Załóżmy,że udało nam sie wyjśc z chorego związku.A więc fizycznie jesteśmy wolni...I co dalej ?Jak pokierować sobą,by za jakiś czas znowu nie wdepnąć w takie samo gówno...Zakładam,że główną przyczyną wchodzenia w toksyczne związki jest mierne albo nawet zerowe poczucie własnej wartości,przekonanie,że nie jesteśmy warte miłości....Więc ja zaczynam od pracy nad tym,by jednak siebie polubić,pokochać,zaakceptować....Co możemy zrobić,by budować siebie od nowa....?Ja otaczam się ludźmi,na których wiem,że mogę liczyć, ludźmi,których krytyka mojej osoby,mojego zachowania nie wynika ze złośliwości i chęci dowalenia mi,ale z troski...uczę się spędzać czas sama ze sobą....rozwijam w sobie nowe zainteresowania,pasje....dbam o siebie,rozpieszczam się....no i terapia,nie wiem czy sama dałabym radę...
Co jeszcze...? Co wam pomogło stanąć na nogi i stać się osobą niezależną od nikogo ? Co można konkretnego jeszcze zrobić,by ten ostatni chory związek był rzeczywiscie tym ostatnim...?