Wcale nie zapomnialam ;P, zagladam tu co jakis czas, ale bylo tu strasznie cichutko od jakiegos czasu. U mnie poki co az tak wiele sie jeszcze nie zmienilo tzn. pod wzgledem psychicznym pewnie wiele . Mam swojego nowego osobistego chlopaka , jednakze mieszka on kawalek drogi odemnie do tego praca, wiec nie wiem jak to bedzie z czestotliwoscia naszego spotykania sie. Zobaczymy czy mu zalezy na mnie. Jakos tak mnie dzis ogarnely mysli ze mnie nikt mnie zechce i moze jemu tez sie odniechce... ech to moze dlatego ze ostatnio on wyjechal i nie widzielismy sie juz sporo czasu, poza tym pozostalo mi chyba po tym toksycznym zwiazku takie obawianie sie, ze cos zlego sie moze wydarzyc, bo byly mnie przyzwyczail ze wszystkiego moge sie po nim spodziewac. Tak, zakochalam sie i moze dlatego sie boje... boje sie ze bede cierpiec, ale wiem ze jak nie zaryzykuje to nigdy nie bede szczesliwa.
Kasiorku moj drogi walcz o siebie bo naprawde warto, zaslugujesz na prawdziwa milosc, na to by byc szczesliwa. Powiem Ci ze ja z perspektywy czasu, a minely juz 3 miesiace mysle sobie ze jak moglam tak dlugo w tym tkwic, jak moglam byc taka slepa, balam sie to zakonczyc a teraz wychodzi ze na dobre mi to wyszlo i to byla jedna z lepszych decyzji w moim zyciu. Szkoda zycia na takich facetow, naprawde.
Smerfetko, czekamy na wiesci.
p.s. a gdzie reszta dziewczynek ? ? ?