Zakończenie toksycznego związku Melanii - inne życie :)

Problemy z partnerami.

Zakończenie toksycznego związku Melanii - inne życie :)

Postprzez Melania » 29 mar 2009, o 02:19

Witam Was Kochani.
Pewnie część forumowiczów pamięta moją historię – historię beznadziejnego, toksycznego związku, pełnego smutku i niespełnionych nadziei… Zdecydowałam się napisać i opowiedzieć Wam zakończenie tamtego etapu w moim życiu i początek nowego. Trochę to zajmie miejsca, ale minęło pół roku i wydarzyło się dużo rzeczy przez ten czas.
Nie pisałam od lipca, kiedy to znalazłam w jego telefonie smsy od jednej dziewczyny – tej przez którą to nasz związek rozpadł się już w 2005 r., ale rzekomo nic między nimi nie było. Smsy te zaczynały się od słów „kotku”. On mówił, że te smsy nic nie znaczą i że on do niej nie pisze w ten sposób. Wtedy między nami ogólnie się pogorszyło, on się do mnie bardzo źle odnosił, byłam tak zdesperowana, że zerwałam z nim… On przepraszał, prosił o wybaczenie. Nawet ta dziewczyna pisała, że ona jest tylko jego przyjaciółką i nic więcej, że nie stoi na naszej drodze. Wróciłam do niego po trzech dniach, uważałam, że da się wszystko zmienić, miałam nadzieję, że się ułoży. Ale teraz po czasie wiem, że wróciłam, bo bałam się samotności, bałam się życia bez niego, bałam się tego, że będę zbyt zazdrosna, że sobie z tym nie poradzę. Miałam nadzieję, że będzie lepiej, ale jednocześnie obawę jak sobie poradzę z całą tą przeszłością. Na początku było fajnie, pojechaliśmy nawet na tydzień w góry, fajnie było. Nawet chwilami dobrze się nam rozmawiało, a trzeba dodać, że w naszym związku rozmowy nigdy nie szły nam najlepiej. Kupił mi złoty łańcuszek, myślałam, że da się to odbudować, byliśmy na pizzy czy wspólnych zakupach, nawet zaczynałam mu ufać. Ale zaczęło się psuć po pewnym czasie. Nie miał czasu, znowu coraz mniej wychodziliśmy wspólnie, miał inne obowiązki. Ja w międzyczasie rozpoczęłam nową pracę, bo od początku roku nie pracowałam i siedziałam w domu, co było po części powodem mojego złego samopoczucia. W pracy poznałam nowe osoby, dzięki czemu otworzyłam się na ludzi, zaczęłam wierzyć w siebie, że jestem jednak wartościową osobą, że moje życie może wyglądać inaczej, że jestem silna, mądra, fajna. Bo przy moim chłopaku czułam się mało interesującym człowiekiem – nie wychodziliśmy do ludzi, wciąż „kisiliśmy się we własnym sosie”, czułam się źle, nie miałam w sobie odwagi w kontaktach z innymi ludźmi, bałam się, że się nie nadaję do towarzystwa. Wtedy zauważyłam, że potrafię być inna, że ja też mogę wymagać od innych, a nie tylko spełniać wymagania innych, że mogę działać w celu bycia szczęśliwą, że są na świecie inni mężczyźni, którzy uważają, że jestem interesującą i wartościową dziewczyną. Wtedy też pojawiły się znowu problemy z moim chłopakiem – dostałam na naszą klasę anonimową wiadomość, że mój chłopak spotyka się z tą dziewczyną (tą samą, co wtedy w lipcu wysyłała mu te smsy). Pokazałam tą wiadomość chłopakowi, który stwierdził, że to na pewno ktoś kto ma z nim na pieńku chce mu zrobić na złość i nas skłócić. No cóż, może i tak. W każdym razie wzbudziło to moją obawę. Potem nastąpił szereg wydarzeń w moim życiu, m.in. odnowiłam kontakt z moją koleżanką. Uznałam, że nie będę uzależniać terminu mojego spotkania z nią od tego czy mój chłopak ma do mnie przyjść czy nie. Gdy koleżanka zaproponowała spontaniczne spotkanie po prostu się umówiłam i bawiłam się super. W następnych dniach zachowanie mojego chłopaka stało się dziwne – nie interesował się co robię całymi dniami – jednego dnia zadzwonił dopiero wieczorem i nawet nie zapytał co robiłam cały dzień, a jak zapytałam gdzie on jest to oburzył się, bo twierdził, że dzień wcześniej w rozmowie telefonicznej mówił mi co będzie robił a ja tego nie pamiętałam. Potem był o to obrażony przez dwa czy trzy dni. Chodził taki oburzony, albo w ogóle nie pisał i nie dzwonił. Następnie gdy jednego dnia przyszedł to nastąpiła między nami rozmowa, którą dziś mogę określić mianem przełomowej. To co wtedy usłyszałam od niego wstrząsnęło mną bardzo. Doszło do mnie to z kim ja jestem i jak ta osoba mnie traktuje. Mianowicie gdy zapytałam chłopaka kiedy wyjdziemy na pizzę czy gdziekolwiek z domu to odpowiedział mi, że na razie ma inne sprawy na głowie, a resztę spraw musi odłożyć na bok. Był to początek października. Powiedział mi, że może pod koniec października znajdzie trochę czasu, a jak będę dalej tak marudzić to mogę się nie doczekać. I zapytał jak długo mu będę wypominać to, że obiecał mi wspólne wyjścia. Że jak mi nie odpowiada to żebym sobie znalazła milionera, który będzie koło mnie skakał, albo bezrobotnego bez żadnego zajęcia. Bo on oprócz pracy ma jeszcze obowiązki w ochotniczej straży. Tłumaczyłam mu, że każdy ma jakieś zamiłowania, ale ważne jest to, by jakoś sobie to poukładać, tak, by była równowaga we wszystkim. Po tej rozmowie czułam się jak zbity pies, skamlący o zainteresowanie swojego pana, proszący o to by o mnie dobrze myślał… Doszło do mnie, że nie może tak być, że nie będę prosić go o to, by ze mną spędził czas, skoro on nie chce. Odnowiłam wtedy kontakt z kolegą i wybraliśmy się na spotkanie. W tych dniach także umówiłam się z koleżanką. Kupiłam wtedy papierosy, bo byłam tak przygnębiona, że postanowiłam zapalić. Na następny dzień gdy chłopak do mnie przyszedł (to był ostatni raz jak do mnie przyszedł, ale ja wtedy o tym jeszcze nie wiedziałam) zobaczył przypadkiem te papierosy i zrobił mi wojnę o to, że palę, że mnie nie poznaje, że teraz już wie jak wyglądają moje spotkania z koleżankami, obraził się itd. Tego samego dnia wieczorem z nim zerwałam, było to tak burzliwe, że nie będę tego dokładnie opisywać, bo się nie da. Chciał do mnie przyjść, mnie nie było w domu, dzwonił setki razy, czekał pod bramką, mama się denerwowała, było takie zamieszanie, że szok. Powiedziałam mu, żeby zostawił mnie w spokoju. Widział wtedy, że do domu odprowadził mnie jakiś kolega. Wtedy się zaczęło. Pisał mi, że załatwi tego kolegę, że mu ręce połamie jak mnie dotknie, że „mordę” mu obije… Okropnie wtedy było. Bardzo ciężki to był dla mnie okres, bo on wciąż atakował mnie niemiłymi smsami. Ale ja byłam nieustępliwa, nieugięta, pisałam, że już nie wrócę itd. Raz gdy mnie spotkał to powiedział mi prosto w twarz, że jestem zajebaną dziwką (przepraszam za wulgaryzmy, ale takich słów użył). Oczywiście potem przeprosił, ale co to dało. Raz pisał brzydko grożąc mi, a raz znowu prosił o powrót i obiecywał sporo. Miesiąc po zerwaniu gdy kolega po mnie przyjechał to mój były nas śledził, jechał za nami autem, groził że znajdzie tego kolegę i nas zniszczy. Pisał do mnie bardzo, ale to bardzo wulgarnie – nazywał mnie dziwką i inne tego typu określenia. Zażądał zwrotu biżuterii, pisał, że spalił wszystkie rzeczy, które miał ode mnie. Chciałam wtedy iść do jego rodziców by im powiedzieć, żeby wiedzieli co ich syn robi, żeby z nim pogadali, bo jak dalej będzie mi groził to pójdę na Policję. Ale jego rodzina uznała, że to są sprawy między nami, nawet nie chcieli wysłuchać co mam im do powiedzenia. Według mnie po prostu stchórzyli, bali się rozmowy ze mną. Tego samego dnia dowiedziałam się, że on szedł z tą dziewczyną za rękę, z tą od tych smsów… A mnie wypominał spotykanie się z kimś… Na koniec tych okropnych smsów napisał, że życzy mi jak najgorzej w życiu. Oczywiście po kilku dniach przeprosił za to w smsie i napisał, że ma nadzieję, że się jeszcze zejdziemy… Później jeszcze pisał do mnie niemiło w grudniu w Święta i na tym nasz kontakt się urwał. Obecnie wiem, że są razem z tą dziewczyną i nie robi mi to różnicy. Skoro do siebie pasują, to ok. Ja go widuję bardzo rzadko, a gdy go widzę to on udaje, że mnie nie widzi.

A co u mnie? Ja również mam chłopaka, od niedawna. Ale będąc teraz w nowym związku widzę ile we mnie pozostało urazów po tamtym toksycznym związku… Boję się zaufać, boję się powiedzieć „kocham”, mam obawy przed zaangażowaniem się, bo myślę czy znowu nie stanę się zaborczą i zazdrosną kobietą. Mój chłopak jest dobry, tak mi się wydaje, a na pewno ma takie cechy, jakich brakowało mi w byłym. Widzę też to, czego brakowało mi w tamtym związku i są to tak podstawowe rzeczy, że czasem aż śmieszne – teraz rozmawiam z moim chłopakiem, on do mnie mówi sam z siebie bez zadawania mu pytań, sam się przytula, sam z własnej inicjatywy mnie pocałuje, interesuje się tym co się naokoło dzieje w sporcie, polityce, rozrywce, bieżących wydarzeniach itp., dzięki czemu mamy o czym rozmawiać. Jeszcze się docieramy wzajemnie, to wiadome, ale czuję, że traktuje mnie jak panią swojego serca, dba o mnie, cieszy się gdy napiszę smsa, a martwi gdy się nie odzywam. Teraz jedyny mój problem i to wcale niemały to taki, że muszę walczyć z moimi destrukcyjnymi myślami, które wciąż odnoszą obecne sytuacje do sytuacji z moim byłym chłopakiem. Muszę pamiętać, że teraz nie musi być tak jak wtedy, że są mężczyźni, którym można wierzyć i ufać, którzy dbają o swoją dziewczynę. Ale to nie takie proste, bo widzę jaka jestem „skrzywiona” po tamtym związku, nie chcę przez moje złe doświadczenia zranić obecnego chłopaka, nie chcę go tym obarczać. On wie jaka jest moja sytuacja, dużo rozmawiamy, jest wyrozumiały, chce by nie było żadnych niedomówień między nami.

Teraz wiem, że do zerwania tak niszczącego związku trzeba dojrzeć, trzeba samej zrozumieć, że nie ma nadziei na poprawę, że nie można żyć w ciągłej niepewności czy nawet strachu, trzeba uświadomić sobie, że jesteśmy ofiarami manipulacji partnera co skutecznie zniekształca nam obraz rzeczywistości. Trzeba uwierzyć w to, że związek może dawać satysfakcję a nie ciągłą obawę o kolejny dzień i humor chłopaka. To my tworzymy własny los i od nas zależy jakie będzie nasze życie...

Pozdrawiam wszystkich :) Dziękuję tym, którzy przeczytali do końca :) Dziękuję za to, że jesteście :)
Melania
 
Posty: 36
Dołączył(a): 4 paź 2007, o 21:13

Re: Zakończenie toksycznego związku Melanii - inne życie :)

Postprzez Amir » 29 mar 2009, o 02:47

Melania napisał(a):my tworzymy własny los i od nas zależy jakie będzie nasze życie...:)


Obrazek to my, to my, to my, nie toksyczni :-)
Avatar użytkownika
Amir
 
Posty: 486
Dołączył(a): 24 lut 2009, o 08:31

Postprzez mahika » 29 mar 2009, o 09:24

Z przyjemnoscią przeczytalam do konca...
to ja Ci dziękuję, za iskierkę nadzieji.... :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez impresja » 29 mar 2009, o 10:20

"Gdy Bóg zamyka drzwi ,to otwiera okno"
:oklaski: :ok: :haha: :heyka:
impresja
 

Postprzez woman » 29 mar 2009, o 10:51

Dopiero wstalam i tak przy kawce odpaliłam forum.
Melania, bardzo mi było przyjemnie przeczytać Twoją opowieść :)
Jest tutaj wiele osób, które Twoja historia podniesie na duchu.

Myślę, że jeżeli nowy partner będzie cierpliwy, kochający i wyrozumiały, to duchy przeszłości odlecą w siną dal.
Pozdrawiam Cię cieplutko.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Re: Zakończenie toksycznego związku Melanii - inne życie :)

Postprzez matylda » 29 mar 2009, o 12:49

Melania napisał(a):Teraz wiem, że do zerwania tak niszczącego związku trzeba dojrzeć, trzeba samej zrozumieć, że nie ma nadziei na poprawę, że nie można żyć w ciągłej niepewności czy nawet strachu, trzeba uświadomić sobie, że jesteśmy ofiarami manipulacji partnera co skutecznie zniekształca nam obraz rzeczywistości. Trzeba uwierzyć w to, że związek może dawać satysfakcję a nie ciągłą obawę o kolejny dzień i humor chłopaka. To my tworzymy własny los i od nas zależy jakie będzie nasze życie...


:oklaski: :ok:

i trzymam kciuki za pozytywny rozwój nowej znajomości :)
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez limonka » 29 mar 2009, o 16:15

pamietam twoja historie...ciesze sie ze zerwalas z tym.........??

buziaki i powodzenia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 310 gości

cron