mąż odszedł po raz drugi

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 19 mar 2009, o 23:56

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez tenia554 » 20 mar 2009, o 11:14

---------- 08:16 20.03.2009 ----------

Śledzę twój wątek,bardzo Ci wspóczuję,ale nie potrafię nic napisać.Nic nie wiem na temat miłości tak uzależniającej się od mężczyzny.Dla mnie związek to branie i dawanie,ale zarazem duży margines na własną przestrzeń.Gdzie jest miejsce na realizację i rozwój .Postanowiłam jednak napisać gdyż zauważyłam coś niepokojącego.Undset moim zdaniem twój mąż i jego rodzice będą dążyć do odebrania Ci dziecka.
jeżeli nie będzie brał dziecka częściej to bedę miała do czynienia z kuratorem i psychologiem.I na dzień dzisiejszy nie będą mieli z tym żadnych problemów.Nie jesteś w stanie zająć się maluchem,cierpisz ,rozpaczasz ,skupiasz się nad swoim bólem.A życie toczy się dalej,twoje dziecko potrzebuje już jeśli nie rodziny to napewno matki.A ty fundujesz mu nie miłość tylko traumę ,bo twój świat się zawalił.Nie obchodzą Cię uczucia twojego dziecka,jego rozwój i poczucie bezpieczeństwa .Dlatego masz jeszcze trochę czasu ,aby się z tym uporać ,bo inaczej to ty będziesz miała prawo dziecko widywać,płaciła alimenty ,jako ktoś kto nie jest w stanie opiekować się własnym dzieckiem,ze względu na stan zdrowia.Skup się na dziecku,bo inaczej zostaniesz naprawdę sama,a do miłości nie można nikogo zmusić.Pozdrawiam Cię gorąco.

---------- 10:14 ----------

Miłość jest nieodzownym elemtem naszego życia,ale jesteśmy też my sami.Nie powinniśmy zabierać nikomu wolności,ani jej oddawać.Rozumiem,że cierpisz,ale nie niszcz w sobie poczucia godności i wartości.Stanęłaś w życiu przed nowym wyzwaniem i musisz iść dalej,stawać się niezależna i samodzielna.Jest to kwestia czasu,a poczujesz się wolna.Szanuj siebie ,kochaj i chroń swoje dziecko.Nie ty ,lecz ono teraz jest bezbronne i zdradzone.Zlituj się nad nim i nad sobą ,bo inaczej stracisz wszystko.Przecież on i jego rodzina widzą,że nie zajmujesz się dzieckiem i wykorzystają to przeciwko tobie z zimną krwią, a może dla dobra dziecka.Trzymaj się .
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez undset1 » 20 mar 2009, o 15:38

trochę to jednak nie tak....

córeczka nie widziała mnie płaczącej od brdzo dawna - owszem ryczę, le nie przy niej, jest juz dużo spokojniejsza. Jego rodzina w ogóle nie widzi czy ja zajmuję siędzieckiem czy nie bo nic ich nie obchodzimy. Dziadkowie z jego strony nie byli u mnie w domu od 4 lat, choć mieszkają zaledwie 10 minut drogi ode mnie...

Trochę sie wzburzyłam... zajmuję się moją córeczką, na początku było bardzo trudno ale to już przecież 4 miesiace jak odszedł...

No nie wiem co napisać na te zarzuty... naprawdę... :cry:
undset1
 
Posty: 142
Dołączył(a): 7 gru 2008, o 20:04
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez tenia554 » 20 mar 2009, o 17:04

---------- 15:23 20.03.2009 ----------

Undset,ja Cię nie oceniam jako matki,lecz wiem jak wyglądają sprawy w sądzie.Na co zwraca uwagę sąd i kieruje się zawsze dobrem dziecka.I sądzie nikt będzie Cię pytał czy boli tylko będą się liczyły fakty.Jeśli on zarząda w sądzie badań psychiatrycznych dla Ciebie jako osoby niezrównoważonej to sąd to wykona,aby w obronie dziecka wydać sprawiedliwy wyrok.Z tego co pisałaś dziecko dość często przebywa u twoich rodziców,będziesz również musiała odpowiedzieć dlaczego.Byłam stałą klientką sądów rodzinnych przez dziesięć lat i musiałam się tłumaczyć że nie jestem wielbłądem.A sądy dbały o jego interesy,a nie moje i dzieci.Dlatego nie możesz sobie pozwalać na żadne nieodpowiedzialne zachowania,bo twój mąż wykorzysta to w sądzie.Pozdrawiam.

---------- 16:04 ----------

moja córka widziała mój ból i co dzień pytała - czemu płaczesz mamusiu, ja cię kocham - mówiła - pocieszała jak dorosła i przez tego durnia tak wielki cięzar spadł na jej małe ramiona . [/b]

Widzisz Undset twoja córeczka nie rozumie że jakikolwiek ciężar spadł na jej ramiona z powodu tego durnia jak piszesz,bo po pierwsze jest malutka,a po drugie jej ojciec dba o spokojne kontakty ze swoim dzieckiem dwa razy w tygodniu,a chce jeszcze częściej.Musisz zrozumieć że on się z tobą rozwodzi,a o dziecko powinniście oboje dbać.W trakcie rozwodu,zostaną podzielone obowiązki w stosunku do małej,alimenty i kontakty.Życzę Ci z całego serca ,aby to wszystko było już poza tobą,abyś odzyskała spokój .[/b]
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Sanna » 20 mar 2009, o 17:51

Undset, chciałam Ci napisać, że rozumiem emocje które Tobą targają, Ale Tenia ma 100 % racji. Moja mama była w sytuacji w której ojciec zachowywał się paskudnie wobec niej. No i poradziła sobie w taki sposób: uznała że jeśli jej mąż zdradził ją to znaczy że zdradził i dzieci, jeśli on i jego rodzina jest jej wrogiem to znaczy że muszą być i naszymi ( tzn. moimi i brata wrogami). Moja mama sobie tak poradziła i poukładała to wszystko, a ja teraz wychodzę na terapii z długoletniej depresji, leczę problemy z nawiązaniem relacji z facetami. Dziecko potrzebuje ojca którego może kochać, lubić, cieszyć się na spotkanie. Jeśli zaś czuje że mama ojca nienawidzi, to będzie rozdarte i pogubione.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez undset1 » 20 mar 2009, o 20:59

kochane, wiem że chcecie dla mnie jak najlepiej...

nigdy nie powiedziałam przy mojej córce złego słowa na ojca - co dzień powtarzam,że tatuś bardzo ją kocha, że jest najważniejsza w jego życie...

trochę się denerwuję na to co mi piszecie, bo czuję się już totalnie jak wariatka i lunatyczka...

dziecko jest codziennie u moivch rodziców, bo ja przecież chodze do pracy, podobnie zreszta jak mój mąż - to gdzie ono ma być?// Prrzedszkole moge załatwić od września bo teraz już koniec roku i nikt nie chce mi dziecka przyjąć...

co mam napisać... sama nie wiem,.,.. mój mąż ciąga mnie po komisariatch bo zaczął dostawać jakieś smsy z pogróżkami i uznal że to ja .... masakra...
oczywiście to nie ja ale co mi krwi napsuje to jego....

no teraz jak tak do mnie piszecie to już naprawdę nie wiem co pisać >>> :cry:
undset1
 
Posty: 142
Dołączył(a): 7 gru 2008, o 20:04
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez tenia554 » 20 mar 2009, o 21:12

Bardzo mocno Cię przytulam.Przygotuj się do sprawy rozwodowej,po wszystkim będzie już tylko lepiej.Pisz to co czujesz.Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez woman » 20 mar 2009, o 21:47

Zupełnie nie rozumiem skąd przypuszczenia, że Undset zaniedbuje dziecko, umartwiając sie jego kosztem.
Z Jej słów wynika, że jest wreęcz odwrotnie, przecież córeczka ma cały czas kontakt z ojcem, Undset martwi się o nią nieustannie, stara się, aby nie widziała Jej zapłakanej, a nawet pisała, że już coraz częściej się razem śmieją i bawią.
Ja to tak właśnie widzę, teniu554, skąd taka ostra ocena???
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez tenia554 » 21 mar 2009, o 11:32

---------- 21:28 20.03.2009 ----------

Cierpienia nie można ukryć,ono nie przychodzi w określonych momentach.Gdy cierpimy skupiamy się na sobie,jeśli nawet myślimy że nikt tego nie widzi.A dziecko jest najlepszym psychologiem,ono nie tyle widzi,ono czuje.Czuje radość i rozpacz.Przy radości czuje się bezpieczne i kochane,przy rozpaczy zagrożone i zagubione.Nie oceniam Undset jako matki,ale widząc jej cierpienie i ból nie mogę przestać myśleć o małej dziewczynce,której też się zawalił jej świat,a cierpienia jej nikt nie słyszy.Rodzice jeśli jest im żle rozwodzą się i nikt nikogo na siłę nie zatrzyma,małżeństwo nie jest dożywociem ,ale dla dziecka jest to też nowa nieznana sytuacja.Jeżeli wniosek o rozwód już wpłynął do sądu,rozpocznie się bój o to kto jest winien,a obcy dla dobra dziecka będą rozstrzygać o jego losie.To nie jest kwestia krzywdy ,tylko zmiany do której trzeba się przygotować,bo można zapłacić znacznie wyższą cenę .Sąd nie będzie współczuł Undset,sąd tylko stwierdzi kto jest winny rozpadowi małżeństwa ,prawa obojga rodziców,kontakty i alimenty.Jeżeli jej mąż będzie zeznawał przeciw swojej żonie to sąd rozpatrzy warunki w których dziecko będzie miało większe szanse na miłość,prawidłowy rozwój i lepszą opiekę.I czym więcej negatywnych emocji Undset tym gorzej dla niej.Nie godzenie się na odejście męża ,śledzenie itd może być potraktowane jako brak przystosowania do nowej sytuacji i sąd może uznać że nie jest w stanie sprawować opieki nad dzieckiem.Przykro mi,ale wiem jak działają sądy.Tam nie ma miejsca na emocje,tam liczą się fakty.

---------- 10:32 21.03.2009 ----------

Droga Undset,odezwij się ,jak się czujesz.Dobrze wiesz,że tu na forum masz ogromne wsparcie ludzi którzy Cię rozumieją ,współczują i są z tobą.Ale tam na sali sądowej będziesz sama i nie będziesz mogła mówić o swoim cierpieniu,tylko o faktach.To że twój mąż jest winien rozpadowi waszego małżeństwa to jest oczywiste gdyż opuścił już was dwa razy.Ale sąd również wysłucha jego racji,dlaczego chce się rozwieść .Ta wiedza jest potrzebna sądowi,aby ustalić czy ten związek rokuje na przyszłość,czy też nastąpił zupełny rozkład małżeństwa.Nie będzie się kierował twoim cierpieniem lecz dobrem dziecka.Nie można nakazać nikomu,aby był czyimś mężem,jeśli tego nie chce.Nie możesz w sobie pielęgnować poczucia wyrządzonej krzywdy,a nie słuchasz jego argumentów dlaczego.Widzisz tylko swoje cierpienie i nie przyjmujesz do wiadomości że on w tym związku też cierpiał.Każde z Was ma prawo do swojego szczęścia i wspólną odpowiedzialność za wasze dziecko.Rozumiem że jest to dla Ciebie nowe straszne doświadczenie ,ale czym szybciej się z nim uporasz będzie ci lżej,a za jakiś czas będzie tylko wspomnieniem.Chciej sobie pomóc,spróbuj zrozumieć i wyciągnij wnioski .Nie tkwij w bólu i rozpaczy,bo to droga do nikąd.Masz prawo,tak jak i twój mąż do szczęścia i miłości.Wszystko z czasem się ułoży,może nawet wasz związek,ale nie jest to kwestia tego że ktoś przestał kochać,a ktoś kocha za bardzo.UNDSET przytulam Cię z całego serca,bądż dzielna i silna,bo teraz potrzebujesz tego najbardziej.Przepraszam że nie cierpiałam razem z tobą i nie wspierałam Cię w twoim cierpieniu,bo dla mnie bardzo ważna jest duma kobiety,że czasem trzeba umieć odejść aby zachować swoją godność .Przed tobą jeszcze wiele dobrego,przepraszam za szczerość ,ale ja też zostałam zostawiona wiele lat temu przez męża z trójką dzieci,bez środków do życia i niczyjej pomocy.I wiesz mi dasz radę.Nie będę się już wypowiadać w twojej sprawie,ale byłam wobec Ciebie uczciwa i kiedyś przyznasz mi rację.Powodzenia.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez magdi » 21 mar 2009, o 23:19

Zgadzam się z Tenią w wielu sprawach i rozumiem czemu tak pisze, bo moja koleżanka, która ma dwoje dzieci właśnie się rozwiodła, a facet tak ją przeczołgał, że najchętniej bym drania wykastrowała, bo śmierć to za łagodna kara. Wczoraj miałyśmy imprezkę porozwodową i wymyślałyśmy różne tortury, nawet nie wiedziałam, że człowiek po takiej ilości alkoholu może być taki kreatywny.
Jednak, że wszystko się we mnie buntuje, bo mąż Undset chyba nie dba o kontakty z dzieckiem dla dziecka, tylko dla pozorów, po to, żeby jej później dokopać. Okazał się nieodpowiedzialnym człowiekiem, który pierwszy rozbił dziecku dom, więc dlaczego teraz niby wierzyć w jego chęć opieki nad dzieckiem w jego troskę? Fundując Undset różne sytuacje wcześniej i teraz też nie wykazuje się troską o dziecko bo musi sobie zdawać sprawę z tego jak jego zachowanie wpływa na nią. Więc Undset też ma sporo argumentów w ręku.
Undset trzymaj się i wiedz, że nie ma dnia, żebym o Tobie nie myślała.
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Szafirowa » 24 mar 2009, o 09:38

Kochana Undset,
Co u Ciebie, jak się czujesz i jak sobie radzisz w tej jakże trudnej sytuacji ?

Nawiązując do Twojego pytania - skoro mąż zabiera Waszą córeczkę do siebie dwa razy w tygodniu, to jest to kontakt dość częsty i myślę, że kurator, psycholog i sąd oddali jego zażalenia, na zbyt sporadyczny kontakt z dzieckiem. Zazwyczaj sąd wyznacza kontakty ojca z dzieckiem na 2 do 3 razy w miesiącu ... więc myślę, że te dwa razy w tygodniu na razie pokrywa emocjonalne potrzeby Waszej córeczki.
O potrzebach Twojego męża nie mówię ... bo wydaje mi się, że jego zachowanie obliczone jest na zamierzony efekt przeciwko Tobie.
Nie umiem dostrzec innych motywów w zachowaniu i w groźbach Twojego męża, jak tylko przemożną chęć dokopania Ci, pokazania Ci jak potrafi uprzykrzyć Ci życie, jak bardzo będzie potrafił Cię zgnoić.

Nawet jeśli jesteś śmiertelnie przerażona, nawet jeśli umierasz ze strachu - nie pokazuj mu tego. Miej przed nim kamienną twarz i wprost mów o tym, że nie boisz się jego gierek, jego prób manipulowania sytuacją. Mów mu prosto w oczy, prosto w twarz, że znasz swoje prawa i nie pozwolisz się głupio nastraszyć.

P.S. Sąd przy orzekaniu o miejscu pobytu dziecka bierze pod uwagę przede wszystkim warunki BYTOWE i EMOCJONALNE. Przed rozprawą rozwodową odwiedzi Cię kurator, który będzie sprawdzał warunki w jakich mieszka Twoja córeczka. Czy ma własny pokój, jak jest urządzony, jak przystosowany dla niej. Będzie pytał o tryb Waszego życia, o tryb życia córki - czy chodzi do przedszkola, jakiego. Chodzi tu o to, żeby przede wszystkim nie naruszać życiowej stabilizacji dziecka.

Myślę, że Twój imprezowy mąż, spotykający się z wieloma (zdaje mi się) różnymi kobietami, mieszkający kątem u rodziców, żyjący bez stabilności ... nie jest w stosunku do tego co Ty zapewniasz Waszej córci, żadnym zagrożeniem, czy potencjalnym kandydatem na odebranie Ci opieki nad dzieckiem.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez undset1 » 24 mar 2009, o 11:48

kochani,

wszystko czytam i każde słowa ( nawet zarzuty ) są dla mnie bardzi cenne

długo zastanawiałam sie co odpisać... radzę sobie jakoś... chodzę do bardzo mądrej Pani psycholog która uświadamia mi coś czego jeszcze zbyt wyraźnie nie widzę, a może widzieć nie chce ( jak ktoś napisał- tak jest łatwiej)... że mój mąz to potwór...

ciągle widzę kochanego człowieka, który bardzo chciał mieć dziecko, który powtarzał mi jak bardzo mnie kocha i który był całym moim światem..

dziś pomału odkrywam jego drugą twarz.. twarz człowieka, który nie liczył się z nami, z córeczką, z rodziną, ze światem który budowaliśmy... poszedł ( uciekł) jak sam mówi żyć własnym zyciem...

gdy jest mi bardzo źle i ciężko ( jak dziś na przykład - a to z tego powodu,że snił mi się takim jakim był kiedyś) staram sie mocno zaciskać oczy i przypominać każdą obelgę jaką usłyszałam, każde kłamstwo które wyszło na jaw, każdy płacz mój i córeczki kiedy zostałyśmy same...

Psycholog zapytała mie czy karmiłam piersią kiedy odszedł mój mąż - odpowiedziałam że tak - karmiłam jeszcze 3 miesiące. A ona zapytała : Czy ten jak Pani mówi kochajacy mąż zdawał sobie sprawe jakimi emocjami karmi Pani w tej rozpaczy jego dziecko???

Poczułam sie jakbym uderzyła w wielką scianę, której wcześniej nie widziałam na swojej drodze....

on ciągle straszy lub prosi, wie że gdy spotka się ze mną to osiągnie zamierzony cel, bo ja płakałam gdy go widziałam... dziś już nie... gdy mijam go w sklepie zaciskam mocno zęby i idę, w srodku cała się spalam i walczę z tym uczuciem ale idę i mijam go bez słowa....

moja córeczka robi się radosna..... spędzam z nia więcej czasu i nie płaczę przy niej... naprawdę już nie...

Mam własne mieszkanie, w miarę dobrą pracę ( choć spłacam jego długi) nie jest źle...

On straszy psychologami i kuratorami, ale juz się nie boje, nie tak bardzo...
Wiecie, kiedy spisywała nas policja on szalał jak furiat, krzyczał, aż go policjant uspokajał.. Ja stałam spokojnie i nie mówiłam nic... moze to go tak drażniło???

Muszę dać radę.. zastanawiam sie nad rozwodem z jego winy, ale choć powiecie że nie mam racji to tak naprawdę mam ochotę napisać w odpwowiedzi na pozew który nadejdzie tylko "Nie chce żyć z kłamcą" i dać mu ten rozwód.. chce spokoju.. tyle

Ten rozwód jeszcze przede mną.. boje sie bardzo.. swojej reakcji wśród tych obcych ludzi którzy mają zakończać coś dla mnie tak ważnego...

Bardzo tego nie chcę ale nie mam wyboru.. cóż mi pozostaje.. pójść, odpowiedzieć na pytania i wyjść...

W sobotę spotkałam go w supermarkecie,,, czułam na sobie czyjś wzrok.. odwracam się.. on... poszedł w drugą stronę.. ja też... potem szliśmy naprzeciw siebie.. powiedział cześć i poszedł... ja tylko chce milczeć... cały dzień był do niczego, ALE NIE PŁAKAŁAM

Wciaż słucham piosenki Anity Lipnickiej - "Ballada dla śpiącej królewny" To o mnie. posłuchajcie kochani...

http://www.youtube.com/watch?v=4VHMKp4U ... AC&index=0

:cry:

odezwę się bo bardzo sie boję tego co ma nadejść... :cry:
undset1
 
Posty: 142
Dołączył(a): 7 gru 2008, o 20:04
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez tenia554 » 24 mar 2009, o 11:59

Bardzo się cieszę,że dajesz radę z emocjami.Masz wspaniałą psycholog i wspólnie dacie radę.Pozdrawiam Cię gorąco,trzymam za Ciebie kciuki.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez undset1 » 24 mar 2009, o 12:06

dziękuję teniu, i za twoje poprzednie posty też :)
undset1
 
Posty: 142
Dołączył(a): 7 gru 2008, o 20:04
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez woman » 24 mar 2009, o 12:49

Undset, jesteś wspaniałą, mądrą, dzielna kobietą!!!
Nigdy w to nie wątp, nigdy.
Jeśli on zrobi coś, co podważy Twoją samoocenę, pamiętaj: jesteś wspaniałą, mądrą, dzielną kobietą.
Jeśli powie coś obelżywego pamiętaj: jesteś wspaniałą, mądrą, dzielną kobietą!!!
Nie zapominaj o tym undset.


Odczytuję z Twoich słów, że zachodzi w Tobie duża zmiana, szczególnie w sposobie patrzenia na tego człowieka.
Trafiłaś na mądrą psycholog.

Ściskam mocno i przesyłam miliony dobrych fluidów.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 149 gości

cron