
piątek wieczor, spotkalismy się po całym tygodniu nie widzenia u niego w domu. czas mija, w koncu idziemy do jego sypialni - schemat z reguly wygląda tak, ze kochamy się i potem lezymy razem, spimy, az ok polnocy od odwozi mnie do domu.
tym razem zaczelo sie podobnie, kochalismy sie oralnie...poprosil bym go zaspokoila go ustami, chciala tak skonczyc - powiedzialam, ze ok, ze pozniej bedziemys ie kochali drugi raz, takd la mnie abym ja tez mogla przezyc pelny stosunek.
skonczyl, kladziemy sie aby odpocząc, gadamy, on kima. po godzinie czekania na ponowny stosunek, gdy coraz bardziej go pragnelam, a jadnoczesnie robilams ie coraz bardziej spiąca (w sumie logiczne, gdy wstaje sie codziennie po 5 rano, jestem po 9 godz wpracy, jest zino , caly tydzien za mną...), zaczelam się nieciepliwic. przytulilam sie do jego pleców i tak od niechecnia dotknęlam go w okolicy genitaliów...na zasadzie - delikatne zaproszenie do pieszczot.
odpowiedzial "nie rusz!", cofnelam reke a sekunde pozniej nieccący tym razem znow go tam musnelam..uslyszalam" nie lubie jak jestes najarana jak swinia na obiery"...................

czy muszę mowic, ze to zabolało?
poczulams ie zle, odsunelam sie...mam wrazenie , ze egoistycznie gdy skonczyl mial nadzieje, ze pojdziemy spac i nie bedzie "musial" sie ze mną drugi raz kochac...a ja niestety mam tak, ze tylko pelny stosunek daje mi 100% przyjemnosci. choc po takim teksie odechciewa sie pieszczot...
lezelismy w milczeniu pprzez ok godzinie. w koncu nie wytzrymalam i spytalam sie co sie dzieje. na to on, ze jak tylko go dotknelam to go zabolało (jakby nie mogl o tym powiedziec normalnie?!) i ze ja mysle tylko o seksie.
ze najwyrazniej tylko to mnie ineteresuje.
ze niepotrafie cieszyc sie tym,z elezymy razem ,z e jest fajnie
a ja mialam wrazenie,z e mnie oszukal, ze mial moje potzreby w dupie
powiedzialam mu o tym,z e bardzo go pragnelam, ze to ponizające ze mnie odtrąca z takiego powodu.
a on, ze skoro musialam go dotykac, kiedy sobie tego nie zyczyl, to juz mu sie odechcialo...
powiedzial, ze martwi go to ze najwyrazniej jestem z nim tylko dl aseksu....
od ponad 2 lat? dl amnie to jakies bujdy, zbudry, jego dziekie schizy...
nie mam wielkiego apetytu. lubie skesu, kochamy sie max 2 razy w weekend, bo w tygodni sie nie widziemy...
on zarzuca mi, ze jesli nie ma seksu w eekend to jest klotnia - wiec tez przeciez prosząc o seks, zaczynam klotnie - i zwalil na mnie cala odpowiedzialnosc.
bylo mi przykro strasznie,atmosfera coraz gorsza...uslyszalam tez, z ekiedys mi"wystarczalo" jak popiescil mnie oralnie...co to znaczy? odpowiedzialam,z e skoro mial ochote na seks oralny, dalam mu to i nie odmierzalam, czy juz wystarczy czy nie. dalam z siebie wszystko, aby mial rozkosz...a wychodzi na to,ze jemu nie zalezy na moim orgazmie...
myslslam, ze dl afaceta to wazne, to jakis punkt honoru...to w koncu przyjemnosc gdy jego kobieta szczytuje z jego powodu

a on swobodnie mnie odrzuca, musze prosic o seks...a gdy prosze zostaje porownania do swini z powodu swojej "nachalnosci"
powiedzialam, ze skoro on nie chce mnie, to moge sama sie zapokoic w odmu. na to kazal mi sie ubrac i odwiózł mnie do domu..
mija kolejna doba jak sie nie odzywa. na zakonczenie rzucil tylko, ze w sumie nie bylo pwodu do klotni, ale skoro nie bylo seksu to zrobilam awanture...
nie o to przeciez, chodzi! powiedzialam, mu ze gdyby nie ponizal mnie za to, ze mowie o sowich potzrebach, nie odrzucal mnie jako kochanki, kobiety tylko za to ze go pragne, to nie byloby klotni.
on tego nie rozumie, spłyca mnie do równania"brak seksu = klotnia mojej strony"
nie jestem taka kobieta, boże, tak kobiety niemyslą!!!! co za schiza! dla mnie milosc i czulosc moze sie przelozyc na seks.
jak to jest, ze potepia mnie za moj temperament?! ze to, ze mam ochote sie kochac. i specjalnie nie hcce mi tego dac...bo jestem wg niego nachalna...latwo mu mowic, gdy sam mial juz orgazmdokladnie taki jak chcial, oralnie...
kurwa, jestem rozwalona, ponizyl mnie strasznie....moje libido spdalo ponizej poziomu zero...nie zdaje sobie chyba sprawy, ze teraz nie ma co liczyc na moja inicatywe...
jak go przekonac, z enie jestem zineteresowana tylkos eksem? co to za tekst?
jest mi starsznie zle, pozmozcie.....