To nie są moi rodzice!

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

To nie są moi rodzice!

Postprzez Księżycowa » 1 mar 2009, o 15:25

Ojciec ciągle na mnie krzyczy. Wyzywa mnie od głupiej. Matka się nie odzywa, nic nie rozumiem. Wczoraj przyszłam po 12h pracy i stwierdziła, że nie ma dla w ogóle obiadu ani nic do jedzenia i muszę sobie sama coś zrobić. Ja rozumiem, tylko dlaczego mój brat ma wszystko podstawione pod nos?? Oni mnie nienawidzą. Nie widzieli mnie cały dzień i się dopierdalają o byle błahostkę. Lepiej by było gdybym się nie urodził, nie przeszkadzałabym im. Nie chcę tu mieszkać. Szukam możliwości wyprowadzki. Niestety jest minimalna. Gdyby nie pił nie był by taki. Nie mam rodziców.

Ojciec jest inny. Kocha swoje dziecko nawet, gdy nie umie matematyki, a mój jak byłam mała krzyczał, że jestem tępa. Nigdy nie lubiłam tego przedmiotu. Zawsze się go bałam, bo wiedziałam, że będzie zły.

Z ojcem można o wszystkim porozmawiać, czuć się przy nim bezpiecznie. Mój to poczucie samej odrazy. Oni mnie nie chcieli, byłam tylko przypadkiem...
Księżycowa
 

Postprzez rozstrojony » 1 mar 2009, o 15:50

eż mam podobnie tylko ze bez pracy mam zaledwie 165 lat a rodzeństwo mieszka poza domem :( imi cały czas mam awanturę o to że źle piszę wypracowanie :( nie jesteś sama :(
rozstrojony
 
Posty: 7
Dołączył(a): 1 mar 2009, o 15:36

pytanie + cytat

Postprzez Amir » 7 mar 2009, o 00:00

Witaj kasiorek43, grabka rozstrojony,


:?: Czyje to właściwie życie, wasze, czy waszych rodziców? :?:

Myślę, że poważna część próby radzenia sobie w waszej sytuacji będzie polegała na mozolnym uczeniu się MÓWIENIA o swoich myślach i emocjach oraz brania na siebie odpowiedzialności za to, czy mówi się prawdę, niezależnie od konsekwencji (przynajmniej w obszarach ważnych, jak spokój, dredy, liceum, praca itp.). 8)

Mówi się głośno i wyraźnie po to, w tym wypadku, aby zacząć zakreślać własne granice psychologiczne, swoją odrębność od dotychczas kierujących wami matek i ojców. Trzeba odlatywać powoli z gniazda, by potem móc do niego wracać na równych prawach. To będzie bolało obie strony, płacz nawet trochę te stany łagodzi. Nie ma się co wstydzić płaczu, ale trzeba uczyć się konsekwentnie bronić granic.


:roll:

Obiecany cytat:

Dzieci toksycznych rodziców czasami muszą się nauczyć zdrowej komunikacji ze światem. Czasem wystarczy komuś powiedzieć o naszych uczuciach, żeby zmienił zachowanie, które nas dotyka. Aby sobie pomóc możemy nauczyć się rozpoznawać oraz jasno wyrażać swoje uczucia i życzenia. Jeśli coś nas rani – mówmy o tym.

Możemy nauczyć się respektować swoje granice i sprawić by inni też mieli na nie wzgląd. Co to znaczy? Rozpoznawanie swoich granic polega na zrozumieniu gdzie kończę się ja, a gdzie zaczynają inni. O czym mogę decydować sam, a co nie jest moją sprawą? Ludzie wychowani przez nadopiekuńcze matki często mają trudności z powiedzeniem im: to jest moja decyzja i nie chcę twoich rad w tym względzie – jestem dorosły i sam sobie poradzę. Jeśli popełnię błąd, na pewno wiele się z tego nauczę. Jasne określenie tego, co jest naszą domeną jest konieczne, bo jak możemy sprawić by inni szanowali nasze prawa, jeśli my sami nie jesteśmy ich pewni? Budowanie zdrowej i niezależnej od opinii innych pewności siebie jest najlepszym sposobem na toksycznych ludzi. Jeśli będziemy pewni swoich praw i będziemy asertywnie występować w swojej obronie możemy być pewni, że żaden emocjonalny wampir nie zrobi nam krzywdy. Na koniec warto dodać, że to my pozwalamy tym istotnym osobom w naszym życiu irytować nas, przygnębiać i zbijać z pantałyku. Musimy wziąć odpowiedzialność za swoje zachowanie. Nasi rodzice obarczyli nas swoimi wadami, jednak teraz, jako dorośli ludzie musimy zrozumieć, że to my mamy umiejętności i możliwości żeby wyjść z tej sytuacji obronną ręką.

by Dominika Ramotowska

Amir


Obrazek
Avatar użytkownika
Amir
 
Posty: 486
Dołączył(a): 24 lut 2009, o 08:31

Postprzez Księżycowa » 7 mar 2009, o 13:38

Witaj Amir! Fotka taka, że aż mnie ciarki przeszły brrr... :shock: .

Myślę, że masz 100% racji, tylko wiesz gdzie tkwi problem? W tym, że jeżeli Ty starasz się stanąć na nogi a ktoś ciągle Cię kopie, to ciężko C się podnieść. Słowa bolą strasznie wiesz? Jestem na takim głupim etapie, wszystko mi się sypie. Dosłownie, ale mam już w sumie 19 lat i chciałabym spełnić swoje marzenia. Zapisałam się już nawet na pierwsze zajęcia. Zapisywałam się nie raz, tylko przy pierwszym potknięciu zawsze rezygnowałam, bałam się ośmieszenia... A rodzice jakoś nigdy mnie jako dziecko w spełnieniu tych marzeń nie wspierali. Zawsze miałam wrażenie, że to, co chcę robić jest głupotą, nie warte jest zachodu. A teraz moje lęki się wcale nie zmieniły. Dlaczego znów się zapisałam? Nie wiem...
Księżycowa
 

słowa strasznie bolą

Postprzez Amir » 9 mar 2009, o 23:12

Witaj ciepło!

Słowa bez wątpienia potrafią boleć, najprawdopodobniej także dlatego, że pod wpływem cudzych opinii, sugestii, wypowiedzi - zaczynamy sami sobie powtarzać, mówić do siebie, myśleć w słowach różne niefajne opinie o sobie samych.

Zamiast tworzyć moje własne zdanie na mój temat - częściej i chętniej posługuję się słowami zasłyszanymi od rodziców. Każdy z nas w sumie tak ma. Na początku, kiedy jesteśmy bobaskami w pieluszkach te informacje zwrotne od rodziców i nasze ich bezkrytyczne łykanie ma ważną rolę dostosowawczą. Ale kiedy jesteśmy już dorośli, a ty już jesteś dorosła - negatywne przekazy rodzicielskie stanowią raczej okrutny balast.


Trzeba się uczyć tworzyć własne nieautomatyczne myśli wyrażające opinie o samym sobie. Można się tego jak najbardziej uczyć. Terapia poznawczo-behawioralna wypracowała szereg ćwiczeń skutecznie identyfikujących błędy myślenia automatycznego i zmieniających sposób i treść myslenia na bardziej przez nas pożądane.

Na jakie zajęcia się zapisałaś?

Pozdrawiam -

Amir
Avatar użytkownika
Amir
 
Posty: 486
Dołączył(a): 24 lut 2009, o 08:31

Postprzez Księżycowa » 11 mar 2009, o 00:26

Zapisałam się na lekcje tańca nowoczesnego. Tyle razy próbowałam, ale za każdym razem rezygnowałam. Nie wiem dlaczego. Może nie wiedziałam tyle, co wiem teraz, ale wiem na pewno, że zawsze czułam się gorsza i wiedziałam, że wszyscy mogą, wszystkim wolno, tylko nie mi. Ja wiedziałam, że wszyscy potrafią, tylko nie ja, że mi się nigdy nie uda. Mój dom jakoś nigdy nie był dla mnie dopalaczem, nigdy mnie nie mobilizował. Nie wiem jak wygląda aprobata rodziców. Mój ojciec pił od kiedy pamiętam. Ostatnio słyszałam jak mówił, pod wpływem oczywiście, że nie wie skąd ja się wzięłam, że najchętniej wydrapałby mi oczy i różne inne rzeczy. Ne jestem do niego miła, wiem. Ale ja nie potrafię z nim normalnie. Czuję jak mnie traktuje, co o mnie myśli. Mam mnie za jedno wielkie nic i zawsze tak było. Nie pamiętam, żeby okazał kiedyś, że jest ze mnie dumny. Zawsze coś było dla niego ze mną nie tak...

Wczoraj leżałam w łóżku i zastanawiałam się dlaczego mimo tego, że tyle wiem wiem, że muszę żyć własnym życiem, co z resztą zaczynam robić, myślę o tym, dlaczego tak mnie to boli. Czuję się strasznie niechciana, nie ważna, niewiele warta, śmieszna... Zastanawiam się jak sobie z tym poradzić. Jak te braki miłości rodziców uzupełnić tak, żeby tak bardzo już nie bolały... Może to wszystko byłoby też inne, gdybym nie musiała tu przebywać, doświadczać tego. Może o tyle potrafiłbym się zdystansować i rozwiązać to. Uporządkować swoje emocje i uczucia.

Jestem też zdruzgotana tym jaka ze mnie kaleka emocjonalna. Zdałam sobie sprawę, że nie potrafię być z kimś w związku normalnie, że nie znam normalnej miłości. A do tego przyciągam chyba nie odpowiednich kandydatów, co się z resztą okaże.... Nie wiem już nic. Szukam sposobu wyprowadzki, ale jest ona mało prawdopodobna na tą chwilę. Na pewno wiem, że truje mnie to środowisko.
Księżycowa
 

Postprzez Amir » 11 mar 2009, o 16:12

kasiorek43 napisał(a):Zapisałam się na lekcje tańca nowoczesnego... zawsze czułam się gorsza... wszyscy potrafią, tylko nie ja... mi się nigdy nie uda... Czuję się strasznie niechciana, nie ważna, niewiele warta, śmieszna... Zastanawiam się jak sobie z tym poradzić.


Najprawdopodobniej jest tak, że czujesz się niefajnie, z powodu powtarzanych samej sobie, zapożyczonych od rodziców automatycznych myśli. One są obarczone takimi trzema grupami błędów:
    myślenie w kategoriach absolutnych (wszystko, zawsze, nigdy, nic, całkiem, totalnie, wszystko albo nic...),

    bezpodstawne wnioskowanie (czuję, że tak jest - więc widocznie tak jest naprawdę, czuję, że jestem do niczego, nie dysponuję jednak żadnymi dowodami na to),

    prognozowanie (nigdy mi się nic nie uda, zawsze wszystko będzie źle, na pewno się zbłaźnię, nic nigdy nie osiągnę).

Tych błednych sposobów myślenia jest więcej, poza tym nieco :-) całość upraszczam, ale na początek spróbuj zacząć pisać takie myśli i rozpoznawać te trzy błędy, zamieniając te myśli na piśmie w bardziej racjonalne.

Wystarczy 15 minut dziennie, ale zacznij to robić regularnie.


Dzielisz kartkę papieru na trzy podłużne kolumny. Pierwszą tytułujesz: MYŚL AUTOMATYCZNA, drugą tytułujesz BŁĘDY, a trzecią MYŚL ALTERNATYWNA (RACJNALNA). Przykładowo w pierwszej kolumnie zapisz: Wszyscy potrafią, tylko nie ja. W drugiej będzie: myślenie w kategoriach absolutnych, prognozowanie. (Są to błędy, ponieważ nie jest możliwe, aby rzeczywiście wszyscy i aby zawsze nie ty. Idealne i totalne rzeczy w tym typie nie zachodzą). W trzeciej kolumnie zapiszemy: Nieprawda, być może średnio połowa ludzi robi coś lepiej ode mnie, ale z kolei połowa gorzej. Ja sama i nikt nie potrafi wszystkiego, ale jednak potrafię tańczyć, posługiwać się komputerem i tysiące rzeczy, które robię bardzo dobrze.

Popróbuj tak z resztą myśli automatycznych, jak na przykład: mi się nigdy nie uda... jestem niechciana, nie ważna, niewiele warta, śmieszna.

WAŻNE, aby notować myśli, ale nie uczucia! WAŻNE, aby pisać, nie tylko myśleć (bo chodzi o zapis, o możliwość przeczytania, zobaczenia, urealnienia). Na przykład w pierwszej kolumnie: jestem śmieszna, w drugiej - błędne wnioskowanie (jakie mam na to obiektywne dowody, ilu ludzi tak powiedziało?, jeden? dwu? nikt?, czy pozostałych paręset tak mówi?), w trzeciej kolumnie: Nieprawda, każdy bywa w niektórych sytuacjach śmieszny, a w innych jest traktowany bardzo serio oraz poważnie. Pamiętam wiele sytuacji, kiedy byłam traktowana poważnie.

To są oczywiście tylko przykłady. Bardzo ważne, abyś spróbowała, nawet nieco "na siłę" po prostu pisać nie dłużej jak 15 minut dziennie po jednej, dwie myśli destrukcyjne, automatyczne, złe i byś znajdowała na piśmie jeden z tych trzech błędów i starała się "wynaleźć" myśl i zapisać w trzeciej kolumnie - bardziej racjonalną, poprawniejszą, obiektywną.

Po około dwu, trzech tygodniach napisz, czy dostrzegasz zmiany w swoim samopoczuciu. Spróbuj. Zadanie jest bardzo proste. Osobiste (nikomu nie musisz tego pokazywać, jak nie chcesz). A podobne i trochę bardziej złożone zadania pomogły milionom ludzi w czasie "odrabiania zadań domowych" na terapiach poznawczo-behawioralnych.

Nasz sposób myślenia generuje nasze emocje. Można sie temu przypatrywać i zmieniać, co później daje nieocenioną siłe i olbrzymi odpoczynek od tej automatycznej katarynki w głowie: jesteś taka, jesteś owaka, taka, owaka, zawsze taka, zawsze owaka... Strasznie jest to błędna katarynka, bo ani nie istnieje takie coś jak zawsze, ani nie wiemy co się zdarzy dobrego, ani na nic zwykle, co gada katarynka nie ma realnych dowodów.

I jeszcze ważna uwaga, żeby nie obwiniać siebie za istnienie wadliwych myśli automatycznych. One są nam wdrukowane przez otoczenie, gdy byliśmy jeszcze dziećmi i dodrukowywane kiedy dorastamy. Między innymi daltego są błędne, że... wcale nie są tak naprawdę nasze własne. Małe dziecko nie ma filtrów, by odrzucać bzdury powtarzane przez dorosłych.

To znajdowanie błędów w myśleniu, jest w gruncie rzeczy dochodzeniem do cudzych błędów (moich opiekunów i ex-opiekunów).

Popróbujesz? Trzymam kciuki!

Pozdrawiam -

Amir
Avatar użytkownika
Amir
 
Posty: 486
Dołączył(a): 24 lut 2009, o 08:31

Postprzez Księżycowa » 13 mar 2009, o 00:14

---------- 12:45 12.03.2009 ----------

Jasne, że spróbuję. Dlaczego nie...

Niedługo wyruszam na zajęcia i jestem strasznie zdenerwowana. Ale mam nadzieję, że jakoś to będzie. Chciałabym pozbyć się tej blokady i strachu przed ludźmi.

Dziękuję Ci za tak długie wypowiedzi. Bardzo są potrzebne :) .

---------- 23:14 ----------

Jakoś poszło. Jakoś się przemogłam. Mój lekarz tłumaczył mi, żebym spróbowała inaczej spojrzeć na ojca, na jego chorobę... Bo to choroba... Jakoś mi trudno, nie potrafię go tłumaczyć, bo on się nie zmienia wobec mnie, tylko nadal mnie rani...

Jestem ogólnie zrezygnowana, zawiedziona rodzicami, facetem i sobą. Przykro mi, że potraktował ten dzień jak każdy inny. Nie chciałam kokosów. Spodziewałam się inności.. Chyba nie powinnam oczekiwać nic... Nie spotka mnie prędko nic miłego, bezinteresownego.

Chciałabym mieć normalny dom. Gdzie każdy by o sobie nawzajem pamiętał. Bez stresów, niespodzianek i awantur, niepotrzebnych pretensji...

Nie dam rady nic więcej napisać dziś. Zmykam spać.
Księżycowa
 

?

Postprzez Amir » 24 mar 2009, o 13:53

jak tam 'zadanie domowe'? robione?
Avatar użytkownika
Amir
 
Posty: 486
Dołączył(a): 24 lut 2009, o 08:31

Postprzez ksiezniczkaAnna » 25 mar 2009, o 01:49

:D zgadzam sie z pojeciem automatycznych mysli, to one zatruwaly moj umysl i usztywnialy moje cialo przez ostatnie 29 lat, dzieki za ten post ujmuje bardzo precyzyjnie ten problem, ostatnio duzo mysle i staram sie uporzadkowac moje zycie, najgorsze jest to ze przyciagalam do siebie ludzi tak toksycznych jak moi rodzice, oni zawsze byli przyklejeni do mnie i mnie unieruchomiali tzw, wyuczona bezradnosc, natomiast ludzie pozytywnie nastawieni do mnie byli zawsze na dalszym planie i ich dobre slowa bardzo cichutkie, teraz je wylowilam z czasu, przypomniala mi sie toksyczna przyjaciolka z liceum, zawsze byla doczepiona do mnie i dawala mi chore komentarze, najpierw pytala sie co chce robic, albo ktory chlopak mi sie podoba, a potem udowadniala ze to mi sie nie uda nie mam na to szans, teraz wiem ze nie osiagnelam tych rzeczy bo nie zrobilam nic w tym kierunku, bo ona mnie zniechecila, a ona byla calkowicie dowartosciowana moim kosztem, w taki sposob dzialaja moi rodzice i im podobni, doszlam do wniosku ze wsumie nie wiele osiagnelam w zyciu, ale jeszcze mnie zrobilam zeby cos osiagnac bo bylam zniechecona zlymi myslami, jak sie teraz ciesze ze juz nie musze wierzyc w te mysli i od jutro robie tabele
najwazniejsze to rozpoznac toksycznych ludzi i trzymac sie od nich z daleka i dopuscic ludzi nam sprzyjajacych, oni sa-prawdziwi przyjaciele tylko zagluszeni przez toksycznych, wyprowadzenie z domu nie jest 100% rozwiazaniem, przez ostatnie 5 lat mieszkalam poza domem, automatyczne mysli byly nadal we mnie, ale poznalalm nowych ludzi i teraz jestem utwierdzona we wlasnej wartosci raz na zawsze!
Avatar użytkownika
ksiezniczkaAnna
 
Posty: 9
Dołączył(a): 19 mar 2009, o 22:18
Lokalizacja: Wroclaw


Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 297 gości

cron