóc. Dziękuję Wam za wsparcie w tych ciężkich chwilach. Dziękuję, że nie jestem z tym tak do końca sama
:kwiatek2: :serce2:
Księżycowa
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: uuveluguteh i 49 gości