---------- 10:29 18.03.2009 ----------
....zacznę od tego, że może sama nie jestem święta. Mam w sobie wiele żalu, który czasem się ujawnia i wtedy kłóce sie z moim partnerem. Nie są to moze awantury, lecz prowokuje, chodze zla. Wymyslam niby inne powody, lecz zródłem wszystkiego jest tak naprawde zal do niego, jego rodziny. Wyjasniane bylo 1000- ce razy, lecz zawsze on mowi, "bo ty, bo to ty, pierw ty przepros, ty zrobilas zle". Zawsze mnie o wszystko obwinia. Nigdy nie jest winny on i nikt z jego bliskich. W kłótniach wypomina mi, ze przeze mnie prxzestał odzywac sie z bratem. Choc to jego brat ublizal mi, gdy byłam w ciąży. To takie błędne koło. Od nowego roku prawie sie nie kłócilismy. Jesli jednak dochodzi do zgrzytu, to wszystko potrafi mi wypomniec. Umie nawet do mnie powiedziec, ze dosunie mi kopa. Zadne rozmowy z nim o poprawie zwiazku, o zrobieniu czegos dla poprawienia wiezi nie pomagaja. Bo mowi wtedy "ze wymyslam". Oj boli to bardzo. Mamy malenkie dziecko, a ja czuje ze przestaje go kochac, bo nie czuje przy nim bezpieczenstwa psychicznego ( ze mi ufa, wierzy).
Calymi dniami jestem w domu z dzieckiem. Kiedy sie nim zajmuje jestem szczesliwa. Kiedy jednak pomysle o swoim zwiazku, łzy płyną mi z oczu. Czy jeszcze kiedys bedziemy sie kochac...
Czy ktos z was był może w podobnej sytuacji? Czy możecie w jakiś sposób mi pomóc?
---------- 11:12 ----------
Bardzo prosze, abyscie napisali swoje zdanie. Co zrobilibyscie wczuwając sie w moją sytuację.