O rety... tak mi przykro, Undset
Ja myślę, że nie zaznasz spokoju, dopóki nie zaakceptujesz tego, że on odszedł. Że musisz gdzieś tam w środku powiedzieć sobie "TAK"... wiem, że w tej chwili to wbrew Twoim pragnieniom, Undset... ale dopóki tego nie zrobisz - będziesz się tak szarpać, będziesz szpiegować i blokować. Będziesz przeszkadzać i jemu i też SOBIE... bo sobie też przeszkadzasz. Niestety, życie przyniosło właśnie to - jeśli zmienić tego nie da rady (a raczej nie da rady), to trzeba tą żabę przełknąć. Im szybciej uda Ci się to zrobić, tym szybciej zaczniesz zdrowieć.
Myślę też, że zamiast prosić go o rozmowę (po co, Undset?) - pisz listy i schowaj do szkatuły, pisz tutaj i niech się te emocje z Ciebie wylewają... wylewanie ich na niego nic dobrego do Twojego życia nie wniesie, a wręcz przeciwnie, bo tworzą się sytuacje, jaką właśnie opisałaś. I nic z nich nie wynika... no może to tylko, że się dzisiaj czujesz tak, jak się czujesz. Możliwe jednak, że "dzięki" temu łatwiej Ci będzie odbić w stronę tego TAK... nie wiem, to chyba zależy, co będziesz chciała z tym zrobić i jak to wykorzystać DLA SIEBIE. I czy w tę właśnie stronę nie należałoby pójść?
Trzymaj się i nie daj się