Nic

Problemy związane z depresją.

Nic

Postprzez Księżycowa » 26 mar 2009, o 19:15

Jestem nikim. Nic nigdy mi się nie uda... Życiowa ofiara losu. Nie prawda że można coś zmienić. Zbyt długo się działo i to już pozostanie we mnie na zawsze. Nic nie zmieni tego że jestem DDA nic. Zawsze będę ofiarą losu i nigdy nic mi się nie uda. Mogłoby mnie nie być i wszystkim byłoby lepiej. Po co w ogóle istnieję jak tak naprawdę nawet nie ,,żyję" tym życiem. To wszystko nie ma żadnego sensu...
Księżycowa
 

Postprzez tenia554 » 26 mar 2009, o 20:10

Zawsze będę ofiarą losu i nigdy nic mi się nie uda.
Kasiorku,pewnie masz racje,bo skoro nie chcesz spróbować to nigdy się nie dowiesz czy Ci się uda.Mnie się udało,dlatego ,że chciałam pomimo że długo się działo,ja chciałam być.Na początku było trudno,a póżniej było lepiej.Dzisiaj jest bardzo dobrze.Nie zmarnowałam swojego życia,pomimo że miałam nieodpowiedzialnych rodziców,nieudany związek,sama wychowywałam trójkę dzieci ,często bez środków do życia.I wiesz co zawsze kiedy było ciężko ,mówiłam sobie że to narazie,aby póżniej było dobrze.I miałam rację,wszystko jest po coś.Tak naprawdę jesteśmy bardzo silni,nie zdając sobie z tego sprawy,ale wystarczy spróbować.Chcieć,pokonać słabości i ruszyć do przody.To nic,że od razu nie wychodzi,to nic że jest trudniejsza droga,ale pokonując ją idziemy do celu.Kasiorku naprawdę można tylko chceba chcieć.Pozdrawiam Cię gorąco.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez oliwia » 26 mar 2009, o 20:16

kasiorku czasem trzeba porzadnego kopa w tyłek, w moim przypadku to podziałało, nie ukrywam, że łatwiej było dla mnie zamknąć sie w pokoju ze słuchawkami na uszach i tak przesiedzieć całe życie. Ale to doprowadziło do obłędu.
Pewnego dnia, na placu targowym, pośród tłumu ludzi siedział niewidomy z kapeluszem na datki i kartonikiem z napisem:
"Jestem ślepy, proszę o pomoc"
Pewien mężczyzna, który przechodził obok niego zauważył, ze jego kapelusz jest prawie pusty, zaledwie parę groszy... Wrzucił mu parę monet, po czym bez pytania niewidomego o zgodę wziął jego kartonik, odwrócił na druga stronę i napisał coś....
Tego samego popołudnia, ten sam mężczyzna znowu przechodził obok tego samego niewidomego i zauważył, że tym razem jego kapelusz jest pełen monet.
Niewidomy rozpoznał kroki tego człowieka i zapytał go czy to on odwrócił kartonik i co na nim napisał...
Mężczyzna odpowiedział:
-"nic co nie byłoby prawdą. Przepisałem Twoje zdanie tylko troszkę inaczej".
Uśmiechnął się i oddalił...
Niewidomy nigdy się nie dowiedział, że na jego kartoniku było napisane:
"dziś wszędzie dookoła jest wiosna... A ja nie mogę jej zobaczyć.... "

Zmień swoją strategię jeśli coś nie jest tak jak być powinno. A zobaczysz ,że będzie lepiej...
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez Księżycowa » 27 mar 2009, o 23:53

Na pewno macie racje, tylko problem w tym, że mam takie intensywne momenty, w których jest po prostu tragedia. Czasem trwają dłużej, czasem krócej, ale są i są potwornie bolesne. Ostatnio pojawiają się często. Nie wiem o czym to świadczy. Zabieram się do czegoś a za chwilę stwierdzam, że to nie ma sensu i cały zapał opada. Zauważyłam też, że nie panuję wtedy nad tymi negatywnymi myślami, bo mnie za mocno przytłaczają, są tak silne, że nawet gdy się staram, to po prostu przegrywam... Boję się, że wariuję. Mam plany, żeby zacząć jeszcze raz szkołę, ale co gdy znów mnie przerośnie? Co wtedy?? Nie mam osoby, która w danym momencie by mnie wsparła, jestem sama. Rodzice nie zdają sobie sprawy z powagi moich problemów. Nigdy nie było u nas rozmowy o takich sprawach. Każdy zamknięty w sobie przez sytuację w domu... Nie rozmawialiśmy, gdy było to najbardziej potrzebne. Zawsze byłam ze wszystkimi uczuciami sama i jest mi wstyd, gdy mam cokolwiek mówić, tym bardziej, że nikt mnie nie zna z takiej strony. Nauczyłam się być silna. Nie okazuję słabości. A na pewno nie rodzicom... Właściwie mamie, bo ojcu, to chyba nie bardzo... Jak pisałam tamtego posta, byłam właśnie w jednym z tak intensywnych kryzysów. Może to moja reakcja na zdawanie sobie sprawy o tym, że moje problemy też są ważne, że w ogóle są. Skończyło się mydlenie oczu, że ,,tak musi być". Może terapia zaczyna się posuwać do przodu. Może uczucia, od których uciekałam wychodzą teraz, nie wiem...Czuję się przerażona i samotna. Nie wiem jak dać temu radę.


Teniu wiem, co masz na myśli, że sama się na to godzę. Dziękuję Ci za szczerego i mądrego posta. Staram się nie poddawać, ale są momenty, kiedy jestem zupełnie bezbronna. Nie mam na to sposobu...

Oliwia ta historia, którą opisałaś wzruszyła mnie też trochę. Czasem mam ochotę się właśnie zamknąć i nie robić nic. Jednak szybko jestem zła, że przecież tyle rzeczy i czasu umyka mi przez palce. Jak się zaczynam starać, to pojawia się taki kopniak jak ten, o którym pisałam i jestem bezradna. Znów stwierdzam, że wszystko nie ma sensu i tak kółko się zamyka...

Raz jestem pełna entuzjazmu, ale tylko na chwilę, za chwilę wręcz odwrotnie. Pogubiłam się...
Księżycowa
 


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 416 gości

cron