Jak dalej będzie nasz związek wyglądał?

Problemy z partnerami.

Postprzez margerytka79 » 3 mar 2009, o 12:18

Ej Impresja - dziękuję za odpowiedź. Hmmm... mmmm... Nie wiem jak ja mam na te słowa zareagować. Chciałabym go bronić, powiedziec, że nie będzie tak. Ale tego nie wiem. Nie znam przyszłości. I scenariusza jaki przedstawiłaś nie mogę wykluczyć.

za to patrząc w przeszłość mogę sobie jedynie snuć przypuszczenia. teściowa fakt i pracowita i szybka. I jaka tak nie jestem i nigdy nie będę. Co z tego. Mam swój sposób, swoje metody. I najwazniejsze w tym, ze jak do tej pory ON to akceptowal, był zadowolony. I nie chcę, zeby to było odebrane, ze ja dla niego...

Teściowej nie zmienię. Ale mogę zmienić siebie, swój sposób patzrenia i reagowania. Nie raz mi ciśnienie podniosła. ale czy ma sens reagowanie gniewem na jej "rady' bo ona chce dobrze?

Czy mogę być zła o to, że on czasem do niej się kieruje? Ja czasem kieruję się w stronę moich rodziców, i on tez może byc rozżalony czy zdenerwowany tym, ze nagle się okazuje, ze zachowuję się jak córeczka tatusia.

Staramy się obydwoje życ dla siebie, byc ze sobą, ciagle się uczymy.

Podniósł rękę. Nie powienien, ale czy mam od razu wszystko skreślać? czy musze od razu pisac scenariusz, że zrobi to jeszcze raz?
Wiem, że tak zareagował bo tak był nauczony. Nie wnikam w jego relacje z ojcem. Ale zrobił tak, bo tak wzór wyniósl z domu.

Zmienił się. ciagle sie zmienia. Jego rodzice to zauważyli.

To my chcemy stworzyć dom, my tambędziemy mieszkać. teściowa ma swoją wizję, ma prawo. Ja też.
I tu tylko pomoże sztuka negocjacji. Umiejętne postawienie na swoim. I koniec.

Jeśli cos ona mi mówi, nie reaguję. wpuszczam i wypuszczam. Czasem ja też potrafię... Bo tu pajęczynka sie zebrała, bo w mrożonkach są konserwanty. etc.
Z tych jej 'rad" wybieram tylko te przydatne. Przepis na ciasto, jak wybawić plamę etc. :twisted:

On już dojrzał, i ciągle jeszcze dorasta do decyzji bycia na swoim. Ale wiem, ze chce.

my ciągle sie uczymy bycia ze sobą, kochania sie i szanowania swoich odmiennosci.
w ostatecznym spojrzeniu wstecz jest dużo plusów.

hmmm.. - może to naiwne, ale jestem pewna, ze jeśli zachoruję on mi pomoże, i jestem pewna samej siebie, ze jeśli on zachruje również bedę przy nim.
To wszystko idzie w dwie strony.



Pozdrawiam. :)
margerytka79
 
Posty: 15
Dołączył(a): 30 paź 2008, o 10:26

Postprzez impresja » 6 mar 2009, o 01:34

O święta naiwności..................
impresja
 

Postprzez limonka » 6 mar 2009, o 04:04

impresjo skad tyle negatywnej energii w tobie? :D :wink:
moze akurat margerytka bedzie szczesliwa:)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez woman » 6 mar 2009, o 11:04

Impresjo, nie zawsze tak jest, że jak raz uderzyl bedzie tak robl dalej..

Mój mąż uderzyl mnie dwukrotnie, bylo to na poczatku naszego malzenstwa. Fakt dawalam w kosc, bylam okropna, okrutna, nie do wytrzymania, ale uderzyć nie powinien!!!
Nie wiedziałam co czynić, myslałam o rozstaniu, miotałam sie w poczuciu wstydu, w nienawisci przeplatanej z chęcią szybkiego zapomnienia...
Postanowiłam wybaczyć, on bardzo przepraszał, błagał o szansę, przysięgał że wiecej mnie nie uderzy, że niech mu ręka uschnie...

Uwierzylam naiwniaczka i muszę przyznać, że było warto. Minęło ponad 10 lat bez żadnych rękoczynów, były kłótnie, sprzeczki, ale już ani razu mąż nie podniósł reki, żadnego gestu nawet świadczącego o fizycznej agresji, typu zamachiwanie się, czy straszenie że uderzy....nic.
W tej chwili wydaje mi się to złym snem i trudno mi uwierzyć, że człowiek z którym żyję, do którego mam pełne zaufanie, czuję się przy nim bardzo bezpiecznie kiedys mnie uderzył i to 2 razy :?
Czasem warto wybaczyć i dać szansę, to tyle ode mnie :wink:

Ja jakoś wierzę, że Margerytce wszystko się dobrze ułoży, czego Jej z całego serca życzę :)
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez ewka » 11 mar 2009, o 08:27

woman napisał(a):Uwierzylam naiwniaczka i muszę przyznać, że było warto.

No właśnie... tego się nigdy nie wie - czy warto, czy nie. I gdy się nie sprawdzi, to się można nigdy nie dowiedzieć.

Gratuluję Woman
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez margerytka79 » 16 mar 2009, o 12:24

Dziękuję za słowa "o swięta naiwności" - tak troszkę mi się przykro zrobiło i poczulam się "głupiutka".
Szkoda Impresjo, ze widzisz tylko negatywnie. Tylko na czarno.

Ja już dawno się nauczyłam, że życie nie jest tylko albo czarne albo białe.
Gratulacje dla woman dziesięciolecia.
gdy się czasem odrzuci stereotypy, widzenie czarno albo białe, i posłucha głosu swojej intuicji, serca to rezultat.... zaskakuje.


A ja teraz z innej strony tematu... My - hmm... dalej ładnie się układa, nawet zaobserwowałam, ze nasz zwiazek się zmienił. Pogłębił. Rozmawiamy, dyskutujemy.
Teraz planujemy jak urządzić dom. Szukamy swojej wizji wnętrza. Koloru scian, jakie meble etc. I jak to wszystko sfinansujemy.

Ale chcę ponarzekać sobie na teściową. Widzę, że wiele jej zachowań, słownych złośliwości, przygadywania winika ze zwykłej kobiecej zazdrości. Nie reaguję. To ona się miota jak nie wie co powiedzieć, co zrobić.
stara sie doradzać, pewnie ma swoje wyobrażenia. Czasem jednak pomimo szacunku dla jej opinii mam dośc wysłuchiwania, ze coś jest dobre, bo jest modne. Ja jej na to, że moda sie zmienia. Teraz jest ok, ale za rok będzie inny trend.
Kiedyś podczas jakiegoś rodzinnego "zjazdu" podczas posiłki wywiązala sie dyskusja czy mój B. coś robi w domu, czy mi pomaga. Owszem, myje talerze. nauczyłam go. I prosto w oczy teściowej powiedziałam, ze co on by zrobił jeśli jej nie będzie, mnie też? Ze wykorzystałby wszystkie czyste talerze w domu, a potem co? Musiłaby nowe kupic? Jeśli wiedziałby gdzie. Troszkę ja to poddenerwowało i skwitowała to hasłem, ze mężczyzna Włoch taki jest. Mogłyśmy ten temat dalej pociagnąć, ale pojawiły się inne tematy.
w każdym badź razie dyskusja była interesująca. :D

Widzę też, że drażni ją nasze zachowanie. Ale czasem jesteśmy jak bliźniaki syjamskie: odpowiadamy w tym samym momencie tak samo etc. Niech ją draźni.
Ale widzę, że ona sie stara. Akceptuje. Być moze musi? Nie mogę być zła o to, że być może miała inne plany wobec syna. pewne przykrości staram się zapominać. Kreowała niezręczne sytuacje, np. nagle podczas rodzinnego obiadku zachwycała sie prezenterkami, modelkami czy też sąsiadkami modelkami o nienagannej figurze i wyglądzie, ze takie piękne i co on o tym sądzi. Albo wspominała jakies stare koleżanki jego ze szkoły. Mnie czasem dogadywała o mój wyglad, ze mam proste, albo krótkie, albo długie włosy, albo, ze mam kilka kilo za dużo etc.

Słyszę czasem w słowach mojego B. jej opinie. Zwykle te negatywne. że powinnismy to czy tamto. Teraz to wszytsko olewam.
Czasem tylko mam ochote to z siebie wypluć. :D

On stoi po mojej stronie, właściwie to po naszej, naszej relacji. I jak to on mówi: a niech ona sobie gada, taka jest. gdy przesadzi, on wtedy jej zwraca uwagę. I tak mi się podoba.

I w ogóle... Zgubiłam sie myślowo w tym co pisałam. Pozdrawiam. Czas na obiad (oczywiscie makaron), a potem do pracy.
Pozdrawiam słonecznie.
margerytka79
 
Posty: 15
Dołączył(a): 30 paź 2008, o 10:26

Postprzez limonka » 16 mar 2009, o 14:21

mysle ze najwazniejszego sie nauczylas..olewac co nieistotne w zyciu:):):)

pozdrawiam:)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez ewka » 16 mar 2009, o 14:44

margerytka79 napisał(a):Ja już dawno się nauczyłam, że życie nie jest tylko albo czarne albo białe.

Prawda najprawdziwsza;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez impresja » 16 mar 2009, o 21:56

O święta naiwności :roll:
impresja
 

Postprzez margerytka79 » 17 mar 2009, o 09:50

Dzięki limonka - fajnie to ujęłaś...

Impresja o święta naiwności.... Tak powtórzone drugi raz byleby coś skomentować czy też mogłabyś rozwinąć to stwierdzenie?

:lol:


O święta cierpliwości - przeczytam chetnie.
margerytka79
 
Posty: 15
Dołączył(a): 30 paź 2008, o 10:26

Postprzez Alex » 17 mar 2009, o 11:11

margarytka, jakbym czytala historie mojej przyjaciolki :lol: I moge zrozumiec w pewnym stopniu slowa Impresji, bo mimo to ze piszesz zeby nie brac pod uwage kulturowych roznic, to te roznice sa i maja wplyw na zwiazki mieszane.
We wloskiej rodzinie meza mojej kumpeli odbywalo sie identycznie jak u Ciebie :wink: Oczywiscie tesciowa, ciotki, szwagierki byly jak najbardziej w koalicji "jajnikow" i pomagaly dziewczynie jak mogly w aklimatyzacji, ale ponad tym bylo zdanie ktore Ty tez przytoczylas "Wloski facet taki jest"
Po usilnych staraniach ze strony kumpelki przeprowadzili sie 20 km dalej ... myslisz ze cos sie zmienilo :twisted: moze jedno, nie bylo ciaglych obserwujacych, ale i tak cala rodzina wiedziala ze "makaron zostal pomieszany nie w ta strone" :wink: Synek zdawal relacje ze wszystkiego mamusi, mamusia siostrze, siostra drugiej siostrze i tak dalej.

A co bylo najzabawniejsze w tym wszystkim, to po przeprowadzce maz zaczal naciskac na dziecko - no bo juz sa na swoim, bo juz czas (jak mieszkali z tesciami - niby trzy lata po slubie, to bylo jeszcze za wczesnie), bo tesciowie wnuka by chcieli :wink: Kumpela oczywiscie sie ucieszyla, bo latka swoje juz miala ... no i zaszla w ciaze - tylko ze bedac w ciazy uslyszala, ze jak urodzi dziecko to sie wkoncu ustatkuje, bo nie bedzie miala innego wyjscia :roll: to byl tekst tesciowej do synka.

Napisze tylko ze po nastepnych 5-ciu latach wiala do Polski z dzieciakiem pod pacha, bo miala wszystkiego serdecznie dosc. Nie chce pisac ze to jest sztywny scenariusz i nie mozna go zmienic ale miej dziewczyno oczy otwarte i nie daj sie wpedzic w uzaleznienia i wszystkie te powiklania rodzinne.
Nie mam nic przeciwko szanowaniu cudzej mentalnosci, cudzego kraju - ale Oni tez musza szanowac Twoja.

zycze Ci duzo szczescia i sily walecznej :wink:

ps a ze tesciowa opowiada o panienkach-modelkach i takie tam, to nie jest w kontekscie zebys byla zazdrosna, ale zebys docenila jakiego masz wspanialego faceta przy boku. Jakiego Ona dala Ci rozrywanego przez wszystkie cizie faceta - normalnie King. 8)
Ostatnio edytowano 17 mar 2009, o 11:13 przez Alex, łącznie edytowano 1 raz
Alex
 
Posty: 44
Dołączył(a): 16 mar 2009, o 17:52

Postprzez impresja » 17 mar 2009, o 11:16

---------- 10:12 17.03.2009 ----------

Przykro mi ,ale to nie jest dobry i kochający czlowiek o jakim marzysz ,oszukujesz się ..........zabrniesz w zwiazek ,a potem za kilka lat zawitasz tutaj jako nieszcześliwa kobieta z pytaiem ,..."tak go kocham co mam robićopuscił mnie ,albo leje mnie ,albo pije ,albo zdradza".........Przykro mi to mówić ,ale na wstepie znajomości każda z nas widzi z kim ma do czynienia ,a jadnak używa calego ciagu zaprzeczenia i oszukiwania się,zę bedzie dobrze ,że zmieni sie w wymarzonego księcia z bajki,ze wreszcie bedzie taki jak chcę.........Są kobiety ,ktore bezbłednie potrafią znaleźć sobie dobrego człowieka ,ktory je poszanuje ,zatroszczy się .....i są takie ,ktore z uporem wmawiają sobie ,ze to co mają to jest takie szczescie ,ktorego wlaśnie szukają .I nie jestes tutaj bez przyczyny .gdyby bylo to co ty chcesz ,to nawet do glowy nie przyszloby Ci znaleźć tą stronę ,bo zeby ja znaleźć trzeba byc w duzym klopocie,po prostu nieszcześliwa i niespelniona w tym co sie w danej chwili ma .Tutaj szukasz potwierdzenia ,że może że jednak............takie jest moje zdanie na dzień dzisiejszy i na 100% wiem ,że bedzie to nieudany związek.........przepraszam za te slowa ,ale tak jest!!!!!!!!!
Same dokonujemy złych wyborów i usilnie ich sie. trzymamy tak jakbysmy były jakims czlowieczym odpadem i skazane byly tylko na wszystko co najgorsze, na lanie ,na alkohol ,na narkotyki ze strony partnera.
A przecież zaslugujemy na takie samo dobre życie jak prowadzi miliony ludzi ,dlaczego mamy sie godzic na coś co nie daje nam satfsfakcji ,spelnienia.t
ylko wyszykujemy ,wydlubujemny jakies okruchy i robimy z tego wielkie halo ,ze wreszcie pan do nas przemówil na chwilę ludzkim głosem,a wiec zaslużylyśmy...........Wiem ,ze to trudne zrezygnowac z tego co jest ,trzeba ogromnej odwagi ,żeby chciec zmienic swoje zycie i zawalczyc o to czegio jesteśmy godne........ale każdy ,a swoją drogę życia ,tylko szkoda ,że inni potrafia wybrać dobrze ,a wartosciowi ludzie skazują się na bylejakość i wydzieranie szacunku i uczuć tam gdzie tego nie ma ,albo jest w niesatysfakcjonyjącej nas sytuacji.

---------- 10:16 ----------

no Alex ,krótko ,konkretnie i na temat ,to samo chcialam powiedzieć ,ale wyszedł mi elaborat................jak facet leje ,to tak samo jak popija.........bedzie lał .......1 na 1000 się powstrzyma i nie powtórzy tego.........
impresja
 

Postprzez mahika » 17 mar 2009, o 11:23

nawet do glowy nie przyszloby Ci znaleźć tą stronę ,bo zeby ja znaleźć trzeba byc w duzym klopocie,po prostu nieszcześliwa i niespelniona w tym co sie w danej chwili ma


hmmmmmm.......
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez tenia554 » 17 mar 2009, o 11:27

Wpawdzie nie mam żadnej 100% wiedzy,ale wiem,że szczęście nie spada na nas razem z deszczem.Udany związek to ten w który włożyło się wiele pracy co właśnie robisz.Budujesz go po swojemu i pokonujesz przeszkody.Podoba mi się twój rozsądek i wiara.Czekam,aż wprowadzicie się do nowego domu i będziecie mogli dalej budować swoje relacja z dala od osób trzecich.Życzę wam powodzenia ,miłości i zadowolenia.Wszystko co dobre się buduje ,a nie zdobywa.Myślę że z tą teściową nie też tak żle,a ty sobie świetnie radzisz.Powodzenia.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Amir » 17 mar 2009, o 13:06

jest kilka dobrze juz udokumentowanych bledow poznawczych, ktore prowokuja do wielu i czestych pomylek w mysleniu

bledne automatyczne mysli z kolei 'produkuja' nieadekwatne do sytuacji emocje, ktore sa wtedy najczesciej destrukcyjne lub depresyjne

przyblize dwa bledy, ktore jasno przewijaja sie w tym watku:

1) myslenie w kategoriach absolutnych (wszystko labo nic, 100%); zarowno z logicznego punktu widzenia, jak i z doswiadczenia wiemy, ze nic takiego jak 'wszystko' lub stuprocentowa pewnosc czegokolwiek realnie nie istnieje, jest nie do osiagniecia, zycie w malzenstwie, jak i w kazdej innej grupie jest na tyle bogate i barwne, ze dobrze, jak cos da sie powiedziec z prawdopodobienstwem wyzszym od 0,5 (50%), choc z reguly bardziej slusznie i poprawnie jest, jesli mowimy: 'zycie pokaze, jak to bedzie, moze byc zarowno tak, jak i tak i dzis nie da sie dowiedziec, jak bedzie'; UWAGA WIEC NA BLAD 100% PEWNOSCI, BLAD MYSLENIA W KATEGORIACH ABSOLUTNYCH, mozna tak sobie i otoczeniu wyrzadzic sporo szkod

2) blad 'jasnowidzenia' (ja wiem, jak to bedzie, mam pewnosc, ze bedzie [dobrze , zle, wesolo, smutno...]); podobny do tego blad, to 'wiem co myslisz, myslicie'; otoz okazuje sie, ze NIE WIEMY, nawet jesli dajemy sie pokroic za nasze wrazenie, ze wiemy 8) co ciekawsze ogolnie zdolnosci prognostyczne ludzi sa bardzo mierne, podobnie jak niewysokie sa zdolnosci poprawnego odczytywania zarowno werbalnych, jak i niewerbalnych sygnalow od otoczenia i to zludzenie umyslu, ze zna przyszlosc i zna mysli innych jest ciekawe, w sytuacji, kiedy jednoczesnie mamy potoczne, codzienne doswiadczenia zarowno z tym, ze bardzo trudno jest cos drugim przekazac otwartym nawet tekstem, jak i zdarzenia ciagle nas zaskakuja, ze prawie nigdy nie jest tak, jak sie wydawalo, ze bedzie


nasze mozgi zarowno lubia leniwe dzialania na skroty, schematyczne i latwe, szybkie i przyjemne myslenie, jak i lubia miec wrazenie swietnej orientacji, nawet orientacji w przyszlosci

bad news dla naszych mozgow :lol: nic z tego, NIKT NIE WIE, JAK BEDZIE, NIKT NIE WIE NIC NA 100% (niezaleznie, ze takie deklaracje i przysiegi beda padaly nieustannie)
Avatar użytkownika
Amir
 
Posty: 486
Dołączył(a): 24 lut 2009, o 08:31

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 283 gości

cron