To już się dzieje :(((

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

To już się dzieje :(((

Postprzez Goszka » 19 mar 2009, o 12:38

to stanie się już za tydzień.Oni nie będą razem.Pomagam Jej w przeprowadzce,przy Nim.Boję się Jego reakcji,co pomyśli o mnie?Czy poczuje się zupełnie opuszczony,czy pomyśli że jestem po czyjejś stronie?
Ja naprawdę nie jestem.
Ale Ona poprosiła bym pomogła,bym była przy Niej kiedy będzie wynosiła swoje rzeczy,boi się Go,po tym co już raz Jej zrobił.W dodatku zachowuje się nieracjonalnie,jakby naprawdę siadło Mu to na psychikę.Nie potrafię pomóc a tak bym chciała.Ciągle powtarzam sobie że nie mogę żyć czyimś życiem,nawet najbliższych osób,mogę być tylko obok Nich,choć to naprawdę bardzo wyciąga wszelką energię i pozytywne nastawienie.
Jakie :?: :!: Pozytywne :!: :?: HA HA,śmiechu warte :(
Z kim mam zostać na noc?Przy Niej czy przy Nim?Kto będzie bardziej potrzebował pomocy?Jak mam to ocenić?Nie mogę być w dwóch miejscach na raz.Boję się że On sobie coś zrobi,strasznie się boję.On czuje się przegrany i wyrzucony jak śmieć i nie dopuszcza myśli o dalszym życiu samotnym,po tylu latach bycia razem...Jak sprawić żeby zaczął myśleć o przyszłości,planować,mieć nadzieję że jeszcze będzie dobrze?
Nie wiem jak dalej będzie,sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana niż piszę,ale nie mogę wchodzić w szczegóły z racji ostrożności.
Wiecie jaki świat potrafi być mały.A co jak wejdzie tu niepowołana osoba i to przeczyta?Tego bym nie chciała.Dlatego piszę w takiej formie.
Goszka
 

Postprzez Alex » 19 mar 2009, o 12:56

Goszka nie rob sobie tego :roll: nie zyj ich zyciem... dzieci nie powinny w takim przypadku bronic rodzicow przez samym soba, oni sa doroslymi ludzmi i nie jestes od tego zeby ich "wychowywac".
To jest ich sprawa i z tym tylko oni moga sobie poradzic.... nawet jezeli im nie wyjdzie, to to nie lezy w Twojej mocy.

Ja do tej pory nosze w sobie demony "pomocy". Moje zycie jest tym napietnowane, a nie tylko moje :oops: moj partner, moj syn tez poczuli ta pomoc na sobie i beda nosic te moje demony w srodku... tak z przydzialu, chociaz w niczym nie zawinili i mieli prawo do normalnosci.
Alex
 
Posty: 44
Dołączył(a): 16 mar 2009, o 17:52

Postprzez tenia554 » 19 mar 2009, o 14:14

Goszko,masz prawo sobie nie radzić z emocjami,bo to zbyt trudne dla Ciebie.To jest ich życie i oni muszą się z tym uporać.Nie próbuj nawet brać na siebie takiej odpowiedzialności,dla Ciebie są to rodzice,których kochasz i oni powinni kochać Ciebie.Przykro mi ,że się rozchodzą,ale nie masz na to żadnego wpływu i nie ponosisz za ich decyzje żadnej odpowiedzialności.Wszystko pomalutku się ułoży,tu potrzebny jest czas,dla wszystkich.A jeszcze może się okazać,że nie potrafią żyć oddzielnie,bo często tak się zdarza.Ty masz prawo do szczęścia i miłości,a oni sobie poradzą.Przytulam Cię mocno,masz dobrą duszyczkę.Ale życie toczy się dalej.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Goszka » 19 mar 2009, o 14:22

---------- 13:17 19.03.2009 ----------

ale ciężko patrzeć jak ktoś na własne życzenie niszczy sobie życie-mam na myśli ojca.On nie widzi dalszego życia bez Niej,nawet nie wiem czy to ma jakiś związek z miłością ale nie wydaje mi się.Chodzi o fakty-że On sam siebie niszczy.Ona robi to co zaplanowała i nie zamierzam w to ingerować.Nie moje życie.Tylko nie wiem jak powinnam się zachować,zwłaszcza w TYM dniu.Rozstroju żołądka dostaję na samą myśl.A co jak On wpadnie w szał...Nie chcę żeby komuś coś się stało.Naprawdę się boję...

---------- 13:22 ----------

właśnie nie wiem czy mam prawo do szczęścia i miłości...Mam wrażenie że ja się nie liczę.Codziennie telefony i rozmowy-On nadaje na Nią i na odwrót a wszystko spada na moją głowę.Chciałabym aby każdemu z nich było trochę lżej,więc próbuję podnosić na duchu,ale akurat z ojcem ciężko się rozmawia.Nigdy nie byliśmy blisko a teraz jak mam do niego dotrzeć?
Nic mam nie robić?Stać obok i obserwować?Czy tak się da?
Już mam poczucie winy że nie mogę żądnemu z nich pomóc.
Coś mi się zdaje że to nie będzie historia z happy endem.Tyle lat krzywd dla matki przelało szalę goryczy,dla niej to będzie ulga gdy się rozstaną.A ojciec...on się nie zmieni,on nie poczuwa się do winy niestety.Obarcza winą Ją i tylko Ją.Ile nienawiści...nigdy w życiu nie widziałam jej tak dużo na raz :(
Goszka
 

Postprzez poca » 19 mar 2009, o 15:22

Kochana Goszko po którejkolwiek staniesz ze stron to i tak będzie źle.
może (wiem że to bardzo trudne) chociaz spróbuj pomyśleć tak sobie: ,że postarasz się być PONAD TO , ponad to co się dzieje z rodzicami, ponad ich nienawiścią, złość , żal.
Może spróbuj odciąć się (wiem że w myślach się nie da) ......ale może im pokaż tak na dzisiaj, na codzień ........że jest to dla Ciebie tak przykre i trudne że odcinasz się od tego.iii i od ich walki...bo jest to ich walka a nie Twoja......
Postawiono cię w sytuacji KONFLIKTU LOJALNOŚCI i tu każda opcja jest przegrana, niestey zawsze tak się dzieje , że najbardziej cierpią ,,dzieci" w walce ,,dorosłych"
Zyczę Ci kochana dużo siły i cierpliwości. Trzymaj się mocno mocno :pocieszacz:
Avatar użytkownika
poca
 
Posty: 111
Dołączył(a): 30 paź 2008, o 11:46
Lokalizacja: z'dolny śląsk

Postprzez tenia554 » 20 mar 2009, o 12:58

Goszko rozumiem co czujesz.Zawsze byłan narzędziem mojej matki,a właściwie jej lekarstwe.Kiedy ojciec pił i bił ją byłam najlepszą jej przyjaciółką /nawet jako mało dziecko/,a jak się pogodzili,to matka zapominała że ma dziecko.Nikomu nie byłam potrzebna .Najpierw skarżyła się i wzbudzania we mnie nienawiść do ojca,a za chwilę wyrzucała jak niepotrzebną zabawkę.Do dzisiaj jedną z najważniejszych zasad jest chronić moje dzieci,bez względu jak mi się układa moje życie.Nie potrafię zrozumieć dorosłych ludzi dlatego wystawiają na próbę uczucia swojego dziecka nie rozumiejąc że go krzywdzą.Musisz to przetrzymać ,chodż wiem że trudno zapomnieć.Bo nie jest to żaden wzorzec w kształtowaniu własnej osobowości.Pozdrawiam Cię gorąco.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez mahika » 27 mar 2009, o 16:22

goszka, czy to dzisiaj?
Myśle o tobie :pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Goszka » 29 mar 2009, o 00:40

to stało się dziś...Nie mam siły o tym pisać,nie wierzę i nie chcę w to wierzyć...
Niech mnie ktoś uszczypnie...żeby to był tylko zły sen :cry: :cry: :cry:
Goszka
 

Postprzez ewka » 29 mar 2009, o 01:08

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 29 mar 2009, o 12:17

Goszka
Wierzę, ze cięzko...
Ale przecież wszystko się uklepie...
Burza minie, nauka chodzenia ( poruszania się) w nowej rzeczywistości przyniesie w końcu efekty.
Wszyscy się nauczycie. Tata też.

:pocieszacz:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Goszka » 29 mar 2009, o 12:59

no tak...teraz to nie ma wyjścia trzeba będzie jakoś się przestawić w tej rzeczywistości.Nie wiem jak.Nie wiem jak powinnam się teraz zachować.Co powiedzieć ojcu który stracił wszelki sens robienia czegokolwiek...co powiedzieć żeby poczuł się lepiej.Czuję się winna kiedy się uśmiecham,kiedy się z czegoś cieszę,czuję że to nie w porządku w obecnej sytuacji.Nie w porządku wobec rodziców.Nie mam prawa do radości,do szczęścia,do normalnego życia
:(
Czy już na zawsze pozostanie we mnie to poczucie beznadziei?
Ciągle czuję jakbym poruszała się we śnie...w jakimś koszmarze ze świadomością że to koszmar i że jak tylko się obudzę wszystko wróci do normy...
:(
Goszka
 

Postprzez mahika » 29 mar 2009, o 13:17

Co powiedzieć ojcu który stracił wszelki sens robienia czegokolwiek...co powiedzieć żeby poczuł się lepiej


Nie mów nic... Poprostu bądź...

Czuję się winna kiedy się uśmiecham,kiedy się z czegoś cieszę,czuję że to nie w porządku w obecnej sytuacji.Nie w porządku wobec rodziców.Nie mam prawa do radości,do szczęścia,do normalnego życia


Tak nie można, aga dobrze mówi, teraz zaczniesz raczkowac, niedługo nauczysz się chodzic... Mnie tez nie omineło bolesna nauka poruszania się w nowej rzeczywistosci, kiedy mama miała ten cholerny udar... do dzis się uczę, ale godzę sie z rzeczywistością, ze nie jest jak kiedys, ze trzeba zyc po swojemu. I okropne wyrzuty sumienia mineły ze się śmieje, ze żyję swoim życiem...
ile ludzi tyle historii, ale z kazdej sie pozbierasz, bo silna jestes kobieta. Tylko nic od razu. Czas Ci pomorze i my, Twoi przyjaciele, tu w necie i Ci w realu, zobaczysz. Jakis etap się zamknął, otworzył sie nowy...
z czsem nauczysz się śmiac i życ. Teraz kiedy wszystko nowe, najważniejsze jest by nie walczyc, poddać się, bo ta walka jak z wiatrakami, efektu nie przyniesie...
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Goszka » 29 mar 2009, o 15:36

dzięki że jesteście...Przyjaciele?Hmmm.Boję się tego słowa,ale na pewno to miejsce i ludzie są dla mnie kimś więcej niż jakąś tam relacją na przeciętnym poziomie.Zwykle nie mówię nikomu o tym co we mnie siedzi...a tu,tak od razu...wiem że zawsze ktoś zareaguje i jakoś jest tak lżej.Chociaż nadal nie wiem co robić.Czy oprócz bycia "po prostu" nic nie mogę zrobić?Nawet nie mogę tam być fizycznie bo mieszkam 100 km od ojca,tu mam swoje życie,uczę się...więc co to za bycie przy tacie? :(
Goszka
 

Postprzez isiaaa20 » 30 mar 2009, o 15:19

eh Goszko przytulić tylko chyba dzisiaj mogę. To nie jest Twoja wina. Rodzicom się nie udało, nie Tobie nie wygląda na to, żebyś sie opowiadała za którąś ze stron.
ciesz się życiem, przecież wiele jeszcze dobrych dni przed Tobą
isiaaa20
 

Przecież to normalne,że ludzie schodzą się i rozchodzą

Postprzez Ninoczka » 7 kwi 2009, o 17:49

Rodzice mają prawo się rozstać,bo dorośli ludzie schodzą się i rozstają i jest to normalne.A jeżeli ktoś nie potrafi się z tym pogodzić i próbuje zmusić kogoś,aby się męczył z partnerem do końca życia to...ja z kimś takim wogóle bym nie dyskutowała nawet.Paranoja jakaś,żeby nie pogodzić się z tym... :x
Ninoczka
 
Posty: 59
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 19:29
Lokalizacja: Wrocław=Sin City...

Następna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 22 gości