mąż odszedł po raz drugi

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 13 mar 2009, o 10:22

O rety... tak mi przykro, Undset :cmok:

Ja myślę, że nie zaznasz spokoju, dopóki nie zaakceptujesz tego, że on odszedł. Że musisz gdzieś tam w środku powiedzieć sobie "TAK"... wiem, że w tej chwili to wbrew Twoim pragnieniom, Undset... ale dopóki tego nie zrobisz - będziesz się tak szarpać, będziesz szpiegować i blokować. Będziesz przeszkadzać i jemu i też SOBIE... bo sobie też przeszkadzasz. Niestety, życie przyniosło właśnie to - jeśli zmienić tego nie da rady (a raczej nie da rady), to trzeba tą żabę przełknąć. Im szybciej uda Ci się to zrobić, tym szybciej zaczniesz zdrowieć.

Myślę też, że zamiast prosić go o rozmowę (po co, Undset?) - pisz listy i schowaj do szkatuły, pisz tutaj i niech się te emocje z Ciebie wylewają... wylewanie ich na niego nic dobrego do Twojego życia nie wniesie, a wręcz przeciwnie, bo tworzą się sytuacje, jaką właśnie opisałaś. I nic z nich nie wynika... no może to tylko, że się dzisiaj czujesz tak, jak się czujesz. Możliwe jednak, że "dzięki" temu łatwiej Ci będzie odbić w stronę tego TAK... nie wiem, to chyba zależy, co będziesz chciała z tym zrobić i jak to wykorzystać DLA SIEBIE. I czy w tę właśnie stronę nie należałoby pójść?

Trzymaj się i nie daj się
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez woman » 13 mar 2009, o 11:16

Undset, to rzeczywiście brzmi jak jakiś koszmar, brak słów poprostu....

Ja nie wiem czy to jest miłość Undset, czy juz jakaś obsesja.

Nie tłumacz tego człowieka, dla niego nie ma już wytłumaczenia, no nie ma!!!!!!
Tak wygląda jego cierpienie? Widać jak przeżywa biedaczek rozstanie, jak mu cięzko?!!
Undset, jego słowa.......to jest obrzydliwe co Ci powiedział, co jeszcze musi powiedzieć, zrobić, żebyś przestała walczyć???
On sobie totalnie odpuścil, żyje sobie luzaczek, dba o siebie i ma generalnie wszystko w d...e poza własna wygodą.
Zadbaj o siebie kochanie, zasługujesz na to TY i Twoja córeczka. On nie zasługuje na Was nawet w 1%.
Pomyśl o wizycie u psychologa, może jakiś lek i rozmowa pozwoli Ci przetrwać ten najtrudniejszy okres.
Ściskam Cię bardzo mocno, przesyłam wirtualnie mnóstwo dobrej energii.
:kwiatek2: :slonko: :kwiatek2:



Ps.Mam koleżankę, która też tak walczyła o męża, szpiegowała, sytuacje były bardzo podobne, uliczne awantury, okropne poniżenia.....
Jest półtora roku po rozwodzie i nie może w to uwierzyć, że kiedyś kochała tego człowieka, bylego męża.
Mówi, że czasem próbuje nawet przywołać jakieś wspomnienia, ślad uczucia i nic, totlana obojętność. A niedawno wydawało jej si,ę, że bez niego umrze.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez ophrys » 13 mar 2009, o 11:25

Undset :serce2:
Twój facet to drań, wciąż nie chcesz się do tego przyznać. Łatwiej jest żyć w zaprzeczaniu, bo wtedy nie trzeba mierzyc się z potwornym lękim, gdy staje się twarzą w twarz z rzeczywistością.
Ale wcześniej czy później ta rzeczywistość, jak widzisz, sama Cię dogania. I tak nie uciekniesz...
Jest Ci w tej chwili tak bardzo źle i trudno.
Zastanów się. Może warto zgłosić się do lekarza po leki? Uspokajające, wyciszające lęk, pamagające po prostu funkcjonować.
Teraz, na ten moment, wspomaganie farmakologiczne może Ci pomóc, wyciszyć buzujące emocje.
Avatar użytkownika
ophrys
 
Posty: 1346
Dołączył(a): 10 paź 2008, o 14:18

Postprzez woman » 14 mar 2009, o 11:08

Undset, trzymasz się jakoś?
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez undset1 » 14 mar 2009, o 21:22

nie radzę sobie - ale nie mam siły pisać, jestem wyczerpana, fizycznie chyba już bardziej niż psychicznie :cry:
undset1
 
Posty: 142
Dołączył(a): 7 gru 2008, o 20:04
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez ewka » 15 mar 2009, o 11:10

Ten koszmar kiedyś się skończy, Undset... teraz trzeba przeczekać i przeboleć.
Trzymaj się
:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez woman » 17 mar 2009, o 10:07

Undset, jakiś czas temu pisałaś, że wspomagasz się farmaceutycznie, czy nadal bierzesz te leki. Tak sobie myślę, że na tym etapie jest to niemal konieczne.
Trzeba szukać różnych dróg, żeby sobie choć trochę ulżyć.
Może rozmowa z mądrym psychologiem, który pokaże jak się choć trochę zdystansować się do tego problemu, spojrzeć nieco z boku
:pocieszacz: :serce2:
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez undset1 » 17 mar 2009, o 12:03

kochani widzę że martwicie się o mnie

wczoraj poszłam do psychologa - jestem już na skraju wytrzymałości nerwowej i psychicznej,,, po prostu o najbardziej zwięźle mówiąc nie daję rady..

oczywiście powiedziała, że mogę nałykać się prochów, a nawet mogę je brać do końca życia, ale problem polega na czymś zupełnie innej

nie wytworzyły sie wg niej we mnie żadne mechanizmy obronne. Jak to ona ujeła zdrowy psychicznie człowiek który oprze się o gorący piec oparzy sie i juz więcej pieca nie dotknie. Zapamięta lekcję. Aja... ja nie... ja pozwalałam by mąż mnie krzywdził i nadal pozwalam, ja usprawiedliwiam go wszelkimi możliwymi sposobami, choć część mnie wie, że to kłamca, druga częśc nie chce tego wiedzieć. Tak bardzo boję się rozłączenia z nim, że pozwalam mu krzywdzić siebie na wszelkie możliwe sposoby...

Powiedziała: Jeśli chce Pani bym pomogła jej zapomnieć o tym mężczyźnie i mniej czuć to proszę do mnie nie przychodzić. Pani ma się nauczyć co znaczy słowo związek - w związku nie pozwalamy by ktokolwiek nas krzywdził, bez względu na to jakie samy popełniamy błędy. Związek polega na uczciwości, opiece, wierności a nie na opuszczaniu żony z 4 miesięcznym dzieckiem, kiedy ona najbardziej potrzebuje opieki. Powiedziała też że mój maż jest człowiekiem który chyba nie ma żadnej empatii, porzuca i bawi się dalej, w ogóle nie współodczuwa. Ja nie mam o nim zapomnieć, ja mam zrozumieć że nikomu nie wolno mnie tak krzywdziźć, nawet gdybym była najbardzij jędzowatą ze wszystkich bab na świecie...

WIEM TO I NIE WIEM,,,,
JESZCZE NIE UMIEM/ JESZCZE GO KOCHAM I NIE WIDZĘ ŻE TO DRAŃ
JESZCZE NIE DOCIERA DO MNIE CO NAM ZROBIŁ
JESZCZE WINIĘ ZA WSZYSTKO SIEBIE

nie dzownię, nie odezwę się, przynajmniej znowu nie ryczę, chcę poczuć to sparzenie tak mocno by nigdy więcej o ten piec się nie otrzeć...

boli i nie boli to oparcie jednocześnie... jeszcze nie umiem... idę do niej za tydzień... chce żeby mnie nauczyła,,,,,.

myślicie że się da to zrozumieć.... ja jakaś ograniczona w tej kwestii jestem...:(
undset1
 
Posty: 142
Dołączył(a): 7 gru 2008, o 20:04
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez Alex » 17 mar 2009, o 12:22

Twoja psycholozka ma dobrze poukladane w glowie 8) trzymaj sie Jej i staraj sie isc Jej droga. Zapomnienie nic nie daje, trzeba nauczyc sie na przyszlosc. Taka nauka jest bardzo cenna wlasnie po to zeby nie wdepnac znowu w ta sama bryndze.
Alex
 
Posty: 44
Dołączył(a): 16 mar 2009, o 17:52

Postprzez magdi » 17 mar 2009, o 13:01

Undset, słowa Twojego męża świadczą tylko o nim, wiesz jak człowiek nie ma argumentów na swoją obronę czy usprawiedliwienie swoich czynów to atakuje drugiego. Tak robi mój mąż, ponieważ ja ostatnio punktuję konkretne rzeczy, a on nie umie to też rzuca we mnie różnymi oskarżeniami i usiłuje mi pokazać jakim jestem beznadziejnym człowiekiem. Undset staraj się chodzić do psychologa, skoncentruj się na dziecku, a za nim jak najmniej kontaktów. Jak musisz coś ustalić to najlepiej przez adwokata, albo innego pośrednika. A czy mogłabyś gdzieś wyjechać na troszkę. Ja wiem, że to wygląda na ucieczkę, ale jakbyś zabrała dziecko i wyjechała na kilka dni np. w góry, albo do kogoś z rodziny, tylko daleko (!) to może udało by Ci się złapać trochę oddechu i dystansu. Bo teraz mieszkasz w mieszkaniu, w którym z nim żyłaś, w tym samym mieście i to chyba dość blisko, może wyjazd chociaż na 3-4 dni pozwoliłby na chwilę oddechu?
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez woman » 18 mar 2009, o 23:09

Undset, kochanie, trzymaj się tej babki, bo dobrze prawi.
Nie ma cudownego leku na nagłe odkochanie, na wyzbycie się bólu i okresu żałoby, tego się niestety nie przeskoczy, choć bardzo by się chciało.
Warto się nauczyć jak stawiać twardo granice, jak nie pozwalac się krzywdzić więcej, tak na przyszłość. Dla dobra swojego i córeczki.

Z drugiej strony, myślę, że nie jestes odosobniona w swoim odczuwaniu, zachowaniu. Miałam okazję obserwować jak rozpadały sie związki znajomych i opuszczane kobiety zachowuję się bardzo podobnie, następuje usprawiedliwianie najbardziej nawet podłych czynów, wybaczanie wszystkiego byleby tylko był, obwinianie siebie.
Nie jestes w tym odosobniona Undset, ani w zachowaniu, ani też w odczuwaniu ogromnego cierpienia.
Warto pamiętac jednak, że jeśli ta druga strona już nie chce, to nasza najbardziej nawet uległa postawa, dobroć i serce na dłoni nic nie da. Jeśli on ma już w głowie swoje nowe życie, które oczywiście nas nie uwzględnia, to juz nic nie pomoże, ani chwilowe wyżebrane powroty, ani resztki sentymentu, czy ochłapy uczucia, na których chcemy budowac swoje poczucie bezpieczeństwa...
to wszystko będzie tylko na chwilę i przedłuży jedynie nasze cierpienie.

Ściskam mocnoooo :pocieszacz:
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez undset1 » 19 mar 2009, o 21:02

kochani, znowu go nie widuję, znowu jest lepiej ale..

ale zawsze jest jakieś ale... Mąż odbiera dzicko od dziadków dwa razy w tygodniu - wtorek 15 -19 piątek 12-19. ostatnio jednak zaczełam dostawać od niego smsy że jeżeli nie będzie brał dziecka częściej to bedę miała do czynienia z kuratorem i psychologiem. Czy tak można??? Przecież regularnie widuje dziecko? Nie wiem co robić?

Jestem spokojniejsza i może dlatego trzeźwo myślę, on tak bardzo obwinił mnie o wszystko a ja uwierzyłam... Teraz chodzę do naprawdę mądrej Pani psycholog i widzę że ten człowiek sie po prostu nade mną znęcał.

Powoli dojrzewam, a moze zbieram siły do walki o rozwód z jego winy...
Czy moge prosić sąd o udostępnienie bilingów telefonicznych i treści smsów. ???

Mój mąż poznał tą kobietę w pracy we wrześniu, normalny rachunek telefoniczy wynosił u niego 40-50 zł a tu nagle na koniec pażdziernika 150??? Mąż tej kobiety znalazł jeden sms o treści "Cieszę się że cię mam głuptasku".

Ja nic nie mam bo nie przeglądałam nigdy jego telefonu ( może to był błąd) ale wiem że bardzo się z nim krył. Gdzieś przeczytałam że według artykułu 227 sąd może wystąpić o udosteonienie treści aby "uprawdopodobnić zdradę"

Doradźcie proszę, nie chcę się w tym babrać, ale czasem wydaje mi się że dla własnego, lepszego samopoczucia może byłoby mi lżej gdybym wiedziała że to jednak on zawinił??? :cry: :cry:
undset1
 
Posty: 142
Dołączył(a): 7 gru 2008, o 20:04
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez cvbnm » 19 mar 2009, o 21:13

undset ..kompletnie sie nei znam na sprawach sadowych, ale sa tu osoby od dawna piszace konkretnie w tych sprawach wiec sie penwnie odezwa...

ja tylko trzymam z Toba, ze wreszcie zaczynasz myslec....

wg mnie wazne jest udowodnic zdrade meza, i owszem, powinnas zaczac zbierac dowody.

tym bardziej, ze (wg mnie, na intuicje) masz na "koncie" ataki (z lomem i cos tam jeszcze jakies awantury udokumentowane bo byla policja o ile dobrze pamietam)

wiec sadze ze to nie swiadczy na Twoja korzysc...

powodzenia
cvbnm
 

Postprzez undset1 » 19 mar 2009, o 21:38

to z łomem nie jest udokumentowane :)
bylam sama z mężem i tyle :)
undset1
 
Posty: 142
Dołączył(a): 7 gru 2008, o 20:04
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez cvbnm » 19 mar 2009, o 22:02

:0)
fajnie ze sie usmiechasz ....
cvbnm
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: amuniwasaj i 177 gości

cron