Hej hej:)
Heh, nawet nie spodziewałam się, że ktoś tu się jeszcze odezwie;)
Wiesz, trudno powiedzieć, czy coś się zmieniło. Diametralnych przełomów nie ma. Mój chłopak twierdzi, że jest już inaczej. Nie wiem, co to oznacza ale w zasadzie w jednej kwestii nastąpiła dość spora zmiana. Ta kwestią jest moje nastawienie do tego związku i partnera - wszystko się sypie. Jakiś m-c temu miałam kryzys z powodu natłoku obowiązków (szczególnie jego, które wzięłam na siebie) i powiedziałam głośno "koniec". Inaczej - głośno go ostrzegłam, że albo coś ze sobą zrobi, albo nasz związek się zakończy. Od m-ca jest już inaczej m-dzy nami. Brakuje więzi, bliskości, tęsknoty. Wszystkiego. Nie wiem, dokąd zmierzamy. Ja już dawno straciłam wiarę w swojego chłopaka. Poza tym przez te długie miesiące nagromadziłam w sobie ogromne pokłady żalu, że swój najcięższy obowiązek tyle czasu spoczywał tylko na mojej głowie a on nie raczył mnie odciążyć. Żal jest związany też z tym, że wiele razy wcześniej uświadamiałam mu, że jest mi ciężko z moimi obowiązkami, mówiłam że jestem przemęczona tym wszystkim a on tylko mnie pocieszał, głaskał po głowie, mówił że wie. I co mi po tym, skoro dalej ta cholerna praca mgr, jego praca, została na moich barkach:/ eh.. wszystko się pomieszało:(