Zaradzić? Pewnie możesz tylko sam... Ale... Na ile faktycznie próbujesz kogoś poznać? Nawet przy pomocy komputera można spotkać fajnych ludzi, byleby kontakty z nimi nie kończyły się na wirtualnym... Piszesz o rzeczy, którą znam a autopsji i która zmieniła się w chwili właśnie, gdy dane mi pomyśleć: "Życie w pojedynkę jest suuuuuuuuper" i rzeczywiście pokochać to życie. Mocno. Fenomen, prawda?
Jak można kochać życie w samotności? Można... Jest ten cudowny czas, gdy możesz, po przyjściu z pracy robić to, co chcesz, nikt nie zadaje ci pytań na które nie chcesz, albo nie mas siły odpowiadać, nikt nie pyta cię gdzie leży to, czy tamto... Tak, to nie wystarczyłoby wtedy. Więc była taka zabawa: "Popatrz w okno... Co widzisz? Niebo... Właśnie. Niebo!
" Trzeba się było nauczyć zauważać, kochać, cenić i nie móc żyć bez drobiazgów, które są tylko czasem mamy na nie oczy zamknięte. Więc do mnie szczęście przyszło w sposób banalny - taką właśnie drogą. I precz poszło myślenie o samotności i robienie rachunków krzywd jakie mi ona wyrządza.
A potem napisany został mail. Na głupawe randki na onecie. Ale do kogoś, kto nie fotografował się na tle świetnych samochodów i nie mówił, że jest super. Jesteśmy razem. Od dawna. Bez samotności.
Trzymaj się. I ... Postaraj się popatrzeć w okno... Myślę, że masz wielkie szanse otworzyć szczęściu drzwi.
Pozdrawiam.