tesknie, placze nie radze sobie

Problemy z partnerami.

tesknie, placze nie radze sobie

Postprzez kunda » 4 kwi 2009, o 21:26

leze wlasnie w szpitalu, (lekki zabieg chirurgiczny),ale za duzo czasu na myslenie o rozstaniu, skonczonym zwiazku, zyciu. wczoraj gdy wybudzilam sie z narkozy podobno ryczalam jak bobr i wolalam jego imie. potem zadzwonil zapytac jak sie czuje( od srody dzwoni ale nie odwiedzil), podobo mu powiedzialam zeby przyszedl mnie odwiedzic. Wpadl do szpitala wieczorem, nie gadalismy o nas, tylko tak ogolnie o pracy, szpitalu . Dzis juz tylko sms "jak reka? dobrze sie goi?"

Bylismy razem 2,5 roku , rok mieszkalismy razem, 2 m-ce temu wzielismy razem kredyt, kupilismy mieszkanie, zaczelismy remont, wybieralismy razem rzeczy do mieszknia. Miesiac temu w sobote poszlismy na impreze do mojej przyjaciolki. Siedzimy przy stole on do niej nagle slowa "sloneczko podaj mi cos tm", zwrocilam mu uwage ze nie podoba mi sie to. przeprosil, po czym po chwili stwierdzil, ze zrobil to dla swietego spokoju. powiedzialam, ze pogdamy w domu. Kilkanascie minut pozniej gdy moja przyjaciolka weszla do pokoju i wzrocila sie do niego "kochanie" powiedzialam, zeby nie przeginała. Po sytuacji ktora miala miejsce kika chwil potem powiedzialam, zeby zamowil taksowke, a mianowicie stali w kuchni i kpili sobie ze mnie.

Wrocilismy do domu, poszlam spac na kanape. Rano wstal, ubral sie pojechal do swojej mamy zlozyc zyczenia z okazji dnia kobiet. wrocil i nadal milczal. W poniedzialek gdy wrocilam do domu jego rzeczy nie bylo, a mama (u ktorej mieszkalismy przez miesiac na czs remontu) powiedziala mi ze Artur wychodzac owiedzial, ze sie ze mna rozmowi z mieszkania.

We wtorek po pracy widzielismy sie w przelocie, stwierdzil ze mu sie przelalo, ze jestem chorobliwie zazdrosna, ze ma dosc klotni ze nie chce ze mna byc.
Pakowal rzeczy.

W czwartek gdy wrocilam do domu przepakowywal nasze pudla wybierajac swoje rzeczy. Ukucnelam przy nim i powiedzialam, ze nie chce rozstania. Mial to gdzies, powiedzial mi prosto w oczy ze ma dosc, nie chce ze mna byc, pomylil sie.

zapomnialam dodac ze w niedziele dzwonila do niego moja przyjaciolka, utwierdzila go tylko w przekonaniu ze przesdzam, ze nic zlego nie zrobili. Nie dzwonila do mnie tylko do niego.

tydzien pozniej bylismy w banku zaptac o opcje z kredytem.Poprosil o spotkanie na ktorym nie padly zadne slowa przepraszam, tylko ciagle wrzucanie ze ja to,ze ja tamto, ze go ograniczam.

Tylko w takim razie po co bral ze mna ten kredyt, po co w sobote mowil o ślubie, dzieciach i milości?


to wszystko tak cholernie boli.
kunda
 
Posty: 32
Dołączył(a): 4 kwi 2009, o 20:51
Lokalizacja: Łódź

Postprzez smerfetka0 » 4 kwi 2009, o 21:51

chcesz walczyć o ten związek?
czy po prostu nie wiesz jak sobie poradzić z tym rozstaniem?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez kunda » 4 kwi 2009, o 22:02

kocham go, bardzo

nie moge walczyc o kogos kto nie chce ze mna byc, czuje sie oszukana i oklamana.
kunda
 
Posty: 32
Dołączył(a): 4 kwi 2009, o 20:51
Lokalizacja: Łódź

Postprzez smerfetka0 » 4 kwi 2009, o 22:05

To normalne i zrozumiałe, że się tak czujesz.

Co teraz zamierzasz? Jaki masz cel? do czego dążysz?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez kunda » 4 kwi 2009, o 22:11

jutro wychodze ze szpitala,musze chyba isc do banku po dokumenty ktore trzeba wypelnic by przepisac kredyt na mnie,tyko ze naiwnie licze ze on zadzwoni, przyjdzie i powie ze popelnil blad, zebym mu wybaczyla i zebysmy byli razem.

z 2 strony wiem, ze jakby chcial cos naprawic to bylby przy mnie w szpitalu prawda? n awt jesli sadzil ze moge nie chciec go widziec to po wczorajszym kiedy powiedzialam zeby przyszedl to dzis powinnien sam to z wlasnej woli zrobic ? jak myslisz?
kunda
 
Posty: 32
Dołączył(a): 4 kwi 2009, o 20:51
Lokalizacja: Łódź

Postprzez smerfetka0 » 4 kwi 2009, o 22:20

powiem Ci, że to bardzo dziwna sytuacja.
Jakoś nie mogę uwierzyć w to, że od tak nagle mu minęło i nie myśli o Tobie i ma to wszystko gdzieś. Można byłoby 'usprawiedliwić' go w zrywaniu 'od tak sobie', że może od jakiegoś czasu wypaliło się, nie chciał Cię ranić, żył z Toba w kłamstwie i z czasem trudniej było powiedzieć "koniec"...ale w tej sytuacji z pewnością nie snuł by planów i unikałby rozmów o przyszłości.
rozmawialiście tak w ogóle na spokojnie o tym wszystkim?
może warto mu napisać smsa i zapytać się czy jest tego pewien, czy wyrzucił Cię ze swojego serca, czy nie tęskni ? Osobiście bym nie wytrzymała i po kilku dniach na spokojnie zapytała faceta, bo w nerwach wiele można powiedzieć ale zazwyczaj mija się to z prawdą.
nie chcę Ci robić nadziei na nic oczywiście bo później zaboli bardziej...ale jakoś mi tu to wszystko nie pasuje. i nie chcę mi się wierzyć, że przeszło mu do Ciebie wszystko
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez kunda » 4 kwi 2009, o 22:30

ja tez w to nie moge uwierzyć, dlatego to tak boli.

tylko w taki razie dlaczego go tutaj nie bylo przy mnie.

dzisiaj mija miesiac od naszego rozstania, w ciagu tego czasu rozmawialismy 2 razy i za kazdym razem slyszalam ze zwiazki sie rozpadaja przez 2 osoby, ze rozstawil mnie przez caloksztalt.ze mial dosc ze mu sie przelalo. Milam czs do myslenia w szpitalu i naprawde nie mam co sobie zarzucic przez ostatni okres. nie uwzalam zeby bylo zle, nie spodziewalam sie. fakt ze co impreza to klotnia i rano nie pamieta co odwalil i ciagle slysze ze robie problemy z d*** wybaczalam mu juz tyle rzeczy.
kunda
 
Posty: 32
Dołączył(a): 4 kwi 2009, o 20:51
Lokalizacja: Łódź

Postprzez smerfetka0 » 4 kwi 2009, o 22:33

Jakie ma teraz kontakty z tą twoja "przyjaciółką" ?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez kunda » 4 kwi 2009, o 22:39

zapytalam sie wczoraj,

powiedzial, ze pisze do niego co jakis czas, zapytalam sie czy sie z nia widzial. Nie chcial odpowiedziec, ale po jego zachowaniu wiem ze sie widzieli, tylko nie wiem ile razy i jak gdzie po co.

jak dowiedzialam sie ze wtedy zadzwonila do niego a nie do mnie, zdzwonilam do niej, powiedziala zebym wziela na wstrzymanie, ze przesadzam.
od tamtego czasu ja ignoruje, powiedzialam jej ze nie potrzebuje taikich ludzi wokol siebie.
kunda
 
Posty: 32
Dołączył(a): 4 kwi 2009, o 20:51
Lokalizacja: Łódź

Postprzez smerfetka0 » 4 kwi 2009, o 22:44

nie zapytałaś go o zdradę? tak kompletnie szczerze i poważnie.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez kunda » 4 kwi 2009, o 22:49

zapytalam, zaprzeczyl, powiedzial ze znam go tyle i nie powinnam zadawac takich pytan i go o to podejrzewac bo wlasnie to jest ta moja chorobliwa zazdrosc i zaborczosc
kunda
 
Posty: 32
Dołączył(a): 4 kwi 2009, o 20:51
Lokalizacja: Łódź

Postprzez smerfetka0 » 4 kwi 2009, o 22:53

a jakie Ty masz o tym zdanie? Myślisz, że naprawdę czasami przesadzasz z tą zazdrością ? Że się za bardzo czepiasz jeśli chodzi o inne kobiety chociażby zwykłe jego koleżanki?

zawsze Ci powtarzał to na temat zazdrości? czy tylko od nie długiego czasu?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez kunda » 4 kwi 2009, o 23:05

czesto, ale od dawna

nie uwazaam, zebym przesadzala. nie podoba mi sie jak oglada sie za innymi, slowa typu "sloneczko" uwazam ze sa zarezerwowane dla mnie, jego szefowa to laska z ktora sypial na studiach, ale ma meza i dzieci i wierze mu ze nic ich nie laczy, dostal te prace bedac juz ze mna a ona dopiero potem zostala szefem. fakt ze mowilam mu ze nie zycze sobie bys z nia gawedzil nie o sluzbowych sprawach. zreszta ona w warszawie a oddzial w lodzi. z wyjazdu integfracyjnego tez nie skakalam pod sufit ale sama go wyprawilam na wyjazd i powiedzialam co powinnien zabrac i go pakowalam.

jak kpowalismy mieszkanie to jechala z nami pani posrednik obejrzec je. pamietam ze pwiedzial " moze niech pani xxx usiadzie z przodu" spojrzalam na nieego wymownie i nie ustapilam miejsca. zadnej babie nie bede ustepowac miejsca pasazera.czy jest cos w tym zaborczego? bo mi sie wydaje ze to jest normalne tak samo jak pierwszy taniec na impreze powiennien byc nasz a nie jego i innej lub moj i innego
kunda
 
Posty: 32
Dołączył(a): 4 kwi 2009, o 20:51
Lokalizacja: Łódź

Postprzez caterpillar » 4 kwi 2009, o 23:11

Witaj kunda!

Czytam Twoja historie i tak chcialam cos od siebie dorzucic.
Nie wiem jak wyglada caly wasz zwiazek piszesz ,ze facet oskarza Cie o zaborczosc.
Odniose sie zatem do tego fragmentu o ktorym nam napisalas.
Tak sobie pomyslalam ,ze w naszej kulturze rezerwujemy sobie takie slowa dla bliskich osob.. natomiast tu gdzie mieszkam "kochanie" mowi sie czesto do przypadkowo spotkanej osoby ot zwykla zyczliwosc.(to takie moje przemyslenia glosne)
druga rzecz to taka.Slowa te padly w strone Twojej przjaciolki oraz z ust Twojej przyjaciolki (przyjaciel dla mnie bardzo bliska mi osoba)
Czy to takie bardzo dziwne i nie na miejscu? Moim zdaniem jest to w granicach przyzwoitosci :wink:
Czy zauwazylas kiedykolwiek ,ze Twoja przyjaciolka leci na twojego faceta i odwrotnie..?
czy twoj chlopak dla ci kiedykolwiek powod do tego ,zeby byc o niego zazdrosna?
Zagubiona pyta o Twoje zdanie na temat tej zaborczosci potrafisz w miare obiektywnie ocenic jak to jest?

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez smerfetka0 » 4 kwi 2009, o 23:12

hmm.. no myślę, że masz dużo racji.
W każdym razie z tego co piszesz - nie masz się o co obwiniać.

Jedyna opcja zapomnienia i złagodzenia bólu - "co z oczu to i z serca". nie możesz utrzymywać kontaktu, nawet jeśli to on się odzywa.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 119 gości

cron