To jakiś absurd.. ,żeby 29 letnia kobieta nie miała prawa zadecydować gdzie będzie mieszkać.... musze zaciagnąc kredyt na mieszkanie bo za chwile nie bede mieć gdzie mieszkać.. a płacić za wynajem to dla mnie nie ma sensu.. ,chce mieć mieszkanie na własność..ale z drugiej strony przerasta mnie to cale branie kredytu...
Pomyśleć ,że już mialam mieszkanie ,ciasną kawalerkę ,ale mogła być moja ..wprowadził się tam eks mąż siostry.. i ma fajnie bo i spłacone i wszystko... ..
... interes rodzinny mnie wspomagać w spłacie kredytu w jakiejś tam części..i moja matka rości sobie prawo by decydować gdzie mam mieszkać ,czujecie to? ...bo według niej to okazja ,nie interesuje ją to,że mi sie ani okolica nie podoba ani to ,że będe musiala dojeżdzać autobusami bo to nie centrum.. tylko zadupie wielkie..,znalazłam gdzieś coś bliżej w centrum ..tańsze nawet i rodzicom sie nie podoba,próbują mi obrzydzić tę okolicę i ogolnie...
...Do tego mój luby ,który mnie zdradził i wykręca się jeśli chodz o małżeństwo bo boi sie odpowiedzialności...albo mnie już nie kocha ,nie wiem ..co w jego głowie siedzi..
czuję sie taka bezradna ..cholernie samotna ... pozostawiona ze wszystkim sama... chce się spakować i wyjechać ,ale nie mam dokąd...
nie chce mi się już żyć wiecie .....? nie mam siły..
do tego studia ...też mi sie nie chce.... a mam 5 egzaminów w czerwcu..
ogólne zrezygnowanie mnie dopadło