Mój żywot:(

Problemy z partnerami.

Postprzez KATKA » 22 mar 2009, o 14:54

to dobrze, ze chcesz ratowac...znaczy,z ę Ci zalezy...znaczy ze się starasz.....czasem poprostu się nie da...poczucie przegranej...nie wiem jak to nazwać...kleski....ja tak sie czułam...ze nie dałam rady....ze chciałam a nawaliłam bo nie potrafiłam nas uratowac...ale związek to dwoje ludzi...i nie mozemy go podtrzymywac same.....tak się poprostu nie da...szanse mozna dawać zawsze....tylko czy po którymś razie jest sens...skoro same już nie wierzymy, ze coś to pomoze....że będzie inaczej....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez tenia554 » 22 mar 2009, o 14:59

Czego Ci szkoda,jakiego życia? Czym dłużej jest się w patologicznym związku,tym bardziej traci się poczucie wartości i szacunek dla siebie.Po pierwsze rozstanie nie oznacza samotności.Po drugie nie dajesz sobie żadnej szansy na nowe ,wartościowe życie u boku kogoś kto będzie Cię kochał i szanował.Ja wiem ,że bardzo trudno jest wydawać wyrok w czyjejś sprawie,ale dla mnie stosowanie przemocy,zastraszania czy krzywdy przekreśla jakikolwiek związek.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez joanka34 » 22 mar 2009, o 15:12

Im dłużej będziesz to znosić, tym trudniej będzie Ci to przerwać....ale też wiem,że to pewnych decyzji trzeba po prostu dojrzeć...Przypomniał mi się mój poprzedni związek...wychodziłam z takiego założenia jak Ty,że im bardziej będe się starała tym bardziej on mnie będzie kochał...błędna teoria ! Teraz z perspektywy czasu widzę jakie to było smutne, błaganie o jakiekolwiek ochłapy zainteresowania, bo już nawet nie o miłośc (??).
Sama nie odeszłabym (bo ślub, bo mieszkanie..i cała reszta wymówek),na szczęście on mnie zostawił i teraz chwała mu za to !
Rozumiem Twój strach przed przyszłością i obawy co dalej...boimy się tego co nieznane,wybieramy swoje małe piekło, bo tak zyjemy od lat, bo odnadujemy się w tym,mimo cierpienia...ale przecież zmiana nie musi oznaczać,że będzie gorzej...?
joanka34
 
Posty: 180
Dołączył(a): 26 paź 2008, o 11:03

Postprzez żonaprzera » 22 mar 2009, o 15:14

dziewczyny... a może ja poprostu jestem od niego uzależniona? Analizuję to co piszecie i do takiego dochodzę wniosku.
Avatar użytkownika
żonaprzera
 
Posty: 25
Dołączył(a): 19 mar 2009, o 10:01

Postprzez tenia554 » 22 mar 2009, o 15:26

Może tak być.Musisz wszytko przeanalizować i znależć powody dla których z nim jesteś.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Abssinth » 22 mar 2009, o 17:30

http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3956146

...i zadzwon na Niebieska Linie, jak najszybciej...
numer znajdziesz w internecie, ja chwilowo nie mam czasu szukac - przepraszam :(
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 22 mar 2009, o 18:47

żonaprzera napisał(a):teraz podjęliśmy decyzję by nie kontaktować się ze soba jakiś czas,, żeby ochłonąć, podjąć decyzję na spokojnie. Raz jeszcze porozmawiać jak dorosli ludzie.

Bardzo słusznie - spokojna rozmowa i jakieś postanowienia. Myślę, że powinnaś przygotować jakieś warunki, które on musiałby spełnić - terapia? Co w nim przeważa: agresja czy alkohol? A może to idzie w parze? Nie myślałaś, by podjąć jakąś pracę? Co z tym śrubokrętem? I co z tym "zwichnięciem emocjonalnym"? Wydaje się, że na terapii też miałabyś co robić. Macie dzieci?

Tak myślę, że w życiu trzeba wymagać... oczywiście od siebie i KONIECZNIE od partnera, jeśli on sam od siebie nie potrafi. Nie można godzić się na wszystko tylko dlatego, że zostawi - to piękne pole do działania dla takich szaleńców. Przemyśl to... i nie bój się!


:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez żonaprzera » 26 mar 2009, o 13:17

nie mamy dzieci a i wiem, że i mi by się terapia przydała, niestety decyzję juz podjęłam o rozwodzie, prosiłam go o czas a on mnie bez przerwy molestuje telefonami;/. Bierze mnie na litość że nie chce mu pomóc, po chwili krzyczy. Boże jak ja to wytrzymam, a co do pracy to ciężko jest w moim regionie znaleźć;/
Avatar użytkownika
żonaprzera
 
Posty: 25
Dołączył(a): 19 mar 2009, o 10:01

Postprzez ewka » 26 mar 2009, o 13:56

żonaprzera napisał(a):wiem, że i mi by się terapia przydała, niestety decyzję juz podjęłam o rozwodzie

Rozumiem decyzję... nad terapią proponuję się jednak zastanowić - przy jego zachowaniach będziesz musiała stawić temu czoła i nie pęknąć. No i szkoda Twoich rąk.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 279 gości

cron