wyszlam ze zwiazku w ktorym kochalam za bardzo

Problemy z partnerami.

Postprzez Księżycowa » 2 kwi 2009, o 23:23

Czyli tęsknię za tym, co było na początku. Ne mogę przestać płakać. Zastanawiam się jak to się stało, że był osobą, przy której czułam się najbezpieczniej na świecie, byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi. Przelatują mi przez głowę setki wspomnień i pamiętam, że myślałam, że to z nim chcę być już zawsze. Nie wyobrażałam sobie, że znajdę kogoś lepszego. Dla mnie był idealny. Wszystko mi o nim przypomina... Co się stało? Co zrobiłam? Przecież nie możliwe, żeby to wszystko, było moją winą... Pamiętam, kiedy powiedział mi pierwszy raz, że kocha. To było coś tak wyjątkowego. Co się stało, że to umarło? Dlaczego nie dało rady tego uratować? Dlaczego nie mogliśmy się po prostu kochać?? :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 3 kwi 2009, o 08:05

kasiorek43 napisał(a):Dobrze czytałaś zapisałam się, ale już zrezygnowałam. To chyba nie to...

Definitywnie? Bardzo chciałabym kiedyś przeczytać, Kasiorku, że w czymś wytrwasz do końca. Może w tej szkole, którą chcesz znowu zacząć? Bardzo Ci tego życzę;) Ja uczyłam się zaocznie mając małe dziecko i pracując w systemie II zmianowym... śmiem więc twierdzić, że da się... o ile wystarczy samozaparcia.

Mam wrażenie, że utknęłaś na wspomnieniach... i to tych, kiedy było fajnie. Rozumiem, choć pewnie obie wiemy, że to Ci w dojściu do równowagi nie pomoże.

Masz jakiś pomysł na siebie do czasu, zanim zacznie szkoła?

:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 3 kwi 2009, o 13:51

Definitywnie skończyłam z tańcem. Ja też bardzo bym chciała napisać kiedyś, że coś udało mi się zakończyć. Mam nadzieję, że do czasu szkoły dam radę się jakoś zmobilizować.

Czy mam pomysł? Na razie pracuję, czytam książki i dostałam zaproszenie do pubu, ale nie wiem czy pójdę. Może powinnam, nie wiem... nie wiem czy mam ochotę. Taki jest mniej więcej mój pomysł. Staram się zrozumieć sytuację z K i swoje życie i dom, w którym się wychowałam. Mam zamiar tez do tego czasu wyremontować pokój. Mam nadzieję, że będę mogła sobie na to pozwolić i wszystko pójdzie ok. Jeśli to można nazwać planami to takie właśnie są...
Mam nadzieję, że do czasu szkoły uda mi się jakoś zregenerować i zdobyć trochę siły. Biorąc pod uwagę też to, że będę go w tej szkole widywać i po prostu nie wiem czy to jest dobre.

Chciałabym znaleźć to, co jest moją pasją... Jakoś chyba nie mam do tego predyspozycji...
Księżycowa
 

Postprzez limonka » 3 kwi 2009, o 17:07

dasz rade:) krok po kroczku realizuj co sobie postanowisz....napierw remont pokoju..potem szkola..potem kto wie co....kazde zrealizowane postanowienie doda ci pewnosci i sily:):) trzymam kciuki:):):)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Księżycowa » 3 kwi 2009, o 17:25

Mam ochotę do niego zadzwonić, powiedzieć, że poradzimy sobie na terapii. Wiem, że to nie możliwe, bo on nie widzi istoty problemu. Tęsknię, tęsknię za tym jak było fajnie, jak się fajnie bawiliśmy latem i trochę wcześniej w górach, jak byliśmy szczęśliwi. Mam nadzieję, że on również, bo ja na pewno. Mam ochotę się odezwać, bardzo....


Kończę, bo chyba zaczynam marudzić...
Księżycowa
 

Postprzez woman » 3 kwi 2009, o 17:35

Kasiorku, przecież Ty tak naprawdę nie pożegnałaś się z nim, i wcale nie chcesz żeby nie dzwonił, czy przychodził. Dlatego nie zmienisz zamków, i pozwalasz mu na wszystko.
Myślę, że czasem oszukujesz samą siebie, ale prawda jest inna.
Z boku to wygląda na[prawdę strasznie, jakby on decydował o Tobie, nie Ty sama. Tak nie może byc.
Kasiorek, nie wiem jaka terapia mogłaby pomóc w kontekście jego słow, czynów, i podłych zachowań. Moim zdaniem, jesli do tej pory tego nie zrobił, to juz nie zrobi.
Naprawdę mi przykro.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Księżycowa » 3 kwi 2009, o 18:17

Droga woman nie pożegnałam się, bo nie miałam możliwości. Chciałam uwolnić się od tego, który mnie krzywdził, ranił obrażał i poniżał. Nie spodziewałam się, że gdy złość minie wrócą dobre wspomnienia, Już raz je opłakiwałam, gdy pierwszy raz zachował się jak świnia. Rozumiałam, że tak być nie może, ale teraz coś się stało. Czuję, że już nie ma go nawet tego złego i z jednej strony czuję ulgę, bo nie ma krytyki i tego wszystkiego czym mi dowalał a z drugiej tęsknię za osobą, która kiedyś mówiła, że jesteśmy razem i nic nie ma znaczenia. Może masz rację, może się oszukuję. Pogubiłam się w tych uczuciach. Nie myślałam jednak, że wygląda to tak źle z boku, jak Ty opisałaś. W pewnym sensie czuję się winna, ale nie potrafię znaleźć żadnych argumentów. Na pewno to, że mam swego rodzaju problemy ze sobą, ale obiecał, że damy radę, że przetrwamy. Okazało się, że jestem psychiczna...

Mi też przykro, bo wiem, że przycisnęły go długi i problemy i przykro mi, że nigdy się nie przyznał, że mu ciężko. Zawsze był twardy a ja musiałam być ta słaba i winna. Nie chcę pełnić takiej roli w życiu, dlatego powiedziałam ,,dość". Przyznam, że nie mogę się pogodzić z tym, że tak się zmienił, że mam teraz bardzo trudny okres i jeszcze ta wiosna za oknami. Jest taka pusta...

Chciałabym, żeby kiedyś te chmury się rozeszły i chciałabym wiedzieć, że dobrze zrobiłam kończąc tą znajomość.
Księżycowa
 

Postprzez impresja » 3 kwi 2009, o 20:38

Kasiorek,kiedy juz jest tak źle ,że nie moze byc gorzej ,nagle los sie odwraca i daje nową drogę .Tylko nie przegap jej patrząc ciagle do tyłu na bylego..........Gwarantuje Ci ,że po burzy przychodzi slonce i wcale nie musi mieć męskich spodni ani zarostu.............
impresja
 

Postprzez ewka » 3 kwi 2009, o 22:11

kasiorek43 napisał(a):Mam ochotę do niego zadzwonić...

Zadzwoniłaś???
Fajnie, że masz plany Kasiorku, bardzo się cieszę;) Czas ruszyć naprzód, powodzenia :kwiatek2:

P.S. Do pubu to ja bym poszła.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Amir » 3 kwi 2009, o 22:55

impresja napisał(a):po burzy przychodzi slonce i wcale nie musi mieć męskich spodni ani zarostu.............


do nas po burzy jakies zle mzimu juz czwarty raz przyprowadza zapruta w cztery d..y listonoszke, ktora trzymajac sie poreczy na tle teczy pyta -

"Amisz, zzie ja, qrrr.a esztem, szooo?"

ona ma spodnie, nie ma zarostu, wiec potwierdzam, ze roznie to bywa
Avatar użytkownika
Amir
 
Posty: 486
Dołączył(a): 24 lut 2009, o 08:31

Postprzez inka » 4 kwi 2009, o 00:52

Kasiorku mialam na mysli, ze tesknisz za miloscia a nie koniecznie za nim. Widzisz ja Cie rozumiem, bo ja tez przez wiele lat trzymalam sie kurczowo wspomnien o dawnych czasach kiedy moj ex luby byl kochany i do rany przyloz i caly czas sie ludzilam ze on sie zmieni i znowu bedzie taki jak kiedys, ale to gowno prawda bo sie nie zmienil i juz pewnie nie zmieni. To samo tyczy sie twojego, on sie nie zmieni, czas sie nie cofnie, nie bedzie juz tak jak kiedys, to co jest teraz jest najwazniejsze bo teraz pokazal Ci swoje prawdziwe ja. Sama pisalas ze nie widzisz przyszlosci z nim, nie wyobrazasz sobie zycia z nim. Jesli dalej bedziesz sie w tym babrac to potem bedziesz zalowala tego czasu ktory jemu poswiecilas. Mi sie wydaje ze Ty faktycznie sama siebie oszukujesz, bo mowisz ze nie chcesz juz z nim byc, a za chwile tesknisz i chcesz do niego dzwonic. Moze powinnas podjac jakas decyzje, ale tak szczerze sama przed soba. Przeczytalas "kobiety ktore kochaja za bardzo..."?? Moze dobrze byloby przeczytac ta ksiazke jeszcze raz, jak czytam teraz twoje posty to wlasnie mi sie przypomnialo o tej ksiazce, w takim sensie ze pisalo w niej ze kobiety kochajace za bardzo kurczowo trzymaja sie swych toksycznych partnerow przywolujac w pamieci wydarzenia z przeszlosci, ze kiedys byly z tym czlowiekiem szczesliwe i ludza sie caly czas ze on sie zmieni...


Kasiorku wiem co czujesz, trzymam za Ciebie mocno kciuki i pisz caly czas jak sobie radzisz, buziaki
Avatar użytkownika
inka
 
Posty: 111
Dołączył(a): 15 wrz 2007, o 20:15
Lokalizacja: Zagłębie/Śląsk

Postprzez limonka » 4 kwi 2009, o 02:04

wydaje mi sie ze kasiorek wie ze z tego juz nic nie bedzie ze to koniec..niemniej jednak wiadomo czesto trudno wymazac te dobre wspomnienia i nimi sie czlowiek zywi....aby i to przestalo dzialac trzeba po prostu czasu......:):):)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez impresja » 4 kwi 2009, o 08:51

Dorosły człowiek wie ,że pierwsze kontakty z kazdym nowym partnerem są rodzajem gry. Nie zamierzonej ,ale podswiadomie odgrywamy role taką jaką chcielibyśmy spelniać przez całe życie .A wiec Twoj partner jak i Ty i kazdy inny kto rozpoczyna związke wnosi swoje marzenia i bardzo sie stara ,żeby bylo tak jakby chciał .Ale dorosły czlowiek też wie ,że co innego początkowe spotkania ,zauroczenie ,piękne ubranie ,perfumy ,mile usposobienie ,zachwyt ,a czym innym jest codziennosc ,kiedy przestajemy stroszyc piórka i zaczynają dwie strony nawzajem widzieć siebie w codzienności .Niedojrzały partner myśli ,że raj będzie zawsze ,a dojrzały i świadomy wie ,ze po pierwszych stanach euforii rozpoczyna sie prawdziwe poznawanie partnera .
I TERAZ IDĄC TYM TOKIEM ROZUMOWANIA >>>>DLACZEGO TESKNIMY ZA UłUDĄ? .....za tym pięknem ,które na początku jest wyreżyserowane i nierzeczywiste? .......Jezeli kasiorku nie uswiadomisz sobie za czym tęsknisz ,to nie przerwiesz tego koszmarnego koła zniszczen emocjonalnych.Już jesteś wrakiem emocjonalnym ,bo nie jestes w stanie niczym sie cieszyć,nie jesteś w stanie podjąć decyzji,a jak juz ją podejmiesz to nie potrafisz wytrwać.
To są skutki wyniszczającego Cię zwiazku i upartego tkwienia Ciebie w ułudzie pierwszych chwil bycia z nim ,gdzie każdy odgrywał jakąś rolę.......
Popatrz na rzeczywistego czlowieka realnie,z dystansem .Spróbuj chociaż ,bo Ty giniesz ,a on sie karmi jak wampir energetyczny Twoimi resztkami sił.nie długo wyssie Cie do konca ,a nie chcę wróżyć jak się bedziesz czuła .Chcesz tego? Wiem ,że boisz sie samotności i pustki,która nastąpi po rozstaniu,ale po woli zaczniesz ją zapełniać .Dasz radę ,tylko skończ z tym tyranem .
impresja
 

Postprzez inka » 4 kwi 2009, o 23:02

a u mnie ... przeminelo z wiatrem... znowu jestem sama :(, facet zachowal sie jak gowniarz, duzo mowil a malo robil, zaczal mnie zwodzic, a na moje pytanie co sie stalo ze sie trzy dni nie odzywal jak wyjechal sluzbowo i jak wrocil odezwal sie dopiero po dwoch dniach, odp ze nie wie, ze tak jakos sie oddalilismy od siebie (?!?!) i jak calkiem niedawno zaimponowal mi tym ze wie czego chce od zycia, tak teraz nagle juz nie wie i ogolnie to ma zly nastroj i nie nadaje sie do rozmowy na ten temat. I tak minelo kilka dni a on zamilkł, tak wiec traktuje to jednoznacznie, ze ma mnie w dupie, tylko nie potrafie zrozumiec po co bylo to wszystko, po co mowil ze teskni, ze chce ze mna stworzyc zwiazek, ze nie ma zamiaru mnie skrzywdzic i czemu skoro nie chce juz tego nie powie mi tego wprost ???

wole nie miec nic niz miec cos na niby
Avatar użytkownika
inka
 
Posty: 111
Dołączył(a): 15 wrz 2007, o 20:15
Lokalizacja: Zagłębie/Śląsk

Postprzez Księżycowa » 4 kwi 2009, o 23:39

Ewciu nie dzwoniłam, udało mi się wytrzymać... Chociaż przepłakałam dwie noce, bo nie mogę w to uwierzyć. Do pubu idę, chociaż nie chcę, bo czuję się nieswojo w innym towarzystwie, niepewnie. Chociaż to starzy znajomi ze szkoły. Nie wiem dlaczego tak jest. Nie potrafię się cieszyć. Czuję się jakbym była starsza niż to towarzystwo mimo, że o rok jestem młodsza. Tak jakbym się bała co mnie tam spotka. Czuję się dziwnie...


Inko czytałam książkę i teoretycznie rozumiem jej treść, ale nie potrafię tego ,,zobaczyć" na swoim przykładzie tak jasno i przejrzyście. Może dlatego, że jest we mnie tyle różnych emocji. Chyba masz rację, chciałabym, żeby ktoś na mnie kiedyś spojrzał i pokochał taką jaką jestem. Ze wszystkimi problemami i radościami. Najpierw muszę uwierzyć, że jestem tego warta, że takie coś może mi się przytrafić, bo teraz jest nie osiągalne i nie możliwe. Na daną chwilę chcę być sama i potrzebuję czasu dla siebie, żeby się pogodzić, zrozumieć, zapomnieć...

Kochana przykro mi, że kolejny facet okazał się mega dupkiem. Czy zdążyłaś się już w to bardzo zaangażować? Nie wiem co Ci powiedzieć i jak Cię pocieszyć, bo może teraz jestem ostatnią osobą, która cokolwiek dobrze oceni, ale może lepiej teraz niż później, gdybyś się bardziej zaangażowała?


Limonko mam nadzieję, że czas pomoże, że wszystko, co złe teraz czuję odejdzie i nie będę tęsknić za czymś, co nigdy nie istniało...

Chciałabym wyjaśnić, że nie widziałam go już, ani nie słyszałam od wtorku chyba. To było po tym jak udało mi się uprzeć do końca przy swoim ,,koniec". Już się więcej nie odezwał.
Impresjo skończyłam z nim i ta pustka jest okropna, czuję tylko jak boli... Cały czas tłumaczę sobie, że to nie może tak wyglądać, że nikt nie może mną poniewierać ani dawać odczuć, że jestem nikim. Nie można czuć się tak w związku. Z drugiej strony mam wrażenia, że go sprowokowałam... Mam mieszankę w głowie. Czasem odruchy, żeby mu ,,pomóc''. Wiem, że to niby nie możliwe. Nie mogę uwierzyć, że coś takiego mi się przydarzyło... Mam wrażenie, że ja to zepsułam.

Chciałabym móc w końcu na swoje możliwości cieszyć się życiem a w takich momentach czuję, że mi się to nie należy...
Księżycowa
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 164 gości