... wczoraj było OK ,wstałem bardzo wcześnie i zrobiłem swoje obowiązki, słoneczko z rana potem dużo ekstremalnego wysiłku i bólu fizycznego aż poczułem że żyję, nawet myśli były jaśniejsze... i mała nadzieja...
Wieczorem przeczytałem wasze wypowiedzi, nocą zastanawiałem się nad nimi ... wiem że macie rację i zgadzam się z nimi w 90%, sam kiedyś doszedłem do wniosku że człowiek jest doświadczany przez życie w ten czy inny sposób, po to aby go przygotować-nauczyć. Ze to "po coś" umożliwia nam się rozwijać i doprowadzać do różnych miejsc i decyzji życiowych powiązanych bezpośrednio z naszym życiem aby było lepsze , głębsze , pełniejsze...lecz czasami to może być zgubne bo można pobłądzić ,żle zrozumieć...
Co do terapii to nie będzie takie proste... dzwoniłem tam gdzie kiedyś chodziłem i najbliższy termin rejestracji to prawie cztery miesiące...porażka.a o grupach wsparcia to nie wiedzą czy gdzieś takie są...(realia naszego kraju)
tenia554 *** wiem że to tylko ja mogę wyruszyć w tę drogę nikt tego za mnie nie zrobi, ani zmiany same nie nastąpią...nie przyjdą
I to co czuje to nie jest strach...to raczej zwątpienie w sens i nie potrafię sobie teraz raczej wyobrażić zę może mnie spotkać coś dobrego...
A to bardzo blokuje...a depresja nie wiem czy ją mam ,czy tylko takie momenty-stany kiedy trzeba myśleć o sobie...jestem raczej człowiekiem pogodnym.
Co do mieszkania , to na razie nic się nie zmieni ,mieszkam z żoną(wkrótce byłą) w domku przy moich rodzicach domek nie jest duży ale ma wielki plus osobne wejście zrozumią to osoby które mieszkają z rodzicami ... a żony nie mogę wyrzucić z tego powodu ze miałem kiedyś poważny wypadek i się mną opiekowała...zrozumcie
Po za tym opiekuje się naszym psem, staruszka już(lecz pełna energii) i wymaga stałej opieki której ja nie mogę jej zapewnić osobiście... praca itp...
A zeby się wyprowadzić samemu to mnie za bardzo nie stać musiałbym z kimś a o to niełatwo...,
Po za tym oszczędzam na czarną godzinę i szkołę którą muszę w końcu zrobić ... da mi lepsze samopoczucie...
ewka *** "...po co ,dla kogo, dla mnie nie warto i tak się skończy tak samo....."" nie napisałem tego ot tak sobie nie raz próbowałem i zawsze kończyło się to upadkiem niżej i niżej . Nie wiem może nie umiem wyciągać wniosków z tych porażek a może jest też tak ze ktoś musi być smutny, samotny aby ktoś inny miał lepiej w życiu ponoć w przyrodzie panuje harmonia, pełne koło ... a wtedy miało by to sens...
Nie jestem osobą wierzącą ... chociaż wierzę w coś większego , dobro i zło...
O nowym związku nie myślę, nie oznacz to że tego nie pragnę...
Lecz niektóre rzeczy są tak nie wiadome...dotyczy to M
Na razie chciałbym mieć możliwośc bycia blisko Niej , poznawania i uczenia się nawzajem siebie , zrozumienia a co dalej to zobaczymy...
Niestety na razie brak jakiejś konkretnej wieści od M... zasmuca to mnie i trochę zawiesza, sam już nie wiem czy potrzebuje czasu na ułożenie swoich spraw czy to ucieczka ...???
A co do chwili obecnej... to stan zawieszenia nie są to jakieś bardzo mroczne myśli tylko nie pewność... brak motywacji, dlatego ważne dla mnie jest to że ja muszę dla kogoś żyć i tego raczej nie obejde, obecność tej drugiej osoby daje mi motywację ... a siła wówczas pojawia się sama....
może to dziwne i nie zbyt właściwe ... ale tak istnieję
Zaznaczam że daje motywację a nie możliwość uwieszenia się bo łatwo to żle zrozumieć ...
Bardzo dziękuję za KWIATKA nigdy wcześniej ich nie dostawałem