Witam Was wszystkich.
Chciałem Was prosić o poradę i pomoc w zrozumieniu pewnej sytuacji.
Jestem (byłem?) w 10 mięsięcznym związku z rok starszym mężczyzną. Różnie między nami bywało, były kłótnie, jego niesamowita zazdrość ( "Twoje koleżanki marzą o tym, żeby z tobą w łózku wylądować.", "Ona się na Ciebie znowu spojrzała.") [sierpień], nieporozumienia, pojawiły się wymagania ( musiałem zrezygnować z palenia, z części towarzystwa, ponieważ 'było nieodpowiednie i w zły sposob się z nimi witałem, bądź okazywałem sympatię"), było kłamstwo ( okłamałem go 5 miesiecy temu mówiąc, że nie palę, a paliłem)[październik], jego niepewność o orientację [grudzień], kolejne kłamstwo (poprosił mnie, żebym otwarcie się przyznał czy paliłem, powiedział, że nie wyciągnie z tego żadnych konsekwencji, więc chciałem sprawdzić, jak zareaguje i na ile jest prawdomówny i powiedziałem, że zapaliłem (w rzeczywistości nie paliłem) na co wyzwał mnie od "gnojów, bezczelnych chamów, skurwysynów, den, zer" [styczeń]. W końcu się pogodziliśmy i od stycznia prowadziliśmy bardzo udany związek, mieliśmy w planach za 2 miesiące wyjechać i zamieszkać razem. Ostatnio jednak pojawił się problem:
Dopóki Go nie poznałem zachowywałem się bardzo frywolnie w stosunku do ludzi. Jednak moje zachowanie było przeplatane uczuciem do Angeliki, która niestety go nie odwzajemniła (to trwało jakiś rok). Rok przed jego poznaniem graliśmy ze znajomymi w butelkę ( czerwiec 2007), wtedy z ciekawości chciałem spróbować, jak to jest się całować z kobieta i z mężczyną (całowałem sie z 5 osobami), kilka miesiecy później znowu była butelka i znowu było kilka osób (po alkoholu), potem kolejna butelka. Te gry były wtedy, gdy nie udawało mi się z Angeliką.
Później zaangażowałem się w związek z Kamilą, ale gdy to nie wypaliło poszedłem na 'układ o całowaniu się' z dziewczyną, która była we mnie zakochana, a ja jej nie odwzajemniałem uczucia, a nawet mi się nie podobała ("ale między nami nic nigdy nie bedzie, to tylko taki uklad, zeby skonczyli gadac na mieście"). Gdy to się skończyło znowu zauroczyłem się w dziewczynie, o imieniu Paulina. Bałem się bezpośrednio do niej startowac, więc gralismy znowu w butelką. Tym razem były 3 osoby. Wtedy też został nakręcony filmik jak całuję się i macam z innym facetem na czas. W macaniu chodziło o to, że się łaskotaliśmy, żeby druga osoba przegrała.
Ostatnio sąsiad Krzyśka (mój Partner) pokazał mu ten filmik. I niestety zaczęła się potężna burza... Krzysiek wyzwał mnie od "szmat, kurew wyjebanych w dupę", kazał mi się zabić poprzez zarzyganie się na śmierć (mam bulimię, ale poźniej przeprosił za te słowa). Chcieliśmy znaleźć wyjście z sytuacji, ale dla niego jedynym rozwiązaniem było zrozumienie tego, dlaczego tak robiłem. Powiedział, że gdy kiedyś spotka się z tym filmikiem jeszcze raz, to musi sobie w głowie mnie obronić przed przydomkiem "kurwy". Szukałem odpowiedzi, doszedłem do wniosku, że to była ciekawość (ale to za 1. razem), wstyd przed powiedzeniem "nie, nie gram", bałem się, że zostanę wyśmiany (gdy byłem młodszy nazywany byłem "kujonem, lizodupem, ciulem"), strach przed tym, że nie będę w stanie poderwać dziewczyny. Takie odpowiedzi mu jednak nie wystarczały i mówił, że się nawzajem wykluczają.
Wczoraj rozmawialiśmy o tym poraz ostatni, znowu nazwał mnie kurwą, ja szukałem rozwiązania w jakichś zaburzeniach psychicznych z jego strony, czytałem o różnych zespołach (Krzysiek ma problem z akceptowaniem norm społecznych oraz bardzo boi się zmian), ale to go jeszcze bardziej rozwścieczyło. Powiedziałem mu, że nie odczytuje moich intencji, że nie oskarżam go o chorobę psychiczną, ale szukam rozwiązania naszych problemów. Powiedziałem, że nie rozumiemy się, że nie rozumie metafor, których używam. Odpowiedział na to tylko, że 'metafory rozumnych osób rozumie, tylko moich nie'. Powiedziałem mu, że nie pozwolę się obrażać i zerwałem. Spotkałem się z moją przyjaciółką, zapaliłem papierosa, wróciłem do domu. Chciałem z Nim być szczery, powiedziałem mu o tym. W końcu powiedział, że robiłem to wszystko, bo chciałem być popularny, żeby o mnie mówiono. Przytaknąłem, myślałem, że to go zadowoli, ale było przeciwnie. Napisał tylko, że teraz wie, że zrywając z Nim zrobiłem dobrze. Napisał tyle, że 'mogę wrócić do mojej popularności, ale ciekawe czy mnie przytuli w nocy i poda rękę jak upadnę".
Kolejny problem to, to, że zarzuca mi, że nie jest moim pierwszym mężczyzną (a to z nim straciłem dziewictwo), tylko 5, bo przed Nim całowałem się z innymi (dla Niego pocałunek=seks).
Szukam odpowiedzi na to, czy przeszłość osoby, która żałuje tego, że tak robiła i już więcej tak nie postępuje, może zamknąć szansę na przyszłość?
Z góry dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi.