Stracilem kobiete którą bardzo kocham przez swoją głupote&am

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 26 sty 2009, o 13:50

Dopóki widzi się szansę, dopóki ma się nadzieję i wiarę... trzeba! No bo jak inaczej?

Trzymaj się:)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zagubiona_83 » 27 sty 2009, o 10:30

JEŚLI SĄ SZANSE WALCZ

MÓJ UKOCHANY ZAKOŃCZYŁ NASZ ZWIĄZEK W NIEDZIELĘ...
zagubiona_83
 
Posty: 44
Dołączył(a): 12 sty 2009, o 00:55
Lokalizacja: śląsk

Postprzez niflheim » 27 sty 2009, o 11:14

Wiecie, jetem teraz w takim zawieszeniu jezeli chodzi o uczucia.
Z jednej strony bardzo ją kocham i szaleje z rozpaczy do niej a z 2 strony - patrze na to z boku i widze ze żebrze o coś co w normalnym związku jest takim standardem (czulosc partnera, spotkanie na kawce, rozmowa tel, smesik etc...) i sam siebie nierozumiem dlaczego.....
Bo serce mowi kocham.
Umowila sie zemna wczoraj na kawke w miescie (to bardziej ja nalegalem na to) - gadalismy przez 2h poruszajac tematy neutralne: praca zainteresowania, bierzace wydarzenia - U niej sie wiele pozmienialo - w ciagu 2 tygodni nadrobila wiele zaleglosci w wyposazeniu domu, zakupach osobistych, nawet kupila sobie samochod - I tak pomyslalem sobie ze tak naprawde "ja jej nie jestem potrzebny" - daje sobie znakomicie rade bezemnie, i wszytko jej sie udaje - niema zbednego balastu w postaci "mnie" ktory torpedowal i spowalnial jej pomysły....
W czasie rozmowy kilka razy przywracala mnie do pionu mowiac ze ja jej daje dobre rady "co ma zrobic" - miala racje, ciutke tak sie zagalopowalem - dalem plany.
Raz mi tylko dogryzla - ale powiedziala prawde - ze nichcialem ratowac naszego zwiazku tym wyjazdem sylwestrowym - Powiedziala "chcialam od ciebie tylko 3 dni - a ty mi ich niedales" (postawileml wtedy prace na 1szym miejscu)
A podczas spotkania czulem sie jakbym byl na 1 szej randce (zdenerwowany, wazacy slowa coby niepalnac gafy...)
Zapytalem sie czy nie umowila by sie zemna do teatru - w knajpce wyrazila aprobate - ale jak juz wyszlismy i odprowadzilem ja na przystanek - powiedziala mi ze z tym teatrem "to sie odezwie bo ma teraz duzo rzeczy na glowie" - zupelnie tak jakbysmy sie 1 raz spotkali - Jej by sie niespodobalo i wten sposob miala mnie splawic..... - tak to odebralem (nerwy)
Niewiem jak ocenic to nasze spotkanie, niby nic nieosiagnolem - ale cudownie bylo ja zobaczyc...

Co do powrotow - zgadzam sie z wami - jezeli ludzie maja wracac do siebie to nie na takich warunkach jak bylo - tylko na nowo budowac caly zwiazek aby byl trwaly i wyeliminowac z niego to wszystko w czym czlowiek dal "plamy"
wieczorem rozmawialem przez tel z psychologiem (dostalem namiary od kolezanki) i on zaproponowal ze moglby byc takim mediatorem pomiedzy nami (chyba przeprowadzic sesje) tylko Ona musiala by wyrazic na to zgode - Niewiem czy jej to powiedziec... boje sie ze czyms takim ja zniechece do siebie - bo bedzie czula ze ja osaczam i prubuje na nia wywierac wplyw.

Psycholog tez powiedzial ze musze sobie dac na wstrzymanie - bo jezeli jest to prawdziwe uczucie z kazdej ze stron to tak szybko nie wygasnie...
niflheim
 
Posty: 98
Dołączył(a): 15 sty 2009, o 13:08
Lokalizacja: Wawa

Postprzez wolfspider » 27 sty 2009, o 15:41

Moim skromnym zdaniem ta kobieta wykorzystuje to, ze Ci na niej zależny. Nie przesadzajmy - jakiś wyjazd na sylwestra nie jest najważniejszy na świecie i jak by na prawdę chciał być z Tobą to by przez takie rzeczy się nie chciała z Tobą rozstać. To jakaś forma rzucenia na Ciebie winy za to co się stało.

A podczas spotkania czulem sie jakbym byl na 1 szej randce (zdenerwowany, wazacy slowa coby niepalnac gafy...)
Na pierwszej randce to raczej liczy się spontaniczność. Ja tez tak miałem, że gdy było coraz gorzej to coraz bardziej ważyłem słowa ale to chyba odwrotny skutek daje. Nie będę Cie udzielał rad, ale możesz zrobić tak jak ja czyli olać ją całkowicie a jak się odezwie to możesz ewentualnie się zastanowić nad powrotem do niej. A jak nie to jest setki innych fajnych kobiet, które nie będą stawiać jakiegoś ultimatum co do bycia razem.
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez niflheim » 27 sty 2009, o 20:34

wolfspider napisał(a):.... Nie będę Cie udzielał rad, ale możesz zrobić tak jak ja czyli olać ją całkowicie a jak się odezwie to możesz ewentualnie się zastanowić nad powrotem do niej. A jak nie to jest setki innych fajnych kobiet, które nie będą stawiać jakiegoś ultimatum co do bycia razem.


To jest najprostrze rozwiazanie, jest problem, uwazamy ze nic sie nie dzieje, odwracamy sie do siebie plecami i idziemy w swoja strone....
To po co w takim razie jest zwiazek 2 -ga ludzi?
Uwazam ze gdy sa problemy a pierwsze emocje juz opadna - powinno sie usiaasc do rozmowy.... i tyle teori - bo w praktyce - wiem ze to jest trudne.

Nie zdradzilem swojej kobiety - zrobilem cos gorszego - Nie sluchalem jej, nie uczetniczylem w jej pasiach i często bylem "na nie". Wtedy kiedy mozna bylo pokazac ze jest dla mnie najwazniejsza i pojde za nia na koniec swiata - ja jak palant - storpedowalem jej wyjazd do szwecji na 3 miesiace - i co najgorsze - latal bym do niej na kazdy weekend - Nie powiedzialem jej tego wtedy - zamiast tego zaczelem mowic zeby nie jechala i nie pojechala BO dla NIEJ bylem wazniejszy niz staż.

Kaocham JĄ bardzo, to co sie teraz dzieje, jej podejscie do mnie to tak naprade reakcja na moje zachowanie w stosunku do niej - bo ona odczuwa ze w tym zwiazku wiecej DAWALa niz Brala i to jest prawda.

Moj skarb mi sie ciagle sni po nocach.... brakuje mi jej strasznie.

Znalazlem kawalek kata do spania - nocuja mnie ludzie ktorych znam od niespelna 2 tygodnii.
niflheim
 
Posty: 98
Dołączył(a): 15 sty 2009, o 13:08
Lokalizacja: Wawa

Postprzez slawo158 » 27 sty 2009, o 23:19

kurcze mialem prawie tak samo.niestety nie mam dla Ciebie dobrych wiesci.poprostu jej uczucie prawdopodobnie sie wyplilo.dam Ci dobra rade,przestan sie z nia absolutnie kontaktowac zyj swoim zyciem( wiem ze bedzie bardzo ciezko),a czas pokaze , moze brak Twojego zainteresowania obudzi znowu uczucie w niej, a jest to mozliwe.takze zycze wytrwalosci i powodzenia
slawo158
 
Posty: 8
Dołączył(a): 10 gru 2007, o 17:49

Postprzez niflheim » 30 sty 2009, o 14:39

slawo158 napisał(a):kurcze mialem prawie tak samo.niestety nie mam dla Ciebie dobrych wiesci.poprostu jej uczucie prawdopodobnie sie wyplilo.dam Ci dobra rade,przestan sie z nia absolutnie kontaktowac zyj swoim zyciem( wiem ze bedzie bardzo ciezko),a czas pokaze , moze brak Twojego zainteresowania obudzi znowu uczucie w niej, a jest to mozliwe.takze zycze wytrwalosci i powodzenia



Ciezko jest sie niekontaktowac, zyc swoim zyciem - ale co to znaczy? Moje zycie
przez ostatni rok to byla ONA, Wszytsko sie u mnie krecilo wokol niej....
Kontaktuje sie z nia co kilka dni - sms, krotka rozmowa tel, nie narzucam sie - proponuje wyjscie do kina lub teatru - jak nieprzyjmnie nie bede napieral....
Pozartym kocham ja i strasznie za nia tesknie.
niflheim
 
Posty: 98
Dołączył(a): 15 sty 2009, o 13:08
Lokalizacja: Wawa

Postprzez Scarlet » 17 lut 2009, o 00:28

niflheim napisał(a):
ewka napisał(a):
niflheim napisał(a):mialem do niej jechac wieczorem i pogadać- ale niepojechalem "speniałem" bałem sie rozmawiac.

No to dałeś ciała. I jakbyś powielił schemat swoich wcześniejszych zachowań. MUSISZ wyjść tej sytuacji na przeciw... a może już wyszedłeś i się rozmówiliście?

Trzymam kciuki
:ok:


Wiem ze dalem ciala, bylem u niej w Czwartek wieczorem, powiedziala mi ze tym zachowaniem "strzelilem sobie samobuja", Dala mi ostatnia torbe rzeczy, przytulila sie do mnie i zaczelismy sie zegnac tulac sie do siebie" Mowilem jej ze to co sie stalo zlego w tym zwiazku - to moja wina- prosilem o 1, malatka jedna szanse - powiedziala NIE!!! Mowila ze w to niewierzy, bo kiedys w poprzednim zwiazku dala 1sza, 2 , 3cia szanse a koles ja zawiodl - a wiec ONA niewierzy ze JA sie moge zmienic............
Bolało to - bardzo.
Przytulilismy sie do siebie przy drzwiach i dziekowalismy sobie za rok milosci, uczuc,
Posilem o szanse, ze sie zmienie - powiedziala ze to dobrze - ale w niej juz chyba wszystko wypalilo sie....
Plakala, poprosila abym juz poszedl... Pozegnalem sie z NIA, Pozegnalem sie z naszymi kotami i poszedlem.
Natepnego dnia polazlem do roboty i Jaka mila niespodzianka - wpadlo 2 przydupasow prezesa firmy i wreczyli mi wymowienie, dali 5 minut na spakowanie swoich rzeczy i opuszczenie budynku (mosialem zostawic laptopa z prywatnymi dokumentami, komorke - stracilem kontakt do wszystkich znajomych... rzeczy z nosnikami danych bede mogl odzyskac po weekendzie). Pojechalem do niej, chcialem porozmawiac z kims mi bliskim o klopotach - powiedziala ze spotkamy sie wieczorem,
Wieczorem sie nie odzywala, zadzwonila dopiero przed polnoca na priv komorke i miala do mnie pretensie ze niemogla sie ze mna skontaktowac, mowilem jej ze zabrali mi wszystko, - rozmowa nie byla mila
Mielismy w tym dniu isc na koncert, planowalismy to jeszcze przed rozstaniem - nie chciala isc - wolala sie umowic z kumpela, ja poszedlem i opijalem tam ze znajomymi ssmutki" - na koniec napisala mi smesa ze "Teraz sie przekonala ze ONA byla tylko epizodem w moim zyciu, a ja napewno juz tam poznalem jakas dziewczyne i ona mi zyczy wszystkiego najlepszego w zyciu....." Dobila mnie tym..............


Poplakalam sie czytajac to... :(
Scarlet
 
Posty: 44
Dołączył(a): 13 wrz 2007, o 00:36

Postprzez niflheim » 17 lut 2009, o 14:25

Scarlet napisał(a):
Poplakalam sie czytajac to... :(


Ja niepłacze, ale jestem wewnetrznie rozbity, bezsilny, i mam wisielczy nastroj, od kiedy ostatni raz pisalem nasze relacje przez ostatnie 3 tyg bardzo sie oziebily. Moja ukochana miala w miedzyczasie wypadek samochodowy, chcialem ja wspierac w dochodzeniu do siebie po tym incydencie - ale zostalem poproszony abym sie trzymal z daleka..... , Ona uwaza ze w jakims stopniu ten wypadek byl z mojej winy (bo w dniu wypadku, wlozylem jej roze za wycieraczke - a ona zinterpretowala to ze zycze jej wszystkiego najgorszego - bo gdy zobaczyla roze, ona byla zmarznieta i zinterpretowala to jako kwiatek na grob... ), Tak wiec siie trzymalem z daleka od niej, W piatek 13 poszedlem do knajpki z kumpela aby pogadac, wyzalic sie... Ona tez tam byla - wyslala mi smesa ze "Gratuluje mi Panienki...", podeszlem do niej powiedzialem ze to moja kumpela z ktora przyszedlem do knajpki aby pogadac - uslyszalem tylko slowo - spadaj.....
Wkorzylem sie, dziabnolem 2-3 browarki, dostalem jeszcze kilka uszczypliwwych smesow od niej, i jak to bywa po alkocholu - tez jej kilka puscilem....
A gdy w niedziele zadzwonilem do niej aby pogadac o piatkowym wieczorze - niebardzo chciala ze mna gadac.... Uslyszalem tylko ze Ona jest na kacu po walentynkach, i wczoraj miala ciekawszych rozmowcow niz JA....
Znajomi mi polecili abym naapisal do niej maila i opisal co ja czuje i jak odbieram ta cala sytuacje. Napisalem, chcialbym zeby przeczytala.
Z 2 strony - kocham ja bardzo, nigdy nawet przez mysl mi nie przeszlo aby ja zdradzic czy zranic i patrze na to z boku - i widze ze ja "żebrze" teraz o uczucie, o coś co kiedyś było "tak poprostu", o rozmowe z nią o spotkanie z nią....
niflheim
 
Posty: 98
Dołączył(a): 15 sty 2009, o 13:08
Lokalizacja: Wawa

Postprzez Scarlet » 17 lut 2009, o 21:20

niflheim napisał(a):
Scarlet napisał(a):
Poplakalam sie czytajac to... :(


Ja niepłacze, ale jestem wewnetrznie rozbity, bezsilny, i mam wisielczy nastroj, od kiedy ostatni raz pisalem nasze relacje przez ostatnie 3 tyg bardzo sie oziebily. Moja ukochana miala w miedzyczasie wypadek samochodowy, chcialem ja wspierac w dochodzeniu do siebie po tym incydencie - ale zostalem poproszony abym sie trzymal z daleka..... , Ona uwaza ze w jakims stopniu ten wypadek byl z mojej winy (bo w dniu wypadku, wlozylem jej roze za wycieraczke - a ona zinterpretowala to ze zycze jej wszystkiego najgorszego - bo gdy zobaczyla roze, ona byla zmarznieta i zinterpretowala to jako kwiatek na grob... ), Tak wiec siie trzymalem z daleka od niej, W piatek 13 poszedlem do knajpki z kumpela aby pogadac, wyzalic sie... Ona tez tam byla - wyslala mi smesa ze "Gratuluje mi Panienki...", podeszlem do niej powiedzialem ze to moja kumpela z ktora przyszedlem do knajpki aby pogadac - uslyszalem tylko slowo - spadaj.....
Wkorzylem sie, dziabnolem 2-3 browarki, dostalem jeszcze kilka uszczypliwwych smesow od niej, i jak to bywa po alkocholu - tez jej kilka puscilem....
A gdy w niedziele zadzwonilem do niej aby pogadac o piatkowym wieczorze - niebardzo chciala ze mna gadac.... Uslyszalem tylko ze Ona jest na kacu po walentynkach, i wczoraj miala ciekawszych rozmowcow niz JA....
Znajomi mi polecili abym naapisal do niej maila i opisal co ja czuje i jak odbieram ta cala sytuacje. Napisalem, chcialbym zeby przeczytala.
Z 2 strony - kocham ja bardzo, nigdy nawet przez mysl mi nie przeszlo aby ja zdradzic czy zranic i patrze na to z boku - i widze ze ja "żebrze" teraz o uczucie, o coś co kiedyś było "tak poprostu", o rozmowe z nią o spotkanie z nią....



Wiesz, serdecznie Ci wspolczuje.... Z tego co piszesz i jak piszesz wnioskuje, ze jestes dobrym czlowiekiem.... Nie jestes idealem, ale ktoz z nas nim jest?
Wyglada na to, ze uczucia Twojej ex-dziewczyny do Ciebie wypalily sie... Przyrko mi.... Choc iskierka nadziei tli sie w tym SMSie, ktory Ci przyslala, kiedy zobaczyla Cie z kolezanka... Widac, ze ja to ubodlo.... A z tymi ciekawymi rozmowcami tez mogla sciemnic....Zeby Ci dopiec.

Co natomiast nie podoba mi sie u Twojej dziewczyny, to to ze za wszystko przypisuje wine Tobie: no co za glupota obwiniac Cie za wypadek czy za jej chorobe!!!! Niedlugo bolacy brzuch podczas okresu bedzie Twoja wina.... :evil:
Scarlet
 
Posty: 44
Dołączył(a): 13 wrz 2007, o 00:36

Postprzez niflheim » 22 lut 2009, o 13:30

Koniec, koniec, koniec...........................

Pojechalem do niej wczoraj, oddac jej rzeczy ktore przelezaly w pralni 1,5 miesiaca - bo znalazlem kwit w samochodzie.
Otworzyla drzwi, zabrala rzeczy i zamknela je szybko.... Napislaem smesa ze "miło bylo cię zobaczyć"

W odpowiedzi po kilku minutach dostalem"

".......,daruj sobie. Nie kocham cię już, to nie wróci"

Poczułem najpierw smutek a póżniej totalną obojętność.

Wyszlo na to ze szarpałem się, walczyłem o związek, miłość - a tak naprawde moja Pani już dawno postawiłą nademną krzyżyk.


Czytam te forum - wasze problemy, troski, obawy i promyczki nadzieji, przemyślenia z życia, rozmawiam ze znajomymi wokoło którzy są/byli na rozstajach dróg uczuciowych i zazdroszcze jednego - że kobiety które mają problemy partnerskie w jakiś sposób próbują ratować te związki, mają w sobie odrobine ciepła, uczucia dla partnera.
Natomiast Moja ukochana jak sobie postanowiła wykreślić mnie ze swojego zycia - to sie tego konsekwentnie trzyma.
niflheim
 
Posty: 98
Dołączył(a): 15 sty 2009, o 13:08
Lokalizacja: Wawa

Postprzez ewka » 23 lut 2009, o 09:13

I choć strasznie mi przykro, to powiem Ci, że jest tego dobra strona... po prostu wiesz już, na czym stoisz. Tę żabę trzeba teraz przełknąć i zacząć budować na nowo - życie pędzi dalej.

Ściskam
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez niflheim » 23 lut 2009, o 10:39

ewka napisał(a):I choć strasznie mi przykro, to powiem Ci, że jest tego dobra strona... po prostu wiesz już, na czym stoisz. Tę żabę trzeba teraz przełknąć i zacząć budować na nowo - życie pędzi dalej.

Ściskam
:cmok:


Bedzie ciezko, bo Kocham, kocham, kocham - ale niezmusze JEJ do milosci.
Zrobilem sobie wewnetrzny rachunek sumienia i wyszlo na to ze zamało JEJ siebie dawałem, ze duzo mowilem KOCHAM CIE a za mało pokazywałem to
Mam zal do siebie ze niedostrzeglem tego momentu kiedy nasz związek spowszechniał i nie zrobiłem prawie nic aby znowu rozbudzić tą namietność między nami.

A najbardziej sie boje rozpoczynać wszystko od nowa (z nową partnerką) bo będe z kimś nowym a w sercu będe miał wciąż JĄ.
niflheim
 
Posty: 98
Dołączył(a): 15 sty 2009, o 13:08
Lokalizacja: Wawa

Postprzez Szafirowa » 23 lut 2009, o 10:56

Niflheim - uważam, że takim myśleniem robisz sobie krzywdę i sam niejako programujesz sobie i w sobie przyszłe porażki.
Nierozsądkiem jest przypisywanie winy za rozpad związku wyłącznie sobie.
Tym bardziej, że z Twojej historii nie wynika nic takiego, za co można Ciebie całkowicie obciążyć winą.
Każdy związek powszednieje. Powszechność to codzienność.
Nie wiem czy możliwym jestw ogóle ciągłe rozbudzanie namiętności.
Nie można ciągle mieć szampana i kawioru.
Najczęściej zdarza się herbata i bułka z masłem ... jeśli już używamy kulinarnych porównań :wink:
Trzeba się umiejętnie godzić na tą powszedniość, trzeba ją akceptować jako naturalną kolej rzeczy.
To właśnie jest najpiękniejsze - że możemy z bliską nam osobą dzielić życie codzienne, każdą sprawę, wszystkie drobiazgi. Właśnie ta zwyczajność, powszedniość jest nadzwyczajna. To jest takie codzienne piękno. To jest prawdziwe życie.
Taki związek to budowanie poczucia obowiązku, odpowiedzialności.
Partner musi czuć się bezpiecznie, ja muszę czuć się bezpiecznie. Musimy nawzajem wiedzieć, że jesteśmy rozumiani przez drugą stronę, akceptowani. Musimy czuć, że my i nasze sprawy jesteśmy ważni.

Nie można oczekiwać ciągle utrzymywania się fali świeżości, nowości. Nie można ciągle żeglować po burzliwym oceanie namiętności. Nie można rzucać wszystkiego z dnia na dzień, bo ma się ochotę na zagraniczną podróż.
Uważam, że jeśli są takie żądania z drugiej strony - to partner jest egocentrycznym człowiekiem skoncentrowanym tylko na poszukiwaniu przyjemności. Taki związek nie ewoluuje, nie rozwija się.

Tak ... rozumiem, że można być kąpanym w gorącej wodzie tak jak Twoja Ex. Czasem taka gorąca kąpiel jest super.
Ale brana za często, wiadomo - można się nieźle sparzyć.

Niflheim - gdybyś nie pojechał ze mną na wycieczkę do ciepłych krajów, tłumacząc to względami swojej pracy zawodowej, myślę, że poczułabym się bardzo bezpiecznie. Poczułabym, że jesteś odpowiedzialnym człowiekiem, który myśli o tym - żeby po powrocie z urlopu mieć za co żyć.
Przenigdy w takiej sytuacji nie uniosłabym się fochem.

Odczekaj, musi minąć czas ... rzeka Twojego życia musi przepłynąć dalej. Nie prorokuję, że Jej obraz zatrze się w Twoim sercu ... ale trzymam kciuki, żeby został przesłonięty obrazem kogoś innego. Kobiety, która będzie Cię ceniła, kochała i SZANOWAŁA.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez niflheim » 16 mar 2009, o 05:50

.................Upokarzam sie...................................


Napisała ze "nie kocha juz mnie" - przestalem sie do niej odzywać, pomyslalem ze dam rade, przejdzie mi. Po 2 tygodniach Spotkalem ja przypadkowo w knajpie była ze znajomymi - na probe podjęcia przezemnie rozmowy - odpowiedziała chłodem i odejsciem, nie narzucalem sie, bawiłem sie w swoim gronie. Na koniec napisałem smesa - ze "bardzo cie kocham" w odpowiedzi "A ja cie NIE",
Kilka dni pozniej pojechalem pod jej prace aby porozmawiać, zaczekałem aż skończy - zaskoczona moją obecnośći chwile porozmawiala - wiało od niej chłodem - tak jakby rozmawiała z żebrakiem - "...coś jeszcze, .....smieszny jesteś etc..." dopiero na sam koniec zaczeła zemną rozmawiać swobodnie i odeszła - nie goniłem jej.

No i przyszedł dzień kiedy się upodliłem totalnie.

Znowu ją spotkałem w knajpie, była po kilku drinkach ja po kilku piwach - nieodzywalismy sie do siebie. Patrzylem tylko z dala na nią. Zmykali juz lokal, w pewnym momencie zauważyłem ze sama podeszla do kolesia z kapeli i zaczela z nim rozmawiać, Widzialem ze prubuje go poderwać - wkurzylo mnie to. Cale towarzystwo stalo przy barze, podeszlem tam, zaczelem rozmawiac z ludzmi z tego towarzystwa, mila atmosfera etc i powoli zaczelismy sie rozchodzic do domu. uslyszalem jak ONA powiedziala temu facetow ktorego sobie upatrzyla ze ja to jestem Ex, chodze za nią.... i poprosiła go zeby odprowadził ją do domu. Wyszli, ja wyszedłem za nimi zobaczyłem ze sie do siebie przytulają i całuja - podeszlem i powiedziałem ze to jest niewporządku. Ona się wściekła zaczeła sie namnie wydzierać, powiedziała zebym "spieprzal" i "niewpieprzał sie w jej życie".
Podeszła do mnie i 4 razy pięścią uderzyla mnie w twarz (mam kilka siniaków pod oczami i zbity nos) zbila mnie z tropu jej agresja, niewiedziałem co zrobic, odsunolem sie i poprosiłem aby przestala, ze chce tylko porozmawiac.Wzieła tamtego za ręke - wsiedli w taxowke i pojechali.....

Wiedzialem ze bedzie chciala tamtego poderwac, a mimo wszystko zostalem w tym lokalu zamiast iść do domu i jak jakis "masochista" chciałem zobaczyć jak kobieta ktora bardzo kocham sama wskakuje "kolesiowi" w lapy.


Wielokrotnie pisaliście abym zaczoł siebie szanować, nieupokarzać sie - a ja właśnie swoim zachowaniem - spadłem na samo dno .
niflheim
 
Posty: 98
Dołączył(a): 15 sty 2009, o 13:08
Lokalizacja: Wawa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 54 gości